na sygnale jadą obok karawany
i podobno jestem w środku na siedzeniach...
na ulicach to się dzieje niewątpienia
w zapalczywym, nadgorliwym Teheranie...
oczywista kara czysta
się tu stanie...
miłosierdzia zatłuczona rekonkwista...
bezlitosny niewidomy brak odwrotu
jak złośliwa przed wieczornym mgła odlotem
rozpościera się w spojrzeniu moralistów...
moja postać w pełnej ciszy
pustokrwista
ma wejść w niszę...
jak kontynent zatopiony w nieskończoność
moje oczy już podobno zalepione...
Tekst dodano: 2009-10-21 00:13:31