
Don_Cornellos
Użytkownicy-
Postów
513 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Don_Cornellos
-
1) "Nasza historia powinna zacząć się inaczej, tak by było wiadomo gdzie i jak się skończy." - A po co i komu ta wiedza? O któreż to historii wiemy gdzie i jak się skończy? 2) "Zawsze marzyłam o wielkiej miłości, takiej z kolorowych magazynów pachnących martwym życiem." - chyba tutaj jakaś nielogiczność się wkradła, wychodzi na to, że w gruncie rzeczy bohaterka marzy o martwej miłości - kurcze sam nie wiem, jak na to nie spojrzę, to nic sensownego mi nie wychodzi. "3) telewizja przestała być moim nocnym kochankiem" - chyba telewizor 4) "który trzeba przyznać nieźle prosperował dzięki mojemu łakomstwu" - sklep prosperujący dzięki łakomstwu jednego człowieka to już przesada. Można sens wyrazić ładniej, uprawdopodobnić inaczej ale również poetycko - pomyśl 5) "Teraz byłeś ty i już nawet do ubikacji tak często chodzić nie musiałam" - Teraz byłeś? 6) "Ponoć rutyna zabija związek, więc my zabiliśmy rutynę nieprzyzwoitością" - żeby zabić rutynę musi ona najpierw się pojawić. Lepiej: nie dopuściliśmy do rutyny czymś tam. 7)"dopiero gdy wypowiedziałeś znaną od lat, porzuconym kobietą, kwestię " - poprawniej byłoby: dopiero gdy wypowiedziałeś znaną przez porzucone kobiety kwestię. 8) "miały solidne podstawy i takie tam pierdoły" - pierdoły? pisać się odechciało, że autor napisał "pierdoły"? 9) "Nie wiem kochanie, mam tylko nadzieję, że nigdy nie napiszę o tym wielkiego dzieła. Nie chcę już płakać." - To ostatnie zdanie ujęło mnie za serce, przepiękne. Podsumowując. Wydaje mi się, że jesteś zbyt mało krytyczna do swoich zdań. Masz również skłonności do nie dobrej przesady. Wtedy wcale nie robi się poetycko, uwierz mi. Pozdrawiam
-
sen Anny
Don_Cornellos odpowiedział(a) na orbitowanie bez cukru utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1)” Z maszyny wystawał kartka” – wystawała 2) „Flanelowa pidżama w brązowo kremowe pasy wyglądała na zmęczoną.” - ? Napisane bardzo sprawnie. Jestem pod wrażeniem. Rzadko zdarzają się na tak wysokim poziomie pisane dialogi, zwłaszcza na tym forum. Tekst mnie zaskoczył w tym sensie, że napisał je ten sam autor, który popełnił „Harry…” Gratulacje. Pozdrawiam -
"Zameczek"
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Przemyslaw Krupa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Uśmiałem się. Koniec jest zaskakujący. Moim zdaniem, początek zupełnie nie potrzebnie skomplikowałeś. Pozdrawiam -
Harry (brudny zastąpimy bliskoznacznym)
Don_Cornellos odpowiedział(a) na orbitowanie bez cukru utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie przekonuje mnie. Zaczyna się jak o Dyziu Marzycielu, i nagle jakieś dziwki nie mające dla niego czasu. Pozdrawiam -
Piersi babci Heli 2
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Anna Siedem utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) „kębiły się w jej głowie.” – kłębiły 2) „w szarej szafce na przedpokoju” – chyba rusycyzm, w przedpokoju 3) „różowe pantofelki na niewielkim obcasie” – na niewielkich obcasachMam wrażenie, że jest to niedopracowane. Pomieszanie z poplątaniem. Przewijają się na równi ze sobą rzeczy ważne w opowiadaniu z rzeczami drugo i trzeciorzędnymi. A może to typ literatury dla innego typu wrażliwości, niż ten który posiadam. Pozdrawiam -
