
Aleksander_Szumanski
Użytkownicy-
Postów
376 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Aleksander_Szumanski
-
W Przemyślu Pani Wandzia do dziś urzęduje
Aleksander_Szumanski odpowiedział(a) na MałgorzataXX1 utwór w Limeryki
Co jest? wiersz na pewno nie. Limeryk? Nie przypuszczam. Sens do skreślenia, bo to jest nic! Aleksander Szumanski -
Wołamy na nią Żyletka Pół litra to dla niej betka I ćmi jak najęta Choć klas nie pamięta, To równa z niej katechetka Wraca do domu nadęta Pół litra już nie pamięta Ktoś ją wysadził na damę Przestała więc zgrywać mamę A dzieci stoją przed bramą Mamo wołają mamo My chcemy tak samo
-
Pewna poetka z Ksantyłu Pisała wiersze od tyłu wiersz jeden jej się zwichrował Raz wsadzał raz wyjmował Aż się poetce ulżyło.
-
Pewien poeta w zapale Pisywał wiersze niedbale Gdy go trapiła rzeżączka Za dziewczę robił pan rączka Po wierszach i po kawale
-
Na Wysokim Zamku Małgośka na Janku Tak pięknie śpiewała Aż struny zszarpała I było po Janku
-
gupiemu radość tak mi powiedziała potem w kapuście z innym się ruchała un chciał jeszcze ino a una troszeczkę aż mu ktosik nasrał na uną pałeczkę
-
Skądinąd to jest spam!!!
-
Chciałoby się zakrzyknąć, czytając poniektóre wynurzenia na Forum, jakby nie było poetyckim ! W Rynku Gł. w Krakowie istnieje kawiarenka - bar "Vis a vis", z przeważającą większością uczestników, którzy są przekonani o swojej przynależności do poetów, pomimo tego, iż są w błędzie. Ci biedni ludzie piszą nawet wiersze o swojej kawiarence.Nie są to nawet grafomani, ot osoby piszące jak uczono ich w szkole podstawowej. Jeden z tych piszących otrzymał nawet Złoty Laur w Sztuce / do sprawdzenia w krakowskim " Dzienniku Polskim "/. I ten poeta - nie poeta napisał taki oto "utwór" publikowany w jego książce. ZWIS SMUTNI POECI SIEDZĄ W ZWISIE CHYBA NAPEWNO NAPILIBYSIĘ ALE TYMCZASEM SIEDZĄ W ZWISIE. Przemyślcie toto, czy jest to wiersz gafomański, czy to jest poprostu nic, a może przykład na upadek sztuki, bo sztuka to napewno nie jest. Należy odróżnić sztukę od nie sztuki, czyli zaprzeczenia sztuki. To co czytam na Forum, to w większości jest właśnie zaprzeczeniem sztuki. gorszym jeszcze od powyższego przykładu. A może ktoreś z Was otrzyma Złoty Laur w Sztuce? O tempora! O mores!
-
Ludzie czy nie rozumiecie, że nie sztuką jest taka pisanina A.S
-
Może jednak matematyka miast wierszy ? A.S.
-
Reforma powinna polegać na niepisaniu, serdecznie doradzam A.S.
-
Mam wątpliwości, czy tylko ząb należałoby usunąć, A.S.
-
Poeci, opamiętajcie się, poezja należy do sztuk pięknych. W waszych tekstach nie ma poezji, jest kompletne zero, może jedynie pseudozabawa. Przemyślcie to wszystko. Pozdrawiam A. S.
