
Mateusz Kielan
Użytkownicy-
Postów
264 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mateusz Kielan
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11
-
Koczownik
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Elu, dzięki za czytanie i komentarz. Spróbuję coś zrobić z tymi inwersjami. Pozdrawiam. -
Koczownik
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj efemerydo. Dobrze odczytujesz. Pozdrawiam. -
Koczownik
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Aniu, zmieniaj zdanie jak najczęściej. A ja poprawiam, zgodnie z sugestiami - chociaż ta Afryka, miała być jak Arabia Felix... Ok. Dziękuję. -
Koczownik
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niech tak będzie: zamiast budować zaciszny dom, ustawiam na ugorze nagie żerdzie z powiewającymi na wietrze strzępami szmat i bielejącymi w słońcu czaszkami zwierząt. Potrafię, muszę w środku nocy słuchać szczekania psów w oddali, a w blasku dnia z zadartą głową stanąć pod drzewem, gdy kos śpiewa, zdany na łaskę troglodytów. Tylko tam, w szczęśliwej Afryce byłem jej pierwszym, głodny kanibal ante portas, spragniony kolumn nóg i term. Rozstanie przywołały bieszczadzkie połoniny, cudzy ręcznik, nuta podstawy na poduszce. Czasami jeszcze śnię, że dobiega do bramy zdyszana, w czerwonej sukience cętkowanej pierwszymi kroplami ostatniego naszego deszczu. -
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Januszu - masz rację. Pozdrawiam. -
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oxyvio - dzięki za zrozumienie. -
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
złamane skrzydło - :)) -
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki Emm za czytanie i komentarz. Pozdrawiam. -
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj Aniu. A już myślałem, że się na mnie obraziłaś. Qrna, chaos bulgocze, ale czasami... PS."Pies na baby"?Co to za aluzja? -
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki za odwiedziny i komentarze. Ładnie to odczytałaś Oxyvio. Nieodwołalna decyzja - tak. I ochłapy na odczepne. Pozdrawiam. -
Witaj Aniu. Wiersze - jednak dla kogoś. Nostalgicznie się zrobiło. Pozdrawiam.
-
Kwant trzeci, ostatni
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W poprzednim życiu byłem psem i jeszcze czasem w nocy wyję, czuję się tak, jak cząstki dwie, kwanty splątane w dziwnej sile. Gdy noc się w błysku zmienia w dzień i równie nagle wraca ciemność to każdy pies od razu wie, że trzeba zawyć na tę zmienność. Słowa i gesty tracą sens, wszystko się miesza i ten chaos mówi: alea iacta est – żryj kundlu, waruj i dobranoc. -
Aby tradycji stało się dość
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Fajne. Oxywio - podaj mi tytuł swojej książki. Pozdrawiam. -
"Opwiastki przystankowe" - czytam sobie...
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Anna_Para utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Witaj Aniu. Dzięki za miłe słowo i pozdrowienia. Dobrze wiedzieć, że istnieje gdzieś życzliwa człowiekowi dusza. Pozdrawiam Ciebie i wszystkich czytelników moich opowiadań. -
Smak mortadeli
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Stanisław Lem należy do moich ulubionych pisarzy. Pozdrawiam Oxywio. -
Smak mortadeli
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki Oxyvio. Ja Twoją książkę zamówię w przyszłym tygodniu - także z innymi. Myślę, że jest ciekawa. Pozdrawiam. -
Smak mortadeli
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Witaj Oxyvio. Cieszy, że Ci się podoba. Książka "Opowiastki przystankowe". Można ja kupić na www.radwan. Oczywiście poczytam Twoją. Pozdrawiam. -
