Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jan_Wodnik

Użytkownicy
  • Postów

    1 051
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jan_Wodnik

  1. Bosch to brzmi nieźle naprawdę. Druga część też mi sie podoba lecz calością jestem zachwycony:DDDD Prawie jak ...no po prostu brak porównań --wielkie dzięki za przeczytanie i za "na tak". Pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę.
  2. Dzięki za wielokrotne czytanie i za pozytywy. Pozdrawiam.
  3. Dzięki za czytanie przede wszystkim - bo długi ten wiersz. No i za uwagi oraz za plus. Pozdrawiam i jest mi miło.
  4. 1. wspinam się po fragmentach potrzaskanych kolumn na szczyt gruzowiska umarłych rzeczy kamienie pył duszności ruch pozorny w górę na szczycie zdobywcy wykrzykują opętańcze skargi na los madonny z celulozy śpiewają skoczne melodie wydrążeni święci klękają przed własnymi cieniami leje się przez brzeg czuć trupi zapach szybki ruch powiek co gryzą dzikie obrazy i łzy jak zeschłe liście szeleszczą po policzkach nie ma drogi prócz tej co prowadzi na betonowe gołoborza pozostawieni sobie ocierając się i dotykając znaleźliśmy tylko dziwną przyjemność którą kończy ból grawitacji i pieczenie w bebechach 2. widziałem cię pod mostem plastikowych kwiatów byłaś w kolorowych łachmanach i twarz miałaś z piasku milczałaś ale twój wzrok spopielał królestwa kto wspiął się na wierzchołek zostanie skopany i spadnie kto idzie jeszcze nie wie ale czeka go to samo dzieweczka na rogu świata uśmiecha się i pokazuje uda (Julia czy skwiercząca twarz anioła co smaży się po tej stronie) po ulicach po polach i lasach toczą się zegary pływają jak żółwie morskie czas się miesza i drogi plączą w warkocze 3. przybywajcie gdzie gołębie i kruki posplatane z chmurami błękitnymi szarfami gdzie miód i dziegć gdzie ziemia obca jak popiół i bliska jak podmokła łąka po której kicają szaraki i defilują bociany tu rzeki piwa i wódczane krynice pieczone prosię i kaczka nadziewana jabłkami winne grona i banany (ach te banany te usta pozatykane i te oczy rozbiegane ) roztrzaskane obrazki deptane historie zabite ptaki i żar co ziemię rozpuszcza w przebarwioną lawę 4. natura skręciła się w śmiertelną spiralę odmawia słomiany różaniec i wznosi pean co zatyka uszy i wypełnia oczy płomieniem ale nie przynosi oczyszczenia chwała milczeniu co znosi wszystko bez zmrużenia oka chwała zapatrzeniu co zapada się w sen w obłokach zatraceniu które zapomina o znaczeniach i przedmiotach tam gdzie błękitne kamienie walają się jak wydłubane oczy nieba Niepokoj niewojna nienasycenie nieukojenie zapomnienie które przelatuje kluczem ptaków I pozostawia ślad jak wycie bezskuteczne do gwiazd co znikają bez blasku i bez owacji niech wiosna się wypręży lato nie nadweręży niech jesień ozłoci i nie nasiąka zima wybieli na biało i mało niech będzie coraz mniej i wciąż za mało! Światowid wypuszcza histeryczne żurawie Trygław wypatrzy lepszą dolę lelum polelum zaprowadzi Leć leć wysoko i poluj sokole!!! 5. kulawy korowód maszeruje w stronę ciszy niesie płomienne pochodnie pochrząkuje brzęczy monetami szeleści banknotami co jak konfetti sypią się na drogę przed ścianą szarej mgły kiedy nie ma nic pozostaje dziwny pląs i echo odbite od zatrutej studni szkielety w ubraniach i ciemne oczodoły papierowe kostiumy chrzęst kości chichot i szloch na końcu drogi czarne słońce kurczy się w sztywną kropkę źrenicy dziwne puste niestrawne obrazki połyskujące jak komiczne ordery w klapie za ten tour de la vie dla dwunożnych podpartych śmiesznymi trzosami jak kulą u nogi i niebieskie gołąbki które nie chcą wcale przylecieć. 6. okręt czeka w obcej przystani i wiosła się niecierpliwią . ocean pręży się i faluje jak ciemne lustro nieba wódz Nictuponas zaprasza płyńmy o płyńmy na łodzi wielkiej równo razem raz-dwa klocki w zęby i naprzód u celu będzie bal niech wolna dola poprowadzi nawet nad skraj urwiska Potem szlag niech trafi wszystko Noc noc sen i dryf potem! (albo złotem ! nie nie lepiej potem potem! a nie złotem? nie wiem - odczepcie się - nieee wieeem!) no to chlust bo uśniem no to chlast złotem piachem złotopiachem w oczy
