Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

La_Fée_Verte

Użytkownicy
  • Postów

    206
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez La_Fée_Verte

  1. Przepraszam, jak mogłam się pomylić? Przecież sygnaturka mówi wszystko :) Agnieszka. Miło mi. Wybaczy Pan; kiedy przeczytałam to sprostowanie, pomyślałam: Arkiem Noego. To pewnie przez niedawne "Przymierza sukienki" :) Pozdrawiam
  2. Dziękuję Pani za te uwagi. Jeszcze jedna część znaleziona w starym zeszycie: Kot znów patrzy. Może dziwi się, że człowiek może mieć kocie oczy i mruczeć z zadowolenia? Mruczymy więc siedząc na płocie i sypiąc skry dokoła. Tacy sami. Różnimy się tylko troszkę. On jest mądry - żyje nie pierwszy raz. Tłumaczy mi wciąż od nowa cierpliwie, że jutro nie nadejdzie koniec świata, by zabrać nasz płot, zieleń odbitą w oczach, złote skry spadające na ziemię nie wiadomo - mocą nieba czy starego grzebienia...
  3. Kot - cichy kłębek czarnych myśli zasnął na mych kolanach. Stary fotel skrzypiącym głosem opowiada kolejną historię. Znowu bujasz - myślę, lecz tak trudno nie wierzyć w opowieści o szczęściu. Zmrużona zieleń mruczy czernią zachłanną: Nie wierz mu. Nie pierwszy raz tu żyję. Innego szczęścia nie ma...
  4. Podoba mi się złota myśl: "Czekanie to najbardziej ludzka cecha kamieni" i zaraz zastanawiać się zaczynam, czy to działa w drugą stronę. Ile ma w sobie człowiek z kamienia? Ale o tym chyba dość pisano. "Przymierza sukienki" - świetne :D Od niedawna tu jestem. Nie sposób wszystko przeczytać . Codziennie nowe wiersze, strony szaleńczo mkną... Nie dam rady. Za sprawą tego utworu, zerknęłam do "Warsztatów poetyckich". Niezazdrość to świństwo. Zazdroszczę :) Do tego stopnia, że myślę: La Fée Verte też do czegoś zobowiązuje :P ("Absolut" - ha ha!)
  5. A może te stosy nigdy nie wypaliły się do końca? Może wciąż płoną wśród nocy płomieniem to krwawym, to bladym, a my w nich dla igraszki czyjejś lub z winy czyichś myśli niegodnych obleczonych w fałszywe słowa? I spłoniemy. Jak tamci. Tylko w świetle nowego poranka o nas nikt nie usłyszy. Pogardy wielkich godne nieznane nikomu Joanny, myślą zbyt trudną niebezpieczni Galileusze świata... Czarownicy i wiedźmy odradzający się wciąż na nowo, nie siedem, a siedemdziesiąt siedem żywotów mający. Zbyt święci, zbyt światli, zbyt mali, by móc się obronić. Zapomniani. I tylko popiół będzie prawdziwy. A może nawet on odwróci się przeciw nam? Choć nadzieję nikłą mam jeszcze, że wichrami świata niesiony, w innym miejscu ziemi upadnie i użyźni nową myśl... Uśmiechem więc pozdrawiam wszystkie feniksy, które przyjdą po nas, by spłonąć jak my i jak my się odrodzić... Wiem, nadmuchane trochę. Czasem nie potrafię inaczej. I wiem, że Galileusz nie spłonął. Tak tylko mi pasowało :)
