
Leszek Baliński
Użytkownicy-
Postów
236 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Leszek Baliński
-
rzeka nie czeka lecz płynie w dal dzięki Miłko, Krzysztofie, le mal dzięki Wam wszyscy pozostali coście ten wierszyk przeczytali
-
Prosta gra
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Leszek Baliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Życie jest piękne. Szczególnie wtedy gdy ma się trochę szczęścia, jest się młodym i ma się przy sobie kogoś, kogo można nazwać przyjacielem. Ja miałam szczęście. Moje szczęście to on. Jesteśmy przyjaciółmi. Wydaje mi się, że był od zawsze. W każdym razie nie pamiętam aby kiedykolwiek go nie było. Był zawsze przy mnie. Jest i teraz. Jest wspaniały, dobry, cierpliwy. Dba o mnie, karmi mnie, czasami pogłaszcze po głowie. Dla mnie jest największym, najlepszym, najwspanialszym, naj... człowiekiem na świecie. Ja przy nim jestem raczej malutka... ale staram się jak mogę by i on był ze mnie zadowolony. Warto, on jest przecież taki wyjątkowy. Nie wszyscy ludzie są tacy. Ja to wiem... Na przykład ten, który krzyczał na niego i kazał kłaść mu się na ziemi po tym jak pił ten mętny płyn o mocnym zapachu. Zawsze gdy to robi, to potem zachowuje się jakoś inaczej i pachnie inaczej. Nie żebym narzekała. Inaczej, znaczy nie tak jak zazwyczaj, ale niekoniecznie gorzej. Ostatnio na przykład, zaczął mnie przytulać i mówić takie rzeczy, których nie rozumiałam. Dziwne było też to, że z jego oczu polała się woda. Spróbowałam, była słona. Ja tak nie potrafię. Potem ten przed którym on się pręży, a mi każe siadać przy nodze, kazał mu się położyć na ziemi. Nie rozumiem dlaczego on go słucha. Przecież jest większy i silniejszy od niego. No i przecież jesteśmy razem. Razem niczego się nie boimy. Codziennie gramy w tą grę. Początkowo nie rozumiałam o co w niej chodzi, ale teraz już znam na pamięć jej proste zasady. Najpierw, tak jak teraz, zakłada mi taki mały plecak. Potem chwilę czekamy, aż pojawi się duża, śmierdząca i hałasująca maszyna. Potem on każe mi biec. Biegnę więc, bo mu ufam. Biegnę, pomimo że wokół unosi się dym, powietrze rozrywają eksplozje i jakieś, przeszywające świsty. Zawsze tak jest. Czym więcej dymu, kurzu, huku i świstów, tym lepsza zabawa. Dzisiaj jest bardzo dobrze. Dobiegam do maszyny. Jest trochę inna niż zwykle. Inaczej pachnie, ale na pewno jest elementem gry. Muszę teraz tylko wbiec pod nią. Zawsze tam czeka na mnie jakiś mój ulubiony przysmak, a potem on się tak cieszy, że wszystko zrobiłam jak należy. Co to? Nic tu nie ma? Coś trzasło w plecaku... Huk! ... Cisza? Pustka? Ciemność? Wielka niepewność... Sierżant Wołodia Pawłowicz Strogow siedząc przy prowizorycznym stole w ziemiance sporządzał służbową notatkę. “Faszystowska Pantera zniszczona. Pięciu faszystów zabitych” Rozejrzał się po mrocznym pomieszczeniu. Jedyny obecny jego towarzysz chrapał na pryczy. Podniósł się od stołu i z ciemnego zakamarka ziemianki wygrzebał butelkę z mętną zawartością oraz pogniecioną menażkę. Nalał płynu. Wypił. “Pies numer 96 wykonał zadanie” - Jeszcze tylko dwa czołgi i jadę na urlop. Jeszcze tylko dwa... - Mamrotał wlewając w siebie kolejną porcję samogonu. (W roku 1941 w Związku Radzieckim powołano specjalne jednostki przeznaczone do zwalczania czołgów. Każdy oddział składał się z czterech kompanii ze 126 psami w każdej kompanii. Podczas faktycznej walki zwierzęta jednak znacznie chętniej wbiegały pod pojazdy rosyjskie niż niemieckie (ćwiczenia odbywały się na radzieckich czołgach), a więc nie można ich było spuszczać w pobliżu pojazdów radzieckich. W 1942, gdy przez nieprawidłowe użycie psów cała radziecka dywizja pancerna została zmuszona do wycofania się, zaprzestano używania psów przeciwczołgowych na większą skalę. Na podstawie: Wikipedia) -
Dzięki Wszystkim za udział w przesympatycznej zabawie. Niestety, czkawka twardej rzeczywistości brutalnie wyrwała mnie znów z tych wirtualnych ogrodów. Wpadam tu tylko na chwilę, byście nie pomyśleli, że Was ignoruję. Pozdrawiam Serdecznie
-
