Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ela_Ale

Użytkownicy
  • Postów

    2 818
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ela_Ale

  1. Patrzę jak jesz powidła Z jesiennych słodkich śliwek Zapach ich mnie owiewa Słodycz oblepia myśli Wędrują po zakątkach Błądzą ścieżkami wspomnień O wszystkich naszych wrześniach Tych dobrych i tych gorszych Od lat jesteśmy razem W dni szczęścia i rozpaczy Utkało nam się życie I teraz sobie patrzę Chcę, aby te powidła W pamięci nam zostały I gdy mnie już nie będzie Słodziły dni samotne.
  2. Pierwszosierpniowy ranek Niebo jak morze nad głową Zawiesiło sobie skowronki na szyi I śpiewa Karminowe słońce koloruje kwiaty Na wielkiej, mglistej łące Pod lasem – strzał, ktoś przemknął Nie, to sarna Spacer poranny odbywa ku wodzie Czy słychać szum samolotów? Nie, to chłop sprawdza sieczkarnię Przed plonem Brat mojej matki ginie od strzałów Nie, to było kiedyś, dawniej A słyszę odgłos broni za domem Przypadek? To tylko pamięć obrazy zmyślone Przynosi częściej dzisiaj niż zwykle W ten sierpniowy ranek A niebo jak ocean błękitu Wisi nade mną i śpiewa skowronkiem.
  3. Maleńka kolejka dziecinna Po kolistym mknie torze przy ścianie Od prawdziwej zupełnie jest inna Na stacjach w podróży nie staje Trzeba wskoczyć w biegu, by jechać W wielką podróż, krainy nieznane Natychmiast chcę ruszać, nie zwlekać W prezencie mam to obiecane Dokąd udać się nie zawadzi Do Peru, Japonii, nad Marnę? Tak daleko ten tor nie prowadzi Odwiedzę nim swoją sypialnię
  4. Zawstydziłeś się? Słowem czy myślą Nieśmiałością swoją Dotykiem dłoni ciepłym Co został w pamięci Spojrzeniem półrzuconym W którąś grzeszną stronę Odebranym muśnięciem Czyichś warg i oczu Raz jeden króciutki Doznaną rozkoszą? Pisz do mnie listy Niechby zawstydzone Kiedy coś się zdarzy Zamilkniemy we dwoje.
  5. Mam na głowie czapkę, a w ręku kwiatuszek Oto wariatka Mam i pamięć krótką I dzieci wianuszek Oto wariatka Po co mi te wszystkie do życia ozdoby? Ot, tak sobie. Wariatka ma już takie hobby. Koniec wariatki Gdy przyszła pora Szumnie Zamknęli wariatkę W trumnie Na trumnie leży Kwiatuszek Nad grobem dzieci Wianuszek Lecz gdzie jej dusza Swawolna Od ciała przecież już Wolna? Włożyła swój Kapelusik Już w ciele siedzieć Nie musi Usiadła na chmurki Skraju I śpiewa: Idę do raju! Dziwacy śmieszni Bywają Lecz smutno Gdy umierają Zmartwychwstanie? Cuda się dzieją! Wariatka Znudzona grobem, Tak tuszę, Ożyła i z nadzieją Zerwała nowy Kwiatuszek Kupiła też Kapelusik Ale gdzie dzieci Wianuszek? Nie chce już wracać Do dzieci Już inny pomysł Jej świeci. A może by tak Od nowa Z kimś innym Życia Spróbować? Nowe urodzić Dzieciaki Czy pomysł to Byle jaki? Może lepiej zająć się Sobą Jako niezwykłą Osobą? Kupiła buduar Z alkową Włożyła suknię Balową W uszy kolczyki Korale I pojechała Na bale. Już szuka król Zakochany Kapelusika Swej damy To prawie bajkowy Kopciuszek! Lecz – wariatka Wracać już musi Już nie chce Balowej sali Chce , aby spokój Jej dali. Nie może Już być Pępkiem świata Po Ziemi się ciągle Kołatać To nie jest Ciekawa rola Udawać ciągle Idola.
