
Ela_Ale
Użytkownicy-
Postów
2 818 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Ela_Ale
-
Bardzo mile i rzewnie wypadła inauguracja. Lubię, jak już napisałam wcześniej, rytm w wierszu, a Twój śpiewa dźwięcznie strunami. Wyrzuć inne z kuferka, jak i ja czynię od niedawna i wiem, jak potrzebne dobre słowo. Pozdrawiam świątecznie. Elaale
-
Kolektyw się myli, niestety, a fizycy cząstek elementarnych potwierdzają dążenie do entropii. Twój buntowniczy wiersz też jest tego dowodem! Pozdrawiam. Elaale
-
Mała dziewczynka śpi
Ela_Ale odpowiedział(a) na Ela_Ale utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mała dziewczynka śpi Pod ciepłą kołderką Ciemne włoski wtopiły się w poduszkę Pod powieką żyje inny świat Pada złoty deszcz Pryskają fajerwerki Ona - królewna - tańczy Blask, gwar, ukłony Trwa wielki bal Przybiegł biały pies Szczeknął, uciekają Do lasu gdzie czeka skrzatów dom Żabki na podwieczorek Przyszły z biedronkami Motylek śpiewa, ważka drży Mała dziewczynka śpi. Śni… -
Dla córki..
Ela_Ale odpowiedział(a) na Ela_śmigielska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Też mam coś o małych córeczkach, abyś się wzruszała tak jak ja po Twoim wierszyku. Pozdrawiam cieplutko. Elaale -
Świat podąża od początku Zaistnienia Ku entropii Biegną cząstki samodzielnie I grupami W każdą stronę Wszystko toczy się Swą własną siłą woli Ponad moją, jakże nikłą, Grą podświadomości Niecierpliwie i lękliwie spieszę Na spotkanie Z samą sobą Na spotkanie z absolutną i tajemną Grą nieskończoności.
-
Żałuję, że cię nie dotknęłam Że nie utuliłam Że nie pogłaskałam Żałuję, że za krótko Obok ciebie siedziałam Za krótko zerkałam W twoje ciepłe oczy Uciekając z trwogą By ktoś mnie nie zaskoczył Pojechałeś Teraz, gdy powrócisz to cię dotknę, przytulę Pogłaszczę, pocieszę, posłucham, poczuję Może nawet kiedyś lekko pocałuję By potem nie żałować, tak jak dziś żałuję.
-
Jest taka wieś malutka Gdzieś w polach, pośród lasów Z dala od dróg ruchliwych Od tłumów i hałasu W tej wiosce mieszka grupka Bardzo szczuplutkich ludzi By twardo stać na ziemi Trzeba się jej natrudzić Rządzi tu wiedźma Tekla Przyjazna lecz swarliwa Gości przywita miotłą Grabiami w złości kiwa Nad rzeczką bednarz Maciej Prowadzi swe rzemiosło Tuż obok zuchwałego Krasnala Wdalgoniosło Pod lasem stara chata A co dzień ją nawiedzi Czart dziwnie dobroduszny Wielki przyjaciel ludzi Z lipowych drewien gładko Ptaszki wystruga Malec Ręce ma zgrabne, zmyślne Wyrzeźbi dziwy, czary Mieszka też stary Piwosz O siwej, gęstej brodzie Z grającą katarynką Od rana po wsi chodzi Drewnianą nogą tupie Kołysze drzewa nutką Przegania wróble z prosa Choć bardzo jest cieniutki W domku na skraju pola Żyje zielarka stara Co suknię ma z księżyca Leczeniem snów się para Koścista ta starucha Smutnych ziołami mami Jej dziwny kapelusik Upiększa świat czarami Dzieci tam żyje trochę Nie większych od bociana Ubranka z mgiełki noszą A włosy mają z siana Biegają w dzień po polach Do lasu zajrzą czasem Każde z patykiem w ręce Zielone żaby pasie Ludność to jest ciekawa Co w dziwnej wiosce żyje A jest tak łatwopalna Jak wysuszone kije Z drewna, trocin się rodzi Z trawy, paproci, kijków Z ziemi swój ród wywodzi Od braci, wujen, stryjków Czy gdzieś jest takie miejsce Czy dzieją się tam cuda Czy tylko w śnie sierpniowym Odwiedzić się je uda?
