Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sceptic

Użytkownicy
  • Postów

    1 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sceptic

  1. Dobry pomysł, dzięki... pomyślę nad tym początkiem, może poszukam cytatu...
  2. Pijany życiem Zataczam się po gzymsach Dołowi śmieję się w twarz Ciągnę za sobą Księżyc Uwiązany na złotym łańcuszku Pijany życiem Wsłuchuję się w śpiew motyla I brzmię w trzcinie Piszę wiersze Czytam między wierszami Po promieniach słonecznych Wspinam się na obłoki Pijany życiem Trzeźwieję S P A D A M Lepiej cosik? Tak teraz pomyślałem - a może... może... dać jakiś początek, jakieś intro? O tym, jak do tego doszło, że się upiłem tymże życiem? Co o tym myślicie?
  3. Dziękuję. A jeszcze bardziej dziękuję pani stanisławie ż. za pomoc.
  4. Moja starsza siostra pierwszy komputer dostła jakieś 15 lat temu. Doskonale pamiętam czarno biały (czy raczej czarno-żółty) monitor i to, jak potrafił się zaciąć w środku gry. I obraz w tym wierszu jest identyczny właśnie z takim starenkim komputerem, z zapikselowaną grafiką, zacinającym się... zwłaszcza końcówka, to powtórzone i... brakuje tylko koszmau dosowców - mrugającego pirata...
  5. i... i... i... to, że to jeden z tych nielicznych na tym forum wierszy z nietypowym pomysłem i z głębokim przekazem. Chociaż w warstwie leksykalnej możnaby go ulepszyć (za dużo "pikseli" moim zdaniem), nie mniej jednak za sam pomysł i za to, co autor chcial tym wierszem przekazać należą się brawa. Do ulubionych dodaję.
  6. Lubię takie eksperymenty i jestem całym sercem za. Przynajmniej nie jest o miłości. Natomiast gryzie mi się końcówka... w ogóle to ja mam trochę alergie na telefonię komórkową, więc może dlatego lepiej już zamilknę:)
  7. Miałem kiedyś ołówek. Nie był wcale zaczarowany ale ja przecież też nie byłem a on był przy tym ode mnie stokroć lepszy. Tak łatwo było przewidzieć, co ołówek ma w sobie pod tą twardą drewnianą maską. Serce w nim ołówkowe podłużne szczer ografi towe szcz ero zło te . A we mnie wszystko ściśle niewiadome. Nawet ta moja maska z Bógwieczego. I miałem czelność czuć się panem temperować nieposłuszeństwo siódmą skórę zdzierać żywcem i tylko cichomiękka łza grafitowa pokorą przełamała pychę.
