Spacer
Krok za krokiem po lesie, trzask gałązek
rozbudza kolejne, wolniejsze, niesie się woń.
Nad głową koronoskarby i dzięcioł - nie dworski -
do kory przypięty, od rana pracuje - zawzięty -
stuk, stuk - puk, puk, puk - stuk, stuk - puk, puk...
echo zdumione, bo o brzasku ktoś strzela
oczami wokoło, a ja - nareszcie zieleń łowię,
żeby rozzielenić się w sobie. Tkam bieliznę
w barwach ulubionych przez ciebie, byś wtulił się
oddechem, wtedy chętniej zsuniesz ją ze mnie.
kwiecień, 2025