Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M._Krzywak

Użytkownicy
  • Postów

    11 587
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M._Krzywak

  1. Wrażenia pozytywne. Mam kilka uwag, scricte technicznych - trochę zbyt częste powtarzanie "ja" (tudzież innych zaimków osobowych) - na szczęście nie tak gęste jak u naszych rodzimych poetów. Barbaryzmy - ale w końcu żyjemy w czasach, gdy do naszego języki weszły setki anglicyzmów (weekend, relaks, serial, musical, fan, tost itd...). Sama treśc - życie w środowisku opartym o schemat i dyscyplinę faktycznie może skończyc się pobytem w szpitalu, a prowadzi do zwiędłej starości. Na szczęście zostaje wolna wola (podobno) i szerokie kręgi cyganerii... A internet (też anglicyzm) - no, w końcu żeśmy w nim. Dobry tekst. Pozdrawiam.
  2. MARCEPAN 30, Oxymoron - pozostaje tylko podziękowac, co niniejszym czynię. Pozdrawiam.
  3. Ja jako fan - na tak. Szczególnie, że dobry, rzetelnie poprowadzony tok myśli. Pozdrawiam.
  4. Treściowo w porządku, wychwyciłem natomiast kilka potknięc technicznych (jak dla mnie oczywiście). Otóż: - może prostsze będzie "stanęła przy kielichu, albo przed" - "na" nie za bardzo się da - nie "cząsteczki" - po prostu "krople" - "wolna przestrzeń" to chyba pleonazm - najlepiej - "na zewnątrz" (się znalazła) - "doganiac powietrze" - musiała by kroczyc w próżni, brak logiki tutaj Tych lepszych fragmentów nie będe wyszczególniał (np. "chmury wisiały jak na sznurkach - iście poetycko"), jest ich po prostu duż więcej. Podoba się. Pozdrawiam.
  5. Nie - Aniołowie odlecieli przecież. A za wzięcie do u... - znaczy, że warto było napisac - nic więcej nie trzeba autorowi (pomijając złocisze, hehehe) Dziękuje i pozdrawiam.
  6. Proletariat miał kawałek: "Jest nas pięc miliardów dup każdy sra by przeżyc mógł" nic głębszego w tej materii się nie wymyśli, niestety.
  7. Nadchodzi czas, który może wiele zmienić. Jeszcze wczoraj tutejsze ściany oddychały, świeciły światła, a człowiek miał odwagę szukać człowieka. Dopiero niedawno spostrzegłem, że jest to bardziej rzęźliwy dech agonii, widocznej już w zamglonych szybach okien. Gdy pani S., moja czcigodna sąsiadka chciała wyjrzeć przez okno, aby oddać się swej samotniczej kontemplacji tego, co na zewnątrz, ujrzała nic. Przetarła szybę gazetą, niewiele to pomogło. Dalej biało, gęsto biało. Nalała mleka do miseczki, zdziwiona tym, że Mruczek nie podszedł od razu. Leży zwinięty w kłębek i dyszy. Pogłaskała go i położyła się do łóżka, czekając na sen. Szary, bezbarwny – ale jednak. W tym momencie dwóch mężczyzn wychodziło z bloku ciągnąc za sobą trzeciego, opierającego się. Ich ruchy wskazywały bardziej na prośbę, lecz on uparty kręcił przecząco głową. Gdzież zabił dzwon. Mężczyźni spojrzeli smutno w górę, poprawili skrzydła i odeszli. A ten trzeci splunął i wrócił, zatrzaskując z łomotem drzwi.. Tego pani S. nie słyszała, wtulona w martwą już sierść swojego starczego uczucia, sierść ostatniego przyjaciela. Ale śpij, pani S., rano go nie zobaczysz i nie zapłaczesz po nim. Już nigdy nie zapłaczesz. Wybaczę pani te telefony na policję, a pani wybaczy moją młodość. Pójdziemy wspólnie przez dolinę, a ja pomogę pani nieść kotka, wezmę też na barki całą tą rzesze dusz. Pani mi nie wierzyła, że ja wiem więcej. Noc, która jest, jest inna. Zbliża się jakby zbudzona pierwotna pra-paszcza, zawiera w sobie tą prawdziwą nicość. Widzimy ją z dachu, Wlewam wino do kubka i podaje go P. Jest cicho, tylko ulice drżą pod nami, jakby ziemia chciała strząsnąć z siebie ten beton. Cały trud robotników w żółtych kaskach obróci się w pył. Przynajmniej co piątek pili, a żony prały ich niebieskie uniformy. Ale pokój z wami, biedacy, kurwiarze, chamy, konstruktorzy, architekci. Pijemy