Smak mortadeli
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Sam jeden, pełna zgoda co do mortadeli. Pozdrawiam. -
Smak mortadeli
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Witaj Kenalu - Jeśli chcesz poczytać więcej podobnych kawałków, polecam swoją książkę.Z łazarskim pozdrowieniem. -
Smak mortadeli
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To dziwne, że właśnie w takiej chwili – gdy rozprawiano z powagą o wyższości polskiej mortadeli nad niemiecką, rosyjską, czeską, szwedzką (i każdą inną) – przyszła mu do głowy myśl, że każdy, kto choć raz był zakochany z wzajemnością, musi wiedzieć, iż jest to dar największy z możliwych, a zaraz potem w katalogu darów stoi zakochanie bez wzajemności. Miał już dobrze pod czterdziestkę, gdy uświadomił sobie, że jak dotąd nigdy nie zagrał głównej roli. Cztery seriale, w których wystąpił, odniosły co prawda jakieś mniejsze czy większe sukcesy, a on zdobył niejaką popularność i bywał czasami rozpoznawany na ulicy, w tramwaju czy też w sklepach, w okolicy bloku, gdzie miał m – 3 na trzecim piętrze. Ale dopiero teraz, gdy już dawno stuknęła mu pięćdziesiątka, siedząc przy czteroosobowym stoliku w sanatoryjnej stołówce i przeżuwając z rosnącym posmakiem goryczy kęs polskiej, ponoć najlepszej na świecie mortadeli, uświadomił sobie, że już nie będzie mu dane wcielić się w Romea, Tristana czy Abelarda. Porzucił nawet myśl o choćby niewielkiej, tyciej rólce w jakiejś hollywoodzkiej komedii romantycznej. Pewność, że wszystko już przepadło dawały mu puste spojrzenia kobiet, oddających w pierwszej kolejności swoje porcje mortadeli młodszym kuracjuszom, tak, jakby chciały powiedzieć, że ci młodsi mają większe potrzeby, niejako więc automatycznie – większe szanse na przychylność i łaskawą jałmużnę. Tej wiosny Krynica była zimna, ponura i pustawa. Kilka słonecznych dni na zasadzie kontrastu podkreślało pustkę i smutek kurortu. Właśnie w jedno z takich cieplejszych, w miarę miłych, pogodnych popołudni, Ewa, niska, energiczna brunetka pod pięćdziesiątkę, prowadziła smętną, czteroosobową wycieczkę na górę parkową. Wybrała oczywiście najtrudniejsze wejście, ponieważ góra tak naprawdę była niewysoką kopką z brukowanym chodnikiem wiodącym do knajpy na szczycie, gdzie popołudniami, gdy dopisała pogoda, klawiszowiec grał skoczne kawałki disco polo, przy dźwiękach których tańczyli zachwyceni kuracjusze i nieliczni o tej porze roku turyści. Ewa nadawała tempo, tuż za nią szła Zosia, nieco od niej starsza, szczupła blondynka o pociągłej, smutnej twarzy, a za nimi gramolili się posapując dwaj starsi panowie: szczupły, siwiejący Marcin, były aktor, i Bronek, brzuchaty, emerytowany kolejarz. Gdy wreszcie dotarli na szczyt, pierwsze kroki skierowali do bufetu, by zaspokoić pragnienie. Zamówili cztery piwa i usiedli przy jednym z ustawionych na tarasie kilkunastu stolików, z których tylko kilka było zajętych. Wtedy Ewa zauważyła siedzącą nieopodal z trzema młodszymi mężczyznami Irenę. Potem wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniem Marcina: klawiszowiec zaczął swój recital, kobiety zaczęły tańczyć z bardziej atrakcyjnymi partnerami, dwaj starsi panowie musieli przełknąć gorycz odrzucenia, podziękowali za miłe towarzystwo i we dwóch zeszli do pijalni wód mineralnych. Pijąc mieszankę Jana i Zubera Marcin wyraźnie czuł smak mortadeli. W sanatorium rygorystycznie przestrzegano wprowadzonego nie tak dawno zakazu palenia w miejscach publicznych, na szczęście dla palaczy wyłączając z tego balkony. – Zastanawiam się gdzie dzisiaj pójść na „szósty zabieg” – Bronek kopcił jak