
Bea.2u
Użytkownicy-
Postów
2 725 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Bea.2u
-
kocham drzewa, to chyba słuchać i czuć ;) nie łapię epiki, wydaje mi się, że tekst jest za gęsty dla większości czytelników, zbyt esencjonalny, tym bardziej cieszę się, że znajdujesz w nim coś dla siebie, że czujesz to życie w liściach, bo taką właśnie miałam koncepcję na opowiadanie o śmierci. Dzięki :))
-
wdzięczne i pachnie jabłkiem :)
-
Ale moja jest tylko polowa. w takim razie czyja jest druga połowa? napisałeś haiku w rewersie, też fajne, tylko faktycznie mniej zgrabne, choćby z powodu inwersji. Pozdrawiam :) /b
-
jeśli chcesz być mi zięciem
Bea.2u odpowiedział(a) na Leokadia_Koryncka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
i tak sprawdza się stara prawda, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :) co za współpraca, aż miło popatrzeć :)) -
chmmm... że się tak wyrażę ;)
-
dla mnie drugi :)
-
Jimmy, jeśli założenia były błędne, to przypomnijmy, kto je ustalił, i wprowadził w życie. zdaje się, że nad całością od początku panował niejaki angello, aż do momentu druku, na którym utknął na pół roku. i skąd pewność, że werdykt jurora z zewnątrz byłby odpowiedni dla orga i co to znaczy dla orga? dla konkretnej jednej osoby, czy jednak dla zbiorowości? spełnialiśmy punkt za punktem postanowienia angella i w końcu wyprowadził nas w pole. mylę się?
-
na ten powód mam takie drżenie że się Panie we mnie prze marznięte nerwy rwą! i nie byłoby co mówić gdyby słow tych sens oswoić w koci kici miau, miałki pomruk ba.. więc szarp Pan bas bo basem słów tych farsę rozproszyć radę dasz rad aż.. Michał, ja tam wierzę w Ciebie :) h ttp://www.youtube.com/watch?v=q15OkjqCGGk ;)
-
nie wiem, czy to haiku, ale miniaturka wdzięczna i taka jesienna. Pozdrawiam :) /b
-
pytanie do Admina - angello?????
Bea.2u odpowiedział(a) na JacekSojan utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
- ?! - dbanie na portalu o czytelnika wcale nie musi oznaczać lekceważenie wymogów artystycznych, a "puszczanie oka" oznacza i dobry kontakt i zaufanie w pozasłowne porozumienie, jednym słowem, trzymanie za puls; pozdrawiam :)! J.S Jacku, Naprawdę rozumiem, co chciałeś powiedzieć. W końcu pisanie bez odbiorcy podobno nie jest literaturą. Nie neguję też tego, że wiersze wyróżnione bywają dobre. Mówię jedynie, że zgodność dobrego pisania niestety nie idzie tu w parze z wyróżnieniem. Obraz jest zniekształcony przez grona, powiedzmy sobie, wzajemnej akceptacji. Ale jeśli Twoje pytanie zmierza do tego, by wiersze wyróżnione miały specjalne podium, to wydaje się to logiczną konsekwencją wprowadzonego systemu. Pozdrawiam /b -
pytanie do Admina - angello?????
Bea.2u odpowiedział(a) na JacekSojan utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
ta bariera intelektualna mnie rozrzewniła :) puszczanie oka do czytelnika, a dbanie na portalu o publiczkę, to dwie diametralnie różne sprawy, Jacku. jesteś tu zdecydowanie wyjątkiem. okazem nawet, na miarę Gałczyńskiego :)) -
właściwe to trudno powiedzieć nawet, na co tzw. angello nie ma czasu, bo uruchomienie druku nie wymaga czasu, a raczej chęci. i też chętnie się dołożę. i finansowo i z pomocą.
