Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ela_Ale

Użytkownicy
  • Postów

    2 818
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ela_Ale

  1. Też nie do końca pojęłam. Co znaczy schowek niedziel w kolorze białym? Oczyma wyobraźni ujrzałam (jako, że poza krajem) biednego Araba w turbanie. Pewnie to nie to? Ale czyta się wiersz dobrze. Z pozdrowieniem Elaale
  2. Prawdę dosyć oczywistą od początku Zna poeta biorąc w rękę pióro, zeszyt Nie on jeden wśród natchnionych jest wyjątkiem Przez czas długi powodzeniem się nie cieszy Z wierszy nigdy nie utrzyma nawet muchy Czeka wiecznie na łaskawość swojej Muzy Żywot wiedzie bez jedzenia nader kruchy Brak grosika na cokolwiek mu nie służy Musi ciągle chodzić smutny i spłakany Kochaś kogoś ale już bez wzajemności W dobrym tonie jest by czasem był zdradzany Bo podobno dobrze robi brak miłości I tak wiersze stają się głębokie, czułe Gdy ich autor stale głodny, nieszczęśliwy Kiedy wierszy nikt normalny nie rozumie Jego portret wtedy właśnie jest prawdziwy Więc niełatwe bywa życie wierszoklety Musi szukać poplecznika i sponsora Zanim wiersze wzbudzą hołdy i podniety Jest zmęczony, zamartwiony no i chory
  3. Dzięki za miłe słówka. A napisałbyś wierszyk o helikopterze - moim marzeniu? Koniecznie wojskowym! Jak ten wyraźnie pisany z sympatią do latających maszyn, to może i mojej ulubionej coś się dostanie? Hej, Elaale
  4. Zamurowany w ścianie Ścigał kiedyś ptaki Gonił w lasach wilki Stawiał ciężkie kroki W wielkich, długich butach Polerowanych co dzień Grywał na srebrnych organkach Melodie bez nut pisane Pojechał gdzieś na wojnę Ptaki leciały za nim Wilki pobiegły jak koledzy Zabrał organki i zginął Teraz widzę jego imię w ścianie Zapisane
  5. Pawle, nadtoś skromny mój wierszyk też jest ułomny Piszę wiersze od paru miesięcy i ginę wśród poetów tysięcy Pisz dalej, pióra nie odłóż a dobrze skończysz tę podróż. Zwłaszcza, że masz bogatą wyobraźnię i doceniasz znaczenie metafor. Pozdrawiam. Elaale
  6. Czy możesz mnie kochać nieznacznie Tak trochę, maleńko, niebacznie Czy wolno ci spojrzeć ukradkiem Kątem oka, tajemnie, przypadkiem Czy możesz powiedzieć mi szeptem Choć słowa dwa czulsze, gdy zechcę Nie głośno, desperacko, odważnie Lecz skrycie i niezbyt poważnie Czy chcesz być ze mną przez chwilę Nie lata, miesiące, godzinę Okamgnienie zaledwie króciutkie Jedną tylko, jedyną minutkę? Czy chcesz czasem zdrobnić me imię Tak, by brzmiało zupełnie niewinnie Czy poświęcisz mi błysk swojej myśli Krótki senek, co choć raz ci się przyśni? Nie śmiem zechcieć nic więcej od ciebie Jak mam tyle otrzymać, też nie wiem Chcę chwileczkę, dotyk i słowo Będzie wtedy już dość kolorowo.
  7. Nareszcie jakieś dobre słowo o tej ciekawej porze. I to bez niepotrzebnych udziwnień i pseudointelektualnych fraz. Dzięki, pozdrawiam. Elaale
  8. Z kolein czasu, z codzienności Ze znanych zdarzeń powtarzalnych Z ranków wiosennych i zimowych Wieczorów , snów przewidywalnych Czy wypaść można w jeden moment Przez krótką chwilę zapomnienia Pognać odmiennym, barwnym torem Zamienić znaną treść istnienia? Czy gdy jedyny raz się zdarzy Coś, co na chwilę los odmienia Może zamienić życie w lęki W stan niepewności, zawstydzenia? Wybaczysz sobie takie zejście Z drogi już prawie dobrze znanej Czy reszta uczuć już na zawsze Poczuciem winy będzie ranić? A może taka inna ścieżka Zawróci w głowie, porwie wiatrem Zobaczysz wszystkie barwy tęczy Moment rozkoszy winę zatrze?
  9. Chodzą wokół mnie czarne potworki Krążą kudłate, snują się czujne Męcząco szemrzą i mruczą kusząco Czekają Przykurczone łapki po ciałkach strząsają Wysuwają drapieżnie swe szpiczaste szponki Tupią kosmatymi nóżkami o ziemię Śledzą mnie Zaglądają do tajnych, prywatnych zapisków Dłubią w kartach książek, na półkach spiżarni Przytykają uszy do ściany sypialni Szukają Czasem wszystkie razem są w zmowie Wtedy robi się czarno i groźnie Sieć łap na mnie zaborczo rzucają Moje pokusy
  10. Chyba nie jest tak dramatycznie. Pewnie są i letni i gorętsi. Potrzebni i tacy. Inaczej gorąco lub mróz zniszczyłyby nas. Tak było zawsze, ale poruszyć myślą ludzką warto. To właśnie zrobiłeś, dość zresztą przejmująco. Akceptuję takie formy poruszeń. Elaale. Pozdrawiam.