stwierdziła raz pewna pani w Sieci że chociaż chce nie może mieć dzieci naturalnie wirtualnie znalazł się doktor co ją wyleczył
-
Czarodziej (bajka) cz. II
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Leszek Baliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dzie wuszko, cieszę się, że jest coś co podoba się najbardziej, bo to znaczy, że co innego też się podoba ;) (pomimo) Dzięki za wizytację w imieniu Babci, Wnuczki i swoim oczywiście też. Pozdrowienia ślę również ja -
byłbym bohaterm a jestem ciągle zerem za to mam czyste rączki co potwierdzą zajączki z tej łączki pod lasem co spłonęła tymczasem hey
-
Raz szedł sobie chłopczyk brzegiem rzeki I dostrzegł pożar na drugim brzegu. Drugi brzeg bliski, lecz i daleki Więc chciał biec lecz zatrzymał się w biegu. Przypatrywał się: cóż to się pali? A tam się młody lasek palił. Pusto w pobliżu, pusto w oddali, A ogień strzelał, dym w niebo walił. Pomyślał sobie: “Ugasiłbym ogień, Byłbym bohaterem, lecz ta rzeka Głęboka i straszna jej nurtu czerń Woda zimna i rzeka szeroka...” Spojrzał na ogień, pomyślał sobie: “Może dobrze, że płynie ta rzeka, Gdyby nie ona gasiłbym ogień, A tak las na strażaków poczeka.” I czy tu wszystko jest OK?
-
Cysorz 2
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Marcin Gałkowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To piekło to jakby trochę znajome ;) Pozdrawiam -
Czarodziej (bajka) cz. II
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Leszek Baliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Sanestis Hombre, Dzięki za budujący komentarz. bajka=bajka (specjalnie zaznaczyłem to w tytule aby uniknąć zarzutów, że utwór dziecinny) Pozdrawiam -
Tekst dość trudny w odbiorze. Przeczytałem kilkakrotnie i przyznam się szczerze, jeszcze nie wszystko rozumię, ale to może być z mojej winy więc nie mogę się czepiać. Co mi się nie podoba? Kończące tekst masochistyczne wyznanie z którym nie mogę się zgodzić. Ból (różnego rodzaju) pojawiał się i towarzyszył mi w różnych okresach życia, ale zawsze darzyłem go uczuciem zgoła odmiennym. Pomimo tych uwag uważam, że tekst coś w sobie ma, gdyby tak nie było nie wracałbym kilkakrotnie do niego. Pozdrawiam Serdecznie
-
List do Boga
Leszek Baliński odpowiedział(a) na macia miszka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jeśli ma być poprawnie to powinno być: "pani psycholog" Jestem za tym żeby poprawić, ale ostatnie słowo ma autor(ka) -
List do Boga
Leszek Baliński odpowiedział(a) na macia miszka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jeśli ośmiolatek "wchłonął" reklamę to powie jak w reklamie ;) (co zdarza się nie tylko ośmiolatkom) -
List do Boga
Leszek Baliński odpowiedział(a) na macia miszka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Powie, powie. Zależy jak słyszy w otoczeniu albo sam wykombinuje ;) to chyba też w jakiejś reklamie tak było: "chyba zostanę psycholożką" -
Czarodziej (bajka) cz. II
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Leszek Baliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
W szybkim aucie akcja toczy się szybko. Dzięki za "ok". Uwagi przemyślę. Pozdrawiam -
Aaaa, więc tak to się zaczęło. Po przeczytaniu czwartej części, zaczynam od pierwszej. Może być. Biorę się za następne. Pozdrawiam
-
Joasia to dziewczyna chwatka Nie sika ze strachu po gatkach
-
List do Boga
Leszek Baliński odpowiedział(a) na macia miszka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Niby proza, niby wiersz... daje się przeczytać. Temat jak dla mnie może być. Jedyna rzecz, do której się przyczepię to interpunkcja. Raz jest, raz jej nie ma. No i brakuje spacji po przecinkach (rozumię, że ośmioletmi Jaś, ale chyba nie o to chodziło?). Pozdrawiam -
Tragedia Papierosława Niezbędnego
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Zaneta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Niezła bajka. Momentami trochę ciężka, ale niezła. Pozdrawiam -
pewnie chłop żonkę miał chudą bo takie grube lubią kiedyś w bajkach wyczytałem, że dla kózki na brzegu lepsza trawa za rzeką, za rowem, za wałem...