  8. Ależ ja tak w samej rzeczy piszę - o wszystkim; z tym, że znaczną część wyrzucam. Nic tak nie rozwija poetyckich umiejętnosci jak praktyka. A poza tym - nie tyle pisać lubie o wszystkim, co lubię pisać o tym, o czym pisze się rzadko albo wcale, obdarzać wierszem przedmioty i zjawiska, które niczym na takie potraktowanie nie zasługują. Po dziurki w nosie mam już kolejnych erotyków, moralitetów i opisów przyrody. Skoro śmietana, deska, ołówek, alkohol metylowy - istnieją tak samo jak wschód słońca, miłość i śmierć - to czemu miałbym o nich nie pisać? Czemu miałyby być mniej warte opisywania od innych? Czy dlatego, że wszyscy piszą o miłości (i każdy myśli, że pisze oryginalnie), każdy opisuje piękne pejzaże i przyrodę, każdy porusza oczywiste problemy moralne (nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż...) - to znaczy, że ja TEŻ mam tak robić? Tego chyba byłoby za wiele... Natomiast, panie Eugen De, po raz kolejny zmuszony jestem doradzić - być może - kupno większych okularów. Napisałem pod wierszem wyraźnie, że utwór ów ma już ponad dwa lata (jeśli więc w pańskim rozumieniu "pisanie o każdej porze" oznacza pisanie co kilka miesięcy, to owszem). Piszę nie od wczoraj, więc trochę się nazbierało... A że gust się w człowieku zmienia stąd to, co dwa lata temu wydawało mi się niezłe, dziś wydaje mi się słabe - stąd zasięgnąć muszę sądu obiektywnego.
  9. Dobra, acz mało odkrywcza końcówka. Poza tym - słabo... może spróbuj jaśniej? Nie wiem, nic konkretnego nie ejstem w stanie poradzić.
  10. Nie, żeby to miało jakiś związek z tekstem, ale pozwolę sobie zamieścić listę kilku znanych mi szatanów: 665 - sąsiad szatana 665,99 - szatan w promocji 667 - szatan po tuningu 812,52 - szatan jako towar luksusowy 712,62 - szatan z vatem 7% 765,90 - szatan po zwycięstwie PO kto zna jeszcze jakiś?
  11. Sama treść - godna uwagi. Natomiast - jako osoba związana ściśle z muzyką - muszę pomarudzić na te perkusyjne ćwiczenia na garnku. Nie wydają mi się one ani merytorycznie przekonujące (wszyscy niemal znani mi perkusiści zaczynali od bębnienia ołówkami w blat lub w poduszki, i tak też chyba zalecają metodycy), ani specjalnie poetyckie, nie mówiąc już o tym, że brzmieć musi tragicznie. Ale to takie tam moje marudzenie, nie ma się czym przejmować w sumie.
  12. mETANOL Pijany życiem Zataczam się po gzymsach Dołowi śmieję się w twarz Pijany życiem Ciągnę za sobą Księżyc Uwiązany na złotym łańcuszku Pijany życiem Wsłuchuję się w śpiew motyla I brzmię w trzcinie Pijany życiem Piszę wiersze Czytam między wierszami Pijany życiem Po promieniach słonecznych Wspinam się na obłoki Pijany życiem Trzeźwieję S P A D A M Utwór godzien uwagi, czy godzien wyrzucenia? Bo reanimowanie go może być zadaniem arcytrudnym (powstał ponad dwa lata temu)
  13. Sceptic