  11. Nie umiem składać pięknych wierszy I wyobraźni nie ma i natchnienia Ale chwilami do mnie puka Chęć nieodparta, chęć przemożna Napisać wiersz o zapomnieniach Nie chcę pamiętać czasów przykrych Ani tragicznych w życiu zdarzeń Pragnę jedynie w środku siebie Wypielęgnować kilka marzeń Niech będą zwykłe i przyziemne Dalekosiężne być nie muszą Chcę tylko, aby były takie Co i rozśmieszą i poruszą. Największe z marzeń choć maleńkie Dotyczy moich trojga dzieci By chociaż jeszcze przez lat kilka Po mojej śmierci pamiętały Że żyłam dla nich na tym świecie.
  12. W sypialni kreta małej dziurce śpi Elf Zielonowłosy Pod głowę włożył mchu garsteczkę sianem się przykrył złotym Elfie mój miły nie płacz, skarbie nic ci już tu nie grozi Ściereczką lnianą serce otul tęsknoty w nim pochowaj Obetrzyj łezkę oczki zmruż przyśnij swą wróżkę wierną Zamów dwa wiersze miodu łyk gdy zbudzisz się - powrócę.
  13. Z tunelu weszłam na szczyt góry Kamienne stoki błyszczą w słońcu Mech szary wtula w kąty twarze Szeleści trawa wysuszona Pod stopą jeż zbłąkany zastygł Mało tu tlenu, bezmiar dali Przestrzeń głęboka z dreszczem lęku Daleko sięga nicość nieba Na horyzoncie moja góra Zaczyna drżeć, chybocze, stuka Spod nogi śliski grunt umyka Ciszę przerywa groźny łomot Słyszę głos burzy gdzieś z oddali A moja góra wymyślona Schodzi znów w dół, zapada w tunel Nie umiem długo być na szczycie Tunel swą ciemnią kusi, wciąga I dreszcz emocji zwilża ciało W innym już lęku, co pod ziemią W moim tunelu znów zastanę.
  14. Musisz się lękać Musisz płakać Musisz z bojaźnią Patrzeć w życie Musisz się w żalu Pozatracać Potęsknić, cierpieć I uciekać Drżeć z niepokoju Ponarzekać Łkać, smucić, boleć Długo czekać Bo kiedy niebo już się przetrze Smaki radości będą lepsze.
  15. Muzy na Parnasie zamilkły z wrażenia napisałam wierszyk bez cienia natchnienia ot, tak , byle tylko słowa się składały A Muzy się śmiały Udowadniać Muzom chcę od dziś niezmiennie że pisać potrafię także samodzielnie Panny tylko gremialnie pod boki się brały i znowu się śmiały Acz bez Muzy pomocy i wsparcia Pegaza nawet mistrz tworzyć poezję odradza Odłożyć więc pióro, gdy nie ma natchnienia I nie doprowadzać do Muz rozbawienia ? Teraz wszyscy kpiarze się ze mnie zaśmieją! Powiedzą – Pewnie, racja, nie dla ciebie rymy! Zostaw pióro, bez Muzy twe wiersze kuleją Nie wzbudzisz dla siebie nigdy wśród poetów estymy.
  16. Prawda o tobie – - ciepły wietrzyk muśnięcie piórka dźwięk gitary płomień ogniska przygaszany kieliszkiem wina dla odwagi rymik w wierszyku kęs satyry dobroć uczciwa do przesady anielskość prawie nieczłowiecza co cichym szeptem w głąb dociera To ty A prawda o mnie – - kwietnia aura raz deszcz raz słońce nie przewidzisz czekanie, wieczna niecierpliwość drażniący głos pretensji pełen w środku, głęboko ukrywana miłość do baśni niespełnionych a nocą sny zbyt kolorowe. To ja A prawda o nas? A prawda o nas nie istnieje Jesteśmy tylko dusz symbiozą Co płyną po tym samym morzu Lecz się przenigdy zejść nie mogą.
  17. Zamglone cienie lasów, staropolskie dworki Powozy na podjazdach w czarownych ogrodach Zamek z mostem zwodzonym nad głęboką fosą Omszałymi głazami zdobione arkady Tajemne wejścia do bajkowych sezamów Zamknięte zaklęciami dżinów z lamp naftowych Błękitne smoki, rącze jednorożce Mkną po błękitnych postrzępionych chmurach Kto napisze książkę do takich obrazów Kto z wyobraźni wyjmie tak zawiłe treści By opisywały bujną rzeczywistość Co w główce dziewczynki z łatwością się mieści? Jakże ty małą rączką wątłej siedmiolatki Kolorową kredką tworzysz na mych oczach Świat ze snów mi znany, choć mniej ubarwiony W ciągu paru chwilek paluszków muśnięciem Jedno, co potrafię – powieszę te cuda W ramkach na ścianie przytulnej sypialni Będę każdej nocy w zacisznej zadumie Śniła razem z tobą życie z twoich baśni.
