
Marek_Stasiuk
Użytkownicy-
Postów
849 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Marek_Stasiuk
-
kodżo
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Kodżo to miał nosa. Dosłownie i w przenośni. Szydziliśmy sobie z niego, mówiąc: "Wynoś się stąd, pędraku", albo "Tkwi w tej wypowiedzi niewątpliwie jakaś urokliwa przenośnia". Wściekał się niemiłosiernie i zawsze w takiej chwili zaparowywały szkła w jego okularach. Prezentował się jak Zibi Cybulski z "Popiół i Diament". Przecierał je dokładnie, że niemal traciły dioptrie i milczał przy tym wymownie, dumnie, pogardliwie na świat pełen intelektualnej niemoty. Kodżo był typem barda, wiecznego tułacza, takiej niespokojnej duszy, której lekarstwem na wszelkie zło były dźwięki gitary - jego syjamskiej siostry. Gdy Kodżo grał, życie i świat zdawały się być lirycznym poematem z ballady zagubionego pielgrzyma. A Kodżo grał obłędnie, spazmatycznie, orgazmatycznie... Raz szliśmy napić się piwska do pobliskiej "Tawerny", lało niemiłosiernie, urwanie chmury, tornado, cyklon, co było nie wiem.... brnęliśmy w błocie po kostki. Nagle Kodżo wpadł w swoisty obłęd, ukląkł przede mną w błocie i cedził przez zęby: "nie rozdziobią nas kruki i wrony, ani nic...nie rozerwą na sztuki poezji, wściekłe kły..ruszaj się Bruno, idziemy na piwo, niechybnie brakuje tam nas...". I ten jego nieobecny wzrok, to jego przygryzanie do siności dolnej wargi...coś we mnie rosło i z piersi chciało się wyłamać...miał rację Majakowski, chory byłem na pożar serca - cudownie chory. Kodża można było spotkać na skwerkach miasta, grywał często w podrzędnych knajpkach, gdzie wtulony w swą "kochankę", gnał na dzwięku struny, wiatr i chmury, raz po raz w stronę nieba i piekła. W jego nieobecności kryła się jasność, świadomość nie do prześwietlenia, korowody zdarzeń, wyspy samotności, przechylony dom ze skóry, kurz z rodzinnej fotografii, odejście ojca, śmierć matki - ból ciosany na kawałku drewna. Bolało patrzeć, lecz nic nie można było zrobić, ten śpiew zdawał się zaklinać mnie w kamień. Kochałem z nim przebywać. Miałem wrażenie, że Bóg musiał być poetą stwarząjąc cały ten rzeczy porządek, świat smaku i znaczeń. Może to był już przedsionek nieba? Może tak wygląda wniebowstąpienie poetów, przy wódce i kwaśnych ogórkach, w obskórnej knajpce w cieniu zakwitających pieśni. -
jutro wtrące tu co nieco
-
Z pamiętnika grafomanki
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Lisa Wonderful utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jeszcze nie wiem czy bardziej na wonder, czy na ful(l)? do przemyślenia... -
Erotyk z gorzką czekoladą
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Katarzyna Leoniewska utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
lubie jak nikną granice....zza nich widać więcej... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
poezja jest dla calineczek i brudnych bandytów....sam określasz swoje miejsce....ale ważne jest by oddać rzeczywistość...dziwi mnie że coś potrafi przerażić poete.... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
nie pochodzę z tego rejonu...ale jeśli tam tak mówią to jadę...to miasto poetów :) a tak na poważnie to lubie kiedy wiersz ma rytm, i sporo emocji...uciekam od intelektualnych abstrakcyjnych związków wyrazowych, które są tak indywidualne że mało zrozumiałe...raczej staram się wytworzyć obraz...pozdrawiam -
nie pamiętam niczego
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Page_up utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
nie....flaków ci u mnie dostatek...uniwersalnych myśli, utozsamienia się chcę -
nie pamiętam niczego
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Page_up utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jak dla mnie za bardzo indywidualne...otwórz się i walnij po czaszkach -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
warszawaski? ...blee chyba wisielczy...dawno nie śmiałem się do łez -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
mam...i potrafię śmiać się ze wszystkiego....nie jestem gruboskórnym draniem... -
obrazek ze szkicownika
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na anna_rebajn utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
no ładne...kurcze...wzruszyłem sie.... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jestem jak betlejemska szopka przechylona wieczność ze skóry.... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
oj...rusza....płaczę i szukam drogi.... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
tu nie chodzi o nią ani o mnie ale o to, że siedzimy na dupach w święta i świętujemy koniec roku swieta światła, robimy szopki i lulamy czerwonego skrzata na puszce coca coli...stąd sarkazm i ironia...na tyle nas stać w te święta by jej nie zamęczyć....szukam tego co trudne i niemodne...święta? cóż to za święta....ślina...korek na wodzie.... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
