A może poczytajcie sobie to niżej:Panowie i Panie
Grafomaństwo
Spis treści
* 1 Teza
* 2 Kryterium publikacji
* 3 Kryterium jakości
* 4 Grafomania jako choroba
* 5 Grafoman a czynność czytania
* 6 Niejasność kryteriów
* 7 Klasyfikacja
* 8 Rozmowa przy okazji o strumieniu podświadomości czyli zapisie automatycznym
Edytuj
Teza
Grafomaństwo ma miejsce jak ktoś pisze, pisze i pisze, a nikt inny mu tego nie chce opublikować. W dobie Internetu, gdy każdy może sobie opublikować własną stronę z czym tylko chce (no, prawie z czym chce), definicja ta jest w dalszym ciągu aktualna, bo co z tego, że się opublikowało samemu, skoro nikt inny nie chce tego zrobić.
Edytuj
Kryterium publikacji
Ale przyznasz zapewne, że możliwa jest sytuacja, że ktoś pisze, pisze, pisze, nikt inny nie chce tego opublikować, a jednak to, co pisze grafomanią nie jest?
;-)
-- Elka
No nie jestem pewien, czy są podstawy, aby uznać to stanowisko. Słownik Języka Polskiego mówi coś o pisaniu utworów przez osoby bez talentu. Jednak talent jest zjawiskiem czysto społecznym i nie istnieje bez odbioru społecznego. Skoro nikt nie zaryzykował opublikowania, znaczy że autor próby talentu, czy to w swoim własnym uznaniu, czy to w uznaniu wydawcy, nie przeszedł. alx d
A jak ktoś opublikuje za 50 lat i nagle wszyscy zakrzykną: geniusz? Przecież znane skądinad zjawisko. -- Elka
Raczej, wydaje mi się, zjawisko znane z mitologii twórczości. Sztandarowy przykład: Norwid, był przez współczesnych uważany za wybitnie utalentowanego, tyle, że jękołę i męczyduszę (trudno się z tym nie zgodzić, skądinąd). Inne przykłady? Może J. Szuber? Jacy autorzy Ci jeszcze przychodzą do głowy, Elu? Konrad Góra, z lokalnego obszaru? Po bliższym przyjrzeniu się wychodzi na to, że znanym z historii "odkrytym po latach geniuszom" jednak w swoim czasie coś tam publikowano, choćby w niedużym zakresie, więc definicja Alxa raczej ich nie obejmuje. -- Miłosz B
Friedrich Hölderlin mi przychodzi do głowy. -- M M
Może i masz rację,kiedy piszesz o publikowaniu, "choćby w niedużym zakresie". Ja jednak wciąż mam wątpliwości, czy to akurat fakt niepublikowania powinien być głównym wyróżnikiem grafomanii. Na pewno nie jedynym.
-- Elka
Tak sobie jeszcze myślę: Wybrałeś – nie mówię, że bezzasadnie – jednak z pewnością najłatwiejszy wyróżnik. Ale chciałabym zapytać, czy wg Ciebie działa on też w drugą stronę? Tzn., że jak kogoś opublikowano, ten fakt przesądza o tym, że nie jest on grafomanem? Polemizowałabym, choć nie wiem, czy odważę się dać przykłady spośród żyjących osób, a to byłoby najłatwiejsze.
Edytuj
Kryterium jakości
Myślę, że znacznie bardziej przystającym merytorycznie byłoby kryterium szeroko pojętej „jakości pisania”. Tyle, że to kryterium znacznie trudniejsze i – oczywiście – niezmiernie trudne (jeśli w ogóle możliwe) do obiektywnego zdefiniowania. Oczywiście, możliwe, kiedy mamy do czynienia ze sztambuszkowatymi wierszydłami oraz piwniczno-demonowatymi wynurzeniami nawiedzonych panienek i młodzieńców, bogatymi w częstochowskie rymy etc. Ale o ileż trudniejsze, gdy znajdziemy się jednak choćby tylko pół pięterka wyżej. A kiedy do formy dodamy jeszcze treść?
