Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marcin Gałkowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 212
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcin Gałkowski

  1. www.youtube.com/watch?v=LIdf17z3FDE fragment koncertu mojej kapeli, może ktoś będzie zainteresowany. jeśli chodzi o sferę wizualną, to wiele raczej tu nie widać;) skład: Oko - gitara Denver - gitara Wojtek - perka ja - wokal, klawisze
  2. no stary, szalejesz;) zmieniasz pisanie ostatni cosik. ale chyba na lepsze... dojrzalsze(?). się mnie podobuje;)
  3. no ziom, pojechałeś=). wymaga kilkukrotnego przetrawienia. strasznie porwany, ciężko się czyta... ale jest w tym jakaś metoda, widać, że szukasz i to się chwali. z pewnością jest nietuzinkowo=) pozdr PS: czw 16:30 (najpóźniej) na miejscu.
  4. to ja może po kolei: wstęp IMO bardzo dobry, intrygujący rzekłbym. kruchość dymu tak troszkę na granicy, ale jeszcze chyba jest dobrze. dopijanie powietrza... taa... fuj;). z tym kochaniem, to tak "troszeczkę" oklepany motyw, ale tutaj pasuje, ma swoisty urok. tylko krew na końcu mi nie gra, jakoś psuje wrażenie. ogólnie, gdyby nie końcówka i dopijanie powietrza, byłoby całkiem nieźle. choć jeszcze krócej;) pozdrawiam
  5. cóż, jak dla mnie i tak i nie. ja rozumiem, że taki a nie inny język ma budować klimat etc... ale tym razem mnie nie przekonuje. ale, Twoje pisanie, Twoja sprawa. lubię takie klimaty - wbrew pozorom;). jest ciekawie.
  6. oj no, nie obrażaj się tam;)
  7. na trawiene lepsze są ziółka, np.: piołun niż poezja; jestem raczej blondyn każdą porą z formacji poetyckiej "Piechota"; pańskie "przemyślenia" nie zniechęcają mnie do "takiej" czy owakiej pisaniny; nie pisze się dla wszystkich - na szczęście; J.S ależ ja wcale nie chcę nikogo do niczego zniechęcać. takie i moje "przemyślenia" jak i pańskie. na szczęście, otóż to.
  8. cóż, nie trawię takiej pisaniny. zupełnie do mnie nie trafia. widziałeś Waść "Bruneta wieczorową porą"?. tam był taksówkarz. miał podobne przemyślenia;P po trzecim przeczytaniu powiem tylko, że całość ratują trochę ostatnie cztery wersy. pozdrawiam=)
  9. Karolina: a jednak przyszłaś;) dzięki=). H. Lecter: wiesz, nie cały wiersz jest nawiązaniem do Bursy;)
  10. kasiaballou: no to... cacy=). dzięki za odwiedziny. ostatnio chadzam na uczelnię 'z buta', stąd brak tramwajów;) vacker flickan: cieszę się, widzę, że podobnie odczuwamy pewne kwestie. czego chciałem dowieść? że "pierdolę wielkie miasta";). z wzajemnością chyba. egzegeta: widzisz, taka to już jest wrażliwość rock and rollowca;). wbrew pozorom, w przekleństwie może być dużo więcej wrażliwości niż w ptaszkach, motylkach i słoneczku. zresztą, zestaw to z resztą tekstu. pozdrawiam
  11. no i co ja mam napisać;) bardzo. wiesz przecież;) =*
  12. JacekSojan: no i trudno, do czytania nie zmuszam. nigdy nie kreowałem się na intelektualistę i nigdy nie miałem takich zamiarów. mały dzielny toster: git:D H. Lecter: jasne, zapewne Bursa pisał małe miasteczka po lekturze Platona... sęk w tym, ze ja zawsze obracałem się w takich klimatach. choć knajp tu akurat nie ma. może ostatni wpływ Hłaski. a może po prostu schamiałem na tych studiach. Mr. Żubr: i o to chodzi;). wszystkich, które widuje PeeL=) dzięki za komentarze (wszystkie) i pozdrawiam G.
  13. Nechbet: mam wrażenie, że akurat tutaj bez przekleństw wyszłoby sztucznie. cóż, dawno nie używałem wulgaryzmów w wierszach;). Dzięki za komentarz=) Emu Rouge: to co wyżej=). Dzięki, za zajrzenie. adam bubak: cieszę się. również dzięki=) pozdrawiam G.
  14. dziękuję=). cieszę się, w sumie ostatnio staram się mniej kląć w tekstach niż kiedyś... ale tu jakoś się samo cisnęło=) pozdrawiam
  15. miło=) dzięki i pozdrawiam.
  16. i krupnik palony zapewne;) teoretycznie się wlecze. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.=) ale tkwi w nim coś intrygującego, taki spokojny klimat, choć wybitnie niesielankowy. ta strofka z fusami jakoś najmniej mi się. ale ogólnie jest gitara=) pozdrawiam=)
  17. a jednak przyszłaś lepka od nocy choć droga długa jak nogi tych wszystkich kobiet a jednak przyszłaś pogryziona mrozem do żywego mięsa mówisz że znowu ktoś im zaginął dotknięcie grozi dotknięciem cała niebieska jesteś od jazzu stale piszę tę samą bajkę gdzie się ślina miesza ze śniegiem gdzie wędrujemy dziwimy się drzewom podobno poeci rodzą się tylko w wielkich miastach pierdolę wielkie miasta jestem bezproduktywnie pijany pierdolę te ich wielkie miasta oni wyszli na pustynię wróciłem nasłuchuję twarz do chodnika przykładam nie śpij bo cię ukradnę nie śpij i tak nie zdążysz (W-w; II 2009)
  18. grunt, że Harris chyba zbyt prędko nie zapomni;) ale fakt, nie ma co roztrząsać dłużej. hej hej=)
  19. yeeeah, pure fuckin' rock n' roll dude:D
  20. tytuł straszliwy;) wiersz na siłę utrudniony, może trochę przeintelektualizowany ale... no właśnie. ma coś w sobie. nie wiem co, ale to coś jest całkiem dobre=). tragedii nie ma, rewelacji też nie IMO. ale generalnie raczej na plus. pozdr=)
  21. nie ma to jak oderwać się od nauk ścisłych w przeddzień nowego semestru na PWr... ;) sam wiersz jest ciekawy to fakt, choć trochę za dużo w nim nauki, za mało poezji. co nie znaczy, że wcale jej nie ma. podoba mi się w każdym razie=) pozdrawiam
  22. no, Harris w końcówce dał tzw. dupy, co tu kryć... ale całość była git=) pozdr=)
  23. no nie podchodzi mi. wszystko na talerzu,wprost, żadnej tajemnicy, jakiejś magii. pozdrawiam
  24. niestety, kolega Pancolek ma rację:] strasznie toto patetyczne jest. starasz się Waść popadać w wielce filozoficzno-egzystencjalny ton... ale ten wiersz niczego nie wnosi. nie podoba mi się. tytuł nastroił mnie pozytywnie, ale reszta już nie. tyle. pozdrawiam
  25. heh, sam tytuł mnie kupił:D a w wierszu... trochę to "pojebanie" mi tu nie pasuje do reszty. ale całość jest ok. pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...