Piersi babci Heli 3
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Anna Siedem utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) „nie nie z ustami czerwonymi„ 2) „jak dojrzałe wiśnie, które same proszą się o zerwanie.” – chyba lepiej bez „same”. 3) „Na dnie kosza znalazła białą, tetrową pieluszkę, a w niej było zawinięte maleńkie dziecko.” – jak to? Na dnie kosza znalazła pieluszkę, rozwinęła ją, i co się okazało? Ano okazało się, że nie ma tam jakichś okruszków po śniadaniu, ale maleńkie dziecko. Ciekaw jestem, czy mnie rozumiesz w czym upatruję twój błąd. 4) „Wyglądało jak lalka,” „ono było lalką” – to czym w końcu było? Niby tekst poprawny, ale jakoś mnie nie wciągnął. Pozdrawiam -
Proroctwo Izajasza, czyli Jahwe jest zbawieniem
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Nicholas Dinx utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1)"poza tym w żadnym przypadku nie chciał być od niczego zależny. Od hydrogenium też” – skoro od niczego to również od hydrogenium. Mogłeś napisać to tak: od niczego… nawet od hydrogenium. 2) „Codziennie rano chodził drogą przez las. Jednak niechęć do maszyn nie była główną przyczyną jego wyboru” – wystarczyłoby: nie była tego główną przyczyną. – wyrzuć „jego wyboru’ 3) „Strasznie nie lubił tracić czasu i pewnie między innymi dlatego zaszedł tak wysoko.” – jakaś mania jest z tym „strasznie” – „strasznie się cieszę”, „strasznie ciebie kocham”. – Oczywiście: Bardzo nie lubił tracić czasu… 4) „Nie widział zeszklonych, jarzących się tysiącami igieł w koronach drzew” – pierwszej chwili nie wiedziałem o co chodzi. Lepiej poprawić: Nie widział zeszklonych drzew, jarzących się tysiącami igieł w koronach. – jest czytelniejsze 5) „Nie był do końca wolny - był zakładnikiem samego siebie.” – Pogląd jakże w moim guście. 6) „żeby dokładniej się dziwnemu zjawisku przypatrzeć.„ – dokładniej, co zrobić? Przypatrzeć się. Czemu, komu przypatrzeć się? Dziwnemu zjawisku. 7) „oddech i bicie serca szybce, a mięśnie napięte” – lepiej: przyśpieszone 8) „Izajasz stał kompletnie nieruchomy” – nieruchomo 9) „Pierwszą rzeczą jaką zrobił, całkiem zresztą logicznie, była cyfrowa kopia w postaci zdjęcia i hologramu obiektu.” – lepiej: pierwszą racjonalną jego czynnością było wykonanie zdjęcia obiektu aparatem cyfrowym, który wyjątkowo tego dnia miał przy sobie. Niepotrzebnie udziwniłeś to zdanie. 10) „W zdumieniu przewijały się pod nim dymiące fabryki gigantycznego molocha. Ogrom” – Opis szarej metropolii sugestywny, wręcz zobaczyłem to, moje gratulacje. 11) „- Witaj - humanoidalna istota nie poruszyła ustami.” – Podoba mi się dialog zaczynający się od tego zdania Podsumowując: mniej więcej od połowy tekstu, zacząłem go pochłaniać, dlatego też umknęły mi ewentualne błędy. Była to miła lektura. Bardzo dziękuję, pozdrawiam i zapraszam do pierwszej części mojego Dziennika, która jak mi się zdaje ma dużo wspólnego z Twoim tekstem. -
Proszę mnie w żaden sposób nie wyróżniać, i mówić do mnie na "Ty". Jeśli dobrze zauważyłem, taki panuje na forum zwyczaj. A związku gejszy z wiśnią dalej nie widzę, no bo niby że co? - Że Japonia to kraj wiśni?
