Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M._Krzywak

Użytkownicy
  • Postów

    11 587
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M._Krzywak

  1. A pic to już nikt nie pije :( Chociaż to świadczy o zdrowiu psychicznym pokolenia współczesnych poetów. ;)
  2. Nie no, Mateusz już zapowiedział, że będzie wracał wcześniej. Za to 17 października mamy w planie gdzieś iść na całą noc. Ale z drugiej strony coś to grono poetyckie takie ustatkowane coś ostatnio - wszyscy do domu i do domu...
  3. Maciej najfajnieszy był w Piecu, jak zatrzymał się w połowie i dalej ani rusz :) Dlatego zabrał laptopa :))) A ja w sumie miałem najbardziej przekichane, bo połowę występu stałem gdzieś tam po krzakach :(
  4. Zdjęć jeszcze nie mam, ale bardzo dziękuje Mateuszowi, Basi i Jackowi za to, że przyjechali taki kawał drogi. Występ był udany - na początku wiersze Jadźki Maliny czytała m. in. Bożena Adamek, wieczór prowadził Eryk Ostrowski, projekcje wykonał Jacek Kabziński, na skrzypcach grała Danuta Brandys. Po pierwszej części większość poszła na wino (tak tak, otwierane śrubą i obcęgami, bo korkociągu nie miał nikt), a nasi muzycy z "Przystanku na żądanie" zapomnieli gitary. I niestety, musiało obyć się bez muzyki, która powinna ściągnąć osoby z biesiady, musieliśmy to robić my, poeci (no, powiedzmy). I tak w pierwszej części wystąpiła m. in., Marta Półtorak, potem był Mateusz Dawiec, Krzysztof Łojek, Maciej Talik Michał Krzywak. Ja tutaj mogę mieć problem z dokładnością, ponieważ chcąc nie chcąc ganiałem od drzwi do drzwi (taka smutna dola). W każdym razie na pewno swoimi wierszami zaszczycili nas: Barbara Janas, Katarzyna Krzywak, Celina Woryno, Bożena Baba-Dyga, Jacek Sojan, Przemysław Grochowski, Robert Siudak, Jacek Dudek Adam Maria. Na koniec był koncert "Małych Ważnych Spraw". Tyle z programu - jak coś pominąłem, proszę poprawiać, bo akurat wczorajszy dzień był zabawny. Program spisywany był na gorąco, przez co Adaś biegał jak furiat wte i we wte, mieliśmy dezorganizacje sprzętową - i korkociągi, i sprzęt, i różne takie przeboje. Plusem dla mnie jest to, że udało mi się zainicjować pewien cykl, o którym już niebawem będę pisał. Co więcej - towarzystwo nad wyraz sympatyczne, sam wieczór dla widzów na pewno udany, bo kuchnia to kuchnia, i każdy wie, co się w takiej kuchni dzieje. Plusem było to, że można było swobodnie porozmawiać z ludźmi, którzy już zawodowo na tej scenie są (jak właśnie Bożena Adamek, czy Eryk Ostrowski). Dla ciekawych - przewinęło się też ZLP, ale akurat nikt nikogo o bycie agentem nie pytał :). No i klub literacki "Barwy" znowu nabierze sił do działania :) Mam wrażenie, że takie zejście się jest jak najbardziej pozytywne, tym bardziej zapraszam wszystkich i na 3 października, i na 17 października, i na 29 października (program podam w przyszłym tygodniu). Bardzo się cieszę z przybycia Roberta Siudaka, ponieważ Robert ostatnio z rozpędu rozbija wszystkie konkursy, jakie są i zapowiadam już, że spotkamy się z nim solo. Miłym akcentem był dla mnie wiersz Basi zaśpiewany przez zespół "Przystanek na żądanie" - wczoraj dopiero słyszałem. A, i wielkie zaskoczenie - nasz Mateusz wydaje wiersze (haiku) a japońskich czasopismach (a już zastanawiałem się, co on taki skromny :))) Jacek Sojan brylował wśród dam, zresztą i na scenie wykazał potężny temperament. A Jacej D. jest strasznie wysoki ;)))) Maciej wyjaśnił twarzą w twarz, dlaczego nie zajechaliśmy do Chorzowa, bitką się nie skończyło, za to skończyło się dość znaczną ilością wina, bo pechowo trzeba było zostać i pomóc w sprzątaniu :)))
  5. Zareagowałem na te wypociny -a dodatkowo dzisiaj dowiem się, czy za "hipokryzje" nie da ci się wlepić jakiegoś paragrafu. No niestety się nie da :( Ale próbowałem.
