
lucjan1949 bieniecki
Użytkownicy-
Postów
232 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez lucjan1949 bieniecki
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10
-
Chwilka
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chwilka. Młodości lata, których piętno, Mignęły chwilą beznamiętną, Wachlarza migło chwilką, Byłem kiedyś też dziecinką. Dmuchawiec już poszybował, Na łaskę , niełaskę zdany. Los spokojny często psował, Pędził wiatrem potargany. Nie pozwolił opaść zgodnie, Gasił , świecił dnia pochodnie. Wzlatał, padał,znowu wzlata, Kaleczona myśl skrzydlata. Chybił gruntu tuż nad wodą, Tafli palcem, prawie sięgał, Dobrze , mając duszę młodą, Nie dosięgała go mitręga. Siadł na liściu jak żaglowiec, Płynie życiem mój dmuchawiec, Targany i bity deszczem, Nie pamiętam, co i jeszcze. Kurczowo trzyma listeczka, Życiem płynie ma łódeczka. Mam ci szczęścia bardzo wiele, Uparcie drążą me cele. Józef Bieniecki -
Dwór Rodzina i szkoła
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dwór - Rodzina i szkoła Ojciec we dworze, jak pan, patriarcha, Udzielny książę, dyktator, monarcha. Cześć - autorytet, to fundament domu, Wszelkim nawałom nie uległ, nikomu. Nie wymuszony, wpisany w tradycję, Mur praw otaczał, miał swą definicję. Którą nikt z domu nie musiał powtarzać, Ale jak święte zechciano uważać. Obecność ojca była uświęcona, Milczeniem dzieci, a prawa korona, Nie zezwalała, aby też siadały, O, nie dlatego aby się go bały. To dla szacunku, ten jak punkt honoru, Ton wychowania dyktował dla dworu. Gest powitania, pocałunek ręki, Pełen powagi, nie ważny wiek, wdzięki, Cześć oddawano tuląc za kolana, Do nóg padając, wielbiąc ojca - pana. Cześć dla rodzica, do niego stosunek, Tradycji spisał niezmienny warunek, Z nauki religii wynikał jak prawo, I był od wieków rodziny postawą. Do tego stopnia ojca poważano, Iż błogosławieństwa braku w państwie się bano, Za dopust Boży- nieszczęść, i bieda ci dziecko, Gdy ono prawo traktujesz zdradziecko. Dzieci posłuszne, nie było możności, Sprzeciwu. Choć dyktator, nie efekt próżności. Ale od dziadów poprzez wieki całe, Jedność spójności rodzin budowały. Prawem objęte były dzieci małe, Także dorosłe, w dworze zamieszkałe. Zakaz dotyczył w różnych sprawach drobnych, Także majątku, matrymonialnych, i temu podobnych. Puki żył ojciec, nie dzielono włości, Je zawiadywał, według swej możności. Zależność dzieci od ojca własnego, Było w tych czasach jak coś normalnego, Co podkreślano na gościnach licznych, I wystąpieniach, spotkaniach publicznych, Także rodzinnych. Dorosłe panki szli za głową domu, I nie uwłaszczał fakt taki nikomu. Nieśli mu szable, w kościele, przy ławie stawali. Dając szacunek, tak orędowali. Przy stole zawsze pierwsze miejsce miewał, W bawialni fotel, krzesła wsze przyćmiewał. Nikt w nim nie siadał. Rytm dnia i zajęcia, Starszy przestrzegał od czasu dziecięcia, Splot jego gustów, zachcianki i upodobania, Były jak prawa, wprost do przestrzegania. W sprawy domowe prawie się nie mieszał, Lecz smaczną kuchnią zawsze się pocieszał. Ojca pozycja dyktuje stosunki, Męża do dzieci i jego małżonki. Żona podległa bezpośrednio, pana, Jest też i dworu jako pierwsza dama, Dzieci rodzicom. Siostry spełniają drugorzędną rolę, Względem swych braci. Syn pierworodny spełnia ojca wolę. Jako najstarszy, nie zawsze wyjątkiem, Sposobi wiedzę, by rządzić majątkiem. Strzegli obyczaj, aby matka - żona, W dworze czczona, była jak pani - matrona, Wpływ jej był znaczny, choć nie