Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Aleksander_Szumanski

Użytkownicy
  • Postów

    376
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aleksander_Szumanski

  1. Co jest? wiersz na pewno nie. Limeryk? Nie przypuszczam. Sens do skreślenia, bo to jest nic! Aleksander Szumanski
  2. Wołamy na nią Żyletka Pół litra to dla niej betka I ćmi jak najęta Choć klas nie pamięta, To równa z niej katechetka Wraca do domu nadęta Pół litra już nie pamięta Ktoś ją wysadził na damę Przestała więc zgrywać mamę A dzieci stoją przed bramą Mamo wołają mamo My chcemy tak samo
  3. Pewna poetka z Ksantyłu Pisała wiersze od tyłu wiersz jeden jej się zwichrował Raz wsadzał raz wyjmował Aż się poetce ulżyło.
  4. Pewien poeta w zapale Pisywał wiersze niedbale Gdy go trapiła rzeżączka Za dziewczę robił pan rączka Po wierszach i po kawale
  5. Na Wysokim Zamku Małgośka na Janku Tak pięknie śpiewała Aż struny zszarpała I było po Janku
  6. gupiemu radość tak mi powiedziała potem w kapuście z innym się ruchała un chciał jeszcze ino a una troszeczkę aż mu ktosik nasrał na uną pałeczkę
  7. Chciałoby się zakrzyknąć, czytając poniektóre wynurzenia na Forum, jakby nie było poetyckim ! W Rynku Gł. w Krakowie istnieje kawiarenka - bar "Vis a vis", z przeważającą większością uczestników, którzy są przekonani o swojej przynależności do poetów, pomimo tego, iż są w błędzie. Ci biedni ludzie piszą nawet wiersze o swojej kawiarence.Nie są to nawet grafomani, ot osoby piszące jak uczono ich w szkole podstawowej. Jeden z tych piszących otrzymał nawet Złoty Laur w Sztuce / do sprawdzenia w krakowskim " Dzienniku Polskim "/. I ten poeta - nie poeta napisał taki oto "utwór" publikowany w jego książce. ZWIS SMUTNI POECI SIEDZĄ W ZWISIE CHYBA NAPEWNO NAPILIBYSIĘ ALE TYMCZASEM SIEDZĄ W ZWISIE. Przemyślcie toto, czy jest to wiersz gafomański, czy to jest poprostu nic, a może przykład na upadek sztuki, bo sztuka to napewno nie jest. Należy odróżnić sztukę od nie sztuki, czyli zaprzeczenia sztuki. To co czytam na Forum, to w większości jest właśnie zaprzeczeniem sztuki. gorszym jeszcze od powyższego przykładu. A może ktoreś z Was otrzyma Złoty Laur w Sztuce? O tempora! O mores!
  8. Aleksander_Szumanski

    Babinka

    Ludzie czy nie rozumiecie, że nie sztuką jest taka pisanina A.S
  9. Aleksander_Szumanski