  5. Miło mi. Dzięki a wpis i czytanie. Pozdrawiam.
  6. Dzięki za wpis i za podoba się. Pozdrawiam ciepło.
  7. Podoba mi się ta miniatura. Fajne. Pozdrawiam.
  8. To super że przemawia. Bardzo mi miło. Poparzenie pokrzywą to samo zdrowie! - fajne skojarzenie. Pozdrawiam.
  9. Dzięki za koment i czytanie. Pozdrawiam ciepło.:)
  10. wyrastamy jak pokrzywy wy-so-ko póki co się nie chce nas i dobrze o nas tu nie mówi ale wciąż jesteśmy trwamy i rośniemy w niebo wyrastamy jak spod ziemi zadeptani powstajemy wyłazimy spod betonu ławą i kwitniemy biało tam gdzie nie chcą pojawiamy się i trwamy zanim nas jak kwiat nie wyrwą lub nie zetną ale nawet wtedy gdy już martwi mamy liście które parzą i nieżywi wciąż gryziemy wciąż kąsamy czary mary zaś na wiosnę nawet gdybyś bardzo nie chciał nasze ciała znów odżyją i wyrosną - wprost na gołej polskiej ziemi tak jak wczoraj i przedwczoraj i jak zawsze od ko-rze-ni
  11. Dzięki za czytanie i komentarz. A co do picia - chętnie - ale tylko w dobrym towarzystwie , może kiedyś będzie okazja :)))))))
  12. w niejednej bitwie kadzilili tak samo (ten bliżej był wodza, kto więcej namieszał). wylani – przejrzeli. joanny dar(k) amok gdzieś przepadł i polska jest najważniejsza. joanny nimb zanikł, niektórych wręcz zwiódł zehr gut poljacziszka, так точно - zehr smród pan poseł lapsusa palnął w wymowie, ze skruchą przeprosił i wyznał: - ów byk, to szczerość zwykła, (w prywatnej rozmowie) - wszak mówić do kamer inaczej on zwykł. szlak łajna w historii niejednych już zwiódł, zehr gut poljacziszka, конечно - zehr smród. ;) Zehr smród wynosi śmieci w chmury więc na głos krzyczy kto nie kiep Zaś ludek leży brzuchem do góry I wszystko mu wisi i wszystko ma gdzieś Joanna i poseł chcą jeść konfitury Tak jak większość co woli formę niż treść Więc przełkną gładko najgorszą bzdurę By trwać i mieć i odwalać chałturę – Zehr śmieć zehr śmieć zehr śmieć Dzięki za czytanie i komentarz - bieżący . Pozdrawiam.