ochmistrzyni, Dom prowadziła jako gospodyni. Doglądać było jej wzniosłym zadaniem, Z spiżarni prowiant, zagospodarowanie. Widoczny symbol, plik kluczy u paska, W woreczku zwisa,ł jak wisior kutaska. Klucze, drzwi ważne stawiały otworem, Wszelki wiktuał warując dozorem. Klucz do spiżarni, apteczki, szafy, cukiernicy, Komody, biurka- do tych najsłodszych są też zwolennicy, Klucz stawiał zakaz. To pani domu ustalała meni, Za co szczególnie mąż zawsze ją cenił. Prace dla służby, dzieci wychowanie, Dla pani dworu było tu wyzwaniem. Do niej należy by w miarę, zawczasu, Na zimę każdą zgromadzić zapasów. Sprawą nadrzędną każdej było matki, Wychować dobrze i wykształcić dziatki. Tu ojciec z racji licznej działalności, I gospodarczej w dworze powinności, Do wychowania nie bywał gorliwy, Pomimo chęci, gdyby był uczciwy. Ciężar kształcenia pan miewał na głowie, Gdy rok już ósmy kończyli synowie. Dopóki dzieci, ciężar ich nauki, Matka nosiła, doznając tej sztuki. By dwór dostatni, do tego chendogi, W drób, bydło, trzodę- nie bywał ubogi. Żony - gosposi, na głowie też było, By wszelkie dobro w dworze się mnożyło. Owoców, warzyw i zwierząt hodowla, Choć czasochłonna bywała wymowna, Gdy dwór był hojny, ociekał w dostatek. W balach brał udział, zaś szlachecki światek. To też wysoko oceniał małżonek. Żonę jak klejnot i dworu koronę, Ozdobą męża. W swoich utworach spisują poeci, Żona jak brylant na ich drodze świeci. W hierarchii druga, jest starszyzna państwa, U właścicieli mieszkając, ziemiaństwa. Kult i szacunek.Szli rankiem grzecznie, aby ich powitać, Grać w partię wista, mariasza, lekturę poczytać. Dbać o "wygódki" i ziółka zaparzyć, W zimowy wieczór posłuchać, pogwarzyć, Zadbać o fotel, gruby pled na nogi, I nastrój tworzyć przyjazny- nie wrogi. Wygrzać ich łóżka mosiężną szkandelą, Rozśmieszyć smutnych, cieszyć gdy weselą. Prócz ich rodziców i dzieci kilkoro, Od dawien dawna bywali podporą, I rezydenci i rezydentki, często liczba spora, Dla potrzeb dworu, byli gośćmi dwora. Bracia lub siostry, same, niezamężne, Wdowy, ubodzy krewni, chorzy niedołężnie, Jak kazywała odwieczna tradycja, Nie zagrażała ich z dworu pozycja. Wszechstronna pomoc, w miarę możliwości, Podziękowaniem był, za to że ich gościł. Często ze szkoły, z wojska przyjaciele, Po dobrach stracie, gdy mieli niewiele. By się utrzymać, będąc w odwiedziny, Przez lata całe doznali gościny, Często do śmierci. Gościnność polska wprawiała w zdumienie, I częsty podziw. Skąpstwo kładło cieniem. Dom stał otwarty dla wrogów i swoich. Obfity w żywność i wiele pokoi. Z sercem, życzliwie, przyjęto strudzonych, Karmił i poił, w miejscu przeznaczonym, Gościnny pokój. Gdy dwór był duży i ludzi niemiara, Bywał kapelan. Mszy Świętej ofiara, W salonie sprawiał tu w specjalnej niszy, Gdzie ustawiano mu ołtarzyk mnisi. Bywał i lekarz, czyniąc swą powinność, Często dozgonnie przyjmował gościnność, Jako fachowiec słynąc od dziedzica, Porady czerpie cała okolica. Oprócz nich w dworze, czynnik zamożności, Tu decydował jaką służbę gościł. Bywała liczna, zatrudnił wielu z zawodami, Dla dworu, sadu, wszystkimi włościami. Służbę stanowią: oficjaliści, służba folwarczna, i służba domowa, Która na stałe przy dworze się chowa, Z dziada pradziada w prawem domowników, Ale i służby, lecz nie niewolników. Nauka we dworze to element przedni, W życiu paniczów jako chleb powszedni. Od dziecka uczą z początku pacierza, To obyczaje, rzemiosła żołnierza. Nim jeść zaczęło, w krzyż rączki składało, A gdy mówiło, pacierz