-
Wszyscy okazują bardzo wielką cierpliwość, skoro przez prawie rok czekają na informacje o tomiku, w międzyczasie administrator miał czas m.in. na wstawianie filmików z innego portalu tylko nie do tego do czego się zobowiązał. Co prawda w jednym z wątków nie wróżyłem wielkiego sukcesu wydawniczego tomikowi, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że tomik wogóle się nie ukaże. Myślę, że brak komentarzy pod wątkiem angella jest wymowny. www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=116426#dol
-
fajnie, ale dlaczego zmieniłaś swój pierwotny wiersz? przecież był sympatyczny, a mój tylko korespondujący z nim i na dokładkę słabszy. buziaki :) /b
-
a to może i lepiej, że angelo jednak nie jest taki wyrywny z tego życia ;) dzięki za słowa otuchy
-
Olesia, zapewne ta uwaga była śmiertelnie poważna, skoro doczekała się takiej reprymendy :) i po raz kolejny pojawia się pytanie, czy to ogólnopolski portal czy blog o charakterze prywatnego podwórka? i czy wiesz, że wobec kilkset użytkowników stwierdzenie "anioł może wszystko" degraduje go kompletnie? [...] coś tu dalej pisałam, ale daruję sobie. Dobranoc :) a czy moja 'reprymenda' była śmiertelnie poważna? nie degraduje, Bea, bo właściciel może robić ze swoją własnością wszystko, co mu się podoba - tak, ma takie prawo. a czy te działania prowadzą do rozwoju czy upadku 'firmy' - to też jego sprawa. i owszem, kilkuset użytkowników może się wypiąć, ale niewiele mogą poza tym zrobić. trzeba pogodzić się z tym, że działając na czyimś podwórku, wiele rzeczy może się nam nie podobać, takie są realia. ale albo to w jakiś sposób przyjmuję, albo próbuję działać, ale bez wielkich pretensyj i obrażania się/kogoś, kto 'powinien się tym zająć'. bo: a) nie znam wszystkich okoliczności pewnych posunięć/ich braku b) nie mam mocy, żeby to zmienić. takie jest moje zdanie ogólnie, co nie zmienia faktu, że gdybym w jakiś sposób była zaangażowana w ten tomik, czy jakąkolwiek inną inicjatywę/współpracę/cokolwiek - bo do wszystkiego to można zastosować - na pewno czułabym się w pewien sposób zlekceważona/oszukana. ale tu wracamy do pierwszej części tego postu - właściciel może robić ze swoją własnością wszystko, co mu się podoba, bo jest właścicielem, a nie osobą spełniającą oczekiwania ludu. może doprowadzić firmę do bankructwa, dom do ruiny, a portal zmienić w podwórkowy blog:) to zupełne złudzenie związane z zachłyśnięciem się władzą. Małego Księcia czytałaś? a wiesz, jaka spoczywa odpowiedzialność wobec podwładnych na pracodawcy, na premierze itd. czy wiesz, jakby został skompromitowany, gdyby ktoś zasugerował, że myśli kategoriami "mogę wszystko" ? Je nie tyle czuję się oszukana, co jako jeden z jurorów współodpowiedzialna za całą tę akcję i zwyczajnie mi wstyd, bo widzę, że nic z tego nie będzie. a moje teksty, to nie obraza, raczej mała prowokacja, by postawić śpiącego na nogi :)
-
"z mrozem" nie byłoby lepiej? sympatyczny obrazek, albo taK: z mrozem opadły rudawe papiloty - ręce zgrabiałe
-