  6. Czyś chora, panienko Czyś chora? Nie śmiejesz się jasno Jak zawsze Oczy zasłonił ci Smutek Wstążki nie fruną Rozwiane Zapach twój już Nie upaja Przylgnął do ciebie Rozpaczą Gdzie znikły błyski Iskierek Biegnących zawsze Tanecznie Powietrza nie srebrzysz Jasnością Milczy dzwoneczek Uśmiechu Jakaż to ciężka choroba Zabrała cię światu całemu Czy to nie chłopiec przypadkiem Zza rogu sąsiedniej ulicy Najbardziej groźna choroba Co zmienia i rozum i serce?
  7. Bardzo ładne.Widzę Go. Elaale
  8. Wyjrzyj zza rogu, czy Je widzisz? Przestrzenie z granic mikroświata? Czarnoświetlista przestrzeń snuje Błękitne bańki jak pociski Złotawym światłem wylatują Skupione w wiązki ostre błyski. Frywolne byty w tańcu trójek Dziwne, powabne, górne, dolne Dla ludzkich zmysłów niepojęte Niedoskonałych, nieudolnych . Ścigają same siebie w pędzie Nie do pojęcia niewidoczne A każdy jest i tu i wszędzie Zmieniając chimerycznie postać W kilku wymiarach balansują By być daleko, ale zostać Pakują w paczki prąd a falą Gdy tylko sobie chcą – zostają Takie przedziwne towarzystwo Siedzi i w stole i w podłodze Tkwi w lampie, śniegu, kępce trawy W parze, szmaragdzie, ludzkiej nodze.
  9. Jadę szeroką drogą do Ankary Miałki pył wciska się w oczy Gorący wiatr wbiega w auto Suszy wargi i nozdrza Ogromne połacie żółtej ziemi Hodują tysiące zielonych arbuzów Kołysane na wietrze złote słoneczniki W rowach na poboczu dziesiątki Trupów zardzewiałych pojazdów Bez ich szalonych kierowców Kiedyś tak bardzo bałam się tej drogi Straszyły duchy zabitych tam ludzi Teraz chcę tam wrócić, jechać Bo doga ta ma swoją tajemnicę
  10. Grób to chyba miejsce Wygodne, spokojne Nikt nie zagłusza Martwej ciszy Wokoło ziemia Sypka i pachnąca Na górze - irysy Kwiaty mi znoszą Pieśni śpiewają Modlitwy snują W środku bezwietrzny Półmrok nicości Nudny panuje Lecz jakże miło By się zrobiło Gdyby mi przyszło Nie bacząc na nic Wystawić na wierzch Morski peryskop
  11. Ile masz chwilek dla mnie dwie, trzy, osiem? O ile mogę poprosić? Kiedy dasz mi z nich prezent? Teraz, jutro, za tydzień? Nie wiesz? Czy mogę Cię prosić w zamian za chwilki na jawie o kilka momentów ze mną we śnie? Chętnie Ci się przyśnię. Obiecuję, wystarczy drzemka Nie przebudź się za wcześnie! Elka
  12. Wejdź czasem do mojego snu Nie budząc mnie, tajemnie Wtedy się biel zamieni w czerwień I wszystkie drzewa skamienieją Zabierzesz wtedy mnie nad wodę Zanurzysz ręce w ciepłej toni Poczuję, jak pulsuje życie We wszystkich płynach twego ciała Potem pójdziemy cicho lasem Aż na polanę w cień zamkniętą Korony kwiatów się pochylą Skroplone rosą twego potu Paprocie schłodzą woń gorąca Będziemy cali w sobie, drżący Obudzisz wtedy mnie znienacka Zostawisz samą w niedosycie I znajdę tylko kawałeczek Lnianej ściereczki jak wachlarza Wezmę ją sobie na pamiątkę W następnym śnie cię nią przywołam.
