
Monika_Gromala
Użytkownicy-
Postów
304 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Monika_Gromala
-
Ach, wyleciało mi z głowy, gdzie mogłam widzieć podobny wiersz. Może to było u Lipskiej, a może (przez przypadek !) u Szymborskiej. Chodzi mi tu w zasadzie o parentezy. Przeczytałam i o ile rzadko piszę dłuższe utwory, to zawsze przyjemnie je poczytam. Zwłaszcza w twoim wykonaniu :) Pozdrawiam Moni
-
Dar boży
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Mateusz Kielan utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oxy, kot zwalił mnie z nóg i wciąż nie mogę się podnieść :) -
do ostatniej chwili
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Zbyszek_Dwa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak dla mnie perełka. Subtelny, liryczny opis, który bary pod złamanym piórem rzadko serwują. (: Zrezygnowałam z niektórych zwrotów. W ten sposób: [quote]a kiedy już przypłyną białe marmurowe senne chmury chciałbym mówić ślad na wodzie pozostawić jasne dróżki zieleń wokół wierzb bezlistnych pochylonych nad bliznami srebrnym puchem przyprószone moje serce jak na dłoni tylko ona mnie tu wiodła w świat kamienny za tym wzgórzem zły i dobry czas maluje biała suknia i jej włosy nieustannie przecież kocham wszystko inne mi wybaczysz To tylko dwa słowa, a czynią tak wiele :) Pozdrawiam -
Gotowanie
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Amras_Elensar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdyby tę zupkę w proszku i Vifon zastąpić czymś innym ^^ -
Do anioła
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Zorza Pólnocna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Całkiem to zgrabne, ale nie moja tematyka. Trochę nam się już w historii nazbierało wierszydeł o skrzydlatych. Trudno znaleźć tu coś nowego, ale ważne, żeby próbować i pisać :) Warto zrezygnować z pierwszej linijki, bo zaraz w drugiej jest apostrofa. No i imiesłowy odczasownikowe piszemy łącznie (: Pozdrawiam i dużo weny M. -
Uwaga ! Dramat
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Monika_Gromala utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dwóch literatów i Gbur Literatura (brawura Stachura matura) to tortura dla Gbura Nie. To nie przejdzie. - Nie mam weny – mówię i patrzę z udawanym przejęciem. Dramatyczna pauza trwa zbyt długo. Kwituję to znaczącym – zdarza się. Siedzimy w zadymionym barze. Nie stać nas na kawiarnię. - Jak w wierszu Brodskiego – dodaję, żeby podtrzymać rozmowę. - Jakim? - Nie pamiętam. -Trudno. Ton naszego głosu wskazuje na znużenie. Komponuje się z atmosferą wokół. Wszędzie plastik. Jakiś gość ze stolika pod oknem bacznie się nam przygląda. Ma twarz wprawionego pijaka i powierzchowność dziesięciolatka. Za kilka minut podejdzie, a jego głos będzie trząsł się z przepicia, a trąby archanielskie nie zagrają, a z Nieba nie zstąpi nikt konkretny. I powie tym swoim nędznym głosem „szefie jest sprawa”. G. nie lubi takich, przerażają go. Krzywi się, ale zawsze sięga po portfel, w którym nie nosi pieniędzy. Zdjęcia, recepty, nawet numer do domu i kochanki, ale nie pieniądze. I tym razem poczciwy G. rozpoczyna poszukiwania w kieszeniach marynarki. A nade mną czuwa nasze personifikowane sumienie, zionące tanim alkoholem. G. staje się prokonsulem jakiejś zapyziałej prowincji, który rzuca przed swym niewolnikiem srebrniki. – „Oddalam Cię” mówią jego usta, jego oczy i cała twarz. Mówi to nawet jego stopa, ukryta pod kiwającym się stolikiem. Obserwujemy jak nasz towarzysz drepta do wyjścia. I jest niczym zbawiony, wybrany do życia wiecznego. - Znowu poetyzujesz – mówi G. Kręci ponuro głową, bo nie lubi takich i zawsze takich wspomaga. – Kiedy będzie rzygał, nawet o nas nie wspomni. - Taki los. ... Pijemy wódkę, rozmawiamy o literaturze. G. woli naturalistów, więc domaga się tego rzygania jak następnej kolejki. Dwóch literatów i wstęp do mitologii Idę na spotkanie z G. i jego nową kochanką. Nie czuję się z tym dobrze. G. mówi, że kochanka ma usta rzeźbione w szlachetnych kamieniach i oczy Afrodyty. Nigdy nie widziałem oczu