Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

violetta

Użytkownicy
  • Postów

    11 420
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    29

Treść opublikowana przez violetta

  1. nie wiedziałam zwisający kwiat o skrzydlatej lekkości piękny z rękami przytulonymi do kolan nie znalazł lepszego miejsca odchylam się daleko w tył mój cień i ja wokół wszystko przezroczyste rozpieszczam przez okno przez resztę dnia należysz do mnie
  2. twoje palce dotykają delikatnie i z uwagą ostrożność w ruchach skupienie wtulam się mocno w każdy puszek płatek zwinięty do tej pory w pąk rozwija się jakby poruszał śnieg spoglądasz ukradkiem w skromnie półotwarte skrzydła oczy radosne
  3. uśmiechasz się złocone ciepło wokół oczu mrużę lekko odchylona pachnę muśnięciem bliżej ramiączka zakrywam biały ślad śnieg nietknięty z rękami nad głową jakbym przywiązała do źdźbeł leżę na tobie jak trawa szum tonie gdy pieścisz
  4. całujesz unoszę się słoneczną mgłą chłód pode mną pochylone trawy wsuwasz rękę między już wilgotne źdźbła z czułością bezradnie brzmiący o ton głębiej jak deszcz zaciskam powieki niech zakwitną magnolie
  5. zaczyna się od bajki kiedy pada pierwszy śnieg dotykasz tego czego byś nie znał hortensja nie wyglada jak prawdziwa a jednak jest płatki w kształcie serca jesteś taki ciepły na rzęsach na ustach obudzisz się obok mnie w tym poranku inny poranek
  6. wszystko już odeszło w zapomnienie dookoła i we mnie rozbrzmiewa tylko wiosna jakbym spała w łóżku ubrana na spacer błyszczące twoje oczy koloru jaki czasem spotyka się w grotach zmieszane z zapachem mokrej od rosy ziemi i trawy zastanawianie w słońcu lepsze w którym zakocham jednym słowem chcę stać się łabędziem
  7. chcę się podobać żebyś mnie objął kołyszę przy każdym muśnięciu głaszczę twoje usta ciepłe jak drobne różane pąki wplecione w moje źrenice policzek na piersiach koronkową łąką otulonych czekam na ranek
  8. mam do kogo być podobna w spódnicy w gwiazdki przekradam się bezwiednie spacery służą na powietrzu nabieram kolorów i serce widać przez skórę moja dłoń w twojej podoba się jednak w aksamitnym śniegu gdyby spadł liść z ostatniego drzewa usłyszałabym
  9. czas wypieścił twoje palce, pozostawiając ciepło i głos, co rozpływa się w powietrzu. obejmuję z tęsknotą, bo jesteś częścią. nocą zamieniony w cień powracasz z błękitem nieba nasze myśli przyciąga zapach, zapatrzeni chłoniemy słowa. gdy odchodzisz, pozostają splecione gałązki jaśminu
  10. W tańcu maluje się tęsknota, czasem noc w jednolitą czerń; przymykam powieki, twoje dłonie są promieniem, delikatnym powiewem na mojej skórze. Lekko kołyszą się krople, zsuwając w dół pomiędzy drgania, cichą rozmowę palców. W bieli wstaje poranek.
  11. cichym szelestem zapowiedział cię śnieg gdy do okna przylgnął zapomniany płatek powracasz po długiej podróży aby stopić się na niecierpliwej skórze przesiąknij moim zapachem abym z pąków ujrzała pierwsze listki
  12. Kocham zmysłowo, twoje radosne oczy krążą wokół niczym słońce. To nasz czas: spotkania, rozmowy i żart - wszystko notuję. Wyobrażam sobie zapach bzów i rozgwiazdę. Zabłądziłam w śniegu, żeby rozpuścił rajstopy, buty, całą, płynę z wodą - dokądkolwiek.
  13. obejmujesz a ja mruczę kot na kolanach bliżej serca gdzie jest ziemia gdzie niebo jak obłoki zamieniliśmy się miejscami
  14. Obejmij mnie, śmiech tak podnieca, że nie potrafię doczekać wieczoru. Wszystko otwiera się na ciepło, miodowa brama. Twoje pocałunki za obietnicę. Jem śnieg. Prawie marznę. Przy ścianie drzemią krokusy ze zwiniętymi płatkami. Czuję natężenie kolorów.
  15. Szalejesz przez aksamitną skórę, kochasz mnie ubraną w mgłę. Rozpuszczam się. Kropla spływa w kącikach ust. Zlizujesz, dopóki nie zniknie. ogień i śnieżynka, jak dobrze, jak delikatnie Dajesz miłość, o której marzę. Słucham w milczeniu. Kiedy się poślizgnę, niby przypadkiem złapiesz za rękę. Wysysam pozostawioną malinkę.
  16. pieścisz jakbyś malował kwiat który wnosisz do domu dopóki wiatr nie ustanie uśmiecham się do ciebie ponad wszystko ciepło uderza w policzek kiedy moje biło ratowałeś teraz koralami wędrujemy ukwiecić łąkę
  17. Wymyślamy spacer. Niczego bardziej, gdy jestem boso w pończochach z lawendy. Pierścienie kwiatów na delikatnych nadgarstkach. Nie istnieje język. Twoje serce przy mnie daje moc, by zabrać ciebie. Usta pełne smaku. Całujesz każdą cząstkę, gdzie nie byłam. 'uwalniam zapach robię miejsce dla rosy'
  18. W sekrecie wyobrażam rumieniec na twarzy, wędrówki oczu. Zatrzymuje koronka z gałązek jarzębiny. I jesteś. Natychmiast dotykasz; dłoń wybiega poza granicę ciepła. Pragnąłeś, a ja czekam. Twoje ciało pachnie mrozem. Uśmiechamy się. W milczeniu kocham przypadek.
  19. Otaczasz mnie ramieniem, widzę słoneczniki, które puszczają oczko. Zapragnęłam poczuć, jakie są. Nie sięgam palcami na zewnątrz, wypełniasz całkowicie. Chłód chowa nas w sobie. Zamiast płatka śniegu połykam gwiazdę. 'spraw, żebym się spodobała'
×
×
  • Dodaj nową pozycję...