  13. Zamilknij w zawstydzeniu Za grzechy Nic nie mów i wstydź się Uciechy Nie próbuj figlować Z kimś z boku Nie umkniesz sumieniu Po skoku Będzie cię gryzło, męczyło To pierwsze Po drugie – siadaj i grzecznie Pisz wiersze.
  14. Smutek jest silny Nie wywieje go wiatr Trwa w męczącym uporze Brat nieszczęścia Smutek jest wytrzymały Perswazji nie słucha Stoi twardo u boku Pilnuje się Radość jak mgiełka Byle powiew – ucieka Odnaleźć ją trudno Siostra szumu, powiewu Proszona nie przychodzi Fanaberie ma w głowie Niestała, ulotna Chwilę trwa
  15. Czy umiesz zbudzić się bez bólu O drugiej w nocy z miłym snem Nie przypominać ciemnych widm Jak długo nie śpisz o tej porze Czy jest to tylko antrakt snów Podany nocą deser? Budzisz się czasem zlany potem Wspominasz słowa źle mówione Za oknem krople z wiatrem szumią Chciałbyś zawrócić czas? Masz taką noc w swoim wspomnieniu Dobrą, co dała ci odpocząć I naprawiła dawne zło? Nic ci nie grozi
  16. Może warto by było znaleźć troszkę rytmu? Jeśli mogę zasugerować, np: 2 strofa: Byle nie poddać się chwili która rajem i niebem się staje by inni mi nie mówili że sie zbyt szybko poddaję 4 strofa: Za szybko wszystko się działo nagle miłość mnie dogoniła dwoje ludzi się potem rozstało od nowa bym to tłumaczyła (trochę nie wiem, co, ale to pewnie mój problem) I tak dalej. Czy może w ogóle nie o to chodziło? Jak tak, to przepraszam, że się wtrąciłam. Pozdrawiam i czekamy na więcej. Elaale
  17. Gdy się nad czymś zamyślę, boleśnie odczuwam Pewien brak w moich zwojach mózgowych Jest to brak wszelkiej wiedzy o własnościach dziwnych Cyfr i innych znaków tajemnych. To kalectwo mózgowe nie pozwala mi wcale Ogarnąć tej świata części Która wokół panuje i w los ludzki się wplata Porządkuje, planuje, pomaga. Idee rozumiem, poezję też czytam Filozofia nie sprawia kłopotu Niestety, Einstein, Banach , Durac oraz Fermi Chowają przede mną swe księgi Próby czynię codzienne, aby pojąć ciut więcej Niż proste wierszyki czy rytmy Wysiłek mój kończą niestety swawolne Stała Plancka, taony , różniczki. Aż wreszcie kiedyś myśl do głowy przyszła Kiedy trudy kolejne podjęłam Nie próbuj zrozumieć, czego nie potrafisz Rób, co umiesz najlepiej - pokochaj. I tak się zakochałam w astro- i nanofizyce.
  18. Nie chcę doprawdy od ciebie zbyt wiele Nie wymagam, broń Boże, niczego Możesz sobie zupełnie spokojnie Jeść, spać i co tam chcesz jeszcze Możesz słuchać Wagnera i Stinga Czytać nocą Homera lub Leca Połknąć udka much na surowo Zdobyć Alpy czy w morzach się nurzać Chcesz napisać powieść? To napisz Wolisz wiersze? Też będzie pięknie Lecz prośbę mam jedną jedyną Narodź się dla mnie raz jeszcze! Proszę, byś życie to drugie Wymyślił tak od kołyski Że kiedy przyjdzie już pora Wybierzesz mnie na swą przyszłość.
  19. Trumna ma kształt łodzi Już od wielu wieków Czy kresem jej podróży Płytki dołek w ziemi? Chcę, by łódź płynęła Podziemną, długą rzeką W równoległe światy Innym, lepszym torem. Nie mów mi, że tak nie jest Nikt tego nie widział Dokąd zmierza trumna Ze swym pasażerem. Jak epigon Greków Płynę swoim Styksem Wiem, że spotkam siebie W jakiejś chwili życia Wieko uchylone Zostanie kołyską. Ześle sny prorocze O nowej historii.