-
Łapać chorego z żądzy Wstrętnego
Aleksander_Szumanski odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Limeryki
Koszmar A.S -
Ja doradzam, przestać takie coś pisać. Pozdrowienia A.S
-
Pamietam przed dwoma laty na Forum czytało się ciekawe utwory. W większosci nie były to limeryki, ale cóż, limeryk sztuka trudna. To co przeczytałem teraz budzi mój sprzeciw literacki. To jest nic, nawet nie informacja, a przecież jest to Forum poetyckie, o czym zapewne nie przeczytałaś. Lepiej doprawdy nic nie pisać, niż to powyżej. Określ zatem co to ma być w formie i treści. Pozdrawiam A. S
-
Na paradę masturbanci Na paradę Ja za Chiny na paradę Nie pojadę Nie pojadę Choćby nie wiem jak Prosiły Nie pojadę za przyczyną Marnej żyły No i ręka mi usycha Prawa Na cóż mojej żyle Ta publiczna Maskarada Józek z Felkiem Na paradę mogą Zaraz Jeśli Felek Chce Józkowi Kij pokazać No i z tego będzie Nowa zawierucha Gdy publiczność Znowu w chwale Przez paradę Się wydmucha
-
W świętowanie moi mili W świętowanie Nie jest ważne Czy Jadwisi konik stanie Nie jest ważne Czy Jureczka Staś wydmucha Ważne aby z tego Była zawierucha Nie jest ważne Czy dwie Zośki Rownocześnie Się spierdziały Ważne aby motłoch O tym wiedział I też pierdział Przez dzień cały Z tej nauki jedna Prawda więc wynika Po wsiech trzeba walić konia A kto nie ma konia Niech wali kucyka.
-
W świętowanie moi mili W świętowanie Nie jest ważne Czy Jadwisi konik stanie Nie jest ważne Czy Jureczka Staś wydmucha Ważne aby z tego Była zawierucha Nie jest ważne Czy dwie Zośki Rownocześnie Się spierdziały Ważne aby motłoch O tym wiedział I też pierdział Przez dzień cały Z tej nauki jedna Prawda więc wynika Po wsiech trzeba walić konia A kto nie ma konia Niech wali kucyka. zośki
-
Upadają obyczaje W tej witrynie poetyckiej Przecież łatwo jest o kurwach Gdy nie można żyć już czyściej Więc polecam swoim miłym Już od dawna przyjaciołom By się wzięli wszyscy w kupę Nie myśleli wciąż o dupie Jest tematów cała fura Homofobia dla przykładu Albo sex hetero - inny Z liry dżwiękiem do obiadu Można nawet zerwać pedał W starym już zjeżdżonym pedziu Na paradzie go wystawić Wpisać w starą polską miedzę Bo historia nasza zginie Bez wyczynów pederastów Masturbanci do roboty Pośród wrzasków i poklasków Sam od wieków walę konia Unikając w tym gawiedzi Walę konia po kryjomu Wszyscy muszą o tym wiedzieć?
-
Jak już dawno Nie pisałem tutaj Wierszy Kiedyś byłem tutaj Pierwszy I najpierwszy Lecz minęły Moje czasy Złudne-cudne Teraz inni Mi są winni Wiersze złudne Napisałem ich napewno Całą kupę Teraz inni powiadają Znał pan Krupę
-
A do sanek Majeranek Trochę dżwiga I w rym śmiga Nieco mego Więcej tego W cóż ta zmiana Przyodziana Któż ci nabiał Poobrabiał ? Że nie trzyma się to kupy ? Jak twe sanki Mojej
-
Idę do ciebie razem Idę do ciebie przestrzennie Smutek przemieniam w dumanie Bezbrzeżnie mi i bezdennie. Już Nowy Rok nam przyświeca Za nami lata zmęczone Tu wicher zaśpiewa na chwilę Zapraży słoneczko prześnione. A tyle miast jest w oddali Ile mych spojrzeń w twą stronę Czy branką mi byłaś w bezmiarze Kochanką,miłością i żoną. Już księżyc się zmienia złociście Wciąż jesteś przede mną i we mnie Czy nie jest to już wszystko jedno Bezbrzeżnie mi i bezdennie.
-
Raz pewien kupiec Kupczył zdrowo Z żoną panią kupcową Raz tak się przeharowali Aż się rozchorowali Po lekarza więc Poszła pani owa Lekarz zapytał Co pani jest Odrzekła Kupcowa
-
Gdzie ten tato Wszyscy szukają Mama odmawia Za ta tę paciorek Tato nie wraca Ranki wieczory I mama tatę Trzyma za rozporek. A tata z mamą Się bawił w doktora Po całej zabawie Mama była chora Za tatę bierze Tylko tysiąc dwieście Czyż to przystoi Statecznej niewieście Narażać tak tanio Osoby publiczne Pękają ze śmiechu Latarnie uliczne.