Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czarna Wstążeczka

Użytkownicy
  • Postów

    172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Czarna Wstążeczka

  1. a szkoda! bo te jeden z lepszych! bo to pomysł, który jeszcze nie jest tak przejedzony jak na przykład: miłość, wojna, wiara, patriotyzm, et cetera et cetera. to naprawdę zgrabna miniaturka, nawet pomimo tego, co wyboldowałam. ma swój urok. żal by mi było, gdyby miała zostać porzucona. pozdrawiam
  2. hmm. [dzięki za komentarze.] w tym miejscu zastanawiam się, czy przerabiać ten wiersz, czy zostawić i rzucić na pastwę przyszłości - dziś może jest enigmatyczny, ale gdybym umiejętnie zestawiła go kiedyś z innymi wierszami w jakimś tomiku, to wyda się bardziej oczywisty. bo innych zarzutów - jak widzę - nie ma? dzięki za odpowiedzi - choć nie skorzystam, to biorę pod uwagę.
  3. w tym miejscu najlepiej widać, że choć autorkę nawiedzają pomysły wyjątkowo ciekawe, to nie umie ich wykorzystać. bo ja taki "grzebień" od razu podciągnęłabym pod Auschwitz, a przynajmniej zasugerowałabym kilka tematów związanych z. co do samego wiersza - przegadany, błahy, męczący. gdyby nie ten grzebień, to bym nie komentowała.
  4. no to ja się wezmę za kosmetyczne strzyżenie. to wyboldowane to moim zdaniem zbędne. wtórne i niepotrzebne, nie pełni funkcji celowego powtórzenia, nie wnosi nic nowego, czyli trzeba wyciąć - jednak wiem, że potrzebny jest taki a nie inny układ wersów, proponuję zastąpić te dwa, które od razu skreśliłam, i zastąpić czymś lepszym, to jest czymś, co wniosłoby więcej znaczeń, co poszerzyłoby wiersz. nie zrozum mnie źle - to "no więc" i "jestem wciąż obok" są złe tylko same w sobie, to są puste wersy, ale wystarczyłoby je ocalić dodając jedno umiejętnie dobrane słowo i już bym się nie czepiała. bo mój zarzut generalnie jest taki, że to wiersz-chudzielec. niby miniaturka, a jednak przegadana; z drugiej strony za kruche to na długi wiersz.
  5. nie pozwolił mi umrzeć (Krystian, syn proboszcza) "wyjdź powoli z podniesionymi rękami i żadnych sztuczek" no i wyszedł wyszedłem ocalony no i co dzieciaki wołają "te Łazarz pewno cię już nogi bolą" łażę a byłem gotowy ---- chciałam polemizować [z biblią], ale nie wyszło. publikuję, może samo się naprawi.
  6. o, o, to było dobre, ha ha hahahaha.
  7. na serio? poważnie? i Ty piszesz po polsku? olaboga, jeśli są tacy polacy, to faktycznie demokratycznie zasługujemy na bronka.
  8. ojjj... cóż, jeśli chodzi o sam wiersz, to wyszedł, szczególnie ten 'kieszonkowy napoleon'. ale jestem przeciwko pomysłowi parafrazowania tego wiersza Herberta. uważam, że te już zostało powiedziane tak dobrze, że każda następna reinterpretacja byłaby ujmą 1. na honorze autora peryfrazy 2. na wydźwięku wiersza Herberta, który dziś porusza, a jeśli tak będziemy miąć i wyginać na wszystkie strony, to stanie się z nim to, co się działo w starożytności z podaniami ludowymi. peryfrazowanie ma sens tylko wtedy, gdy peryfrazuje się coś niedoskonałego. zatem szkoda Twojego wiersza, choć dobry, nie powinien przyciągać zbyt dużej publiki.
  9. podoba się! to zaskakujące, ale po przeczytaniu po raz drugi już byłam zdecydowanie na tak. jednak wolałabym, gdyby wiersz zachowywał rytm do końca, ale to tylko szczegół, wybaczalny, bo ostatni wers choć nierytmiczny, to pasuje tematycznie.
  10. a mogą być związki frazeologiczne? muszą być, bo to moje ulubione: w międzyczasie gdzie indziej drżeć wyimaginowany otomana
  11. to żart, prawda? "Ja Kocham podwórko z tym klonem/bo spokój daje Mi." - w tym momencie spadłam z krzesła.