-
Uwaga goście, nie tylko z Tumbarku, Różne dziwy zdarzają się w parku
-
Czarodziej (bajka) cz. II
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Leszek Baliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
A dlaczego??? Dzięki za odwiedziny i komentarz (z rad korzystam) -
Panna Joanna z Tymbarku Chadzała nocą po parku. Aż gość ją wystraszył Co w chaszczach się zaszył. Do dziś ma gość uraz barku.
-
Czarodziej (bajka) cz. II
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Leszek Baliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jaś został sam w samochodzie. Przekręcił kluczyk w stacyjce. Zamigotały kontrolki na tablicy rozdzielczej, jęknął rozrusznik i cichutko zaczął pracować silnik. Jaś włączył pierwszy bieg i ruszył przed siebie w wymarzoną podróż. Już po paru minutach wyjechał z nocnego cienia i gnał naprzeciw wschodzącemu słońcu. Wjechał na szeroką autostradę na której wyprzedzał wszystkie samochody, a potem zjechał na drogę, przy której rosły stare, ogromne drzewa. Słońce igrało z liśćmi wśród gałęzi, po zielonych łąkach ganiały się zające, jakiś szary ptaszek zerwał się z pobocza i pofrunął na gałąź przydrożnego drzewa, a Jaś jechał przed siebie swym samochodem łagodnie zbierając zakręty i bez trudu pokonując największe nawet góry. Gdy zjeżdżał z jednej takiej dużej góry, zauważył, że zmieniła się pogoda. Pola pokrył biały śnieg, gałęzie drzew uginały się pod śniegowymi puszystymi czapami, a nawierzchnia drogi lśniła w słońcu setkami maleńkich iskierek. “Na asfalcie jest lód” – pomyślał Jaś. “Muszę zacząć hamować zanim wejdę w następny zakręt” – tak pomyślał i wcisnął pedał hamulca lecz samochód zamiast hamować zaczął się obracać. “Wpadłem w poślizg” – pomyślał Jaś, a samochód kręcił się, kręcił się i kręcił się w kółko coraz szybciej. “Co tu robić” – myślał przerażony gdy nagle zauważył migające na tablicy światełko z napisem “AUTOMATYCZNY KIEROWCA”, nie myśląc nic więcej wcisnął przycisk obok światełka. Samochód zaczął zwalniać. Kręcił się coraz wolniej, wolniej i wolniej, aż w końcu zatrzymał się. Jaś otarł pot z czoła i opadł bezwładnie na fotel. Zamknął oczy i odpoczywał. Po chwili otworzył oczy i spojrzał przez okno. Za oknem cały świat wirował, obracał się, kręcił i tańczył. “Co się stało? Czyżby cały świat wpadł w poślizg?” - Spytał sam siebie i ponownie zamknął oczy. Gdy je otworzył świat już przestał wirować. Wszystkie drzewa, góry i domy stały na swoim miejscu. Jaś uruchomił samochód i ostrożnie ruszył po śliskiej drodze. Gdy przejechał kawałek zauważył idącą bokiem drogi Babcię. Babcia niosła ciężkie, wypchane zakupami torby. Podjechał bliżej, zatrzymał się i zapytał: - Może Babcię podwieźć? Ucieszyła się Babcia, bo to i mróz ściskał i ślisko bardzo było na drodze i torby ciężkie wrzynały się w palce. - Daleko idziesz Babciu? - Spytał Jaś - Do tego tu miasteczka idę – powiedziała Babcia, - do wnuczki. Moja wnuczka proszę pana jest bardzo chora. Byłam u lekarzy w Wielkim Mieście, ale wszyscy mówią, że już nic nie da się zrobić, że ona musi umrzeć i dają tylko lekarstwa żeby jej nie bolało... O tutaj mieszkamy. Jaś zatrzymał swój piękny samochód, a widząc jak Babcia męczy się z ciężkimi torbami, zaproponował: - Może pomogę zanieść te torby. Weszli razem do domu. W małym pokoiku, na fotelu siedziała mała dziewczynka. Jej rączki i nóżki były bardzo chude i zwisały bezwładnie z fotela. Policzki zapadły się w głąb głowy i tylko dwoje oczek przyglądało się żywo i ciekawie Jasiowi. - Ten pan przywiózł mnie dziś do domu – powiedziała Babcia do Wnuczki. - Mam na imię Jaś – powiedział Jaś. - Ja jestem Babcia Wnuczki, a to jest Wnuczka Babci – powiedziała Babcia. - Cześć – powiedziała Wnuczka Babci, - pobawisz się ze