-
Kiedy już chcesz stąd odejść Zatrzymaj się chwilę Zapamiętaj świat Który zostawiasz Zrób zdjęcie każdemu drzewu Każdej wiośnie Zapisz dokładnie Jaki spadł deszcz Namaluj portret zimom i jesieniom Wszystkimi kolorami Nagraj śpiew szpaka Szmer tataraku Nie zapomnij zabrać ze sobą Duszy świata
-
Pouczający wierszyk o Borysie
Ela_Ale odpowiedział(a) na Ela_Ale utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Siedzi Borys na tratwie Macha w wodzie nogami Złapał w dłoń kawał płótna Woła: Już odpływamy! Woda cicha i płytka Słońce w górze, dmie wietrzyk Do żeglugi w dal morską Dziś okazja najlepsza Wiatr leciutko wzdął żagiel Borys nogi wziął w górę Tratwa z brzegu odpływa W dali widać złą chmurę Płyną deski spokojnie W chmury paszczę ogromną Fale wiatr groźnie wzmaga Borys grozy niepomny I tak by się zdało Że przygoda przy wantach Końcem życia spuentuje Los głuptasa, birbanta Ale franta los kocha Bo nie kusi go lękiem Z każdej trudnej opresji Wyprowadza za rękę Tak i teraz się stało Borys twarz ma pogodną Tratwa, frant, strzępek płótna Skryły się w otchłań wodną We wzburzonej kipieli Żółta łódź się pojawia Beztroskiego Borysa Z wody rychło wyławia Dla każdego smutasa Pointa jest oczywista W najtrudniejszej opresji Lepiej ma optymista. -
Zjadacze, żwacze, kłapacze Żrą kolorowe draże Żują, mlaskają, trawią Papkę z knajp, ulic i mediów Umazani półdaniem, półpulpą Mieszanką trucizn, kłamstewek Łażą łykając bezmyślnie Podaną do gęby potrawę Nie są zdrowsi, silniejsi czy więksi Głupotą się pasą i sieczką Roznoszą bakcyla niewiedzy W agresywnych, brudnych zębiskach Żywiciel i żarłok jak w spisku Istnieją w cuchnącej symbiozie Zwalczają rozsądek i umiar I kiedyś wygrają ...czy zginą?
-
Buduję dom dla Elfa w niedużej kreciej norce będzie tam pokój-salon z igliwia i pajęczyn Utkam okien zasłony z nitek babiego lata a ściany mchem wyłożę przetkanym konwaliami łóżeczko będzie miękkie z wrzosów i macierzanki by zapach aż do zimy umilał krótkie drzemki Do muszli wody wleję srebrnoźródlanej, czystej Elf będzie miał tam basen gdy upał zbyt dokuczy Przy wejściu dwa dzwoneczki obok obrazków z wiatru zadzwonią cicho, dźwięcznie na gościa powitanie Talerzyk na poziomki tackę na kromkę chleba postawie przy stoliczku z pieńka ściętego dębu A na sam szczyt, na daszek wystawię kogucika kierunek wiatru wskaże skąd dobra wieść nadchodzi Przybiegnę tam z radością przyniosę tort i nektar zabawię może troszkę w ramionach duszka Elfa
-
Jak bardzo mnie potrzebujesz jak jest ci do mnie? Dzień każdy muszę zaczynać myślą o tobie sny tylko z tobą za powieką chcę przyśnić tak słowo twoje bez ciała jak woda w spiekocie i suszy w upalny dzień powiew wiatru zimą ogień płonący w kominku Tak mi do ciebie Tak mi do ciebie jak 15 kroków do Słońca zbyt blisko dla ciała zbyt daleko na dojście i dotyk
-
Żałuję, że na ganku szybciutko, naprędce nie wtuliłam twarzy w twoje drżące ręce kiedy miękły nogi migotało serce zabrakło mi odwagi może czasu na więcej żałuję, że wcześniej nie myślałam o tym jak rzadkie te chwile zachować na potem
-
Popatrz na jej postać taka wątła i krucha To przecież kostucha szczęka kośćmi, terkocze nocami w drzwi łomocze krąży między nami ze śmieszkiem upiornym coraz to kogoś dopadnie, zabierze i drwi sobie z nieszczęść które wokół szerzy Pomyśl. Da się okpić? Może spróbujemy taka wątła i krucha ta jej postać z kości My jesteśmy silni może uciekniemy? Ciekawe, kto wygra wątła tusza czy ten, kto się szybciej rusza?