  18. Panowie zgrupowani Spróbujmy teraz grupować panów Dobrze się jednak przed tym zastanów Dłuższej rozwagi rzecz ta wymaga Dyskusja zatem bardzo pomaga. Pierwszy z Polaków to ojciec dzieciom Ale nie rodzi, piersi nie daje Czasem pieniędzy trochę przyniesie Często za domem więc pozostaje. A dalej idą panowie różni; Którego zatem warto wyróżnić? Jest tam kolejarz, murarz, tramwajarz Kiepski polityk, znany kawalarz? Bogaty cwaniak i biedny malarz. Kucharz i macho, chłop i kanalarz. Ma wybór Polka wśród wielu ludzi Pamiętaj wszakże, droga niewiasto Zanim z tej mąki upieczesz ciasto By się z wybrankiem swym nie zanudzić. Życie z szarakiem wszak bywa trudne Wybierz lotnego – nie będzie nudno!
  19. A gdyby teraz te wszystkie Polki Jakimś cudownym losu zrządzeniem Jednym, olbrzymim ciałem się stały To czy wzbudziłyby duże zdziwienie? Zdarzyłaby się rzecz niebanalna W jednym, ogromnym ludzkim pokryciu Chodziłaby pani uniwersalna W marzeniu, fantazji i w zwykłym życiu. Miałaby w sobie wszystkie zalety Wdzięk, wiedzę, kasę, misję, urodę Być ideałem superkobiety Taką kobietą na niepogodę! Tutaj – uwaga, panowie mili Byście w ferworze pień i zachwytów Trochę zanadto nie przedobrzyli I nie przenieśli Jej do niebytu. Łatwo będziecie bliscy miernoty Ideałowi nie dacie rady Za duże ciało jest na te cnoty Za małe stanowczo na babskie wady!
  20. Dzięki za miłą reakcję, ale mam już taki katar i kaszel, że sama podziwiam moje poświęcenie dla tej szalonej, rozkosznej suki. Elaale
  21. Bój się Boga, zimno i leje a ty nalegasz na spacer Dokąd można iść w taką chlapę w mokrą i szarą jesień? Bure drzewa po wczesnych przymrozkach zieloność już potraciły ręce smętnie im opadają na dywany z liści pogniłych Gdzie będziemy dziś chodzić razem kiedy błoto i gęsta breja nie chce mi się wytknąć tam nosa a ty się nachalnie upierasz Zabieraj stąd zimny nochal nie merdaj tym swoim ogonem kokieteria ci nic nie pomoże zostaję w domu i koniec
  22. Nie umiem dziś ułożyć wiersza o Ojczyźnie Zalatuje mi tanim patosem O tym się nie mówi, nie pisze, to jest tabu Tylko w głowie i w sercu się nosi
  23. To jest ładne. Jest mój ulubiony rytm prawie niezakłócony. Elaale
  24. Zdziwili się w Polsce wszyscy palacze Koniec nałogu! Opuszczać wszystkie domy i dacze Palimy w polu. Nie wolno w knajpie ni na ulicy Jednego dymka Zdziwieni trzeźwi i alkoholicy z ulicy Hynka. W pewną sobotę zrobili zbiórkę Z ulicą Dolną Niech nam pod ziemią państwo powstanie Gdzie palić wolno. Wszystkie ulice stanęły w rządku Zeszły pod chodnik I tam zaczęły żyć od początku Wolne, swobodne. W długich pasażach, w podziemiu ciemnym pobudowali Kioski, trafiki, a w dole ziemnym z betonu, stali Drzwi powstawiali. A jeszcze niżej, pod trafikami Powstał przepiękny Cmentarz palaczy, tak!- z pomnikami! Przyjdź i przyklęknij. Ta nekropolia była pod ziemią Przez całe wieki Ale czasami, gdzieś tu i ówdzie Dymią przecieki. To spod mogiły, albo pomnika Naszego przodka Maleńką smużką cienko przenika dym papieroska.
  25. Wiedziałeś o moich tęsknotach Z daleka, z bliska, znad ziemi Z mrozu i z płatków śniegu Z wiatru z gór i snu zimowego Potem była tęsknota wiosenna Z pierwszych żonkili i bratków Z deszczyków w majowym ogrodzie Piosenek granych przez świerszcze Latem tęsknota dojrzała Śpiewna, złota, rumiana i miodna Brzęczała lipą, kosem gwizdała Lato trwało ogromne, słodkawe Czekałam na ciebie po nocach Za krótkich na senność i spokój Tęskniłam wytrwale z nadzieją Teraz rude dni deszczem skroplone Przybrały kosztowny makijaż Z każdą nocą chłodniejszą i mglistą Nie ma cię coraz dotkliwiej Muszę chyba rozpalać już ogień W domu, w lesie, gdzieś w środku siebie Chuchać w dłonie i w głąb mego ciała I tęsknić cierpliwie do wiosny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...