odmawiało. Nie jadł pokarmu puki nowa strofka, W pamięć nie wkuła jego mała główka. Mamka we dworze maleńkie karmiła, Na prawie ważnym, w nim też się gościła, Silna i zdrowa, jedna z wiejskich kobiet, Od niej zależy i dziedzica zdrowie. Spośród sług ważna, bez plag irytacji, "Pokarm nie burzyć". zmartwień od flustracji. Żyła spokojnie. Nie wolno urazić, "Bo dziecko złamie". Mogła się obrazić. Zdrowe jedzenie. Umów dopełniła, Silne paniątko w końcu wykarmiła. W wielu dworzanach wdzięczność z serdecznością, Czuwa nad mamką, jej także starością. O ile mamki- szło zapotrzebowanie, Piastunką, niańką były starsze panie, Którym ufają, pracy onej zdzierżą, I wychowanie dzieci im powierzą, Mamkę do dziecka także dobierano, Niańkę kolejną do niej przywiązano, Dziecko kolejne. Była domownikiem, Stróżką dzieciarni, ich orędownikiem. Choć czas, zwyczaje, częściowo odmienia, One chowały dalsze pokolenia. W pamięci dzieci miały miejsca czułe, Za pieśni, bajki, które do snu snuły. Opiekę, miłość i serce matczyne, W wdzięcznej pamięci wpisuje w dziecinę. Letnie dzieciaki przekazują bonom, Z wymogiem wyższym te im powierzono, Przygotowane są więc zawodowo, Z właściwych domów wybraną osobą. Z domów szlacheckich, nie rzadko mieszczańskich, Średnio zamożnych, ale za to pańskich. Uczą czynności, jak dziś przedszkolaka. Tu kilkunastu, tam że jedynaka. Gdy wiek osiągną, tętniły metrami, W dziewcząt nadwyżce zaś guwernantkami, Pierwsi dla chłopców, drugie zaś dziewczęta, Nie zawsze jednak zasada ta święta. Uczą matematyki, muzyki, rysunku, Zdolność szczególną, kształcono w kierunku. A każda dama zna obce języki, Gra i poznaje zasady muzyki, Jest ułożona z formą towarzyską, Ręczne robótki, czuwa- nad słabością męską. To guwernantkom dają to zadanie, By z córek dworskich wychowano panie. Choć pensje modne i w liczącym tonie, W edukacyjnej większość stoi stronie. W naukach owych, dzisiaj też rzecz święta, Służy to chęciom, i wielbi talenta. Rzadziej dziewczęta, chłopcy w części licznej, Szli po nauce do szkoły publicznej. Szkoła infirma Jezuicką zwana, Parwa - pijarów, wszędzie stopniowana. Uczą gramatyki, syntaktyki, retoryki, Filozofii, teologii także poetyki. Tu filozofię dzielą na logikę, Dialektykę, fizykę i metafizykę, Też dla niektórych tu matematykę. Na Akademii Krakowskiej, Wileńskiej, Także uczono tutaj mowy polskiej, Języki, niemiecki, francuski, ponadto łaciny, Astrologii, geografii, kosmografii także medycyny. Etyczną siłą w dawnych obyczajach, Nie rozkładano, w drodze na rozstajach, Sedno stanowi dla sprawy publicznej, W herbu insygniach dla sprawy dziedzicznej. Siła opinii była w społeczeństwie, Roli człowieka, w jego człowieczeństwie. Banita wszakże mógł długo żartować, Z wyroków różnych, intrygi swe knować. Jednak u progu kres jego zuchwalstwa, Rodzina murem- naprzeciw matactwa. "Stryjcy herbowi" w rodzinnym obszarze, Są świętym prawem, jak święte Ołtarze, Kto ją bezcześci, kto ręką podnosił, Karę ponosi, o litość nie prosił. Wpływy, znaczenie, przyjęte szeroko, Były potężne im szerzej, głęboko. Biegły granice, u nas tak pojęte, W Polsce przetrwały jak insygnia święte. Józef Bieniecki -
Mali śpiewacy