to może by mu ustalić jakieś dyżury? bo śmiechy, śmiechami, a działań nie widać. wszystko można zrobić, tyle, że trudno agellowi wchodzić w kompetencje. jeśli są tu nawet jakieś bitwy na górze, to nie powinny one mieć wpływu na normalne działanie portalu. tak mi się wydaje, no ale mogę nie mieć racji :) wiesz, to jest jego portal, jego poletko i próba ustawiania właścicielowi jakichkolwiek dyżurów jest moim zdaniem nieco śmieszne, a na pewno nie na miejscu;) jakby podwładny ustalał grafik pracodawcy;) swoją drogą, pewnie, że macie rację. zobowiązanie się do czegoś i późniejsze olewanie sprawy są totalnie puste i w sumie nie wiem, dlaczego Anioł nie daje chociaż znaku, że żyje, że jest. no, nie jest to wszystko w porządku. ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że to nie maszyna tylko człowiek. może mieć problemy zdrowotne, rodzinne, w pracy. może mieć depresję, może nie ma czasu, a może mu się po prostu w tym momencie nie chcieć - MOŻE. brak jakiegokolwiek komunikatu w tej sprawie jest dla zainteresowanych zapewne niewybaczalny, ale trzeba mieć na względzie, że Anioł MOŻE wszystko. a jeśli komuś się nie podoba/nie ma siły czekać/jest zażenowany/itp. - zawsze jest wyjście. i ostatnia sprawa - jeśli nie stało się nic złego, co uniemożliwiłoby właścicielowi podjęcie działań w wiadomej kwestii, jasnym jest, że odbije się to tylko i wyłącznie na nim i na renomie portalu, który aspiruje do poważnego (lub, jak kto woli, był kiedyś poważny). Olesia, zapewne ta uwaga była śmiertelnie poważna, skoro doczekała się takiej reprymendy :) i po raz kolejny pojawia się pytanie, czy to ogólnopolski portal czy blog o charakterze prywatnego podwórka? i czy wiesz, że wobec kilkset użytkowników stwierdzenie "anioł może wszystko" degraduje go kompletnie? [...] coś tu dalej pisałam, ale daruję sobie. Dobranoc :)
-
pamiętam, że chciał, tylko kto ten bałagan kupi? z tego, co ja wiem, nie chciał:] bo my właśnie chcieliśmy kupić. Anioł absolutnie nie chciał sprzedać. to może by mu ustalić jakieś dyżury? bo śmiechy, śmiechami, a działań nie widać. wszystko można zrobić, tyle, że trudno agellowi wchodzić w kompetencje. jeśli są tu nawet jakieś bitwy na górze, to nie powinny one mieć wpływu na normalne działanie portalu. tak mi się wydaje, no ale mogę nie mieć racji :)
-
promienie słońca na złotych orzechach ślizgają się PS. jednym słowem najdziwniejsza bywa prawda :) Jak zwykle masz racje Beatko! A kartonik kul nie lodowych ,,,niebawem pojedzie ! Serdecznosci samych! Ania o rany, dopiero zauważyłam :) fajnie, dzięki :)
-
Nie głupi pomysł, zwłaszcza że w takich sytuacjach wartości niematerialne i prawne tracą na wartości. Ciekawe tylko od kogo i za ile i czy zdecyduje się sprzedać;) no jeszcze kilka lat temu Anioł sprzedawać nie chciał, a teraz to nie wiem. pamiętam, że chciał, tylko kto ten bałagan kupi?
-
Maleńczuk śpiewa „Agrykolę, czyli nie zabieraj Peela na spacer”. Nigdy bym nie przypuszczała, a jednak wykonał ją, jak własną. Dziennikarka z rozgłośni „Z” w nudnym wywiadzie, sobie właściwym wysokim nosowym głosem zahacza pytaniem: - Panie Maleńczuk, kto w takim razie schodzi tą Agrykolą w dół? - A skąd ja mam wiedzieć, przecież nie ja. - odparował zaciągając po krakowsku. Spogląda na mnie. - Nie, nie, ja nie mam pojęcia. - odpowiadam z uśmiechem. Tak na marginesie, to jakoś zgodnie mało wiemy. Czasem odnoszę wrażenie, że w odpowiedzi w końcu zbiorę parę oznak życzliwości w postaci kilku kropel cykuty. Rezolutna panienka mówi więc, że być może chodzi o tego Peela z tytułu. - No jak? Z Peelem za rękę? A może idzie obok, bluzga, podbiega do bramy, skrzypi niemiłosiernie, płoszy pawie, a przed