-
Przepraszam Basiu, alem głupi i puenty nie znajduję. Pewnie gdybym ją znalazł inny miałbym stosunek do tekstu. A tak wciąż kołacze mi się w głowie pytanie: po co ona to napisała? Tekst o natchnieniu podobał mi się dużo bardziej. Pozdrawiam
-
1) sztuka rodzenia własnych myśli - inaczej to zdanie sformułuj, albo niech wynika ono z pierwszego zdania albo niech będzie zaczątkiem trzeciego. Bardziej zwiąż. Podoba mi się strofa druga i trzecia. Najbardziej druga. Moim zdaniem jest dobrze, a w dodatku tchnie autentyzmem. Ten tekst to już poezja, znów dodam, że moim zdaniem. Pozdrawia i kłania się nisko Don Cornellos
-
Pani mnie zostawi? cz. ostatnia
Don_Cornellos odpowiedział(a) na BlackSoul utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Za dużo wyniosłych, patetycznych słów. W literaturze używanie górnolotnych słów, czy też całych wyrażeń jest niemal równoznaczne z zamordowaniem własnego tekstu. Unikał tego nawet sam Szekspir. Pomyśl o tym. Pozdrawiam -
Jezu, Basiu cóż to za tekst! Najostrzejszy jaki w życiu czytałem, wręcz już miałem nie doczytać do końca. Czułem się tak jakby twego bohatera pod nos mi podsuwano, ale wytrzymałem i jestem pod wrażeniem. Tekst moim zdaniem bardzo dobry. Jedno zdanie wydaje mi się za długie: "Sraczka takie larum podniesie i podrygiwać zacznie wściekle miotając nieszczęsną istotą na wszystkie świata strony, a potem wpadłszy na pomysł genialny popłynie podstępnie ku górze, by nie daj Bóg gardziołkiem wychlusnąć" Pozdrawiam
-
1) "Chciałabym móc wzbudzić w Tobie nieśmiałość, ale czy wciąż bym Cię kochała?" - lepiej "ciebie kochała" - "Cię" - już nie brzmi 2) "Patrzysz na mnie, ukradkiem. Lekko muskasz bok mego kimona." - zdanie powyższe sugeruje, że ten ktoś jest nieśmiały, w takim razie po co w pierwszym zdaniu bohaterka chciałaby móc w nim wzbudzić nieśmiałość? 3) "Widzę Cię często, jak stajesz na długość ciała gdzieś w centrum mego spojrzenia." - zdanie brzmi nieco sztucznie. 4) "Ty nie czujesz boleści zakrwawionej wiśni" - co za wiśnia nagle? 5) "Dobrze ukrywam jej ból w klatce słowika." - czy dobrze rozumiem, że bohaterka ból wiśni ukryła w klatce słowika? Nie podoba mi się. Kolejny tekst prozatorski który naśladuje płytki wiersz. Czytelnik nie poznaje żadnej historii. Pozdrawiam
-
1) "Z zapachem niedopalonego papierosa jestem spokrewniona. Dajesz nadzieję zbliżając ogień." - jeżeli jest to fragment czyjeś bądź czegoś przemowy do kogoś - to nie pasuje tak sformułowane pierwsze zdanie. Lepiej moim zdaniem gdybyś napisała: Mnie, która jestem spokrewniona z zapachem niedopalonego papierosa dajesz nadzieję zbliżając ogień. Generalnie zdania nie wypływają z siebie. Źle się to czyta i przez to treść nie do końca jest zrozumiała. Pomysł może i ciekawy, choć przyznam, że podobnych rzeczy już trochę czytalem. Warto abyś popracowała nad formą, powyższy tekst zbyt bardzo przypomina kiepski, suchy wiersz - wyliczankę. Pozdrawiam
-
Taki obrazek...
Don_Cornellos odpowiedział(a) na anna_rebajn utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) Wypelniła 2) "A jeszcze wczoraj radość służyła za lampę" - ładne 3) "Jak kurz, co nie warto się po niego schylać, bo lepi się do rąk." - nie podoba mi się, może lepiej byłoby: jak kurz po który nie warto się schylać... 4) "Jedna chwila, a jakby ktoś opuścił na słońce kurtynę. Koniec spektaklu." - może lepiej byłoby: jakby w jednej chwili ktoś opuścił na słońce kurtynę 5) Wszystko się może jeszcze zdażyć - zdarzyć 6) Wypuściła oddech. - Czy można wypuścić oddech? Zastanów się czym jest oddech. Jak dla mnie zbyt poetyczny ten tekst. Szczerze mówiąc, nawet nie bardzo go zrozumiałem. -