  6. Dobre! Przynajmniej na tytuł wiersza, którym pozdrawiam :-) odtrutka na czarne myśli i oto moje domniemane winy staną się odtrutką dla winnych naprawdę, mój grzech niewinny bo zamierzony rozgrzeszeniem grzechów śmiertelnych, świadomie podjętych w imię miłości, bliskich, ojczyzny. kurwa mać! - przeklinam aby połaskotać tych, co nigdy nie przeklinają bo nie pójdę do ich nieba w moim aniołowie mówić będą: o ja pierdolę, znów pierzyna wysypała się na zi(e)m(i)ę... lekarstwo jak jad żmij, lekarstwo jak małżeństwo prostytutki gdy zawstydziła się męża bo w pokoju pali się światło a ona stoi przed nim podwójnie naga - bez ubrania i bez swoich związków zawodowych różowe od chcicy, zielone od przeterminowanych rocznic ślubu czerwone od ognia inkwizytorów, niebieskie od cyjanku kutasa języki ognia na które raz wzięci, na zawsze spłoną w oczach bliskich: popierdolonoświeczna, wkurwomigotliwa i ja - cienioprzysiadły na jajach którego teraz wezmą na ogniste języki jak Joannę D"Arct aby pominąć własne grzechy Dziękuję za pozdrowienia. Szczerze powiem - wolałabym nieco inne słowa usłyszeć, ale cóż, każdy pozdrawia tak jak umie. Zdumiewające, że jedno zdanie rzucone ot tak, zainspirowało do napisania takiego wiersza. Przez chwilę poczułam się winna. Naprawdę ;) A niebo nie dla mnie. Ani twoje, ani ich. Języki ognia? Przypomniałeś mi nimi coś, co kiedyś napisałam. Podobnie brzmi w treści. Ale to nie poezja, więc do prozy wrzucę. Z pozdrowieniami. A jakże.
  7. Ha ha! Gratuluję poczucia humoru :D Odtrutka na czarne myśli. Dzięki!
  8. Pamiętasz śnieg zeszłoroczny? Przeminął śladu nie pozostawiwszy. Wczorajszej zimy nie ma. Cóż jest? Dziś, o którym jutro ktoś powie - wczoraj... I miniemy na zawsze w śniegu nietrwałym ślad wieczny zostawiając, jak tamci sprzed wieków - w mgłach czasu skryci. Nieprzemijający...
  9. Ach, bo to był deszcz-wariat - roztrzepany okrutnie ;) Dla mnie mistrzem w "krótkim" pisaniu jest Białoszewski. Pamiętacie "Las"? :D A w "deszczowo" chciałam po swojemu. I żeby było słychać rytm wybijany kroplami deszczu. Może następnym razem się uda : ) Pozdrawiam
  10. :) Kiedy to czytam, myślę, że jednak dobrze zrobiłam zatrzymując się u Was na chwilę i dzieląc się tym, co choć dobrze się czyta, powstaje pod wpływem "niedobrych" myśli. Pocieszające jest to, że przecież nikt nie jest od nich wolny (no, może tylko ktoś, komu lustro nie pęka co wieczór na siedem lat ;] ) A co jest perłą, co tylko kamykiem - powiedzcie mi. :) "można uwierzyć..." - dziękuję, dla mnie to pełen nadziei komplement. Tak, filozofia raczej "czarna", "beznadziejna" "dekadencka" nie daje spokoju i każe pisać w ten sposób. Macie czasem wrażenie, że czas, w który was wrzucono, nie jest wasz? Ha ha! Przepraszam :) A jeśli chodzi o preludium do opowiadania - pracuję nad tym. Fragmenty, które tutaj opublikowałam stają się częścią czegoś większego. Czas pokaże, czy coś z tego wyniknie. Czas... Pozdrawiam