I widząc tę trudność jak na dłoni, nadal jednak nie godzę się na kryterium publikacji jako jedyne.
-- Elka
No dobrze, tutaj ocieramy się o pytanie, czy "grafomaństwo" ma być synonimem kiepskiej produkcji literackiej. Jeśli tak, to oczywiście publikacja nie ma nic do rzeczy. Tak jak znajdują się chętni do zakupu obrazów typu "jeleń na rykowisku", tak znajdą się i amatorzy literatury pisanej bez pomysłu, z użyciem oklepanych chwytów formalnych i z obecnością charakterystycznych błędów stylistycznych. Z drugiej strony można sobie też wyobrazić bez trudu kogoś, kto pisze ciekawe literackie produkcje wyłącznie do szuflady i nie ma ochoty się tym dzielić, bo może uważać to za profanację. Zatem jak widać publikacja ma się dosyć nijak do jakości produkcji literackiej. Jednak wtedy pojawia się naturalnie pytanie, czy ktoś kto jest uznanym literatem i pisze wiersze z użyciem oklepanych chwytów, bez pomysłu i z obecnością charakterystycznych błędów, ale za to zgodnie z modą panującą w kręgach. Autor taki nie maluje już jelenia, ale za to lubuje się w nenufarach. Czy ktoś taki jest grafomanem, czy nie?
To pytanie chyba warto pozostawić jako pytanie retoryczne. Nie mam nikogo konkretnego na myśli, ale miewałem takie wrażenia, czytając niektóre propozycje literackie. Na szczęście logika tego typu przypadków jest taka, że najłatwiej je po prostu zapomnieć. Można oczywiście podać kryteria jakości literackiej. Nawet bardzo szczegółowe, ale i tak zawsze egzekucja tych kryteriów, ich stosowanie do konkretnych przypadków, to domena ludzkiej aktywności i ludzkiego smaku. W dodatku te ostatnie są pokrzywione przez sieć osobistych współzależności i zależności biznesowych. Tego typu ocenianie jest w każdym razie indywidualnym aktem, a literatura to przecież nie jest działalność nastawiona na indywidualizm, a na konfrontację z publicznością. Dlatego może niech lepiej decyduje ta publiczność. alx d
No cóż, zgoda, to nie jest sprzeczne z tym, o czym pisałam :-) -- Elka
A co uzasadnia formę "grafomaństwo", która dla mnie brzmi okropnie, zamiast "grafomania"? -- Elka
Moje własne widzimisię. Obie formy są poprawne wg SJP PWN. Poza tym "grafomania" ma trochę szersze znaczenie. Ale jak Ci się podoba, możesz zmienić nazwę tej pogaduszki tutaj. alx d
Ależ nie, skoro masz takie widzimisię ;-) Tak tylko pytałam.