  6. wzruszający ten obieg wody w przyrodzie.. ostatnio nawet o nim pisałam i patrz: potwierdzenie moich teorii. nie jest dobrze, jeśli trzeba się do stylu (braku) przyzwyczajać. uwięziona niezgrabnie treść nie broni wiersza. czy broni?? Lecter potrafił pisać bez zastrzeżeń, jak fachura, lekko i na temat. a ten wierszoł jest "gniotem" jak sam mawia. dlaczego trzeba poklepywać po ramieniu Lectera? nie poradzi sobie z krytyką?? z uszanowaniem /b Chcąc nie chcąc wytworzyła się burza właśnie przez ten utwór. Ale zauważ - plusy świadczą same o sobie - może Lecter to magik? Czort go wie. W każdym razie ja pamiętam wystąpienie istoty zwanej kasiaballu (czy coś takiego), która zrobiła pod wierszem Macieja Talika burze, że NIKT go czytać nie potrafi. Ja tutaj raczej podszedłem od strony tekstu, wygrzebałem to, co uważam za godne uwagi. Bez plucia, bez sarkania, ba, nawet nie zanegowałem niczyjego cudzego zdania. Dlatego - skoro uważasz ten wiersz za gniot, to naprawdę jest Twoje prawo, które ja szanuje.
  7. - s(c)mok ;) spadówa
  8. Zareagowałem na te wypociny -a dodatkowo dzisiaj dowiem się, czy za "hipokryzje" nie da ci się wlepić jakiegoś paragrafu.
  9. gospodarzem, powiadasz... :)))
  10. Jastrzębiu drogi - teraz toś mnie rozbawił do łez. Komikiem jesteś pierwszorzędnym :))) W każdym razie na tym podłożu ten kupowaty tekst się nie sprawdził. Kupa to kupa, Jastrzębiu drogi...
  11. Marek Jastrząb - o, wreszcie doczekałem się 6 sensownych linijek. I teraz pytam - czy "twoje oczy" nie jest najbardziej konwencjonalnym poetyzmem? Jest. Podobnie - "moje dłonie", "moje serce" i wszystkie "cię, się", jakie występują w poezji współczesnej. Plus rymy gramatyczne, plus różne takie. Ale - to jest warstwa językowa, to jest naturalne i to nawet jest normalne. Czy wg pana każdy, kto zdecyduje się napisać wiersz ma czekać? I na co czekać? Żeby uznać coś za gotowe, należy to zaprezentować. I tutaj właśnie jest ta prezentacja. Zresztą pan jako autor tego eseju jest niekonsekwentny, bo bez obrazy - ale pan tez powinien jeszcze poczekać z debiutem (oczywiście będąc w zgodzie z tym, co pan pisze). Co do tego, co ja chce dostrzec - jakby się pan wczytał dobrze, to daje sobie rękę uciąć, że nawet w tym utworze, który pan przytoczył trzy wersy jest odniesienie do przeszłości (bodajże "Wernyhora"), czy do Norwida (owe "fortepiany"), pomijając baśniowe krasnoludki. Dlatego pytam - panie Marku - pan potrafi czytać poezje? Czy pan tylko udaje? Ja jestem na sto procent przekonany, że nie potrafi pan odczytać poprawnie tekstu, a używa oderwanych fragmentów dla własnej wygody kontrargumentacji.I przez co właśnie zrodził się ten "spór" (chociaż to dal mnie nie jest spór, bo naprawdę nie ma pan takiego argumentu, żeby mnie zmusił do poważniejszego myślenia). Pan się nastawił na pozę, na sztubactwo - używa pan języka pokolenia, do którego pan nie należy o to jest nieautentyczne, sztuczne - i każdy tutaj to czuje. Albo niech pan pisze jak dorosły, albo jak młodzieżowiec, a nie dorosły udający młodzieżowca. Dlatego ja jednak zostanę przy mojej poezji, bo pan po prostu zaproponował nic, a takie nic mnie nie satysfakcjonuje. Pan nie pisze zupełnie o poezji, pan zazdrości ludziom tego, że żyją. Smutne.
  12. H.Lecter - ja już nie chcę wnikać, ale o wodzie jako symbolu była książka (której niestety nie znalazłem, to był chyba Ricoer, "Język symboli", czy coś w ten deseń ale i tego nie jestem pewny. W każdym razie lektury nie znalazłem i nie mam się na czym oprzeć. PS - a o wodzie ognistej - tak, tak - teraz ja stawiam!