  11. Ha ha! Aż tak czarno to widzisz? Przecież jest tam jeszcze i srebro, i purpura... O czerni nie wspomniałam ni słowem ;) i do piekła mi nie po drodze. No chyba, że czytanie czegoś takiego to tortura piekielna. O, to mogę zrozumieć :D [quote]u mnie tam nie pęka :)) Podoba mi się ta wada wzroku :D [quote]czytam tu kilka niezłych porównań u przenośni, emocje aż grają ( złość, czy bezsilność , beznadzieja ) ...smutek może ?...myślę, że znawcy " białego " w mig przerobiliby Go na świetny wiersz :)) ...ja do nich nie należę... ale, ale jest warsztat... Miło słyszeć, że coś w tym jest :) [quote]i ta puenta, " Bez końca " - toż to istna tortura i to ponadaczasowa jakś cy cóś :)) Niektórzy lubią tortury, cy cóś mi się zdaje? ; ] Pozdrawiam :)
  12. Rzeczywiście. Brak środka. Pomyślę i dopiszę. Dziękuję i również pozdrawiam :)
  13. spadł deszcz rozbrzmiał kroplą wśród ciemności wśród gwiazd ciszy i oddechów sennych wszystkich domowników rozochocił się szalony i wraz z wiatrem z liści szumem tańczy prędko taniec nieba taniec ziemi taniec piękny szybki skoczny żwawy lekki ucichł deszcz nie słychać kroków podrygiwań i podskoków dom znów cichy błogi senny wiatr odleciał liść się wstydzi że dał ponieść się muzyce i deszczowi - wariatowi spłonąłby rumieńcem gdyby była jesień polska złota a tak jeszcze się zieleni w cieniu nocy w oczach kota
  14. : ) Dziękuję i także pozdrawiam. Podobno do 22 sierpnia łatwo o spełnienie niejednego marzenia, czego wszystkim życzę :) www//olsztyn.wm.pl/Spadajace-gwiazdy-nad-Olsztynem,100915 A co do spadających gwiazd, podoba mi się to, co napisał Jacek Dehnel: "I choćbyś ziemskiej drogi miał już dosyć, iść musisz dalej. By w mroku niepewnym samotna gwiazda, tobie przypisana miała oparcie. Drogowskaz spadania."
  15. Porwał mnie tłum - kolorowa ciżba bez chwili ciszy. Przeźroczysta. Bezwolne kroki donikąd, myśli bezwolne wypatrujące celu drogi bez celu. Tłum. Lepiej słyszeć: "ludzie", "Ludzie"... Gdzie człowiek? Jeden jedyny inny niż inni niepowtarzalny ... taki sam I jak trudno zostać z sobą samym i z myślami własnymi. - Tłumu! - by nie myśleć więcej. - Ludzi! - by nie być tylko człowiekiem niepowtarzalnym jedynym jednym ... z wielu - Panem et circenses! Poganie światów nieskończonych...
  16. Gwiazda spadająca odnalazła mnie. Bez nadziei szłam nocą ulicami mego miasta. Ogłuszona rykiem ogromnych maszyn mknących obok nie słyszałam własnego serca ani myśli. Oślepiona światłami przejeżdżających gigantów nie widziałam celu. Ziemia nie przyciągała mnie już. Niebo było zbyt odległe, by wierzyć, że ciągle jest. Zatopić się w nieistnieniu; to jedno, o czym marzyłam. I wtedy ją zobaczyłam. Była jaśniejsza niż światła miasta. Spadała powoli. Gwiazda spełnionych marzeń. Zrozumiałam. Wróciłam. Nieistnienie jest tu.
  17. Trzymam w dłoniach naszyjnik - wyłowiona z kipieli samotna perła. Huśta się w takt melodii mych rąk. Szczęśliwa? A czy ten sznur pereł w szkatule tajemnej zamknięty, szczęśliwszy od niej? Uwikłany w węzeł nie do rozsupłania jak stryk... aż do śmierci. Marzący, by stać się węzłem gordyjskim. I nie litujmy się nad samotnością perły. Nie jest ona bardziej samotna niż cały ich sznur. Jak ludzie związani przysięgą strykową: "... i nie opuszczę cię aż do śmierci". Czekający na cięcie innego Aleksandra.