-- Elka
jedna ze skladowych manii jest zawyzona samoocenia i stad chyba trzeba wyjsc rozpatrujac problem grafomanii az
Hm, nie jestem pewien. Na pewno ważna jest pewna wtórność literacka wyników grafomanii. Ale czy musi się z tym wiązać zawyżona samoocena? Nie jestem pewien. Można przecież sobie grafomanić do szuflady i nie mieć aspiracji. alx d
Edytuj
Grafomania jako choroba
Grafomania to choroba; innymi słowy - uzależnienie od pisania. Według moich obserwacji zjawisko to można porównać do spisywania wszystkiego, co w danej chwili się kołacze w głowie „natchnionego” bez głębszej refleksji nad tym, czym faktycznie powinna być/jest poezja. Jedną z rozpoznawalnych cech grafomanii jest brak pracy nad własnym warsztatem ze strony piszącego oraz brak chęci do nawiązana interakcji w kwestiach związanych (tu) z poetyką. -- Joanna B
Bardzo trafne spostrzeżenie. alx d
Podzielam :-) -- Elka
Nie podzielam :). To nie jest takie proste. W większości przypadków pewnie tak jest, ale nie we wszystkich. Zdarza się, że genialni też "muszą pisać". Gosia Dobosz
I jeszcze. Gdzieś wyczytałam o Picassie, że jeżeli zaprzestawał prób, malowania, na jakiś czas, to musiał, tak jakby, zaczynać od początku, dochodzić do punktu rozwoju w jakim był. Nie wiem, o co chodzi. Wydaje mi się też, że może trochę mylicie pisanie z wklejaniem na fora i czekaniem na komenatrze? Bo jeżeli tak, to zaprowadzić to może do błędnych, wg mnie, uogólnień, u know.Gosia Dobosz
Jeśli jednak uznamy, że grafomania jest uzależnieniem od pisania, to chyba, w takim tylko rozumieniu, nie zawsze musi to prowadzić w prostej linii do płodzenia gniotów. Czy samo uzależnienie można uznawać za kryterium estetyczne? Raczej nie, ale zjawisko spisywania wszystkiego bez głębszej refleksji - już tak. Zapewne, na dłuższą metę, uzależnienie od pisania spowoduje obniżenie lotów nawet u wprawnego literata, ale nie jest to przecież takie oczywiste. To, rzecz jasna, rozważania teoretyczne. Jeszcze jedno, mam również wątpliwości, czy można utożsamiać "uzależnienie od pisania" z "przymusem tworzenia". Dla mnie to jednak nie to samo i zapewne taką różnicę miał Miłosz na myśli, pisząc o tworzeniu "pod nieznośnym przymusem". -- Przemysław Walczak
Edytuj
Grafoman a czynność czytania
Myślę, że grafomania, któej efektem są marne wiersze, ma jeszcze jedną cechę, autor grafoman pisze, ale nie czyta, w każdym raziem nie czyta ze zrozumieniem. -- M M
Jedna z odmian grafomaństwa polega na zrzynaniu. Tego typu grafoman sporo czyta, i nie jest w stanie uwolnić się od gotowców. -- wlod
Mówiąc szczerze w ogóle nie rozumiem, jak można pisać, nie czytając. Bo przecież tylko "z życia" wszystkiego napisać się nie da. Ale ja mam skazę czytelniczą. -- Elka
Teoretycznie dopuszczam możliwość zaistnienia ostrego poety, który niewiele czyta. Jak dotąd nie napotkałem jednak na żadnego. Wszyscy naprawdę zaawansowani poeci, o których czytałem lub których znałem osobiście (choćby wirtualnie, internetowo), byli oczytani i znali się na poezji.