-
Co ty tutaj robisz
Ela_Ale odpowiedział(a) na Ela_Ale utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przybłąkałeś mi się w życiorysie i niby delikatnie puk, puk-to ja wszedłeś prawie nieznacznie dwa słówka, szepcik miły wierszyk i nagle stałeś mi się pierwszy i niby nic raniutko liścik czasami w nocy mi sie przyśnisz imię mi twoje w głowie mruga w nocy nie sypiam och, już druga! tylko rozmyślam, piszę,czekam ależ, nie, nie ja wcale nie narzekam Chę tylko, żeby dosyć prędko na tet-a-tet przyszła ci chętka bo słówko miłe owszem, ale nie zaspokoi żądzy wcale Taszczę na górę głodne ciało a potem - o! nic się nie stało ciało tam tkwi i balansuje i kto tę górę zlikwiduje? -
Obudzę cię dziś na niebiesko dwie butle wody obok stoją żółtawy półcień światło rzuca na powiek senną, białą nudę Szepnę ci słowo, czy usłyszysz? nie wiem, bo komar jest wieczorny i szumi, brzęczy, hałasuje w porannej ciszy twoich westchnień Dotknę cię lekko i puchowo jak strzępek waty delikatny poczujesz pulsujący ranek w dłoni co budzi cię porannie Ten dnia początek to ode mnie twojego serca powitanie nieznacznie, bardzo cichuteńko by chronić je przed dygotaniem
-
Czekaj, Mario, nie odchodź jeszcze chwilę jeszcze zdążysz na spotkanie z konarem białej brzozy Jeszcze zostań pokaż, gdzie leży jabłko, które spadło razem z burzą z drzewa Pokaż, gdzie bieleją resztki czyichś kości żebym mogła sprawdzić czy podobne do mnie Nie odchodź, przyjdzie jesień gdzie znajdę twoje drzewa gdzie sieci pajęczyn posrebrzane łzami Kto mnie poprowadzi po pustych trajektoriach samotnych historii Nie wystarczą żurawie nad morzem mewy-nutki zielonozwierzęcy świat zamknięty kto umie w niego spojrzeć? Poczekaj. nie odchodź...