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mali śpiewacy. Kos króluje w orkiestrze poranka, Jako pierwszy staje w lubych szrankach. Solo śpiewa,na anielską nutkę, Czyniąc wszystkim zarazem pobudkę. Skowronkowie nocą wypoczęte, Trochę póżniej zaczną arie święte. Otrząsnąwszy z pierwszej rosy piórka, Kokietują panie swoje w chmurkach. Kiedy ranek słoneczko olśniewa, Do nadziei obecnych zagrzewa. Budzi resztę opóżnionych śpiochów, Bałamutnych, krzykliwych pieściochów. Na podwórkach ,okolicznych drzewach, Wróbli stadko ćwierkaniem zagrzewa. Raz zajęci na wspólnym śniadaniu, Dwa ,oddani wspólnoty śpiewaniom. Gdy dzień odda swe życie na tacy, Wstają nocy solidni śpiewacy. To szczególne indywiduom lasu, Ciemnej nocy i sennego czasu. Słowikowie ze szczególnym darem, Nocy niosą miłosną ofiarę. Zakochanych podpatrują w parku, Pieśń miłości zanosząc w podarku. Józef Bieniecki -
Łatka
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Łatka Na podusi u wezgłowia, Leży kotka salonowa. Gdy po brzuszku ją podrapiesz, Ona mruczy ,słodko chrapie. Jak puszysta w częściach szmatka, Stąd się zowie, Kotka-Łatka. I do tego jest milusia, Bo to Łatka i podusia. Ogon gruby i puszysty, Pyszczek w łatki,nosek czysty. Tuż u pyszczka,u podbródka, Łatka czarna,niczym bródka. Bywa często taka chwila, Że się łasi i przymila. Przy tym miałkiem opowiada, Że należy się biesiada. Wypatruje godzinami, Na ptaszęta-za oknami. Ze zacięciem myśliwego, Mając szczerą chęć na niego. Raz gdy chciałem strzeć podłogę. Wziąłem szmatkę raz za brodę, Miałk ,pazurki kociej córki, Nie chcę takiej już powtórki. Józef Bieniecki -
Bydlaki
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bydlaki Orle Biały nie zniżaj swych podniebnych lotów, Bo cię wpiszą w gatunek kurzejów, kokotów. Rozwiń skrzydeł swe żagle, płyń gdzie nikt nie sięga, I oczami bystrymi sięgaj widnokręga. Bądź nam wieszczem rodowym, trzeba to piorunem, Nieprzerwanie w zwycięstwa uderzając strunę. Niechaj biało - czerwonej honoru nie plamią, W krzywym świata zwierciadle przeszłości nie mamią. Wszystkim z góry przypomnij kto ramieniem zbrojnym, Był wolności szermierzem - Europie hojnym. Żadnej wojny wichurę nie rozpalał wici, I niewinność bielą piórem twoim świecisz. Niechaj twoja historia nie błądzi w legendzie, A żydo - komuna nie gardzi w przybłędzie. Odda tobie honory. wiekowe zasługi, W hołdzie złożą u tronu, w części spłacą długi. Niech pamięci cudzej i swej nie kaleczy. Bo wyrzekną i obcy, również własne dzieci. Gdyby Polska nie Matką, ale mamką była, Wdzięczność jej się należy, bo cię wykarmiła. Dla wygody się gardzi, cóż jest wart syn taki, Których one przywary rozgłoszą - bydlaki. Józef Bieniecki -
By się nie powtórzył
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
By się nie powtórzył Zamazane obrazy, życia uschłe drzewa. Ze skręconym konarem drzewo z bólu śpiewa. Ptak ze skrzydłem złamanym, wyrzucony z gniazda, Odrzucona przez siostry spadająca gwiazda. Ból cierpienia na twarzy, wydłubane oko, Wykrzyczana boleśnie rana wnętrz, głęboko. Na koślawych kulasach i chromego piętno, Niepatrzącymi oczy gna myśl beznamiętna. Odrzucony przez ludzi, bo myślą nie zdąża, Paraliżem niewoli, chorego oręża. Twarz ponura, woskowa, z oczami trupimi, Rak ogarnął skry życia, mackami długimi. Chwila zwątpień ponura, samotni piekiełko, Na chorej wyobraźni popękane szkiełko. Myśli chorej utopia zezem w świat spogląda, I pustynią podąża na garbie wielbłąda. Zgięty życiem, chorobą, po drodze utyka, W nos się śmieje pazerność, nachalna i dzika. Zbytku kipi kalectwo gdy bieda kuleje, W todze sędziów od dawna, zbrodnia i złodzieje. Na krawędzi przepaści stanął i się kiwa, Świat. Chorzy przywódcy. Głupota sędziwa. Spadnie albo nie spadnie? Już dawno zasłużył, By się wiekiem XX więcej nie powtórzył. Józef Bieniecki -
Rok 1410.
