Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ela_Ale

Użytkownicy
  • Postów

    2 818
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ela_Ale

  1. Kiedy położysz swoją dłoń na mojej dłoni zabije serce jak najmocniej nagłym rytmem Kiedy spojrzysz mi głęboko prosto w oczy świat się zatrzyma Ucichną wszystkie szumy całej Ziemi na długą chwilę I słyszeć będę cichy szept twego oddechu tuż przy skroni Kolory zmienią swoje nazwy i znaczenia w tęczowym widmie Wszystkie pociągi się rozpędzą w nieskończoność po srebrnych torach Bezgłośne ptaki zaśpiewają w jednym trelu zgodnym chórem A wszystko to się stanie tylko wtedy kiedy choć raz z czułością dotkniesz mojej dłoni
  2. Jeden but to ten kalosz co wkłada na zakupy kiedy nosi siatki drugi but to ten ciepły w kuchni przydeptany kiedy zmywa statki może trzeci też jest od wielkiego dzwonu wieloletnia szpilka oto Pani seksownych atrybutów kilka
  3. Smutek też może cieszyć, skoro nadajesz mu taką formę. Pozdrawiam. Elaale
  4. Prawda o tobie- -ciepły wietrzyk muśnięcie piórka dźwięk gitary płomień ogniska przygaszany kieliszkiem wina dla odwagi rymik w wierszyku kęs satyry dobroć uczciwa do przesady anielskość prawie nieczłowiecza co cichym szeptem w głąb dociera To ty A prawda o mnie- -kwietnia aura raz deszcz raz słońce nie przewidzisz czekanie, wieczna niecierpliwość drażniący głos pretensji pełen w środku głęboko ukrywana miłość do baśni niespełnionych, a nocą sny zbyt kolorowe. To ja A prawda o nas? A prawda o nas nie istnieje jesteśmy tylko dusz symbiozą co płyną po tym samym morzu lecz się przenigdy zejść nie mogą
  5. Między zwrotkami wierszy zasnął Elf słowa się pusto toczą przemija czas w bajkach dla dzieci W bajkach dla dorosłych resztki poezji się dzieją puk, puk, nieśmiało. Może jednak... ktoś ją przypomni, wskrzesi? Na świecie jest zwyczajnie niby nic las rośnie, rzeki płyną dzień na zmianę z nocą trwa ludzie się rodzą, umierają zwykła rzecz. Obudź się Elfie białowłosy różdżkę weź tchnij w tę codzienność twoją duszę, ożyw się niech smutek będzie smutny a złość zła radość radosna a nie mdła zdjęta z matrycy identycznych. Odkryj raz jeszcze nowy świat i zamień plastik w życie
  6. Dzięki za dobre słowo dla początkującej. Przeczytałam Twoje wiersze. Imponujesz inteligencją, ale i wyczuciem ducha słów. Gratuluję! Elaale.
  7. Ciotka Matylda zjada biedronki Te żółte i te czerwone Kropeczki pilnie słomką wydłubie I ciastka udekoruje W pogodne dzionki każdego ranka Bierze koszyczek w rękę Lupę, trzy mszyce, po wodzie fiolkę I rusza w łąki gęstwinę Z polnego kwiatka, ździebełka trawki Zbiera starannie owady Każdej biedronce mszycy kawałek Wydziela, by troszkę przytyła Wieczorem ciotka na koniczynkę Nakłada biedronek garstkę Wkłada do pieca, a na surowo Udka i kropki przekąsza Aż kiedyś lipy, róże, nasturcje Matyldzie sąd urządziły Za jej działalność, apetyt dziwny Na smutną banicję skazały Drzewo jej żadne liściem nie szumi Kwiatek nie pachnie, pszczoła nie brzęczy Cała przyroda przed nią schowała Swoje wspaniałe, pachnące wdzięki
  8. Ułóż dla mnie piosenkę jesieni Na liściach opadłych jarzębin Niech słońce w koralach się mieni Nim mrozek ich nie wyziębi Ułóż dla mnie piosenkę o lesie Gdzie drzewa zmieniły swe szaty Niech wiatr słotny dalej ją niesie By zastąpiła mi kwiaty Niech piosnka będzie o kotach Co śpią w cieplutkich futerkach Jesiennych myszkach i kretach W ich ciepłych, podziemnych norkach Na koniec tej wietrznej piosenki Niech będzie i o mnie zwrotka Kiedy usłyszę jej dźwięki Może i ciebie w niej spotkam