mną? - Cześć. Pobawię się – powiedział Jaś. - Wiesz, że ja niedługo umrę? - Nie umrzesz. Ja mam bardzo dużo pieniędzy. Znajdziemy najlepszego lekarza na świecie i on cię wyleczy. Kupimy najlepsze lekarstwa i będziesz zdrowa. - Nie Jasiu na całym świecie nie ma tylu pieniędzy żeby kupić moje zdrowie, a na najlepszych lekarzy wszystkie pieniądze wydali już moi rodzice i moja babcia. - I naprawdę nic nie można już zrobić? - Nic – powiedziała smutno Wnuczka Babci. - Ja jednak coś zrobię - powiedział Jaś. - Tylko muszę gdzieś jechać. Cześć! Jaś wybiegł na dwór, wsiadł do swojego samochodu i ruszył w powrotną drogę. Samochód jechał bardzo szybko. Tym razem nie wpadał w poślizg ponieważ prowadził automatyczny kierowca. Gdy Jaś tak gnał z powrotem do domu minęła zima i rozkwitła całym swym urokiem wiosna. W końcu podjechał pod swój dom i wszedł do swojego pokoju. - Czarodzieju Nocy! Przyjdź do mnie! - Zawołał, lecz odpowiedziała mu cisza. - Czarodzieju Nocy! - Zawołał jeszcze raz. - Czego chcesz? - Odezwał się głos z kąta. - Mam do ciebie wielką prośbę. - Czego chcesz? Przecież wszystkie twoje życzenia spełniłem. - Czarodziej już nie był miły. - Chcę żebyś spełnił jeszcze jedno moje życzenie. - Nie ma mowy! Miałem spełnić twoje trzy życzenia i spełniłem je. Teraz daj mi spokój. - Czarodzieju! Zabierz mi samochód, zabierz wszystkie moje pieniądze, spraw żebym znów był małym chłopcem, ale pozwól żyć tej chorej dziewczynce, przywróć zdrowie Wnuczce Babci. - No dobrze, ale daj mi już spokój! Jaś siedział na łóżku w ciemnym pokoju. Znów był małym chłopcem bez walizki pełnej pieniędzy i bez pięknego samochodu przed domem. - Mamusiu! - Zapłakał mały Jaś. - Co się stało Jasiu? - Spytała mama podchodząc do łóżeczka. - Chyba coś mi się śniło! - Co ci się śniło, Jasiu? - Śniła mi się bardzo chora dziewczynka i jej babcia. Dziewczynka nazywała się Wnuczka Babci, a babcia nazywała się Babcia Wnuczki. - Synku, przecież Babcia ze swoją Wnuczką mieszkają na naszej ulicy. Jeśli chcesz, to możemy je jutro odwiedzić, ale teraz już śpij. Niech tym razem przyśni ci się coś miłego. Następnego dnia Jaś ze swą mamą poszedł odwiedzić Babcię i jej Wnuczkę. Tam dowiedzieli się, że minionej nocy Wnuczka niespodziewanie wyzdrowiała, a gdy zobaczyła Jasia, powiedziała: - Ja cię chyba znam. Ty jesteś Jaś, kiedyś u nas już byłeś. Jaś nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko do dziewczynki, a ona spytała: - Czy będziesz się ze mną przyjaźnił? - Jeśli tylko chcesz, to będę, ale nie mam samochodu ani walizki pełnej pieniędzy. - To nie ważne, - powiedziała dziewczynka – to nie ważne. ... i może trochę szkoda, że to tylko bajka. -
"Jestem"
Leszek Baliński odpowiedział(a) na Nepesee PK utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ej, nie jest tak tragicznie. Trzeba to jeszcze trochę przemyśleć i dopracować. Co moim zdaniem mogłoby się zmienić? 1. trzeci wers: sugerujesz, że większość z nas żyje "na złość" i przyszła na świat "przez przypadek" - uważaj możesz kogoś urazić;) 2. czwarty wers: dlaczego tylko "kawałek duszy"? 3. następny: "za serce" czy może lepiej "do serca"? 4. reszta do przemyślenia, wykrzykniki do wyrzucenia Jeśli ten wiersz miał być "wyjściem awaryjnym" to musisz szukać dalej. I nie zrażaj się. Ważne, że szukasz;) moje zdanie - nie musisz się z nim liczyć Pozdrawiam -
żegluję po jeziorze patos
Leszek Baliński odpowiedział(a) na adam sosna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Hmm... patos... może nie powinienem się wypowiadać z powodu nieznajomości sztuki żeglarskiej... ale jedyne co mi nie zagrało, to ostatni wers, trochę jak gdyby dorobione na siłę zakończenie moim zdaniem najlepsze: mewy, krzyki ptasie i pustka Pozdrawiam Serdecznie