Dziennik Nieco Rubaszny, część 09
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Don_Cornellos utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pewnego ciepłego, niemalże letniego dnia znalazłem się w domu Kolejarza na ulicy Szczecińskiej, w celu stawienia się przed komisją przyznającą prawo do odbywania służby zastępczej. Wszyscy moi rówieśnicy, którzy wchodzili na salę, po spędzeniu tam kilku minut wychodzili z niej radośni; a nas, nerwowo oczekujących na swoją kolej, poklepywali po plecach, aby dodać trochę otuchy. Było to coś w rodzaju zaklinania rzeczywistości, odrobinę przypominało też sztafetę, w której zamiast pałeczki przekazywaliśmy sobie łut szczęścia. Mniej więcej po czterdziestu minutach od rozpoczęcia wątpliwej imprezy nadeszła moja kolej. Otworzyłem drzwi i gdy zorientowałem się, że w ogromnej sali panuje złowroga cisza, od razu poczułem znajome kłucie w karku. Ku wielkiemu stołowi, posuwałem się po karminowym dywanie tłumiącym kroki, tym samym nie pozwalającym zaistnieć mi bardziej, niż to konieczne. Z trudnością wydobyłem z siebie słowa pozdrowienia. Zza stołu stojącego jakoś krzywo, jakby nieco w przestrzeni na moje lękliwe „dzień dobry” odpowiedziało kilku mężczyzn w garniturach. „Pieprzone grono decydujące o naszej przyszłości” - pomyślałem. Przystanąłem jakieś półtora metra od stołu i zaczekałem, aż najgrubszy z nich porządnie się wykicha i wysmarka. Najwyraźniej był to przewodniczący, bo kiedy wyraził prośbę o chusteczkę, wszyscy zaczęli jej szukać po kieszeniach. Po tym, jak ją otrzymał, okropnie zapaskudził, następnie z wyrazem obrzydzenia oddał właścicielowi (jakby to była zdechła mysz), spojrzał na mnie i zapytał: - Pan Kornel Grzegorz Kiełbowicz, tak? - Tak. - Proszę powiedzieć komisji to samo, co napisał pan w podaniu. - Nie bardzo rozumiem, przecież... wystarczy przeczytać. I już tym pierwszym zdaniem, zdenerwowałem go. Zrobił się purpurowy na twarzy . - Proszę powiedzieć. No niech pan powie, co pan tu napisał? Wychylił się dosyć znacznie ponad stół i przez chwilę wymachiwał mi przed oczami kartką. A ja zapomniałem, co napisałem. Zdania, które tak zachwyciły majora, wyparowały teraz jak zwrotki zaliczonego na pamięć wiersza. Wiedziałem tylko, że nie chcę być w wojsku. To „Nie chcę być w wojsku” w sposób zaskakujący stało się moim jestestwem. W tej też sekundzie uświadomiłem sobie, jak bardzo argumenty zawarte w podaniu były jedynie fasadą, wykrętem - nie tylko podporządkowane mojemu celowi, ale i tego celu pochodną, nie na odwrót. Na zadane przez przewodniczącego pytanie wciąż nie odpowiadałem. Moje milczenie powodowało krępującą ciszę, a mnie oblewał zimny pot. Postanowiłem przerwać to i coś mówić. Problem jednak polegał na tym, że kompletnie nie wiedziałem, co mam gadać, a totalna pustka w głowie nic nie chciała zasugerować. I nagle usłyszałem jak wydobywa się ze mnie przeraźliwy bełkot. Jąkałem się! Jakże ja się jąkałem! Mój język stawał kołkiem, jak gdyby co rusz wlatywała mi do gardła mucha lub jakieś inne paskudztwo. Doprawdy, chwile żywcem wyjęte z jakiegoś sennego koszmaru. Nie mogłem zrozumieć, co się ze mną dzieje? Co się stało, że moje zalety, takie jak głęboki głos i poprawna dykcja, wypięły się na mnie jak obrażone psy na swojego pana? Na domiar złego, chyba nic z tego, co mówiłem, nie było na temat. Właśnie, o czym ja w ogóle wtedy paplałem? Nic - ale to nic, nie pamiętam. W każdym razie słowotok przerwał gość o wyglądzie ważnego niegdyś komunisty Feliksa Dzierżyńskiego. Facet siedział po prawej stronie