  13. czasy stały się płaskie jak platfonsy i robią nikczemny karkołomny skok a lud jak ślepiec gra na gnojnej czastuszkę rosyjską i niemiecki liebe freund za łaskawy głos i za chamski grosz nie wyłączaj odbiorników niech płynie słowoklask jak z nut melodia której nie rozumiesz choć twierdzisz że jest zajebiście cool zehr gut poljacziszka zehr gut ukłoń się nisko gałubczik zdejmij czapkę i z podłogi strzepnij kurz pozbieraj śmieci spod stołu i dobrze wyczyść pański but zehr gut poljacziszka zehr gut dalej plecaczek na plecy nie spóźnij się bo wylecisz na bruk no i ciesz się jak karny termit zmielony na euroazjatycki fast food zehr gut poljacziszka zehr gut jakoś to będzie czerwony ryj na twarz gumowy kutas jak sztandar w dłoń sumy zer co łączą się w miliony jak sierp i młot jak swastyka i trąd tak tochna poljacziszka ja wohl wezbrana fala pętaków zahukanych i obojętnych rój spokoj jest – ale tam gdzie madagaskar tu go nie będzie aż wywietrzymy smród nielzja poljacziszka nicht gut * czasy stały się płaskie jak platfonsy i robią nikczemny karkołomny skok ty mimo to śpiewaj po polsku i niech ci historia wynagrodzi twój własny ton i wolny głos
  14. Wszystkim bardzo dziękuję za pozytywy i pozdrawiam.
  15. 1. nie srokom spod ogonów wylecieliśmy nie wzięliśmy się z nicości nie wyskoczyliśmy z czyichś głów tylko z tego co nam dano składając dwa w jedno a wcześniej tych dwoje i wcześniej jeszcze znaleźliśmy się tutaj jesteśmy z krwi i herbów choć nikt pewnie nie dotrze do istoty co jest schowana pod skórą w tętnie aort i w oddechu dlatego dwie barwy przypisane patos miejsca i patos tego co byłe dlatego szeregi zbrojne i zwycięskie szarże dlatego pieśń duma i jedność we wszystkim co najgłębsze 2. nie do podrobienia nie do oszukania są linie na opuszkach palców jak mazurki i nokturny jak wawel matka częstochowska i kmicic jak wiedeń wilno i ostra brama jak lwowskie orlęta i pamiątki jak cud nad wisłą i niezapomniany smród sowieckich gaci pierzchających w popłochu przed szarżą nieposkromiona jest zamierzchła pieśń co jak krew i jak tlen krąży w trzewiach nie do pokonania niezmienna bogatsza w nowe wątki jak wezbrana rzeka co zagarnia kamyki istnień z brzegu i niesie je szeroką ławą przeznaczenia łuki światła bicze przeznaczenia pieczęci losu marszruta pokoleń nieprzerwana i niedokończona jak legenda co rozciąga się z mroków w nieskończoność kolejnych świtów kolejnych zawołań westchnień bólu jęków rozkoszy i okrzyków narodzin 3. wyobraź sobie że przeczytałem wszystko o dębach topolach sosnach i wiem wszystko o grzybach i bocianach na łąkach o piaskach podlasia mazowsza i nadbałtyckich plażach ale przede wszystkim jestem duszą wierzby tak więc czarno białe zimowe zagony i wierzchołki posypane makiem kawek i kruków tak więc karmazynowe pola jezior o zmierzchu i czyrkanie ptactwa w lesie falujący szum wód i statki które płyną znikając za horyzontem ku zdziczałym plemionom posplatanym tysiącem obrazków i słów jak wyspy na morzu martwym zapamiętasz pod powieką zakwitnie ziemia nawet gdy będziesz już zdążać daleko poza wszystko co było tym światem 4. śpiewam pieśń o wstęgach wolności o dumie szarfach i orderach o wojach rycerzach husarzach którym nie ciążyła odwaga i nie opowiadaj mi że niczego nie pamiętasz nie błaźnij się zabawny patałachu nie spłaszczaj się jak maca bo