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Rok 1410. Złowieszczy wisiał na nich krzyż, Zakutych w stal zastępów. I rykiem pieśń biegła wzwyż, Zew krwi,zbroczonych sępów. Ryk pożadania pomknął w dal, Drapieżny i złowieszczy. W przekrwionych ślepiach złość i stal, Przestrachem wzdryga dreszczy. Z dokonań duma i krwi zew, Codziennej zbrodni widma. Na szponach krzywda,ludzka krew. Tubylczym ludom zbrzydła. Pułki smoleńskie i litewskie, Tatarskie wiódł czambuły. Żmudzkie chorągwie i królewskie, I czerni chłopskiej kłuły. I pękła stal,żelazny mur, Bezbożne zwisa ramię. Bogurodzicy zabrzmiał chór, We narodowej gamie. Prysnął komturów ,mistrzów mit, Zmiazdżono dwór zbrodniarzy. A sprzymierzonych stali zgrzyt, Pozbawił wszech miraży. Dziś by się chciało mordę tłuc, Wyprawić gdzieś na Marsa. Bo to pokoju jeden klucz, A nie współpracy farsa. Józef Bieniecki -
Śliczne oczy
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Śliczne oczy Piękne oczy,śliczne oczy, Rozpalone namiętnością. Aksamitu cień otoczył, Przystępnością-łagodnością. Zapaliły w gwiazdach nieba, By miłości pył wyrzucić, Aby sercem, gdy potrzeba, Namiętnością znowu wrócić. Odurzone ,anielone, Zapłakane rosą szczęścia. Rozkochane,rozpieszczone, Z chwilą taką są do wzięcia. A na niebie gwiazd tysiące, Zapalone w nocy cieniu. Dotykają swe gorące, Miłowanie w tym patrzeniu. Nocy nastrój więc dlatego, Namiętnością tchnie od góry. Dla porządku w nas świętego. To miłości jego córy. I płaszcz nocy nań położył, Intymności miłą chwilkę. U stóp czule będzie korzył, By nie znikła nam motylkiem. Józef Bieniecki -
Blisko siebie
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Blisko siebie Człowiek myśli, stąd wiadomo Nazywają sapiens - homo. Zwierzę tego nie potrafi, Człowiek zawsze w sedno trafi. Pojedzony - zwierz spokojny, Człowiek zdążą zaś do wojny. Zwady szuka i przeszkody, Głupa stroi, mieniąc mody. Mało zawsze, do przesady, Tworzy ludzkie maszkarady. Nie wiem skąd się zło w nim bierze, Gorszy niźli wściekłe zwierze. Raz z chytrością ściga lisa, Drugim razem, wszystko zwisa. Łeb gdy nosi od parady, Bywa głupcem do przesady. Każdy inny. Stąd nauka, Iż w tym dziele Boska sztuka. Szkoda tylko, że zmysł Pański, Nie wypalił miot szatański. Byłaby tu ziemia w niebie, Bóg i człowiek, blisko siebie. Józef Bieniecki -
Chochole proroctwa
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chochole proroctwa Chochoł w polu do chochoła: Coś dzionek za cichy. Jakoś pustka dookoła. Wróży dzień nam lichy. Słuchaj brachu, tam na dachu, Znów wróble ćwirkają. Niemiec z Niemcem w garście chucha. Ziemie wyprzedają. Stoję tutaj już od wieku, Gdzie dziad z ojcem stawał. Takich wrednych wad w człowieku, Na świat nie wydawał. Wrogom śni się rozproszenie, Rady nam nie dają. Polityczne stąd zdziczenie. Wszystko rozprzedają. Bociek lecąc, zniżył latem, Nad chocholim polem. Będę wracał, powiem potem. Jak nie wpaść w niewolę. I od wczoraj wszystko wiedzą. Zmienią w skrzypkach strunę. Same ludziom wyśpiewają: Bij żydo - komunę. Józef Bieniecki -
Tatry-Niedzila Palmowa
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tatry - Niedziela Palmowa A palmami powiewają drzewa, Koś na palmie bogobojnie śpiewa. Dzieci niosą na niedzielę palmy, Swe hosanna wyśpiewuje halny. Wzdłuż potoka u Dzikiej Doliny, Po góralsku ubrane dziewczyny, Powitania w ręku palmy niosą, Zapłakane pierwszą wiosny rosą. Barwy fiolet na krokusach, cieniu, Czas pokutny na płatkach w westchnieniu. Zapatrzone w podniebne baranki, Zasłuchane w halny refren Halki. Hej hosanna, płynie ku niebiosom, Smyczki wodzą, górskim silnym głosom. Uwielbiamy, by jutro Cię zdradzić, Nie możemy nic biedni poradzić. To dla Ciebie biją ranne dzwony, W Twym misterium będziesz powtórzony. By na drodze uwielbienia, chwały, Świat zobaczył jak człowiek jest mały. Niech smyczkowy głos poniesie w hale, Skalne wokół i Niżne Podhale. My Górale to najlepiej wiemy, I za Tobą dlatego idziemy. Józef Bieniecki -
