Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bronisław Jaśmin

Użytkownicy
  • Postów

    935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Bronisław Jaśmin

  1. Zawsze złote są godziny Przy światłości sinych gwiazd, I scaliła księżyc siny, Z ziemią woalowa mgła. Uwolnione z dawnych chmur Mgły opadły na gór grzbiety. Powracają zawsze w dół - By wbić dłonie jak sztylety. Przeszywają gwiezdne łany Jakby chciały ścigać czas. Pachną sosny i polany, I opadła z chmury łza. Wreszcie muszą się rozpłynąć- Mgły jak stary, inny świat Już dzień próby dawno minął, Wtedy tylko cisza trwa.
  2. Na rzece rzecze do rzeczki kaczka Dlaczego ona musi wypływać, I czerpać początek z tej właśnie rzeki, I szybkim nurtem przebijać ścieżkę, Pod jej masywne cielsko przepływać W dziurze zrobionej gdzie stoi mostek. Ta rzeczka z pozoru jest bardzo mała. Nie jest ni karłem ani tasiemcem, Nawet nie dzieckiem lecz starsza jest Od rzeki z której bierze początek... Więc rzeczka kaczce tak oto rzekła: "A widzisz kaczko niebo błękitne, Spójrz na nie bystro swym kaczym okiem, I powiedz kwacząc co na nim widzisz". A po co trzeba mówić o niebie, Przecież wie każdy jak świat wygląda, Tym bardziej niebo jest zdrowym znane, Wszystkim istotą mającym oczy. Oto odpowiedź znalazłaś swym wzrokiem, Twe oko powstało później niż obraz. Nie wolno szukać reguł stworzonych, Na które istnieje wytłumaczenie, Bo nie wiesz ptaku co nie chcesz latać, Czy ktoś próbował to wytłumaczyć, Czemu nie możesz oderwać swych nóg, I poszybować by dotknąć nieba. Nigdy nie można nic uznać za pewne. Nie wiesz czy jesteś kaczko niemądra Na zewnątrz świata, czy też poza nim, Albo z tym światem w innym nieznanym. I tak też było, że rzeka długa, Szeroka jak Dunaj tylko z wyglądu Była srebrzącą się żywą rzeką. Kanałem płynęła lecz nie wiedziała- Po cienkiej tafli skóry tej wody, A głębiej toń, mętna głębia i dno.
  3. Zapachniało świeżym sianem, W świat się wpisał orła lot. Niebo jako chmur posłanie Spuszcza grzmiący, złoty lok. Wioska się maluje złotem, I rozchyla jezior blask. Strumień cicho szepcze z płotem, Gdzie mógł dalej zniknąć wiatr. Znów na łące i w ogrodach, Żywy koncert zaczął świerszcz, I choć noc nadchodzi młoda, Słońce wciąż dotyka dzień. I zagląda w wiejskie sienie, Tuli się w księżyca pierś. Jutro znów rozpędzi cienie, I znów rzuci wiejski cień. 31 stycznia 2010r
  4. Dłonie swój stos zbudowały- Aby ogień je w nim stracił. Ale żar ich nie pochłonie, Bo cielesność ma swych braci. Święcą usta pod szkłem czarnym A wrzos pyłek z wiatrem plącze, Z ust zbielałych po raz czwarty Dzisiaj wyjmę ze słów słońce. I powoli tuż przed zmrokiem Przy sumieniu bladej lampy, Znów poczuję i się dowiem Czy uczucie dzieli karty. Ale wiem, że miłość każda Śmierć swą mocą nam powstrzyma, Bo z samotnym sercem zimnym Przez swą miłość duch wytrzyma. I nie będzie chciał opuścić Swego ciała już oschłego. Każde rany przed zasłoną Są ostrzejsze lecz nie bolą.
  5. Na niebie dni - szkieletów, gdzie taniec trwa śniegu, Przed ścieżką którą warstwa śniegowa zakryła; Ujrzałem jakiś podmuch, który w cichym biegu Odsłonił białe drzewa. A w nich rosła zima. I czuję, chociaż zimno nadal nie odpuszcza, Regułę która jasno stawia swe zamiary. Nikt rzeczy w narodzeniu na śmierć nie wypuszcza, I nawet mróz nie szuka w swym czasie ofiary. To samo w jednym czasie, nic więc być nie może A susza zawsze niszczy obok deszczów siecznych. Więc zawsze po gor""ącu, co akacje sroże, Śnieg ochładza ładu grunt, by w nim przetrwał wieczny.
  6. Intuicja, wrażliwość i głęboka empatia to klucz do poznania potrzeby poezji. oczywiście to nie interpretacja utworu