dostaniesz parę mocnych scen do powtórki dziś znów tysiące ważnych słów powstały po obu stronach drogi i puszczają krew między palcami rąk i stóp na golgocie. otwieraj serca jak ostrobramski łuk panie prowadź na święte wzgórze i każ w hołdzie zatrzymać pochód u podnóża wawelu przypomnij gdzie teraz garbate zardzewiałe dźwigi stada głodnych kotów i chmary mew co wrzeszczą jak opętane tam krew sikała na ołtarz aby było ważne i zapisane każde słowo co miało być gołębiem nie sępem gołębiem miało ulatywać w przestrzeń i nieść ducha na wszystkie strony świata 5. usypiająca popielata pospolita otępiała i zamazująca kontury szarość w której toną jak pod brudną falą powodzi miasta i ziemie nigdy nie będzie tęczą w niej jak w kiepskiej akademii sztuk zlewają się kolory w jedno i ten bury sos służy do malowania ołtarzy skarlałych i okaleczonych świętości dlatego wciąż szarfy na niegojących się ranach serca pozawijane w bandaże w domach dzikie palmy i chińskie zastawy a na stołach regionalna sól zrobiona z krokodylich łez którą doprawia się schabowego Ale nic to Baśka. Nic to. Przed nami ogród i świeżość tęczy bo ziemia obfita w ofiarny nawóz a słońce błyska choć pada deszcz Widzisz bociany? Znowu przyleciały
  16. Dziś mi jakoś szczęście dopisuje - i pozytywy. Bardzo dziękuję - to bardzo miłe. Pozdrawiam.
  17. sun - dzięki za komentarz. "Fajniuch" powstał później niż ten tryptyk ale jeśli oceniasz to jako rehabilitację - niech będzie /dla mnie to po prostu różne rzeczy pisane różnym stylem i trochę o czym innym/. Dziękuję z czytanie i opinię. Pozdrawiam.
  18. Dzięki za pozytywy. Każdy sobie wybiera to co mu w jakiś sposób odpowiada czy go obchodzi. Nie ma problemu , rzecz jasna. Pozdrawiam i dziękuję za przychylną opinię.
  19. rdzewieją stosy słońca tratowane czerwienią mgła posłana na pola na rżyska wykarmiona świeżym snem drzazgi słońca stygną w korze rysują źrenice cała w prześwietleniu wywietrzona schnąca rwana świeżym mrozem zaryta mgłą czerwienią w ziemię stygnie z upływu kałużami słońca przechodzi wolno w cień Wybacz. Pozwoliłem sobie na drobne zmiany, bo inspirujący i plastyczny wiersz ten o jesieni. Wszystkie "kawałki" dają sporo wrażeń ale jesień bardzo ładna , no i mustang też dla mnie ok! Pozdrawiam
  20. Uwielbiam/jak każdy zresztą/ komplementy! Dzięki za czytanie i pozytywny wpis. Pozdrawiam ciepło ,Ran.
  21. jesli zmienisz na: los spełni teraz twoje marzenia , uzyskasz zgodność rytmu nie zmieniając prawie nic. Jeśli chcesz weź pod uwagę. Pozdrowienia.
  22. Lapidarnie :) i bardzo celnie. Podoba mi się . Dobry wiersz. Pozdrawiam.
  23. Dzięki za podoba się. Miło mi. To jest wiersz a więc każdy może interpretować po swojemu /byle to nie były totalnie dalekie skojarzenia/. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
  24. Miło mi że się podoba. Zamysłem była rzeczywiście całość z lekkim naciskiem na rewers. Rant jest jedną z części i w zamyśle nie miał być puentą. Tak jak napisałaś całość jest wierszem i puentą jednocześnie jako trzy strony jednej monety. Jeszcze raz dziękuję za pochwały czytanie i komentarz. Pozdrawiam.
  25. Dzięki za pozytywną ocenę. Ciężko zlikwidować pierwszą część bo kompozycja się zawali. śmiech jak groch o ścianę- może być? Tak zmienię. Dzięki za czytanie i komentarz . Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...