czytam wreszcie swoje teksty uważniej
wers po wersie szukam myśli cierpliwie
rymów parzystych, żeńskich, niedokładnych
wnikliwie sylaby, samogłoski, strofki liczę
nudne wstępy, rozwinięcia niepełne
puenty mętne, bełkotliwe narracje
bohaterów postaci zarysy rozmyte
metafory płyciutkie be gracji
nieliryczne podmioty liryczne
zabłąkane wędrowne motywy
prozaiczne jak dzień epitety
bez kontrastu i krwi antonimy
może zacząć epicznie, na biało
bezpośrednio, bez reguł wykutych na blachę
łapać z życia pełnego prawdziwej poezji
gdzie ironie cierpliwie czekają na papier?