  18. Ileż razy chcieliśmy umrzeć? Nie znamy tego stanu, a jednak... Wystarczy, że wiemy, iż jest. Śmierć. Czarny koń naszego wyścigu. Pewniak. Tylko czy znalazłszy się po drugiej stronie z równą tęsknotą nie chcemy wrócić do życia? Czy stan śmierci, którego tam doświadczamy nie nudzi nas, jak nudzi życie, gdy jest jego czas? Czy błądząc po innych światach nie marzymy o powrocie do czasów, kiedy zmysły stanowiły o wszystkim? Nawet o powrocie do bólu, krwi, rozdrapywania ran i... marzeń o śmierci? A może jest tak, że życia już nie pamiętamy? I tylko wiemy, że jest? Życie. Czarny koń. Pewniak. Czy jednak tam, dane nam będzie obstawić kolejny raz?
  19. Dziękuję, miło, że się spodobało. Mam tego trochę w szufladzie. Tylko, że te twory nie mają formy wiersza. Nie wiem czy to dobre miejsce na coś takiego. Jak dotąd widzę tu tylko wiersze. A co tam. Dodam coś, najwyżej mod usunie ; ) Również pozdrawiam.
  20. Ha ha! Na moje szczęście - nie :D Dziś jeszcze nie chcę, by się ziściło. Dobrze, zapomnę o formie grzecznościowej ;) [quote]jeśli jest wątpliwość do czegokolwiek zapraszam do warsztatu a w tym wypadku, lepszym miejscem będzie dział pt. Proza Dziękuję, z "Koniem Nietzschego" wybiorę się tam :) [quote]wiersze zazwyczaj posiadają wersy i strofy, to tak w woli przypomnienia Zazwyczaj tak. I zawsze mam wątpliwości, co do tych swoich; czy to jeszcze poezja czy już proza. Chyba takie balansowanie na skraju. Proza poetycka? [quote]podszedłem warsztatowo a to moja wizja tego utworu Och, bardzo Panu dziękuję!
  21. A ja dziś jeszcze kupię lawendowe pończochy : ) Podoba mi się. Pozdrawiam :)
  22. Lustro zawsze pęka na siedem lat. Dziś znowu. Jak zwykle co wieczór. Nie miałam na to wpływu. Wystarczyło unieść dłoń, by spłynęła krwią aż po nadgarstek. Czerwone krople na srebrnych okruchach odwróconej tafli. Połyskują i zataczają wirujące obłędne koła czasu. Na srebrnych paterach słudzy Petroniusza wnoszą ciemnoczerwone winogrona. Dziś znowu. Jak zwykle co wieczór. A więc uczta wciąż trwa. Bez końca.
  23. Oj, to prawda. Ja nawet myślę, że to "niby" śmiało można wykreślić : )
  24. Witam wszystkich poetów i pozwalam sobie dodać trzeci z moich utworów jak zwykle prosząc o rzut krytycznym okiem na me dzieło ;) Pozdrawiam. edit: Aha, mam wątpliwości co do tytułu :P Byłam nad rzeką. Zielono-szara wirująca bezdennie toń pochłonęła moje myśli bez reszty. Zatonęłam. To miło tak tonąć, otulić się ciszą, tym cichszą, im głębiej opadać, gdy świat kontrastów banalnych rozmywa się w otwartych wciąż oczach. I gdy nie chce się już za wszelką cenę chwytać życia - tej brzytwy, co ratując na chwilę, do krwi zrani na zawsze.
  25. Uff... Tak lepiej będzie? Co było pierwsze - jajo czy kura? drzewo czy owoc? przepaść czy góra? chaos czy słowo? mrok czy też blask? głębia? przestworze? przestrzeń czy czas? Co było pierwsze - cisza czy burza? ogień czy morze? ciało czy dusza? jedność czy mnogość? stałość czy pęd? ogrom czy małość? życie czy śmierć? Co było pierwsze - wiara? wątpienie? zwycięstwo? klęska? jawa czy śnienie? miłość? nienawiść? uśmiech czy gniew? niewola? wolność? pokój czy krew? Co było pierwsze? - pytałem ciebie. Co będzie potem? - żadne z nas nie wie. Gdy nas nie było - gdzie błądziliśmy? Gdy nas nie będzie... kiedyś byliśmy?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...