mostkiem stawia znak: „uwaga, mostek złamanych serc”. No przecież to niemożliwe. Absurd się urywa. Żelazna kuta furtka przybiera wzór wywalonego jęzora, wielkiego, jak mistyczna droga The Doors. Nie skrzypi, otwiera się bezgłośnie. Za ogrodzeniem dzika zieleń, pilnie strzeżona, by nieokiełznana nie wydostała się na zewnątrz. Burza na palecie szaleńca zakochanego w chlorofilowej fantazji. Drobne listeczki mieszają się ze sobą. Potężna topola szeleszczącymi liśćmi splata się z szerokopalczastymi dłońmi kasztanowca, bluszcz obrasta brunatne pnie. Dęby zaborczo strzegą swych posesji, podczas, gdy wszędobylskie graby piętrzą się na rosnących z wiekiem stopach, wciskając się w każdy możliwy kąt. Wszystkie rośliny walczą, by widzieć i być widocznymi. Ciężkimi pniami toczą hektolitry soków ku najwyżej położonym gałązkom i odwrotnie, korzeniom niosą dary fotonowych impresji. Mają trzy pasje: światło, wodę i powietrze. Splatają je w wielki, dziewiczy warkocz, dumny i lśniący, w miejscach obfitości tworząc oazy, getta ograniczone pragnieniem. Dalej wierzba płacząca na kształt harfy – żelazne gałęzie i listki, jak klucze do świata kompozycji stworzonej ludzką ręką. Poznaję ją - wierzba Chopina ze starego zeszytu. Piękna, strunowłosa. Prawie słychać, jak w wolnych chwilach gra na niej wiatr. A za nią uformowana zieleń krzewów. Słońce wnika w listki, błyszczy, świetliste krople zlewają się razem tworząc idealną harmonię. Lśniąc migoczą to biało, to zielono, wabiąc spojrzenie w sieć promieni wielkiego, słonecznego pająka. Rajskie ogrody zapewne tak wyglądały, jak we śnie małego dziecka, z wyolbrzymionymi główkami kwiatów zawsze zwróconymi w stronę widza. Barwy mienią się, że nie wiesz, czy czerwień zaraz nie przemieni się w fiolet. Przeniesione na papier wyglądają zdumiewająco nierealnie. Pani w przedszkolu zadaje kolejny temat: - A teraz narysujcie deszcz. Patrzę na nią z niedowierzaniem. Jak to? W idyllicznym raju Pan Bóg ustawia wielką konewkę z prysznicem, dziurawy kosmiczny spodek, którym zrasza wszystko bez wyjątku? – Dziecko, spytaj mamę skąd bierze się deszcz. Patrzę na nią znów z niedowierzaniem – przecież mieliśmy malować z wyobraźni. *** Więc czym jest ten ogród? Zieleń przystrzyżona, ale nie widać ogrodnika. Kwiaty dumne, dopieszczone spojrzeniem, a jednak nie widać, by ktoś je podziwiał. Dama w białej sukni, być może ta z obrazu Moneta, przeszła cicho i już jej nie ma. Czuję słońce na wargach – wypełnia obraz złotym ciepłem - a może to był pocałunek. I nie wiem, czy letni wiatr, czy zachwyt wzbudza ten dreszcz? Tym razem się nie zbudziłam. Trawniki zamieniły się w łąki – wzgórza idealnie ściągnięte z tapety Windowsów. Kiedyś tu byłeś, zostawiłeś ślad - ogromny, chodzę po nim jak mrówka po odciśniętych zygzakach. Labirynt, a ja ciebie nie widzę. Szukam, pokonuję pagórki piasku – po co? Miłość nie istnieje, a ty byłeś miłością. *** Zastyga z wolna sieć wodna Wielkiego Agrykoli. Wyschła glina. Obraz zachodzący ochrą kruszy się, choć jeszcze snuje się nikły film, jak kalkomania klatka po klatce, ożywiając kształty. Pawie ukoronowane pierzastymi pióropuszami w rozedrganym dniu zgubiły kolory, złożyły w łuk długie wachlarze ogonów i majestatycznie pozują z fantazją przysiadłszy na rozłożystych konarach drzew i neoklasycznych portykach. Zarysowane miękką czarną kreską