    Saksy

    Może jednak matematyka miast wierszy ? A.S.
  10. Aleksander_Szumanski

    Reforma

    Reforma powinna polegać na niepisaniu, serdecznie doradzam A.S.
  11. Mam wątpliwości, czy tylko ząb należałoby usunąć, A.S.
  12. Poeci, opamiętajcie się, poezja należy do sztuk pięknych. W waszych tekstach nie ma poezji, jest kompletne zero, może jedynie pseudozabawa. Przemyślcie to wszystko. Pozdrawiam A. S.
  13. Ja doradzam, przestać takie coś pisać. Pozdrowienia A.S
  14. Pamietam przed dwoma laty na Forum czytało się ciekawe utwory. W większosci nie były to limeryki, ale cóż, limeryk sztuka trudna. To co przeczytałem teraz budzi mój sprzeciw literacki. To jest nic, nawet nie informacja, a przecież jest to Forum poetyckie, o czym zapewne nie przeczytałaś. Lepiej doprawdy nic nie pisać, niż to powyżej. Określ zatem co to ma być w formie i treści. Pozdrawiam A. S
  15. Na paradę masturbanci Na paradę Ja za Chiny na paradę Nie pojadę Nie pojadę Choćby nie wiem jak Prosiły Nie pojadę za przyczyną Marnej żyły No i ręka mi usycha Prawa Na cóż mojej żyle Ta publiczna Maskarada Józek z Felkiem Na paradę mogą Zaraz Jeśli Felek Chce Józkowi Kij pokazać No i z tego będzie Nowa zawierucha Gdy publiczność Znowu w chwale Przez paradę Się wydmucha
  16. W świętowanie moi mili W świętowanie Nie jest ważne Czy Jadwisi konik stanie Nie jest ważne Czy Jureczka Staś wydmucha Ważne aby z tego Była zawierucha Nie jest ważne Czy dwie Zośki Rownocześnie Się spierdziały Ważne aby motłoch O tym wiedział I też pierdział Przez dzień cały Z tej nauki jedna Prawda więc wynika Po wsiech trzeba walić konia A kto nie ma konia Niech wali kucyka.
  17. W świętowanie moi mili W świętowanie Nie jest ważne Czy Jadwisi konik stanie Nie jest ważne Czy Jureczka Staś wydmucha Ważne aby z tego Była zawierucha Nie jest ważne Czy dwie Zośki Rownocześnie Się spierdziały Ważne aby motłoch O tym wiedział I też pierdział Przez dzień cały Z tej nauki jedna Prawda więc wynika Po wsiech trzeba walić konia A kto nie ma konia Niech wali kucyka. zośki
  18. Upadają obyczaje W tej witrynie poetyckiej Przecież łatwo jest o kurwach Gdy nie można żyć już czyściej Więc polecam swoim miłym Już od dawna przyjaciołom By się wzięli wszyscy w kupę Nie myśleli wciąż o dupie Jest tematów cała fura Homofobia dla przykładu Albo sex hetero - inny Z liry dżwiękiem do obiadu Można nawet zerwać pedał W starym już zjeżdżonym pedziu Na paradzie go wystawić Wpisać w starą polską miedzę Bo historia nasza zginie Bez wyczynów pederastów Masturbanci do roboty Pośród wrzasków i poklasków Sam od wieków walę konia Unikając w tym gawiedzi Walę konia po kryjomu Wszyscy muszą o tym wiedzieć?
  19. Jak już dawno Nie pisałem tutaj Wierszy Kiedyś byłem tutaj Pierwszy I najpierwszy Lecz minęły Moje czasy Złudne-cudne Teraz inni Mi są winni Wiersze złudne Napisałem ich napewno Całą kupę Teraz inni powiadają Znał pan Krupę
  20. A do sanek Majeranek Trochę dżwiga I w rym śmiga Nieco mego Więcej tego W cóż ta zmiana Przyodziana Któż ci nabiał Poobrabiał ? Że nie trzyma się to kupy ? Jak twe sanki Mojej
  21. Idę do ciebie razem Idę do ciebie przestrzennie Smutek przemieniam w dumanie Bezbrzeżnie mi i bezdennie. Już Nowy Rok nam przyświeca Za nami lata zmęczone Tu wicher zaśpiewa na chwilę Zapraży słoneczko prześnione. A tyle miast jest w oddali Ile mych spojrzeń w twą stronę Czy branką mi byłaś w bezmiarze Kochanką,miłością i żoną. Już księżyc się zmienia złociście Wciąż jesteś przede mną i we mnie Czy nie jest to już wszystko jedno Bezbrzeżnie mi i bezdennie.
  22. Raz pewien kupiec Kupczył zdrowo Z żoną panią kupcową Raz tak się przeharowali Aż się rozchorowali Po lekarza więc Poszła pani owa Lekarz zapytał Co pani jest Odrzekła Kupcowa
  23. Gdzie ten tato Wszyscy szukają Mama odmawia Za ta tę paciorek Tato nie wraca Ranki wieczory I mama tatę Trzyma za rozporek. A tata z mamą Się bawił w doktora Po całej zabawie Mama była chora Za tatę bierze Tylko tysiąc dwieście Czyż to przystoi Statecznej niewieście Narażać tak tanio Osoby publiczne Pękają ze śmiechu Latarnie uliczne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...