-
Po śmierci Kołakowskiego
Ela_Ale odpowiedział(a) na Ela_Ale utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie zmieniaj, nie wpływaj, nie naciskaj Nie oceniaj, nie nagradzaj i nie karz Nie zmieniaj swego świata, co ci dany Nie kop grobów zdarzeniom już przeszłym Nie zdobywaj gór nie do zdobycia Ześlą karę za pychę śmiertelną Nie porównuj, nie odsiewaj, nie pouczaj Nie spowiadaj się z grzechów, nie pokutuj Weź, co los ci dał w narodzinach Patrz na siebie i świat ciepłym okiem -
Zamieniłam się w chlorofil płaczę łzą zieloną brak mi kropli czystej wody grudki żyznej ziemi nie wypuszczam nowych listków nie zakwitam kwiatem Nie jest mi potrzebna wcale ta świeża zieloność nie pozwala żyć normalnie skrywa kod istnienia kolor kryje chmurna siność nadchodzącej burzy Cały świat chce mnie ukarać za grzeszne istnienie mogę tylko wegetować i powoli ginąć
-
Po wierszy widać, że jednak czasem ta samotność dobrze służy i wydaje takie "dzieciątko"! Pozdrawiam. Elaale
-
Krzywe domy i ulice krzywi ludzie krzywe wiersze, co je krzywy rozum kleci krzywe stają się wszelakie ziemskie rzeczy które proste być powinny na tym świecie Krzywa przestrzeń i powietrze krzywe światło już sam Einstein udowodnił to dość dawno nie jest proste nawet najsilniejsze drzewo co wygina się na porywistym wietrze Może nie jest ta krzywizna idealna prosty świat byłby zapewne dużo lepszy lecz prostota na prostactwo się zamienia zwykle bywa, jakże często zbyt banalna Ja krzywiznę sobie cenię oryginalną bo najczęściej tworzy formę idealną
-
W kamiennych tronach starych murów omszałych, śliskich, popękanych siedzą postacie wiekuiste o znieruchomiałych torsach twarze kamienne w jednym szyku te same oczy, usta, czoła zastygły w bezruch poszarzały milczą zmurszałe, obserwują przechodniów ciągle jeszcze żywych idących, w przyszłość zapatrzonych ktoś je wyrzeźbił wzdłuż ulicy ogromnym dłutem pro memoria chyba, że same tutaj przyszły zostały, jak zostają wszyscy
-
Jeszcze chwilka i będzie już zima Ponawiam więc prośbę ci znaną Kiedy liści na drzewach już nie ma Wierszem świat mi barwnie pomaluj Pióra, nutek, natchnienia poszukaj Ułóż nimi o zimie piosenkę W zmarzłe palce na wietrze podmuchaj Grudniową gitarę weź w rękę Niech białe śnieżynki fruwają W zimnosrebrnej poświacie księżyca Albo w ciepłym świetle pląsają Z latarni w parkowych ulicach Sanie muszą tam brnąć lasem, polem Siedzieć musi w nich święty Mikołaj W śnieżnej czapce z czerwonym pomponem Dzwonkiem święta i radość przywołać Proszę, ułóż mi refren o zimie Która nigdzie nikogo nie smuci Chcę, byś w grudniu i lutym był przy mnie Wtedy chętnie piosenkę zanucę
-
Siedzi Wrzesień w letniej karczmie, stoły zastawione Stoją strojne w pęki kwiatów, w rogach lasu wonie Na nich pięknie wyłożone wszystkie dary świata Nad stołami rozwieszony dach z babiego lata Wyjął Wrzesień z torby fajkę, zaciągnął się mocno Dymek zasnuł kąty, ściany, Księżyc - lampkę nocną Zawisł gęsto nad stołami, wcisnął zapach w kwiaty A w pajęczą sieć pod dachem wtulił strzępki waty Przeszła noc i nastał ranek migotliwy, lśniący A nad karczmą Września pełną snuł się dym drgający Zawirował w blasku świtu, pociągnął do lasu Cały ranny świat zbudzony poszedł w jesień czasu A gdzie Wrzesień? Już ucieka Biegnie w złotą przestrzeń Czeka go kochanka Zima Woła: Tutaj jestem!
-
Namaluj mnie, proszę jak umiesz i jaką mnie zechcesz dla siebie czy będę mieć czarne włosy oczy jak smoła ciemne ręce będą jak drzewa świat opłakiwać jesiennie? czy może mój portret w twej głowie jest bardziej podobny do lata a z pól i lasów upalnych woń słomy we włosy się wplata? portrety dwa mi namaluj ten z bliska i ten z oddali