na tle świetlistej łuny giną w bezruchu wśród innych krajobrazowych linii, mimowolnie wprowadzając w świat skontrastowanych cieni. Raz po raz tylko dają znać o sobie przeraźliwie rozdzierającym krzykiem. Nigdzie więcej zmierzch nie malował się tą zagadkową trwogą, tym dojmującym przejściem w ciemność, jak tu. Wymalowana skorupa starej wazy pęka. Jej mroczne wnętrze uwalnia świat białej bajki w śniegu po kolana, w który kiedyś tu wpadłam, uciekając przed mroźnym, pełnym gniewu dniem. Wystarczy śnieg potrzeć, jak lampę Alladyna, zaskrzypi pod nogami i w ślad za człapiącym chodem łabędzia poniesie w baśń. Zwyczajem myśliwego zacieram dłonie, zdmuchuję gwiazdy, pył śnieżny i już jestem wewnątrz. Kamienny lew przy wejściu strzegący tajemnic, para oczu i pamięć, jak trzygłowy cerber, teraz czuwa raczej troskliwie wpatrzony w niezgrabnie kroczące po lodzie kaczki. Zaśnieżone ławeczki na rozgrzewkę opowiadają sobie upalne historie i z rozrzewnieniem czekają na powrót wiosny. Patrzę na nagie ramiona drzew. Ich intymność działa empatycznie, aż czuję, jak opływa nas to samo, pachnące mrozem powietrze. Wracam utartą ścieżką, pod prąd mknącym czym prędzej dziecięcym saneczkom. *** Czas na zewnątrz wydaje się nierzeczywisty. Plac na Rozdrożu niezmiennie stoi na swych kamiennych filarach. Aleja oświetlona gazowymi lampionami gestem ukłonu zaprasza w dół. Nade mną stare drzewa niebezpiecznie dziś już pochylone, jakby wiedziały, że zamykają swój rozdział i westchnąwszy ciężko wsparły żebro o żebro domykając sklepienie portalu. Uwięziona w bolidowym ich torze, oddalam się, zaznaczona zaledwie jednym tylko ruchem pędzla na tle połyskującej w świetlistych kulach drogi. Ale, ta postać, to przecież nie mogę być ja. Gdzie jestem? Czym jestem? Tą kroplą zawisłą nagle w kanale kroplówki? Pikselem świetlnym na równej linii monitora? ptaki, szelest cienia Bach przy lekkim winie ogród zatopiony w bieli obnaża do głębi zieleń ufryzowanych krzewów kwiaty wpatrzone w błękit krzyczą barwami każą oczom składać hołd pokornie, zza rzęs wykradam światu jego własny sen Pstryk.
-
Mail został wysłany. Teraz chyba trzeba spokojnie poczekać - w razie czego wrócimy do planu A, czyli opcji z pomocą Macieja. Chyba, że tomik już gotowy. ta przeciągająca się realizacja zaczyna powoli przypominać Proces Kafki możemy wymienić angella na bardziej mobilny model ??
-
94 faktycznie imponujący, bo nawet bardzo wybredni wybiorą kilka tytułów dla siebie, choć zdumiewające jest, że całkiem przypadkiem, właśnie przy tej pięknej okazji odkryłam, że filmy, które wywarły tak duży wpływ na mnie są z tego samego roku. zbieg okoliczności, czy jakaś dojrzałość kina do filmów niekonwencjonalnych. sama nie wiem. skąd to ożywienie i amplitudy w filmie. interesujący wątek. Agata podała film z Nationale Geografic. jak dodamy filmy podróżnicze, przyrodnicze, czy stricte naukowe, to głowa puchnie i tak mi przychodzi do głowy zdanie z Ostatniego Samuraja: "one wszystkie są idealne" :)
-
to najbardziej zwariowany z Twoich obarazków, czytam i nie wierzę :)) Beatko ,przepraszam ze dopiero dzisiaj szaleje ten mój komputer. Popołudniem zerkalam na moje orzechowe , a rankiem zdębialam ,oszronione i kapu kap! Uściskuje Drogą poetkę! Ania promienie słońca na złotych orzechach ślizgają się PS. jednym słowem najdziwniejsza bywa prawda :)