    Motyla noga

    Na ogół nie rymuję, na ogół nie piszę moralitetów, na ogół nie piszę w ogóle w tonie humorystycznym. Ale co tam.
  14. Sceptic

    Motyla noga

    Gdy ci w szkole idzie źle Wokół wszystko wali się Gdy ci lampa na łeb spadnie- Nie mów brzydko- to nieładnie Że nieładnie, przyzna chyba każdy z nas Gdy ci kto na odcisk stanie Nie mów „kurwa”, miły panie W niczym ci to nie pomoże A rozzłościć bardziej może Że rozzłości – przyzna chyba każdy z nas By cię nie gburem nie nazwali Żeby ci nie dokuczali Żebyś lepszy czuł się sam Żebyś nie był zwykły cham Boś cham nie jest – przyzna chyba każdy z nas Gdy cię złość napadnie sroga Krzyknij w głos: MOTYLA NOGA! Nie psuj sobie więcej krwi Ładniej to niż „kurwa” brzmi Że brzmi ładniej – przyznać musi każdy z nas. Niech popłynie dziś pieśń nowa: Wiwat! To MOTYLA NOGA!!!!
  15. Ale czy ty jesteś szczęśliwszy przez tą zapałkę czy komórkę? Może i tak. Ale skrycik nie, on jest szczęśliwy, gdy ma kawałek drewna. I to mu wystarczy. On niczego więcej nie potrzebuje. A czy ludzie przez całą swoją cywilizację nie stal się najbardziej nieszczęśliwymi i uciemiężonymi istotami na ziemi? Bo często muszą robić to, czego nie lubią, a taki stworek - robi tylko to, co uwielbia, bo do tego został stworzony. W ogóle całość refleksji nasunęła mi się po lekturze literatury utopijno-socjologicznej - od Platona do Zajdla, ze szczególnym uwzględnieniem Bacona, Huxleya i Lema. W dziełach tych najważniejszym problemem jest zagadnienie: jak podporządkować jednostkę społeczeństwu tak, by jedno mogło działać na użytek drugiego? U skrycików problem ten jest rozwiązany. U ludzi - nie; i tej ludzkiej tragedii nie uśmierzają żadne komórki ani zapałki. BTW: radzę czytać komentarze - wyżej zaznaczyłem już, że skryciki ani w ogóle żadne korniki nie zerują w wyrobach drewnianych (a zatem w meblach).
  16. widzę, że nie bardzo zrozumieliście moje intencje:) Skrycik jest stworzonkiem rządzonym - bądź co bądź - totalitarnie. Instynkt i królowa skrycików mają nad nim władzę niepodzielną, a on sam jest biologicznie przystosowany do absolutnego posłuszeństwa. Skryciki kultywują z pewnością ciężką pracę (stąd odniesienia do symboliki komunistycznej: tysiac kanalików na tysiąclecie (czyżbym był jedynym na tym forum, kto pamięta "tysiąc szkół na tysiąclecie" - mimo, że urodziłem się tuż przed okrągłym stołem?), walka o powszechny dobrobyt ("Do walki o socjalizm, trwały pokój, powszechny dobrobyt" - bodaj najpopularniejsze hasło PRL) no i pomożecie-pomożemy. Z drugiej strony skrycik musi być "patriotą" - musi być do swojego siedliska niesłychanie przywiązany, no i musi być ksenofobem, stąd hasła nacjonalistyczne - Deska, Deska ponad wszystko (Deutschland, Deutschland uber alles), słodko i zaszczytnie jest umierać za Deskę itd. Więc powiedz mi, drogi Eugen De, w czym taki człowiek lepszy jest od skrycika, skoro my sami - jako ludzkość - przywykliśmy do "świąt powszednich" totalitaryzmów zarówno nacjonalistycznych jak i internacjonalistycznych? A z drugiej strony - jesteśmy jednostkami o skarłowaciałym instynkcie, nie potrafiącymi funkcjonować w społeczeństwie (jakimkolwiek) równie sprawnie i produktywnie jak skryciki? Jak daleko w końcu posunięte jest nasze zadufanie, jako rodzaju ludzkiego - jak byście się poczuli, gdyby ktoś wyrywał wasz dom i przybijał go gwoździami do swojej podłogi, w swoim domu? To są oczywiście paradoksy - ale zadaniem poety jest wskazać paradoksy, daleko bardziej niż pisać ładnymi słowami po prostu o tym, jak mu smutno albo jak mu dobrze.
  17. zmień składnię w tej części z imiesłowem czynnym ("przeglądając"), bo ejst tam jeszcze jakaś dziwaczna inwersja i brzmi bardzo xle. W moich uszach. Poza tym - lepiej. Prawie najlepiej.