grubasa. Jego przenikliwe, pełne wrogości spojrzenie przeszyło mnie na wylot. - Panie Konradzie, tak słucham pana… słucham… i wie pan co? - Mam na imię Kornel. - Zgadza się. Kornel. A więc, panie Kornelu ewidentnie nie przyłożył się pan do spotkania z komisją. Nie przygotował się pan. Co gorsza, tego podania pan nie napisał. Ktoś panu napisał, a pan nawet nie raczył przeczytać. Nieładnie młodzieńcze. Proszę się przyznać. Prawda, że pan tego nie napisał? - Nie. Nieprawda. Sam napisałem. Na jego chudej gębie pojawił się wyzywający grymas niedowierzania, podparty uśmieszkiem pogardy i wyższości. - Doprawdy? Jakoś panu nie wierzę. – wycedził. Poczułem chęć skoczenia mu do gardła. Na szczęście, nie uczyniłem żadnego ruchu zdradzającego moje zakusy. Pomyślałem tylko, coś w rodzaju: „Boże, przecież ja co czwartemu chłopakowi napisałem! Ludzie czemu mi to robicie?” "Dzierżyński" tymczasem się rozgadał, plótł o obywatelskiej uczciwości. Kiedy robił przerwy by przypomnieć sobie kolejną słuszną społecznie myśl, zakatarzony przewodniczący dorzucał wówczas trzy grosze. Czułem się między nimi jak zwierz w matni. Gdyby nie ich gadulstwo, moja wyobraźnia jak nic poszybowałaby poza mury jakichś koszar, aby zobaczyć siebie w przerażającej, niedalekiej przyszłości – już jak to robię na czyjeś widzimisię pompki, już jak to sprzątam kibel szczoteczką do zębów. Wiadomo od dawna, że tonący łapie się nawet brzytwy. No i właśnie, na horyzoncie rozbitka, jakim byłem, nagle ujrzałem ją... moją brzytwę, którą zdawał mi się przepełniony beznadzieją krzyk. Zacząłem płynąć ku niej, to znaczy z sekundy na sekundę podnosić głos. I już po chwili krzyczałem i błagałem tych pierdolonych urzędasów, by postawili się w mojej sytuacji, w sytuacji człowieka skazanego na wolę ludzi o innym światopoglądzie. Po upływie kolejnych sekund, już nieco dystansując się do histerii, w jaką wpadłem, zacząłem zauważać na ich twarzach coś w rodzaju przerażenia - przerażenia, iż w czyichś oczach mogą jawić się oprawcami. Teraz po kilku dniach, widzę to jeszcze wyraźniej. Oni byli zdumieni, że wykonywana przez nich praca może nie być kojarzona ze spełnianiem zaszczytnego obowiązku wobec państwa, lecz z odwalaniem brudnej, a nawet hańbiącej roboty. W końcu, chyba zdenerwowani już samym swoim zdenerwowaniem, kazali mi wyjść i czekać na decyzję. Byłem pierwszym poborowym, który w swojej sprawie nie otrzymał odpowiedzi na miejscu. Po jakichś pięciu minutach wraz z jednym z chłopaków wyszedł z sali facet, który podczas całego mojego dramatu siedział sobie na skraju stołu i najwyraźniej się nudził. Przez sekundę szukał mnie wzrokiem, a gdy mnie dojrzał uśmiechnął się serdecznie, podszedł bliżej i powiedział, że ma dla mnie pomyślną wiadomość. Pogratulował mi i zaczynając już śmiać się dodał, coś w tym sensie, jakoby komisja uznała, iż byłoby wysoce niepożądane, aby taki niezrównoważony osobnik, miał kontakt z czymś, co wystrzeliwuje śmiercionośne pociski. -
Jeden dzień z życia kobiety pracującej
Don_Cornellos odpowiedział(a) na ot i anka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Szybko, obrazowo, a jednocześnie jest w tym literackie rzemiosło. Wyszło wspaniale. Pozdrawia i kłania się nisko Don Cornellos -
Kultura dobra na wszystko
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Andrzej Bonifacy utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dla mnie powyższy tekst to kawałek prozy najwyższych lotów. Wspaniała, cudowna robota. Pozdrawiam. -
Idź tą drogą dalej, musisz wierzyć, że twoje wiersze kiedyś będą składały się tylko z jednej litery.