Tatry-Niedziela Palmowa
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Limeryki
Tatry - Niedziela Palmowa A palmami powiewają drzewa, Koś na palmie bogobojnie śpiewa. Dzieci niosą na niedzielę palmy, Swe hosanna wyśpiewuje halny. Wzdłuż potoka u Dzikiej Doliny, Po góralsku ubrane dziewczyny, Powitania w ręku palmy niosą, Zapłakane pierwszą wiosny rosą. Barwy fiolet na krokusach, cieniu, Czas pokutny na płatkach w westchnieniu. Zapatrzone w podniebne baranki, Zasłuchane w halny refren Halki. Hej hosanna, płynie ku niebiosom, Smyczki wodzą, górskim silnym głosom. Uwielbiamy, by jutro Cię zdradzić, Nie możemy nic biedni poradzić. To dla Ciebie biją ranne dzwony, W Twym misterium będziesz powtórzony. By na drodze uwielbienia, chwały, Świat zobaczył jak człowiek jest mały. Niech smyczkowy głos poniesie w hale, Skalne wokół i Niżne Podhale. My Górale to najlepiej wiemy, I za Tobą dlatego idziemy. Józef Bieniecki -
Krzyżacy
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Krzyżacy. Z Malborka i ze Szczytna, Szły wojska potężne. Przetaczały się światem, Jednostki zaciężne. Na pancerzach płaszcz biały, I krzyże złowrogie. Ogniem śmierci spluwały, Trupem siejąc drogę. Szczytne hasła Maryjne, Głoszące odnowę. W sercach mordu ohyda, Plemiona żmijowe. Na złowieszczych sztandarach, Ptaszyska ogromne. Czarne, grożą szponami, Od sępów potomne. Huczy basem pieśń wroga, Słowami wygraża. Nie mające wspólnego, Z Maryją w Ołtarzach. We łbach myśli złowieszcze, Myśli twórcza mieczem. Do niewoli nie biorą, Na miejscu usiecze. Józef Bieniecki -
Grunwald
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Grunwald. Stoją wojska zaciężne, Koło konia koń. Chłopy rosłe ,potężne, Miecze dzierży dłoń. Zjechali z pół świata, By z nami się bić. Pieśń huczy skrzydlata, Chce się z strachu wyć. Na przeciw bojowe, Stanął polski kwiat. I chłopskie szturmowe. Tak nie walczy świat. Dość przemocy ,niewoli, O wolność chcą bić. Każdy polec woli, Niż li w strachu żyć. Modlitwa gruchnęła, Do Matki wołanie. Miecz kary ujęła, Zadając im lanie. Pycha padła trupem, Królowi rzucono. Zwycięstwo wraz z łupem, Co kiedyś zdradzono. Józef Bieniecki -
Gdy w końcu...
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdy w końcu... A gdy w końcu pryśnie świat. Jak bańka mydlana. Niech nad światem stanie kat, Z obliczem Chrysta Pana. Sprawiedliwy dzierży miecz, Z cierpienia dusz wykuty. I z świątyni, przegna precz, Na wieczny czas pokuty. Zagrzmi Anioł, zagra róg, I wiernych nas ostrzeże. Zstąpi na ziemię dobry Bóg. My wierni rycerze. W zło uderzy hufców sto. Przynosząc mu pogrom. Wieki z światem zawsze szło. Siejąc krzywdy ogrom. Wyhulał się ze złem świat. Zmęczony, na półdechu. I dobremu będzie rad. Powita go w uśmiechu. Józef Bieniecki -
Jezus Frasobliwy
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jezus Frasobliwy Na cierniowej zakrwawionej twarzy, Znak męczeński wyżłobiły razy. Nierychliwy, ale sprawiedliwy, Umęczony Jezus Frasobliwy. Strup, skorupa, ze włosów postronki, Staw wyrwany od krzyżowej męki, Tu zasycha, tam strużyna ścieka, Krwi męczeńskiej święta życia rzeka. Jedna miazga, zbiczowane ciało, Jeszcze włócznią by się przebić zdało. Wyzwać, opluć Jezusa nagiego, Potulnego i Frasobliwego. Oczów szparki i sine podkowy, Wykrzesane grzechem Kainowym. Mord okrutny i ludzkie zdziczenie, Nędza ludzka, pycha, powątpienie. Kłam mu zadać, bo ja dzisiaj rządzę, Dzierżę władzę, pieniądz, no i sądzę. Dzisiaj jesteś, jutro już cię nie ma, Choćbyś trzymał łapkami czterema. Omdlał chwilę by z bezduchu ciało, Znów na moment do życia porwało. W górę- na dół. Resztą sił goreje, Zwisa głowa i śmiertelnie mdleje. Józef Bieniecki -