  18. Pozwolę sobie (jako skromny pomysłodawca) podsunąć mozliwość interpretacji owego absolutu. Otóż owszem - absolut to alkohol (wódka konkretnie, z tego co mi wiadomo, chociaż nie piłem), nade wszystko jednak jest to pojęcie oznaczające byt doskonały, najwyższy, pełny, niezależny, nieuwarunkowany, bezwzględny (wikipedia). Np. idea Boga jest czymś w rodzaju absolutu; pojęcia tego używa się również w logice, właśnie na naciąganiu "absolutu" oparte są na ogół erystyczne paradoksy. Tak mi się pan ów skojarzył, to z alkoholem, to właśnie z pustą erystyką...
  19. A jakiż to błędów biologicznych dopatrzył się specjalista? ;)
  20. Ależ to nie chodzi o to, że wiersz jest niezrozumiały - chodzi o to, że dla odbiorcy jest zupełnie nieciekawy i przez to jest niedobry. Bo zrozumieć przekaz tu łatwo, ale jedyna nasuwająca się refleksja to: "łojezu, następna zagubiona nastolatka". Uwierz - zagubionych nastolatek piszących takie wiersze są na świecie miliony. Tudzież - dla fanek Mickiewicza, który wielkim poetą był - milijony.
  21. Przemyślę wielbładki, przemyślę, a póki co skupmy się bardziej na skrycikach. Tym bardziej, ze - w moim zamyśle - wiersz koncentruje się bardziej wokół problematyki społeczno-mentalnej niż wokół entomologii.
  22. zasmucę cię - z biologii to moja szczytowa wiedza ogranicza się do definicji pojęcia partenogeneza :( Akurat miałem wenę napisać wiersz o korniku - ale co tam o zwykłym korniku to nudno przecież... W takim razie poszukałem, poszukałem i nie dosć, że się mnóstwa ciekawych rzeczy dowiedziałem o kornikach jako takich, to znalazłem świetne nazwy gatunkowe (m.in. skrycik najmniejszy). Aż mi się wierzyć nie chciało, ale skoro skryciki istnieją naprawdę, to są równie warte tego, by o nich pisać, jak miłości i rozstania. A gdyby nie istniały, to może nawet bardziej. Tylko w jedną pułapkę się wpędziłem - bo dowiedziałem się, że korniki nie żerują w produktach drewnianych (tym zajmują się kołatki), stąd musiałem dodać strofę, że deska skrywa się w drzewie. Ale skoro zawodowcowi się spodobało - to znaczy że bardzo się to w oczy nie rzuca;) Dziękuję i pozdrawiam.
  23. SKRYCIK NAJMNIEJSZY Niektórzy myślą, że to smutno być skrycikiem najmniejszym, żerować w drewnie i mieć ten swój milimetr niespełna. Ale co oni mogą wiedzieć. Deska skrywa się w drzewie skrycik skrywa się w desce, a dla skrycika taka deska to wszystko. Dla skrycika taka deska poczucie bezpieczeństwa ciepło rodzinne w skrycikowym sercu ciężka praca i słony skrycikowy pot Dla skrycika taka deska powód do dumy tysiąc kanalików na tysiąclecie jeszcze jeden nowy dom walka o skrycikowy powszechny dobrobyt skrycikowe pomożecie-pomożemy Dla skrycika taka deska matka i ojciec i siostra i brat i ojczyzna Dla skrycika taka Deska Kochaj Deskę Szanuj Deskę Broń Deski Słodko i zaszczytnie jest umierać za Deskę Deska, Deska ponad wszystko! I masa innych atrakcji świąt powszednich do których ludzie przywykli w swoim długim życiu A dla ludzi taka deska nic tylko wziąć i przybić barbarzyństwo Ale co oni mogą wiedzieć.
  24. Występuję w obronie oskarżonego. To nie jest zbyt dobry wiersz - ba! to jest wiersz być może żenująco słaby, ale nie jest to syf. Jest to wiersz. Który być może nawet cos w sobie ma, czego ja nie widzę. I po raz kolejny się pytam o kryterium podziału na "początkujących" i "zaawansowanych" - bo na forum dla początkujących jest dużo utworów znacznie lepszych od tego.
  25. Ależ "chaotyczny" to nie musi być zarzut i owszem, moze to być nieodłączną częścią tekstu, ze jest chaotyczny. Weźmy na przykład Nietzschego, który był tak chaotyczny, że w swoich książkach tylko sentencje pisał... Inna sprawa, że był ów Nietzsche chory śmiertelnie na układ nerwowy... W każdym razie jeśli zamierzasz nie walczyć z chaotycznością - nic się nie stanie. Nie mniej jednak osobiście doradziłbym ci, abyś spróbował się jej wystrzegać - dla dobra swego i czytelników.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...