odstąpię moją sąsiadkę...będzie dla Ciebie natchnieniem...serio :) -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
nigdy bym tego tak nie odebrał... i też się uśmiałem... chodziło mi o coś co w człowieku się wzrusza bo wiesz...Bóg... rodzi się itp -
Przed/Po seansie
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
masz świetne zestawienia, gry słów...na tak -
coś pękło
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Krystyna_B. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
smutne i ..... smutne....dużo świetnych myśli z tym sercem na końcu troszkę jak dla mnie za banalne...ale tylko troszkę :) -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
chodziło mi jak zwykle o coś innego niż to pokazałem....choinka jest symbolem życia, zmainy, szansy....i nawet taka nienawiść której kozłem ofiarnym jest staruszka, może się jakby na chwilę złamać....stąd tylko próba, może kiedys zaśpiewam pełnym głosem... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
i jeszcze....chciałem tylko zaznaczyć, że mikrofon chyba był wyłączony.... -
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
...ale zaraz, panowie panie, pojechałem po choinkę, nadzieja jest święta.... -
O nie, jest tego więcej....mały cykl. To moje pierwsze wyjście z mroku z prozą...dziękuje za kom
-
próba mikrofonu
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Marek_Stasiuk utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ta stara zza drzwi obok wyżej sra niż dupe ma Pani psor od lingua latina znaczy się sasiadka Z dyktafonem lata w te i wewte Wrzód na dupie całego bloku I tylko khha!.. khha! psia jucha Jakby chciała z siebie odchrząknąć Całe swe francowate życie A na zdrowie! Na-sz ci Nie zdejmę z niej skalpu w tym tygodniu Jadę z Ryśkiem po choinkę -
Drzwi na oścież
Marek_Stasiuk odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
mi tez się podoba......sz -
W naszym mieście dało się wyczuć atmosferę zanikania poczucia piękna. Ludzie zabiegani, ścieżki z pracy do domu i z domu do pracy wydeptywali sennie. Od rana apiat pogoń za wiatrem a wieczorem wychylone szkło w obskurnym barze. Tutejsza rozgłośnia karmiła tubylców powszechną papką lokalnych wiadomości z życia prowincjonalnych vipów. Muzycznie to był nurt szeroko pojętej pop kultury, którą nazywaliśmy " namolnym biciem piany" . W ten sposób radio miało rację bytu, zaspakajając wymagania większości muzycznych gustów . Z domu kultury wyniósł się w tym czasie ostatni twórczy bakcyl w postaci zespołu poezji śpiewanej, który zwyczajnie się rozpadł. No może przesadzam z tym ostatnim bakcylem, ale był to z pewnością dla domu kultury jałowy czas. "Na ulicy cichosza" -powiedział by dzisiaj poeta. Z tego względu postanowiliśmy ożywić skwerki i place naszego miasta. Wybraliśmy się z całą ekipą na główny plac, na dramę słowno-muzyczną. Naszym zamiarem było narobić trochę twórczego rabanu. Pamiętam miny przechodniów, kiedy szliśmy grając przez nabity ludźmi deptak, wskrzeszając w ten sposób duchy dawnych poetów. Czegóż tam nie było? Stachura szedł na pierwszy ogień i to zatrzymywało przypadkowych gapiów. "Jest już za późno, nie jest za późno" - śpiewali z nami i ta pieśń była jak gdyby hymnem młodości rzuconym w twarz znieczulicy kamiennych domów. Pewna pani posłała nam uśmiech z rozwartych szeroko okiennic. Pewien pan zdjął kapelusz w miłym pozdrowieniu a muzyka przyciągała coraz większą gawiedź i splatała nas w czarodziejskim kręgu poetyckiej braci. "Życie to nie teatr..." - a cóż innego jest życie, jak nie teatrem właśnie i to z nutą dramatu? Były tez mury, które runęły, tak jak nam to przepowiedział Kaczmarski. Był i Woźniak, który poruszał zegary i wielkiego zegarmistrza. Później, gdy wieczór mrokiem ogarniał serce miasta i zapalał uliczne latarnie, szliśmy korowodem Grechuty do mojego domu, aby tam przez całą noc poczuć się jak "Stare Dobre Małżeństwo", nucąc bluesa o czwartej nad ranem. Ach, cóż to były za uliczne biesiady? Przez moje serce przechodziły marsze triumfu, kiedy mogłem podziwiać puls życia bijący z twarzy moich przyjaciół. W tęsknocie wypisanej na twarzy Kodża i jego nieobecnym wzroku. W opuchniętej i smutnej twarzy Zbyszka. W przyjaznym uśmiechu Dużej E. W zawsze skrytym i płochym spojrzeniu Małej K. W mrocznym i wyrafinowanym stylu bycia Moondka i w moim zajęczym sercu - nie dające się zapisać i uchwycić, samo życie. To, że się jest i ma się swoje miejsce w tej procesji bezsilności wobec nieuchronnej śmierci. To, że może da się ją zakrzyczeć, obłaskawić, przechytrzyć młodością... Gdyby było mi dane, gdybym miał taką siłę, aby ich wszystkich zatrzymać. Gdybym w szalonym obłędzie potrafił ich dzisiaj wszystkich odnaleźć to myślę, że razem moglibyśmy ocalić świat.