stary parowóz, więc stali na balkonie i z wysokości drugiego piętra, popalając, spoglądali na pobliski parking i szarą ulicę, z nielicznymi sylwetkami przechodniów. – Tyle mi tylko pozostało, że poskaczę w tancbudzie. Na siódmy zabieg już nie liczę. – Siódmy zabieg? A co to takiego? – spytał Marcin dla podtrzymania rozmowy, dobrze wiedząc o co chodzi. – Ano, siódmy zabieg kolego, to krzakoterapia – odrzekł Bronek protekcjonalnym tonem. – Napijmy się przedtem, to nam dobrze zrobi. Wrócili do pokoju i napili się po kielichu, przegryzając mortadelą przyniesioną z kolacji. – Nieśmiertelna mortadela – powiedział Marcin. – Niby taka nietrwała, a jednak rzec można – nieśmiertelna. Na zdrowie. Wypili po dwa i zjedli po plasterku różowej, bezsmakowej mortadeli. – Znasz Barbarę – powiedział Bronek. – To ta brunetka, z którą balowałem przez ostatni tydzień. Wczoraj powiedziała mi, że na nic więcej nie mogę liczyć. Muszę zmienić partnerkę. Gdzieś w połowie turnusu sfrustrowanego aktora zaczęto podejrzewać, że jest anonimowym alkoholikiem. Podejrzenia wzięły się stąd, że przed każdym „szóstym zabiegiem” biedaczyna musiał napić się czegoś mocniejszego. Tego wieczoru tańczył z Ewą. Alkohol spowodował, że zdobył się na odwagę i mocno się do niej przytulił. Pozwoliła na to. To, że go nie odtrąciła wprawiło go w romantyczny nastrój. Poczuł, że jeszcze jest mężczyzną. Pomyślał, że nie lubi mortadeli. – Sam sobie winien. Na stare lata zachciało się durniowi miłości. Leży teraz jak kłoda pod kroplówkami, i nie wiadomo, czy z tego wyjdzie. Serce nie wytrzymało – głos Cecylii, donośny i przenikliwy, dawał gwarancję, że komunikat o stanie zdrowia jej starszego brata z pewnością dotrze do wszystkich lokatorów czteropiętrowego bloku i sąsiedniego wieżowca. – Ciszej, ciszej, nie muszą wszyscy wokół wiedzieć, co mu się przytrafiło. Chyba trochę przesadzasz Alinko – ciotka Eulalia zawsze zwracała się do Cecylii używając jej drugiego imienia. – Winne są papierosy i alkohol, a nie miłość. Miłość raczej mogłaby go uratować. – Zależy o jakiej miłości mówimy ciociu Lalu – Cecylia zniżyła głos. – Zakochał się cymbał w cynicznym babsku, dbającym tylko o siebie. Głowę bym dała, że ta sucha jędza ukradkiem dosypywała mu wiagry do kolacji. A poznał taką fajną kobitkę w sanatorium. Mówiłam mu: weź i jedź do niej, ale on na to, że za daleko. No to ma teraz bliżej niż dalej na tamten świat. Z Marcinem tak naprawdę nie było najgorzej, ale Cecylia, jak zwykle, lubiła wszystkie jego problemy wyolbrzymiać. Leżał sobie teraz w czystym szpitalnym łóżku, już bez kroplówki i codziennych kłopotów, i za dzień lub dwa miał wrócić do domu. Brakowało mu tutaj jedynie Internetu. Od dawna był uzależniony od tego piekielnego wynalazku. Inne nałogi – myślał – papierosy, alkohol i kobiety, tak czy owak, przynajmniej na jakiś czas będą musiały iść w odstawkę. Przede wszystkim cholernie się tu nudził. Kupił więc w kiosku z gazetami jakiś miesięcznik popularnonaukowy i czytał artykuły o przyszłości. W środku pisma natknął się na manifest Ogólnoświatowych Sił Inicjujących Opór Łazarzy (OSIOŁ). Czytał z rosnącym zdumieniem: „Nie żądamy prawa do rodzenia dzieci i karmienia piersią, chociaż jesteśmy wkurwieni, że natura pozbawiła nas tych, zdawałoby się, fundamentalnych, ludzkich praw. Brzydzi nas całowanie po rękach, nie chcemy też być przepuszczani w drzwiach i przejściach. Żądamy zrównania praw emerytalnych, mieszanych drużyn harcerskich, plutonów, batalionów, pułków, ba, całych armii w proporcjach jeden do jednego. Albo ich całkowitej likwidacji. Postulujemy natychmiastowe zmiany