  7. Wiatr mi powtórzył ostatnie słowa, Które tłum rzucił na szary bruk. Nade mną jasna ginie pogoda, I wstaje burza, i słychać huk. Jestem podobny jak do pioruna, Bo tylko kreśli mnie ciemny ruch. Chodzę po świecie, a ręce w murach Próbują z monet oddzielać kurz. Jestem jedynie jak błyskawica, Wbrew woli muszę opuszczać próg; I znowu szukać po swych śmietnikach, Żebrać od słońca by dał mi cud. Choć moje serce tego nie pragnie, Muszę wyruszać na nowy łów. Nikt koczownika we mnie nie znajdzie, Gdyż tłum nie zbada śladów mych stóp. I nikt nie znajdzie we mnie wędrowca, Wola bez woli jak ślad manowca.
  8. Już odeszły ciepłe nazwy, Z mgłą się splotły jasne dni. Z drzew nie słychać śpiewu trznadli, Czuć jedynie zimno z krypt. Jakby cmentarz wchłonął miasto I zabierał oddech nasz. Zeschłe liście w w słońcu gasną, Razem z nim i spada świat. Bo upada w głębie chłodną, Oddech nasz już chyba zziąbł. Tylko w piękną suknie modną Ziemia stroi każdy kąt. I wychodzi niosąc kwiaty, W białą przestrzeń szytą w śnieg. I dla pierwszej martwej daty Wyjdzie za mąż dla swych strzech. Więc po ślubie i weselu Mróz ją weźmie za swą dłoń, I część ciała jak z karmelu Tak pociągnie w swoją toń. Lecz kobietą jest niezwykłą, Kocha dzieci swoich łąk. Z poświęceniem cienką nitką Chroni trawy co mróz zląkł. I do końca w tej męczarni Trzyma w ręku tkliwą woń. Za sasanką szafran czarny Szuka w niej swój wieczny schron.
  9. wydarzenia są mnożone razy miejsce oraz czas gdyby można było chociaż zakryć bielą swoją twarz swoją wątłą tak na zawsze by energię zaoszczędzić gdyż na pewno jeszcze raz trzeba będzie łzy uwolnić swym powieką zamęczonym dam odpocząć by już oczy popatrzyły wzrokiem z okna które nie jest jednak bielą swoje życie gotujemy bo jest tyle ziemskich zdarzeń a nie które są wpisane a pod wpisem jest nasz podpis oczy pierwsze niech odpoczną później słuch niech złoży dłonie i tak wszystkie zmysły moje niech utoną w kontemplacji kiedy będą odłączone od wydarzeń co zgiełk niosą niech pomyślą co zrobiły czyżby zwalnia się tak życie noc poranek hibernuje po najżwawszych w dzień zabawach po południu jeszcze siedział tuż przed zmierzchem już w śnie drzemał więc nie tylko człowiek żywy traci dni i hibernuje ale także przyrodnicze rzeczy czyżby ożywione prawda zawsze jest jedyna w tym przypadku to jest proste człowiek później świat dotykał naśladuje hibernując mogę robić to na chwilę gdy pozbawię siebie zmysłów zaś z postępem technologii będą też na zamówienie człowiek sprytnym jest stworzeniem śpi w pośpiechu a chce zwolnić czasu Boga nie oszuka kiedyś wszyscy w niej będziemy
  10. hibernacje wydarzenia są mnożone razy miejsce oraz czas gdyby można było chociaż zakryć bielą swoją twarz swoją wątłą tak na zawsze by energię zaoszczędzić gdyż na pewno jeszcze raz trzeba będzie łzy uwolnić swym powieką zamęczonym dam odpocząć by już oczy popatrzyły wzrokiem z okna które nie jest jednak bielą swoje życie gotujemy bo jest tyle ziemskich zdarzeń a nie które są wpisane a pod wpisem jest nasz podpis oczy pierwsze niech odpoczną później słuch niech złoży dłonie i tak wszystkie zmysły moje niech utoną w kontemplacji kiedy będą odłączone od wydarzeń co zgiełk niosą niech pomyślą co zrobiły czyżby zwalnia się tak życie noc poranek hibernuje po najżwawszych w dzień zabawach po południu jeszcze siedział tuż przed zmierzchem już w śnie drzemał więc nie tylko człowiek żywy traci dni i hibernuje ale także przyrodnicze rzeczy czyżby ożywione prawda zawsze jest jedyna w tym przypadku to jest proste człowiek później świat dotykał naśladuje hibernując mogę robić to na chwilę gdy pozbawię siebie zmysłów zaś z postępem technologii będą też na zamówienie człowiek sprytnym jest stworzeniem śpi w pośpiechu a chce zwolnić czasu Boga nie oszuka kiedyś wszyscy w niej będziemy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...