Muzyce
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Muzyce Muzyko! Wzruszasz serca mego głębię, Bałamucisz ono - mięknie jak gołębie. Łzy oczu ciśnie i drżenie wokoło, I ciepłem zraszasz, zadumane czoło. Bukiet wręczasz pamięci, polem zapachowe, W oberkach, mazurkach, te polonezowe. Wspomnień niosą je ptaki na obłokach nieba, Są powietrzem, wodą i zapachem chleba. We tradycji dmiesz strunę na naszych zwycięstwach, Płyniesz nutą poezji ,naszych dziadów męstwach. By w spokojnej tonacji dać tchnienie myślowe, Od wczesnego gotyku w późnobarokowe. W tych akordach chór ptaków na lipcowej lipie, A oddzielnym puzonem wrona w drzewie skrzypie. Szmerem leśnych strumyków i kościelnych dzwonów. Trąb anielskich uderzeń, od podniebnych gromów. W struny serca uderzasz, boś po to tworzona, Aby twoją istotą była w nas wzruszona. Kołysała na fali piękna i poezji, Pełna iskier nadziei, blasku i finezji. Sama w sobie jak duszek, czarodziejskiej muzy, Koi serca rozdarte, a oddane duszy. Dla mnie sztuki królowa, nie znasz mowy granic, Dzięki Bogu, że słyszę, nie dałbym cię za nic. Józef Bieniecki -
Anielskiej Pani
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Anielskiej Pani. U potoka, w pięknym gaju, Stadkiem ptaszki się zbierają. Dałbym pewnie głowę za nie, Że śpiewają swą litanię. A modlą się bardzo słodko, Bo jest życia ich Stokrotką. Łąk i pól,w lesie ,ugorze, Słonkiem zawsze jako zorze. Antyfonę już śpiewają, Strumyk z wiatrem smyczkiem grają A podniosła atmosfera, Do serduszek im zaziera. Pierwsze skrzypki- słowik z kosem, Oczarują świat patosem. Pozostałe razem wszystkie, Czynią gaik przytuliskiem. Jak kapliczka gaik bywa, Każdy modlitwę zaśpiewa. Gdy czuję taką potrzebę, Może chwilę pobyć w Niebie. Jest otwarta cały dzionek, Wisi często nad skowronek. Tak, że bywa jego celem, By zaśpiewać Jej w kościele. Józef Bieniecki -
Grobu głaz
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Grobu głaz Z grobu powstałeś, dzierżysz grom, W księgę wpisany czas. Świata osłaniasz ludzki dom, O ciężki grobu głaz. Ludzką ścieżyną dźwigasz Krzyż. Naśladowania wzór. A kręte drogi pną się wzwyż, Za Tobą Krzyży sznur. Życie Golgotą szlocha wciąż, Judasza zdrady swąd. Choć grzechu jadem straszy wąż, Nie wiemy nawet skąd. W cieniu Golgoty, budzi świt, Wiosenny świeży brzask. Koharta mierzy ostrzem dzid, Oślepia chwały blask. Nie straszna śmierć, nadziei czas. Na chwałę wiecznym dniom. Z posianych słów wyrasta las. Nie spali żaden grom. Bijcie radością świątyń dzwony, Bo w chwale idzie Pan. Będzie na wieki pochwalony, Otwiera niebo bram. Józef Bieniecki -
Aj,waj...
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Aj, waj... Aj, waj, w to mi graj. Polska, to na ziemi Raj. Można kręcić, można mącić, Niewinnego w więzień wtrącić. Złodziej w rządzie, złodziej w sądzie, Na urzędzie gdy usiądzie. W mediach naszych zaś umyka, Że to Mośków winna klika. Światem rządzą, zegar tyka, Gra żydowska, wciąż muzyka, Kainowy, Judaszowy, Trójkąt powstał, masonowy. W schorowanej wyobraźni, Tworzą Kluby Rzymskiej łaźni, Plany wstrętne i pokrętne, Przekreślają prawdy święte. Widmo panów, niewolników, Pomiataczy i kuchcików. A na górze rządzi głowa, Myślą - Niesalomonowa. I narzuca się przysłowie: Na nic tu po mądrej głowie, Niedaleka widma zmora, Gdy wykarmi się potwora. Józef Bieniecki -
Podły wiek
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Podły wiek Zapisałem tysiąc kart, Drugie tyle spisać mogę. Myślę sobie: co ja wart? Czy właściwą obrał drogę? Może jedna z wielu dróg. Którą wkrótce wykoślawią. Napotkany życia próg. I przestaje być ciekawe. Mówią, piszą, słów frazesy, Zapędzają w kozi róg. Zamiast świętych, stadem biesy, Mają tu roboty huk. Nie ma wprawdzie dziś widoków, Na odmianę w sztuce zła. W starych słowach zaś proroków, Zawsze nutka dobra nikła. Biją myśli, szydzą ludzie, Zapowiada się wiek chudy. Czy znów będziesz żyć w obłudzie? Czy to sięga szczyt obłudy? Dzban już pełny, nie wytrzyma, Dzięki Bogu, że nie pękł. Z niemożności się wydyma, Zaczął znowu podle wiek. Józef Bieniecki -