teraz za was, za wasze mrzonki i drugie śniadania, za nadzieje i plastry cebuli. Chociaż ja zawsze byłem z boku, troszeczkę zdegustowany odrzuciłem wasze przesądy o wierności, życiu szczęśliwym i uczciwości. Nie chciałem tych zbyt ciężkich darów. Wrócił do siebie i usiadł na fotelu. Światło zaczęło drgać, mrugać, a on został, pan Lot, dziwak i amator sklejanych samolotów. Bierze żonę za rękę, szepcze jej, że nie zostanie wystawiona na próbę, że zostaną już na zawsze razem, że podobno oni nie rozłącza się tego, co Bóg złączył. „A te skurwysyny chciały, chciały…” tłumaczy jej. Ona nie rozumie. Zło unieważniło się. Horyzont powoli gasł, lampy, jedna za drugą gasły. Dwa cienie wzbiły się w niebo, tuż nad nami. Pani S. przewróciła się niespokojnie, martwe ciało kota zsunęło się na dywan. Dzwony jęknęły po raz ostatni, ostatni łyk wina przelał się przez gardło. - To koniec – mówię - To koniec – odpowiada P. Pusta butelka spadła z dachu, ale bez huku. - Wracamy? – pytam - A po co? – odpowiada P. – I tak nic już nie zdążymy naprawić.
  8. To ja zacytuje taką pieśń: "obudzcie się, póki jest ku temu czas obudzcie się, bo za późno będzie znów" i gwoli ścisłości - niepodoba mi się, Oxyvio - chyba że prostota myśli ma odpowiadac prostocie techniki. Skoro tak - ja jednak idę wstecz ;)
  9. Jest wszystko przejrzyste do chwili synaps i białka tau:) W "moich oczach" to popularny związek frazeologiczny, jednak logicznie błędny (podobnie jak "rzucic okiem itp..) - może wbic po prostu "dla mnie"? Superos jest. Pozdrawiam.
  10. To superowsko. A Kamil ma racje - trzeba rozbic grono nieuków - póki sił nam wystarczy :)
  11. A ja mam złoty środek - usunąc zaimeczki (które się zupełnie niepotrzebnie namnożyły). A wiersz? - czytałem na pewno o wiele gorsze. Pozdrawiam.
  12. uważaj Michale bo sam się złapiesz z ukłonikiem i pozdrówką MN Nie pierwszy, nie ostatni raz. Myślisz, Messa, że się myle? Policz ile jest - "em" i zaimków osobowych ( zrób to też u Korczaka poniżej) - jak uznasz, że jest ok, to jest ok. Dla mnie jest nie ok.
  13. A ten podmiot to żali się czy chwali, bo tak własciwie nie łapie?
  14. Nie trawie wierszy z katechizmu dl 13 - sto latków. Może inne hobby? Bałwany lepic, solą lód sypac, a niekoniecznie pisac? Pozdrawiam.
  15. "Dokąd zaszły moje zwłoki?" Zapewne do gleby ;)
  16. Tyle tych przymiotników, że przeczytałem 1 strofe i 2 wersy kolejnej - jak poradze wszytskiemu, to coś dopisze. Pozdrawiam.
  17. Hopsa sa dirigasa hopsanki dirisranki HOP !!!
  18. A dobre - tak długo, a nie zanudzic czytelnika to sztuka. A w dodatku wytrawnie podane. Ja na tak Pozdrawiam. PS - a zawsze twierdziłem, że patos zabija rymowańce, odkąd się go Jacku pozbyłeś - jest o niebo lepiej.
  19. Jacku - to trzeba przepic, byle nie ogniem prosto z piekła (he he) :) Pozdrawiam
  20. "i pije ogien wprost z piekla" No to na zdrowie!!! Pozdrawiam.
  21. Po pierwsze - jak już wspominałem - kobiety wręcz przepadają za brutalami Po drugie - puenta jest w porządku Po trzecie - pierwsza strofa nosi znamiona przekombinowania - 2 pierwsze wersy, 2 strofa - też dwa pierwsze wersy. Ale rok przed nami, będziem pracowac ;) Pozdrawiam.
  22. I ten szpic... he, he... tak, tak... :) Pozdrawiam PS - już wspominałem, że biorę.
  23. Tutaj z dziećmi coś bym zmieniła. Czy z założenia ma być dwa razy? Tzn. - ja napisałem z pełną świadomością, że się powtarza. Ale pomyślim :)
  24. To jest wiersz nie do debiutów, a do szuflady, na pamiątkę, ewentualnie do koperty i wysłac do tego kogoś. A nie nam... Bo z punktu widzenia sztuki - słabiuteńko. Pozdrawiam
  25. Ok - zobaczymy, kiedyś się zbiorę i wpadne w odwiedziny :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...