  20. Koń stoi w stajni, je siano Rży, biega po polu, pracuje Służy pod siodło, przy wozie Ciągnie dyliżans i bronę Czasem po lasach w szum wiatru Wpada z tętentem rozwianym Kopyta radośnie w potokach Bryzgają piany kroplami Rozpędza się w galop szalony Wertepy już nie są przeszkodą Gna wolny w przyszłość niepewną Bezdroża świata go wiodą W tym cwale, biegu przed siebie Bezwolne cuda się stają Nad grzbietem spoconym i zgrzanym Wielkie skrzydła, jak ptak, wyrastają W spoconej półświadomości Unoszą konia w przestrzenie Biega potem bezziemny, rozwiany I to się nazywa natchnienie.
  21. „Lubię” to słowo przywiązania Nie wiem, co lubię bez dzieciństwa Ciepłe obrazy dobrze znane Wypełniające żywą pamięć Skraweczki życia już przebrzmiałe Zostały we mnie nieświadomie W chwilach uniesień i przypomnień Wracają wdzięcznie w słowie „lubię” Każda zieloność gęstych lasów Z kwiatami pełna grzybobrania Huśtawki wiatrem chybotane Zapachy torów w dal biegnących. Konwalia w lesie, malwy, maki Koronka stara przy żabocie Skórzany pasek dziadka spodni Fotel bujany, skrzyp podłogi „Lubię” - to zdjęcia mej przeszłości Tkwiące i w głowie i w czułości Przychodzą czasem w snach spokojnych Będą, gdy wieczność nas zapomni.
  22. W myślach chcę powiesić korale Wielobarwnych zdarzeń Sznurek prawie pusty Brakuje paciorków Wyspy niepamięci Wielkie, białe place Nie mają kolorów ni dźwięków Ktoś mi podpowiada Co nawlec na nitkę Nie wiem, nie pamiętam Ten mój sznur korali Jest krótki i skromny Miejscami wyblakły Smutny, nieciekawy W samym jego środku Jest koral ogromny O barwie rubinu Czerwień jest syta, rozległa i ostra Nie ginie w półmroku Wiem, co oznacza Tragedii wielkich Zapomnieć nie można Korale niepamięci dłuższe już nie będą Na żyłce życia trochę zbyt krótkiego.
  23. Mam w ogrodzie moc szklanych, dziwnych kapeluszy Na ziemi, na trawie, rabatce Każdy z rondem szerokim i wypukłym denkiem Leżą sobie przejrzyste, leciutkie, niewielkie Gdzie chcą Podejdę, nachylę się trochę, spoglądam Pod jednym gęsi pasie Sierotka Marysia Pod drugim Kopciuszek w złocistej karecie I krasnal Niezgódka w małej dziurce mysiej Jak żywy Wszędzie dookoła dzieją się i żyją Historie prawdziwe i trochę zmyślone Mieszkają tam książęta, elfy, skrzaty oczajdusze Pod szklaną kopułką tysiąca kapeluszy Niczyich Niektóre mają podziemne rozłogi Gdy wejść do nich na dół wzdłuż piaskowych rowków Można ujrzeć mroczne, nieziemskie królestwo Piekielnego władcy wśród grzesznych duszyczek Umarłych Zeszły się do ogrodu wszystkie baśnie świata Założyły miastko swoich szklanych wspomnień Gdzie żyją w snach, na jawie, w barwnych opowieściach Razem w letnie ranki omawiamy przeszłość Jest dobrze…
  24. Aaa, no, pięknie. Chyba jednak lepsze od "mojego" Araba. Trochę musiałam się z Tobą poprzekomarzać. Zapewniam, że wiersz Twój dotarł tam, dokąd miał dotrzeć. Dzięki. Elaale
  25. We wzruszeniu troszkę rytm umknął, ale wiersz jest bardzo prawdziwy, co cenniejsze niż wydumane uniesienia. Trzymam kciuki. Elaale
×
×
  • Dodaj nową pozycję...