  12. ojezusicku! metrum, paroksytoniczny akcent, klauzula... na cholerę ta cała terminologia? przecie to w żadne sposób nie pomoże w rozumieniu poezji! odnoszę wrażenie, że poloniści wymyślili takie dziwy tylko po to, by czuć się ambitnym wobec matematyki. fakt, nie ma to jak maturzysta, który szuka pomocy na tydzień przed maturą. [matura czyli egzamin dojrzałości.] do ślubu też się będziesz przygotowywać na tydzień przed? a tak na serio, czy kwestie średniówek i akcentów są na tyle ważne, że dodadzą Ci jakiś punkt na maturze? na serio? a nie lepiej skupić się na samych przesłaniach wierszy? bo dam sobie głowę uciąć, że jak Achmatowa pisała, to nawet do głowy nie przyszła jej średniówka.
  13. oczywiście, ten wiersz Ci bardzo wyszedł. bardzo, bardzo, bardzo. jest trochę... jak w ogóle Twoje wiersze, jest dość jasny, dość czytelny. kiedy wreszcie zaufasz czytelnikowi i napiszesz coś mniej dosłownego? tak, by wiersz stawiał większy opór przy próbie zrozumienia go. - ale to tak na marginesie; jeszcze raz: wiersz bardzo Ci wyszedł. pozdrawiam
  14. olaboga; Twoje wiersze poruszają mnie i dalszy komentarz chyba będzie zbędny. oby nigdy nie zabrakło Ci weny.
  15. i będę miała sentyment do tego wiersza, bo uwielbiam Nicka Cave'a ponad wszystko. jednak nie podoba mi się, że użyłeś tak przejedzonych wyrażeń. właściwie tylko zrekonstruowałeś piosnkę. podoba mi się: "pchnął nożem ściął nożem", "miłość ze śmiercią/urosła w nieskończoność", "kwitnie i trwa – nie tu/płatki w mętnej toni/ciała gorący lód" - to do mnie przemawia, choć niestety to pewne schematy. wiersz jest ułożony z potwornie oklepanych zwrotów, a wolałabym by był na serio, a nie ironizował z Cave'a. i nie podoba mi się, że wiersz nie wychodzi poza to, co już przekazał Cave. a można było na serio, można było wyjść gdzieś jeszcze poza zbiór róża-ona-on-morderstwo. [na przykład pomyśleć o potencjalnym potomstwie.] i nie wolno tak powierzchownie traktować owego mordercę, bo morderca to nie jest morderca [jeśli wiesz, co mam na myśli], i osobiście uważam, że wszyscy [lub większość] morderców u Cave'a są ludźmi, którzy tylko popełnili błędy i mają tak wielkie poczucie winy, że nazywają swoje błędy zbrodniami. ogólnie wiersz nie zadowolił mnie, przyciągnęła mnie tylko tematyka. pozdrawiam
  16. olaboga, strasznie zwięzła opinia ^^ łudziłam się, że wiersz dotyka czegoś więcej i nie można go tak łatwo sprowadzić do tematu stworzenia. bo jeśli to naprawdę tylko tyle, to mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią :D szkoda. pozdrawiam serdecznie
  17. od dłoni gdzie będziesz mi miastem i słońcem od dłoni której dałem gałązkę a dałbym całe drzewo gdyby drzewo było czymś więcej od dłoni w którą wpuszcza się światło - coś więcej to jest poranek pachnący miastem zgubionym i odnalezionym . kiedy Starożytny wypuścił z rąk Wenus ta rozsypała się na milion gwiazd . na Milo rąk i tysiąc dłoni . z których każda drga pod naciskiem światła . szumi palcami rozłożystymi jak korony drzew od dłoni zacznę gubić się w mieście które jest czymś więcej niż ocalonym cieniem starożytnych niż grą świateł planet rozsypanych w próżni ----- [te kropki to po to, żeby móc zrobić odstęp. na tym forum nie ma tabulatorów?] mam wątpliwości do kilku wersów, ale nie dość duże, by wrzucić wiersz do warsztatu. wszelkie propozycje zmian mile widziane.
  18. ostatnia zwrotka wystarcza. reszta jest zbędnym ględzeniem. wiersz niedopracowany rytmicznie. inwersje denerwują.