-
1) "To zimny ból, przypominający przenikliwy wiatr." - ból przypomina wiatr? zdaje się że zamysł autora był inny. 2) "Słychać tylko pustkę. Dla innych niewidoczna, nie dająca się słyszeć," - to słychać czy nie słychać? Wielkie twoje starania urodziły zwykłą mysz. Napisz zwyczajnie o facecie, jakie ma on problemy i jak starasz się mu pomóc. Napisz zwyczajnie, po ludzku, po co silić się na poezję. Niech poezja wyłania się ze zwykłego opisu prozatorskiego, to dopiero jest sztuka. Pozdrawiam
-
Urlop - las Wiktora i Anny
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Rapityn z Wrocławia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) "Właściwie to dotarliśmy tam o czasie ale widać maszynista też lubił jabłka prosto z drzewa i przyjechał godzinę później. " - skąd taki jednoznaczny wniosek że maszynista też... ? - no i nie "lubił" - ale powinno być "lubi" (generalnie lubi jabłka z drzewa). Ja napisałbym to zdanie, że MOŻE maszynista też LUBI jabłka... - napisałbym po prostu w formie przypuszczenia nie wnioskowania. Jest to i bliższe rzeczywistości, a i sens dowcipu nic na tej kosmetyce nie traci. 2)"poszedłem do drzew" - nie lepiej "podszedłem". Pójść można do lasu, domu. W las wniknąć, w dom wniknąć. Jako, że w drzewa nie wnikniemy, takowo zawsze możemy jedynie maksymalnie najbliżej podejść, ewentualnie na nie wleźć. 3)"...poszedłem do rosnących opodal drzew, które jak mi się wydawało zaraz zostaną ścięte przez drwali. Moje przypuszczenie nie było pozbawione sensu. Przy drzewach bowiem stało kilku rosłych facetów z siekierami i pili wódkę." - Zobacz jak koślawie korespondują ze sobą te zdania. Ponadto ostatnie zdanie można poprawić np: przy drzewach o które oparte były siekiery stało kilku facetów pijących wódkę. 4)"Siekiera wbijała się bez oporów a kawałki drzewa latały wokół jak motyle." - bardzo ładne zdanie, ale nie będąc drwalem zastanawiam się nad tym, czy kiedy siekiera wbija się elegancko w drzewo, to czy wtedy kawałki drzewa latają - zdaje mi się, że odwrotnie jest, że latają jak siekierą nie trafi się dobrze. 5) "Jeden z drwali podszedł do niej powoli. Włócząc nogami zupełnie spokojnie podchodził do Anny." - najpierw podszedł do Anny, a za chwilę podchodził? 6) Bardzo dziwnie używasz spójnika "i". Podsumowując, bardzo mi się podoba. Widać włożoną pracę. Chyba zacznę pisać dziennik wspólnie z żoną. Ja jestem podobny do twojego bohatera, a ona - Hanna do twojej Anny. Pozdrawiam -
Czyta się dobrze. Ale moim zdaniem, nie jest to jeszcze opowiadanie. Zakładam, że to dopiero początek czegoś nad czym pracujesz. Pozdrawiam
-
Mogłoby i coś z tego być, jakbyś jeszcze nad tym popracował. Ten zamrożony kot jest zbyt papierowy, zrób coś z tym. Pozdrawiam
-
1) "Jak z dawien dawna król elfów Lontacil dąży aby zagarnąć " - Lepiej: od dawien dawna każdy król elfów dążył... takim był też Lontacil. Po prostu nie brzmi gramatycznie. 2) Złączywszy siły nie byli by w stanie zagrozić - nawet złączywszy siły - brzmiałoby naturalniej 3) Przedstawiam wam historię tego wielkiego pana. Lantacil syn Lantaciusa, kowala w Aderlandzie. Może lepiej: Przedstawiam wam historię Lantacila, syna Lantaciusa, kowala z Aderlandu. Piszemy że z miasta, nie, że w mieście. 4) Młody elf dorastał wśród drzew i zwierząt, bardzo dobrze miotał mieczem. Lepiej: Jako młody elf dorastał wśród drzew i zwierząt, to pośród nich szybko nauczył się władać mieczem i celnie strzelać z łuku. Twój błąd, to brak logiki między składowymi zdania. Jedno nijak ma się do drugiego, a jak widzisz można to powiązać. 5) Gdy skończył piętnasty rok swego życia. Bez 'swego". 6) jako dojrzały wyruszył na największe święto elfów Ezdartan - "jako dojrzały" brzmi komicznie. Najpierw wprowadź w rytuały dojrzałości. Przedstaw. Kreuj nowy świat. Proponuję jeszcze raz przeanalizować każde zdanie. Później wzajemne relacje zdań następujących po sobie. Pozdrawiam
-
O wierszy pisaniu, poznaniu i takie tam...
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Marek Ciućka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Manifest poezji romantycznej? A może surrealistycznej? Andre Breton właśnie wysiadł z wehikułu czasu, jest wolne miejsce, może autor, podmiot liryczny, bądź narrator niniejszego tekstu przeniesie się w czasy Adasia i Julka by rywalizować z nimi? Pozdrawiam, tym bardziej, że gdzieś duchem jestem autorowi bliski.