kiedy prawie na szczycie
lawina życia strąca do początku
wciągam sfatygowany krzyż
na pochylone plecy
szańce kolczaste
wąskie drogi
nogi szyderców
łapy chciwców
jak trudno wstawać
wrócić? spaść?
w dół łatwiej iść
ale tam tace
i gąb żarłocznych stada
znowu widać szczyt
…lawina nadchodzi
Odbieram, jak komplement dla Autora, Espeno Twoja uwagę. Wydaje mi się, że zjawiska "Hiob" nie da się opisać słówkiem "Hiob" i czymś jeszcze. To sprawa poważniejsza.