  13. Najciekawszy i tak jest ostatni akapit - bo wg niego wynika, że podstawą napisania jednego wersu jest "poznanie świata", co już samo w sobie jest absurdem. W tym wypadku same studia nie wystarczą młodemu, bo to jest takie powierzchowne ujęcie rzeczy (kilka przemian może jest w nich zawarte). Teza - poznajemy świat jest tak szeroka, że aż nieobjęta i w tym momencie wszyscy młodzi pozostają bezbronni i zmuszeni doczekania się sędziwego wieku, w którym może jakąś cząstkę świata poznają. A teraz pytanie o język - cytowany Mickiewicz oczywiście używał tzw. "prostego języka" (to infantylnie brzmi, ale niech roboczo ta nazwa zostanie, jak autor napisze elaborat o poezji będziemy ją rozwijać), jednak język autora eseju daleko odbiega od, powiedzmy, estetyki mickiewiczowskiej - najeżony jest kolokwializmami, często młodzieżową pogwarką (tytułowe "zgredy"), przedszkolnymi wyzwiskami. "Artystyczny gołodupiec" to już dzwon bijący na alarm - czy autor tego tekstu chce wychować poetów, czy chuliganów poezji? I na czym polegac ma ta harówa poznawcza, której autor się nie podjął? Normalne funkcjonowanie to na pewno literatura, na pewno goszczenie w pewnych lokalach, na pewno teatr, kino itp - to norma. Na pewno dyskusje, na pewno wycieczka w góry. Sądząc po jednym jedynym utworze autora ("Rytmika") ta harówa polega na ścisłej kopii rytmu, co sprowadza go do pokroju marginesowej poetyki "watażki", bo i w tym wierszyku ta slangowa mowa występuje. Poeta jest rzemieślnikiem, co właśnie m. in. zanegował wspominany już Mickiewicz (i jego pokolenie), bo jak autor pamięta, poetyka klasycyzmy opierała się na wzorach. Szkoda, że balzac nie podał ANI JEDNEGO wzorca poezji, którą on proponuje - bo argument, że ktoś "starszy jest mądrzejszy" traci w tym wypadku na aktualności. Zostaje ciąganie za język, chociaż i tutaj autor balzac znajdzie szufladkę - "ten jest z tych, tamten z tamtych". Oczywiście, po lekturze takiego tekstu z tym większą przyjemnością rzucę się w ramiona młodych koleżanek. Ta propozycja odbudowania gmachu to kolejna prowokacja, bo na poważnie tego czegoś brać się nie da.
  14. Faktem jest, że swego czasu wstępując do ZLP należało podpisać tzw. lojalkę, w której m. in. potępiało się emigracje (czyli skazywało się takiego emigranta na więzienie po powrocie do kraju), pozbawiano się przyjemności wizyt UB w domu. Ale, że człowiek niejedno ma imię autor artykułu zapomniał, kto np. sprowadzał zagranicy z leki korzystając z uprawnień i pomagał ludziom. Dlatego- ja może i rozumiem pobudki (z bardziej subiektywnej strony, bo może ja bardziej prawicowy),ale to jest, przyznam szczerze, męczące - męczące, bo to jest swoisty donos,a już sam tekst poetycki ma się do tego jak kwiatek do kożucha. Co lepsze, dlaczego nie atakuje się poetów-emerytów, którzy korzystając z wolnego czasu i pieniędzy wydają sobie tomiki i należą. A już z trzeciej strony - to i tak wszystko ociera się o literaturę, dobrze, że zaprzestano metod laseczek (chociaż może przez to, że poezja straciła swoją mediacyjną funkcję w tym czasie).
  15. Dobranoc, pchły na noc...
  16. Pan ma denerwującą mnie manierę spłycania przekazu, a jako idoenista poezji powinien pan oddać wszystkie aspekty tematu. Rano wstanę, to poczytam wnikliwie dzieło o poezji, które pan przez ten czas napisze, poprawiając wpadkę dzisiejszą.
  17. kasiaballou - nic z tego. A co gorsze nie mogę teraz znaleźć odpowiedniego cytatu i rozbić Was w pył :( Do spania marsz!
  18. Panie Krzywak... Jeśli coś takiego pojawia się na całym ekranie to nic nie poradzę, bo ja wpisałem ten adres i pojawiła się strona. Mam czujnego antywirusa ;)
  19. Gdzie ta krowa? Ja mmam to: www.discoverychannel.co.uk/pl/praca/?gclid=CKOtwsyOhp0CFQVgZwodk3Pp_Q
  20. no, Panie Krzywak Jańcio Wodnik, to przy Panu zaledwie przyrdzewiała rynna i to na zakrystii w Karmelitowie Bosym. Pan jesteś Jan Woda! - co ja mówię - Jan Wodospad! - katedralny - jak gargulec - gratuluję talenta. - lecę, bo coś mokro... :D No dobra, specjalnie dla was: Nowa wersja komentarza: Bardzo mi się wiersz podoba... Bardzo ładny, taki nastrój, plus... Papatki, pozdrawiam. Zadowolone?
  21. f.isia - a właśnie że nie, mam wrażenie, że się dopieprzasz.