List do Możej
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
List do Matki Bożej. Piszę do Nieba listy do Ciebie, Niebiańskim pięknem w maj ubrana -Boska. Chcę cię pocieszyć,zapewnić w Niebie, Aż z twojej Buzi zniknie ziemi troska. Dziś obiecuję ,że na mojej drodze, Grzechy porzucam,brzydził będę nimi. Nerwy zniewolę , biorę na wodze, Panował w myśli brudami wszystkimi. Pięknego świata to Ty Królową, Do tego świata wracam zawsze myślą, I na tym pięknie zbuduję myśl nową, Niech Aniołowie radę Ducha przyślą. Ty naszej jesteś ozdobą Krainy, Królową,tarczą,opoką. Niech twoja pomoc wzniesie na wyżyny, Ponad hen wszystkim obłokom. Pomóż mej Polsce na tej trudnej drodze, Oczyść ją z fałszu i brudu, A wrogów wszystkich ukaraj srodze. Nie zadaj nam tego trudu. A my Polacy służąc Ci wiernie, Zapewniam, że Cię kochamy. Jak czasy przyjdą nie staniem biernie, Jak trzeba życie oddamy. Józef BienieckiL -
Samochwały
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Samochwały. Były sobie samochwały, Zosia,Jasiu,Piotruś mały. Wymyślały różne cuda, O życiowych właśnie trudach. Że bałagan przy zabawkach, Wszystko taty ,mamy sprawka. Mycie buzi,mycie rączek, Wszystko w końcu ich wykończy. Ten paciorek wieczór ,rano, Kradnie chwilkę niedospaną. Że zabawki przed śniadaniem, Bardzo drażnią naszą mamę. Że w przedszkolu uczą szkoły, Skąd się tam literki wzięły. Ich nie bawi ta zabawa, Jest w zabawkach większa sprawa. Narzekania,minki grożne, I żądania niepobożne. Gdy się w kupie to zebrało, Im po prostu żyć nie chciało. Za to wszystkim się chwaliły, Że coś z musu nie zrobiły. One muszą jako dzieci, Bawić zawsze- tak jak leci. Dziadek więc podkręcił wąsa, Widząc ,że przedszkole dąsa. Wziął cukierki i zabawki, Przechowując do poprawki. Obowiązek to rzecz święta, Gdy buntują się bliżnięta. Chcecie jeść ,chcecie się bawić, Więc musicie się poprawić. Bezstresowe wychowanie, Psu na budę-starszym lanie. Taka to nas wszystkich dola, Chować dziecko-nie bandziora. Józef Bieniecki -
Klasa-rasa
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Klasa-rasa. Inna klasa -inna rasa, I totalne ich niewidy. I kuśtyka na kulasach, Splugawiony świat ohydy. Dzisiaj obcja niby młoda, A świadomość tamtej klasy. Tylko inna ich uroda, Takie same z nich kutasy. Dziadka skóra przesiąknęła, W ojcu śmierdzi aż przez syna. Gdy naturę rozkundliła, W innych wzrasta sukisynach. Komunistów i faszystów, W worze niesie stary dziadek. I na stosie będzie palił. Powie póżniej,że wypadek. Z dwojga złego szlak już trafił, Bandytami ustrój spięty. A drugiego ułaskawił, Wmawia ludziom,że to święty. Z gówna bicza nie ukręcisz, Z komunizmu zaś ustroju. Jedno bagno i szajs razem, Nadające się do gnoju. Józef Bieniecki -
Tofik
lucjan1949 bieniecki odpowiedział(a) na lucjan1949 bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tofik. Ma też w sobie coś z dachowca, Każda dziura mu nie obca. Często skrada się po cichu, W gołębniku,bądż ,na strychu. Miewa kilka cech górnika, Piwnicami gdy przemyka. Chociaż węgla tam nie kopie, Zawsze kogoś ma na tropie. Wróble raz go spaskudziły, Zamiast on,myśliwcem były. Gdy udawał sen na drzewie, Mrużąc ślepka ,że nic nie wie, Wyżej nad nim w końcu siadły, Wypróżniwszy nań -dopadły. Na podusi jest milusi, I pogłaskać zawsze kusi. I futerko ma cieplutkie, I puszyste i milutkie. Gdy po brzuszku go podrapię, Po kociemu zawsze chrapie. I przeciąga kocim dreszczem, Mówiąc pewnie:jeszcze,jeszcze. Józef Bieniecki
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10