gramatyki – żadnych seksistowskich ON, ONA – ma być tylko JA i ONO. Wprowadzamy tę zmianę natychmiast – dalszy ciąg naszego manifestu jest już pisany z uwzględnieniem nowych zasad. Słowo „małżeństwo” , jako mające złono konotacjono, ma być wykreślone ze słowniko. Jeśli związko, to tylko partnersko. Należy się poważnie zastanowić nad przeredagowaniem historioono powszechnoono, literaturoono, a w szczególności mitologioono, ociekająco seksualno aluzy. Feminizmo, jako odmiana rasizmo, należy objąć (to słowo także przewidziano do kasacji, ale na razie niech nam służy, jako pożyteczne – w przyszło żadnego obejmowania!) penalizac. Podstawoono sprawono jest likwidacjoono popędo płciowo uwarunkowanoono zatarcie wszelko co różni. Obie płcie trzeba więc czegoś pozbawić, aby wyrównać szansoono. Lanceto chirurgiczno jest na to sposobo. (Tu będzie jeszcze po staremu, aby wszyscy zrozumieli). PRECZ Z PODZIAŁEM PŁCIOWYM !!! KOBIETA I MĘŻCZYZNA MAJĄ BYĆ RÓWNI POD KAŻDYM WZGLĘDEM, ZARÓWNO Z PRZODU, JAK I Z TYŁU I Z OBU BOKÓW ! NIECH ŻYJE WYRÓWNYWANIE CHOĆBY BOLAŁO ! PRZYSZŁOŚĆ – MIMO, ŻE JESZCZE RODZAJU ŻEŃSKIEGO – MA BYĆ NIJAKA ! „ Poniżej następowały podpisy członków (fe, co za paskudne słowo!) założycieli (nie lepsze! W połączeniu z poprzednim kojarzy się z prezerwatywą!). Marcin zdębiał. Z odrętwienia wyrwała go dopiero wieczorna wizyta lekarska. – Jak się czujemy, panie Marcinie? – lekarz był w wyśmienitym humorze. – Mieliśmy pana jutro wypisać, ale – niech pan sobie wyobrazi – pewna organizacja, w ramach wyrównywania szans, naszemu powiatowemu szpitalowi zafundowała nowiuteńki gabinet chirurgiczny. Postawiono nam jednak warunek, że wszyscy nasi pacjenci przed wypisaniem zostaną w nim dokładnie przebadani. Ale co pan tak nagle pobladł? Za tydzień wyjdzie pan stąd jak nowo narodzony! Biedny Marcin. Nawet nie wiedział kiedy nagły skurcz żołądka sprawił, że na śnieżnobiałym fartuchu lekarza wylądowała nieprzetrawiona porcja kolacyjnej mortadeli. -
Doba wierszoroba
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj Olku. Pozdrawiam. -
Doba wierszoroba
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Uff Aniu, a już myślałem, że naprawdę tak źle myślisz o rodzie niewieścim. -
Doba wierszoroba
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Aniu, dzięki za wyrozumiałość, czytanie i komentarz. Miło Cię widzieć. Tylko dlaczego tak źle mówisz o kobietach? Nie podzielam tej opinii. Pozdrawiam. -
Doba wierszoroba
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nawiedził mnie wieczorem kompan, Asmodeusz, (więc dzisiaj zdycham, jęcząc – czemu nie umarłem?). Stary przechera gada: nie smuć się Mateusz, mam tu flaszkę, wypijmy za to życie marne. Pijemy, a butelka jakby dna nie miała, a trunek coraz lepszy, jak na godach w Kanie. O północy czort skusił i tancbuda cała widziała jakem ściskał jakieś obce panie. Wreszcie mówi – wracamy. Taksówką, a jakże. Do rana czasu multum, komputer odpalaj, wymyśl coś wesołego, wierszokletaś wszakże, niech się pośmieje z tego kompanija cała. Wymyśliłem, wkleiłem. Śmiechu była kupa. Wtedy mówi, po jednym jeszcze – strzemiennego (i zgodziłem się, kurna, taka ze mnie dupa). Dniało, kur zapiał, padłem. Na Kaca Wielkiego: Nigdy więcej! Przenigdy, bodaj na mą duszę, choćby koniak ze złota a whisky cudowna, więcej do ust nie wezmę, prędzej się uduszę. Oj, Mateusz, Mateusz… Czy ci wierzyć można? -
Dosypuj mnie
Mateusz Kielan odpowiedział(a) na Anna_Para utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Aniu, skąd ta nostalgia? Ale podoba się. Pozdrawiam.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11