  19. kurde, skąd Ci się biorą takie genialne neologizmy! zazdroszczę!
  20. zupełnie prawdopodobne, że mam uprzedzenia do patosu tylko dlatego, że mam tyle lat, ile mam. że żyję w takich czasach, a nie innych. ale pisząc o lekkim przedstawianiu rzeczy ciężkich wcale nie miałam na myśli, że podoba mi się tylko ironia czy czarny humor. to znaczy - nie utożsamiam lekkiego/na ciężkie od razu z ironią. można pisać zupełnie szczerze, z niedopowiedzeniami - ale nie sugerującymi negatywną stronę rzeczy, tylko tak jakby... pisząc lekko o ciężkim w jakiś sposób oswaja się to ciężkie. i jest to bardziej przystępne dla szeroko pojętej ludzkości, niż patos [który osobom w moim wieku najpewniej kojarzy się z przypadkowym dorosłym uważającym się za autorytet i pouczającym stado zbłąkanych baranów]. nie uważam też ironii za sposób podniesienia ciężaru, ironia kojarzy mi się z rezygnacją, z odwracaniem się plecami z uśmieszkiem pod nosem. a Szymborska zdyskwalifikowana jako poetka - to kusząca propozycja. kiedy pierwszy raz zetknęłam się z jej twórczością, nie przypadła mi do gustu. była za prosta. ale podchodząc z dystansem - równie dobrze można przypomnieć Norwida, którego za poetę długo nie uważano. Norwida nie lubię, ale dzięki temu, że inni mniej znani poeci korzystają z jego stylu, można uznać Norwida za zjawisko, idąc dalej - za poetę. Szymborska ma w sobie tyle, że jej wiersze nigdy nie pozostają obojętne dla czytelnika. może z czasem wylatują z pamięci [przez tę prostotę], ale na pewno nie można im zarzucić absolutnej schematyczności. zło silne i słabe dobro wcale nie oznacza, że ze światopoglądem autorki jest coś nie tak. milion poetów zaufało komunizmowi, [na początku,] oczywiście. to stwierdzenie faktu: dobro nie jest "silne". dobro nie używa siły :) , zresztą wydaje mi się, że ciężko w ogóle przypisywać dobru/złu siłę/słabość. to trochę inne kategorie. nie sposób przewidzieć, czy ostatecznie wygra dobro czy zło, to zbyt pozaludzkie. i ten cytat jeszcze nie oznacza zwątpienia autorki, aczkolwiek - najwyraźniej spowodował jakieś zastanawianie się nad rzeczami wielkimi, choć nie jest patetyczny. nie sądzę, by można było uzyskać porównywalny efekt, pisząc coś, co zniechęca na wstępie napuszonym językiem. pozd
  21. o co chodzi w poezji w ogóle: no cóż, miło by było, gdyby poezja była czymś, co zaskakuje. już mniejsza, jak [byle w dobrym smaku, tj. bez rynsztokowych można się obejść], ale najważniejsze, żeby to, co się pisze, było żywe, żeby można z tym było jakoś porozmawiać. niechętnie rozmawia się z czymś, co jest wtórne, a więc na przykład z częstochowszczyzną czy z banałami, z przerostem formy nad treścią albo patosem. dobrze rozmawia się ze skromnymi tekstami, cichymi na wierzchu, poruszającymi w środku. stąd czepiam się - głównie wielokropków, a jeśli tak, to dalej idąc w ogóle zastosowania interpunkcji [niech interpunkcja ma sens!]; pretensjonalności, wyświechtanych obrazków itd. generalnie wolę Szymborską od Morsztyna [w dużym uproszczeniu]. PS wkurwiać= rozwścieczać, doprowadzać do szewskiej pasji, decywilizować, irytować, niecierpliwić. jednak 'wkurwiać' najlepiej oddaje głębię uczucia. No tak -co do patosu miałbym jednak inne zdanie - sam patos nie jest określeniem pejoratywnym, jedynie w połączeniu z określeniami "sztuczny""nadmierny"itp nabiera takiego znaczenia . Uważam również ,że lęk przed patosem powoduje czasem redukcję emocjonalną w poezji - nie da się bez patosu mówić o rzeczach wielkich chwalebnych itp. - redukując poezję z tej warstwy zubożamy ją o bardzo istotna wartość. Rzecz jasna jest bardzo trudno go dawkować tak aby nie