  9. Znów się spóźniłaś do cholery Po kiego czorta się tu szwendasz Miałaś już zniknąć z mego świata A wciąż się włóczysz mi po życiu Spadaj już stąd, nie chcę cię wcale Do diabła udać się już możesz Psujesz mi tylko dobry humor Wszystko powikłasz i sfilcujesz Mam dość cię znowu po raz któryś Myślałam, że tu już nie wrócisz Nieprzyzwoicie się narzucasz I wreszcie komuś coś pochrzanisz Spać mi nie dajesz, ciągle ględzisz I dzień i noc po głowie chodzisz Jestem tak wściekła, że nie umiem Brutalnie z siebie cię wyrzucić Gdzieś tylko w samym kącie serca Głęboko w mózgu zakamarkach Bogu dziękuję, że wróciłaś To znaczy jeszcze nie umarłam Jesteś już może trochę stara Trochę zmęczona i nienowa Ale to ciągle ty. Nikt inny Łatwo poznaję po objawach Tak jak przed laty tak i teraz Nie ma na ciebie kija, bata Siedzisz w człowieku tak uparcie Że walka z tobą jest przegrana I dobrze. Siedź sobie.
  10. Jestem ślimakiem w twardej skorupie nie lubię świata nie cierpię ludzi świat mnie wyśmiewał ludzie zranili. Przyjazny jest mi w samotni wietrzyk kilka drzew wkoło trochę zapachów trzy blaski słońca cichy szum deszczu kropelki rosy dwie łyżki miodu. Nic więcej nie chcę już od nikogo. I może kiedyś komuś się przydam jako smakołyk na drugie danie. To ten jedyny raz w mej historii kiedy ktoś wreszcie smak mój doceni.
  11. Elu, imienniczko. Podoba mi się to, co piszesz!
  12. W ciemnych szczelinach moich myśli W głębokich jamach mej pamięci Jesteś jak nuta uporczywa Jak strofa wiersza dobrze znana Powtarzam twoje-swoje słowa Kreślę rysunki oczu, twarzy Na różnym tle rzeczywistości Biegnącej obok zwykłym torem Przychodzisz rano z mgieł poranków W dzień jesteś chlebem, słońcem, pracą Wieczorem w chłodnej rosie, w trawie Siadasz i piszesz snów scenariusz I oby zawsze tak się działo Byś został ramą moich zdarzeń I ścieżką dźwięku, tłem historii Co jeszcze kiedyś się wydarzy
  13. Wysypały się z worka orzechy Na wielką szklaną tacę Stukają o siebie cieplutko Kredens pod lampą siedzi Zdobny w żółte kwiaty, dzwonki Gra się muzyka jesieni...
  14. Chę byś zrobił mi sweter na zimę Na strunach gitary lub piórem Chcę, by był miły, nieciężki Na dni, gdy cię przy mnie nie będzie Dobry na noce złe, smutki Co dotykają mnie chłodem Dopasuj go do radości Do twoich uniesień i rymów By był lekki, przewiewny z księżyca Promieniem słońca zdobiony Zrób mi, proszę, taki sweter na zimę Bliski ciału i ciepły w kolorach Moim oczom tylko widzialny Dłoniom moim w dotyku przytulny.
  15. ściskają się rzeczy Maleją do rozmiaru kwarka Rośnie energia i temperatura Tworzą się fakty W innych wymiarach Nowa rzeczywistość Splątana, jasna, zmęczona Żel ciepły, brzemienny Wrze, pryska, bulgocze Pracuje Kapie ogień Powstał pies Biały, leży, śpiący Syty Rozpłynął się w szmerach głosów Zmalał, odpłynął Do innego świata Znów jest październik...
  16. Pachniesz w najgłębszych moich myślach Wanilią i cynamonem Mirrą paloną przy ołtarzu Pachną mi twoje słowa, dłonie Ciepłem i sokiem ziół wiosennych Jesteś przyrodą, lasem, polem I sztormem morza i spokojem W snach jawisz się ogromnym cieniem Gasisz nim słońce nad mym światem Bywasz i ziemią i powietrzem Gorącym potem podniecenia Co tkwi od dawna w mej pamięci Jesteś kąpielą w letniej wodzie Opływającej chłodem ciało Przygodą, latem i jesienią Wonią tymotki, barwą nieba Dotykiem losu i istnienia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...