  22. balzak - ja mam wrażenie, że kolega (albo i nie kolega) nie wie, co sam napisał i teraz nie za bardzo wie, co odpisywać. Otóż, jeżeli kolega (albo i nie kolega) prześledzi treść własnego eseju, ujrzy właśnie coś, co "nazwać można zestawem personalnych ataków i popisem pustosłowia". Co gorsze, dalej kolega (albo i nie kolega) uprawia taką formę wypowiedzi, że dalej zadaje sobie pytanie - po co i na co to komu? Dla mnie to jest ćwiczenie retoryczne, w wieku "zgreda" to raczej nie przystoi. Szczególnie, że to, co kolega (albo i nie kolega) o tej "poezji" pisze, oczywiście dla mnie to jest nieudolne i pozbawione jakiejkolwiek argumentacji - i to chciałem przekazać właśnie na forum dyskusyjnym. Od kolegi (albo i nie kolegi) dowiedziałem się: oczytanymi analfabetami, gdy zaczęli wnikliwie gaworzyć z batonikiem itd... itd... itd... i praktycznie tak jedzie kolega (albo i nie kolega) po wszystkich z góry na dół. Czyli, ja mam propozycje - jako, że ten tekst czytają osoby wykształcone,(a w dodatku jest on publiczny), niech kolega (albo i nie kolega) w jakiś sposób go poprawi - czyli zacznie jeszcze raz (najlepiej od nowa). Wtedy z przyjemnością obejrzę ten wspaniały gmach poezji, a kto wie, czy w jakiś sposób dołączę się do jego budowy. Może uda się koledze (albo i nie koledze) ubrać na moją intelektualną gołą pupę majtki. PS - to jest piosenka z dedykacją, zresztą bardzo adekwatna do danej sytuacji :)
  23. No, teraz celniej: Błąd Strona o podanym adresie nie istnieje. Podaj poprawny adres strony. Możesz również poszukać strony w naszym Katalogu.
  24. No mnie wyskoczyło coś takiego: Sponsored Listings Temperature Humidity Replace Those Old Paper Charts With the New DewK 1620A www.HartScientific.com Web & Mobile software Disease management, e-booking, health counselling, integration. www.medixine.com People Counting Solutions World beating Customer and Visitor Counting Solutions www.intelligentcounting.com Top 10 Reseller Hosts Tophosts UK for the Top 10 Reseller Web Hosts. Compare & Price www.uk.tophosts.com CEM for Mobile Customer Experience Management for mobile services www.cem4mobile.com Analyze Site Traffic Detailed Internet traffic stats. Monitor visitors live. Try It! www.web-ceo-traffic-analyzer.com Bardzo ładne wiersze :))))
  25. Hm, w sumie rzadko goszczę u Lectera (ale czytam zawsze), tym razem jak tą ćmę do lampy przyciągnęła mnie zgubna ciekawość aż takiej ilości komentarzy. Ale skoro jestem, postaram się sklecić dwa rozsądne słowa o tym utworze. Jak go ugryźć? Spróbuję symbolicznie - 1 wers pozornie wydaje się "wodolejstwem", jednak mam wrażenie, że woda (akwaryczny symbol życia) pełni tutaj podwójną rolę - "apostrofa" (tutaj cudzysłów, bo podmiot jest nadzwyczajnie skromny) to określenie się podmiotu jako ucznia wobec - a)żywiołu, b) ożywionej istoty dającej życie. Jeżeli bierzemy pod uwagę punkt b), proszę spojrzeć jakiego, hm, żywiołowego erotyzmu nabiera ten utwór. Z drugiej strony - jest to przecież utwór o życiu. Woda spokojna,woda wzburzona, woda wiosenna, brak wody, woda jako ciecz służąca mechanice - mam wrażenie, że cały żywioł świata zawarty jest w tej strofie i mam nieodparte wrażenie, że jest to oddane celnie. Podmiot przybiera postawę bierną, refleksyjną - chcąc nie chcąc jest skazany na "współegzystencję" z tym nieokiełznanym żywiołem - z jednej strony służącym człowiekowi, z drugiej, będącym wciąż na wolności. Zmęczenie może wywodzić się stąd, że "branie się tutaj za bary" nie ma najmniejszego sensu. I proszę spojrzeć, jak adekwatny jest tytuł - to jest modlitwa, czyli wyrażona i skrucha, i poddanie się, a jednocześnie prośba. Tak sobie na spokojnie odczytałem, ja o języku poetyckim Lectera pisać jeszcze nie będę (jak przyjdzie czas i Lecter przyjmie zaprposzenie będzie na to pora), w każdym razie ja, jako że przeszedłem przez tą poezje od jawnego buntu do pogodzenia się z nią i (przyznaje) refleksyjnego czytania z dozą takiej nieśmiałości krytycznej (chociaż ja krytykiem NIE jestem), z czystym sumieniem wbijam plusa. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...