Co do pisania "z życia", to to wystarczy aż nadto. Poza tym można i warto zmyślać (nawet czasem należy - dla dobra wiersza) -- wlod
Edytuj
Niejasność kryteriów
No, bo potrzeba pisania niesie ze sobą potrzebę czytania. Na odwrót niekoniecznie. Wydaję mi się, że grafoman nie przyjmuję tego, że może być grafomanem. Inna sprawa ma się chyba z poetami. Z moich obserwacji wynika, że poeci boja się, że w gruncie rzeczy mogą być grafomanami:) I jeszcze tak sobie myślę, że jakoś nie słyszałem, żeby ktoś uznany za grafomana mówił tak o kimś innym a z ust osób, których nazywa się poetami, słyszę to często. Właściwie nagminnie. :) -- mat
No kryteria, które pozwalają coś uznać za poezję, albo więcej, dobrą poezję są takie niejasne, że oskarżenie o bycie grafomanem myślę, że zawsze da się uzasadnić. I to nawet wobec przedstawicieli gildii (bo zdaje się Książki najgorsze Barańczaka były przede wszystkim o ludziach z gildii). alx d
Kryteria, które pozwalają uznać coś za (dobrą)poezję niejasne są zdaje się dlatego, że zależą od osobistych odczuć czytelnika. W niektórych przypadkach u różnych czytelników odczucia te będą zbieżne oczywiście. Z gildiami wiadomo jak jest. Natomiast zastanawiam się teraz, ponieważ Twoje słowa chyba podważają pewien obiektywizm w rozdzielaniu etykiet (moje powyżej chyba zresztą też), czy to, że ktoś jest dobrym poetą, to coś jakby umowa społeczna? Napisałeś, że zawsze można uzasadnić oskarżenia o grafomanię (jeżeli dobrze, gdy odczytuję to dosłownie) - powracają mi na myśl przywołani w innym miejscu Horacy, Homer i Herbert i zrobiło mi się gorąco, ale po chwili się uspokoiłem, bo zobaczyłem, co napisałem o umowie społecznej.:) -- mat
Luźne myśli przyszły mi dziś do głowy, mianowicie: czy ci, których już pierwsza próba pisarska, pierwszy wiersz, miał wartość artystyczną to geniusze?
Rozumiem, że wiek, w którym wychodzi się z grafomanii/grafomaństwa jest bardzo ruchomy. --mat
(Mój pierwszy wiersz był wydrukowany bodajże w "Misiu", ale czy miał wartość artystyczną, nie wiem. Czy jestem więc grafomanem? bo poetą z pewnością nie :) -- Joanna B
Myślę, że śmiało można tutaj zastosować kryterium publikacji :))) -- mat
Taaaa... miś uszatek śpieeewa wam :)))) -- Joanna B
Większą szansę mają oczywiście ci, co są starsi i wiecej przeczytali. Ale mam na myśli tych, co pisali w młodym i bardzo młodym wieku a ominęli etap teen angst poetry. Teoretycznie to możliwe. A w ogóle Wisława Szymborska kiedyś powiedziała, że pisze jeden dobry wiersz rocznie - poetom też zdarzają się grafomańskie wiersze czy tylko osłabe? Poza tym zawsze podziwiałem różnych surrealistów, którzy stosowali strumień podświadomości, tak zasiąć i pisać, co się nasunie i jeszcze na wysokim poziomie artystycznym, na przykład? To podobnie jak z tymi, co na miejscu potrafią przetłumaczyć, w znakomity sposób jakiś wiersz. Albo z tymi, co napiszą wiersz i nie poprawiają go. --mat
Jeżeli rozważałbym jak wygląda wiersz grafomański, zwracałbym uwagę na to, że pisany jest w zasadzie bez konkretów oraz stylem jakby wysokim. Po części wynika to zapewno z tego jak generalnie postrzega się poezję. Jeżeliby poczynić pewne przewartościowania, jak tego chce na przykład Igor Stokfiszewski, to uniknęlibyśmy teoretycznie szeregu wierszy grafomańskich, co skutkowałoby może większą ilością poetów a to z kolei mogłoby mieć wpływ na obecność poezji w debacie społecznej. Tak sobie tylko...:) --mat
Edytuj
Klasyfikacja
Grafoman, z grubsza mówiąc, to ten, kto masowo "tworzy" knotobełkoty. Natomiast ten kto masowo publikuje swoje knotobełkoty, to grafoman do sześcianu. -- wlod
Edytuj
Rozmowa przy okazji o strumieniu podświadomości czyli zapisie automatycznym
A myślisz, że ten strumień podświadomości, to taki idzie niezakłócony, czy może wypracowali sobie "strumiennicy" jakieś techniki obróbki strumienia w trakcie jego wypływu? Jakie masz zdanie na ten temat?W sensie, wiesz o co chodzi, czy zakładają sobie cewnik? :-D Bo przecież poeta ma problem z normalnym oddawaniem myśli :-D.Gosia D.