raził ale wolę patos niż siemiężność , ubóstwo emocjonalne czy mówienie sztucznie zduszonym głosem. Co wiersza - niech broni się sam, w sumie to on albo będzie sam się bronić albo polegnie na polu chwały(!). Pozdrawiam PS. Bogactwo synonimów do "wkurwiać" jest ogromne. Ale nawet ten twój krótki zestaw - rozbawił mnie prawie do łez. Może napiszę coś na ten frapujący temat. racja - patos czasem dobry. ale tylko w odpowiedniej sytuacji. a więc w jakiej sytuacji? jak wysokolotny musi być temat, by bez wyrzutów sumienia można się było pokusić o patos? rzeczy najtrudniejsze: śmierć, życie, miłość, wiara. tematy już wyświechtane, już banalne. czy jeśli dziś zostanie napisany patetyczny wiersz na jakiś trudny [eschatologiczny czy sięgający głębi natury ludzkiej] temat, to będzie to wiersz bardziej poruszający niż jakieś skromne chuchro [na ten sam temat] napisane z pomocą kolokwializmów i subtelnych obrazków, sugestii? niedopowiedzenia poruszają mnie bardziej, niż patetyczne przemówienie księdza z ambony. a skoro bardziej poruszają, więc umożliwiają komunikację i dalszy rozwój - inspirują. kiedy coś zgrzyta na linii temat - sposób przedstawienia, to zmusza do namysłu. delikatne [by nie użyć słowa 'lekkie'] pisanie o ciężkich rzeczach sugeruje, że podmiot liryczny stara się zachować dystans, co w konsekwencji umożliwi dokładniejsze przedstawienie danego problemu. PS zaintrygowała mnie koncepcja napisania wiersza na temat wkurwienia. pisałam już o frustracji, ale o wkurwieniu nie - i chyba nawet nigdy nic nie czytałam.
  22. o co chodzi w poezji w ogóle: no cóż, miło by było, gdyby poezja była czymś, co zaskakuje. już mniejsza, jak [byle w dobrym smaku, tj. bez rynsztokowych można się obejść], ale najważniejsze, żeby to, co się pisze, było żywe, żeby można z tym było jakoś porozmawiać. niechętnie rozmawia się z czymś, co jest wtórne, a więc na przykład z częstochowszczyzną czy z banałami, z przerostem formy nad treścią albo patosem. dobrze rozmawia się ze skromnymi tekstami, cichymi na wierzchu, poruszającymi w środku. stąd czepiam się - głównie wielokropków, a jeśli tak, to dalej idąc w ogóle zastosowania interpunkcji [niech interpunkcja ma sens!]; pretensjonalności, wyświechtanych obrazków itd. generalnie wolę Szymborską od Morsztyna [w dużym uproszczeniu]. PS wkurwiać= rozwścieczać, doprowadzać do szewskiej pasji, decywilizować, irytować, niecierpliwić. jednak 'wkurwiać' najlepiej oddaje głębię uczucia.
  23. Czyli dup*a czy nie dupa wiersz? Zdecyduj się. " niektóre banalne obrazki " ( nie mój wiersz ) ale proszę o wskazanie tychże banalnych obrazków. " dobra narracja " to znaczy, jaka to jest dobra narracja? co to znaczy? Podobnie, jaka jest " najwyższa eschatologiczna półka " poproszę jakieś przykłady. zaczynasz mnie wkurwiać. krytyka wiersza jest skierowana do Jana i uważam, że w ewentualnym przypadku to on ma prawo do czepiania się mnie, nie ty.
  24. nie jestem pewna, czy przełykam ten patos i [niektóre] banalne obrazki. jednak całość jest mocno wciągająca, [może pretensjonalna], poruszająca, [przegadana]. ani na plus, ani na minus. ciężko się zdecydować. niektóre rzeczy bardzo mi się spodobały, inne mnie zniecierpliwiły. na pewno jest za dużo ciężkich słówek z najwyższej, eschatologicznej półki. chyba lekki przerost formy nad treścią, formy w sensie objętości i tego czegoś [czego nie umiem nazwać] pomiędzy pretensjonalnością i patosem. ale wielki plus za nastrój. dobra narracja [no, liryczna narracja], podmiot wysławia się bardzo przyjemnym dla ucha [oka] tonem. po prostu dobrze się czyta. pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...