Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

violetta

Użytkownicy
  • Postów

    11 409
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    29

Treść opublikowana przez violetta

  1. naśladuję kwiat delikatnie chwytam księżyce spadające z gałązki jak rosa w milczeniu zdejmuję tylko w białej koszuli i kolorowej bieliźnie błyszcząca z radości kiedy oddychasz ze mną ciepło
  2. dziękuję, taki był zamysł, a w pierwszym pisaniu miałam inne myśli:)
  3. Jesteś uległy jak bursztyn, który płonie. Najpierw cicho, potem srebrnym świstem dobiegasz, żyłki niczym struny. Zrobiliśmy słońce, że mrugnięcie radosne. Dla ciebie bardzo bym chciała rozciągnąć oczy. Przyklejasz się, włosy w buzi, w zmieniających pozach rozkwitam rozetą.
  4. jeszcze gałązki niekwitnące improwizuję jakbym chciała zatrzymać płatki w dłoniach jakby biło tam serce a myśli się rozpływają miękkimi baziami głaszczesz policzki bzem w który wtulam twarz twój zapach wgryzł się
  5. Być może jest ostre, ale chciałam dopełnić ukłonem, ale tylko nogi się krzyżują :) strasznie to lubię :) piękna muzyka, dziękuję:)
  6. uczę się tańczę na łyżwach przenosząc twoje ruchy ułożenie nóg i ramion niczym wodna lilia przysiadają wysepki lodu kiedy oczy drżą z wyciągniętymi rękami zastygasz we włosach w ukłonie pokazuję pachnący i błyszczący kwiat
  7. idę za szelestem i ruchem jak chłód wpełza w trawy ogrzewam ciepłem z gałęzi liści mchu miękkim futrem nie kładziesz u stóp bierzesz między siebie żeby oddać od wędrowania rysy różowe płatki nić łączącą z tobą
  8. chciałabym tak bardzo napisać przy kilku słowach marzną palce resztki lodu i mgły zabrał płatek jak wachlarz pieścisz zimowym słońcem łagodne rysy woda na śniegu a w sercu odbicie śpiewam wyraźniej w deszcz
  9. właśnie, to proszę się tak nie zachowywać.
  10. boję się pierwszego śniegu gdy zawisa w powietrzu cichnę przyglądam płatkom jak przed nimi uskoczyć zakwitłe krokusy kładę na policzkach odrysowujesz zielone żyłki w piąstki zaciśnięte ręce w bieli powoli bledną
  11. nie wiedziałam zwisający kwiat o skrzydlatej lekkości piękny z rękami przytulonymi do kolan nie znalazł lepszego miejsca odchylam się daleko w tył mój cień i ja wokół wszystko przezroczyste rozpieszczam przez okno przez resztę dnia należysz do mnie
  12. twoje palce dotykają delikatnie i z uwagą ostrożność w ruchach skupienie wtulam się mocno w każdy puszek płatek zwinięty do tej pory w pąk rozwija się jakby poruszał śnieg spoglądasz ukradkiem w skromnie półotwarte skrzydła oczy radosne
  13. uśmiechasz się złocone ciepło wokół oczu mrużę lekko odchylona pachnę muśnięciem bliżej ramiączka zakrywam biały ślad śnieg nietknięty z rękami nad głową jakbym przywiązała do źdźbeł leżę na tobie jak trawa szum tonie gdy pieścisz
  14. całujesz unoszę się słoneczną mgłą chłód pode mną pochylone trawy wsuwasz rękę między już wilgotne źdźbła z czułością bezradnie brzmiący o ton głębiej jak deszcz zaciskam powieki niech zakwitną magnolie
  15. zaczyna się od bajki kiedy pada pierwszy śnieg dotykasz tego czego byś nie znał hortensja nie wyglada jak prawdziwa a jednak jest płatki w kształcie serca jesteś taki ciepły na rzęsach na ustach obudzisz się obok mnie w tym poranku inny poranek
  16. wszystko już odeszło w zapomnienie dookoła i we mnie rozbrzmiewa tylko wiosna jakbym spała w łóżku ubrana na spacer błyszczące twoje oczy koloru jaki czasem spotyka się w grotach zmieszane z zapachem mokrej od rosy ziemi i trawy zastanawianie w słońcu lepsze w którym zakocham jednym słowem chcę stać się łabędziem
  17. chcę się podobać żebyś mnie objął kołyszę przy każdym muśnięciu głaszczę twoje usta ciepłe jak drobne różane pąki wplecione w moje źrenice policzek na piersiach koronkową łąką otulonych czekam na ranek
  18. mam do kogo być podobna w spódnicy w gwiazdki przekradam się bezwiednie spacery służą na powietrzu nabieram kolorów i serce widać przez skórę moja dłoń w twojej podoba się jednak w aksamitnym śniegu gdyby spadł liść z ostatniego drzewa usłyszałabym
  19. czas wypieścił twoje palce, pozostawiając ciepło i głos, co rozpływa się w powietrzu. obejmuję z tęsknotą, bo jesteś częścią. nocą zamieniony w cień powracasz z błękitem nieba nasze myśli przyciąga zapach, zapatrzeni chłoniemy słowa. gdy odchodzisz, pozostają splecione gałązki jaśminu
  20. W tańcu maluje się tęsknota, czasem noc w jednolitą czerń; przymykam powieki, twoje dłonie są promieniem, delikatnym powiewem na mojej skórze. Lekko kołyszą się krople, zsuwając w dół pomiędzy drgania, cichą rozmowę palców. W bieli wstaje poranek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...