Ja tam kiedyś tak pisałem i wychodziły rzeczy takie jak ta. Jeśli chodzi o technikę, to robi się tak: jak jest późny wieczór, pije się herbatę, puszcza Marillion (raczej stary) albo The Cure (wszystko jedno jaki), po jakimś czasie - może godzinie, można siadać do pisania, pisze się, co ślina na język przyniesie. Potem następnego dnia się siada i patrzy co wyszło. Przeważnie wychodzi barachło. Ale niektóre, po mniej lub bardziej drobnych poprawkach nadają się do użytku przez dłuższy czas. Wyżej przywołany przykład mnie się w dalszym ciągu podoba, mimo upływu kilkunastu już lat.
A tak w ogóle, to nie jestem pewien, czy z tym pisaniem od razu na czysto, to nie jest jakaś poza. Może ci autorzy najpierw komponują przez dłuższy czas w głowie i potem tylko spisują (jak na przykład robił Przyboś). A może komponują na papierze tylko potem te brudnopisy skrzętnie niszczą. Inna sprawa, że uważam, że nie jest wcale tak trudno wyuczyć się jakiegoś konkretnego rytmu, powiedzmy jedenastozgłoskowca i po prostu generować z siebie na bieżąco perfekcyjne jedenastki. Kwestia treningu. alx d
Bo przecież poeta ma problem z normalnym oddawaniem myśli zatem to dowód?, że nim nie jestem ;) -- Joanna B
No nie wiem. Ale jak się coś takiego stosuje przez dłuższy czas, to może ma się jakąś technikę. Tylko jaką -wyjście od jakiegoś konkretu? Patrzenie w jakiś punkt na ścianie albo przez okno na podwórko? W każdym razie na pewno jest coś, co stymuluje. A jak się to poprawia, to się liczy? No i jak takie pisanie wygląda - siedzimy i piszemy, co pomyślimy czy też myślimy a zapisujemy, to, co naszym zdaniem warto? --mat
Sam odpowiedz, przecież piszesz wiersze, nie? Nie jestem "strumiennikiem". U mnie to jest na zasadzie spięcia - zgrzytu w głowie. Jak się staram zasiąść i pisać, bo np. dawno nie pisałam, to kaszana wychodzi :)Gosia D.
Próbowałem parę razy strumieniem i potem efektu przed samym sobą długo się wstydziłem. Kiedyś czytałem, że Hrabal był strumiennikiem i odnosiło się to, jak mi się zdaję, do powieści. Pisanie poezji tym sposobem, to jeszcze jakoś. A prozy? To dopiero coś. --mat
Myślę, że ten konkret to emocje, przede wszystkim, silne przeżycie, które stymuluje narasta wewnątrz. -- Joanna B
Wiesz Joanno, u mnie to raczej odciśnięcie się czegoś z tyłu głowy, ale to nie jest konkretna myśl, emocja, tylko chyba ciąg skojarzeń, tak se myślę jak potem czytam ;) Ale to ciekawe, z tymi emocjami. Chyba mówimy o natchnieniu teraz, więc może warto by się tam przenieść? Gosia D.
„Strumiennikiem” zdarzyło mi się być parę razy w życiu i nie wyszło najgorzej. Te wiersze podobały się tym, którym się zwykle moje nie podobają i odwrotnie. Impulsem do pisania może być wszystko: u mnie często coś, co przeczytałam albo zobaczyłam czy usłyszałam, czasem także wspomnienia. Z praktyki wiem, że najlepsze wiersze to te, które wyskakują jak diabełek z pudełka w całości (co nie znaczy, że ich nie poprawiam). Jak się z czymś noszę przez dłuższy czas, murowana kicha.
-- Elka
Ha! Czyli nie da się niczego podsumować. Jak fajnie! :-) Gosia D.
W każdym razie ja nie potrafię :-) -- Elka
Pozdr.b;
J.L.S