Afrodyty. Bawiąc w Paryżu byłem zbyt leniwy, żeby zobaczyć choć kawałek ciała Wenus, a ten mi tu o Afrodycie. W zasadzie G. to mówił to samo, kiedy poznał swoją żonę. Nie wiąże z tym miłych wspomnień. Żona G. dostarcza tyle wrażeń estetycznych, co rozpędzony traktor, ale on zawsze wierzył w rozwój polskiej wsi. Lubię entuzjazm G. Jeszcze kilkanaście kroków. Ćwiczę mowę, którą oczaruję kochankę G. I widzę twarz kochanki G. I mam ochotę zawrócić. - Witam – mówi ona. - Witam – mówię ja. - My się znamy – mówi ona, analogicznie do sytuacji. - Nie sądzę – mówię ja, ale to już nie jestem ja. Jakiś irytujący okruch nadziei drażni mi gardło. Myślami jestem w tłumie obok. Chcę być w tym tłumie. Gorąco pragnę, aby poniósł mnie daleko. - A tak, coś pokręciłam. - Kochanka G. unosi brew i mam przed sobą oczy bogini, usta bogini i, do cholery, mam przed sobą wskrzeszoną Afrodytę. Zaczynam się pocić. Stróżka wody spływa po plecach. Wzdrygam się, gdy dotyka lędźwi. Tłumaczę G., że zostawiłem w domu czajnik, żelazko albo inne bardzo niebezpieczne urządzenie. Odchodzę. .... Lubię entuzjazm G. Nie wie, że jego Afrodyta zabawia się nocą w boginię wojny. Dwóch literatów i koniec G. rozstał się z Afrodytą. Tłumaczy to rozbieżnością charakterów. Czekamy na pociąg, tak jak przed laty. Zauważam, że teraz są przynajmniej kolorowe. G. wręcza mi bukiet kwiatów, który przytargał z jakiejś kwiaciarni. - A po co mi to? – patrzę podejrzliwie. G. nigdy nie jest sentymentalny. - Chciałem się pożegnać. - Aha – zaciągam – nie wrócę. - Żegnaj – mówi G. i przytula się do mnie. ... Pociąg z miasta A do miasta B nie kursuje, z powodu oblodzenia szyn. Wracamy do domu. G. narzeka, że kwiatki były za drogie. Dwóch literatów i koniec końców Wyjechałem. Dwóch literatów i poeta (czyli powrót) G. miał zawał. Kilka dni wcześniej przysłał mi list. Nigdy nie lubił komputerów. Tekst istnieje, jeśli istnieje pismo i jego właściciel. Zawsze posługiwał się tym frazesem, kiedy chciał zaimponować hołocie. Drogi ... Od kilku dni śni mi się Herbert. Stoi nad moim łóżkiem i przypatruje się uważnie. Innym razem siedzi przy stole w kuchni, na tym małym taborecie, z krótszą nogą. Czyta coś. Nie, nie wiem co. Nie mam zwyczaju rozmawiać z sennymi marami. Myślę, że to znak. G. PS. Żona pyta, czy przyślesz nam jeszcze kawy. Do tej pory nie wiem, czego można spodziewać się po facecie w marynarce dwa lata starszej ode mnie. Znalazł sobie Charona – pisarzyna. Dwanaście lat minęło. Od dziesięciu Herbert robi za przewodnika. ... G. miał zawał. Czas wracać na dwór Cesarza. Dwóch literatów i magnetyzm kobiet Zostałem zdegradowany, ośmieszony, znieważono mnie i mych przodków. Opluto mnie, zrównano i zgwałcono. Zostałem nauczycielem. Po tylu latach. Po tylu łzach wylanych nad literaturą. G. pożegnał się na jakiś czas z Charonem i obnosi się teraz ze swoim skierowaniem do sanatorium. Mówi, że zajmie się pracą naukową. Będzie siedział w sanatoryjnym fotelu, będzie wpatrywał się w ekran sanatoryjnego telewizora, a nocą pozna wszystkie zakamarki pani Kasi, Asi i Marylki. Siedzę nad pracami moich mistrzów ortografii. Bohater, bochater, boha– ter, bo-cha-ter. Zerkam ponuro na słownik. Marzę o zakamarkach pani Kasi i Asi. Dwóch literatów i Wielka Improwizacja Przywykłem do tej chwilowej samotności. Nie żebym stał się jakimś mizantropem, ale w miarę jak roztacza się przede mną panorama tego miasta, moje sumienie coraz głośniej domaga się ratunku. G. chrapie na siedzeniu obok. Przyjemne otępienie alkoholowe odebrało mu możliwość pocieszenia mnie. Obiecałem żonie G., że przywiozę go z sanatorium do kurortu dla małomiejskich burżujów, gdzie spędza wakacje. Żona G. nigdy nie grzeszyła inteligencją, z tego tytułu nie raczyła mnie też poinformować o nowej przyjaźni G. z butelką. - Ja mistrz! - Słyszę, że G. przerywa sobie drzemkę. - Ja czuję nieśmiertelność...-Drażni mnie jego chrypka. Drażni mnie, że leży jak zarżnięte cielę na siedzeniu mojego samochodu, który kupiłem za ciężko zarobioną, przypłaconą potem i krwią nauczycielską pensję. - Depcę was, wszyscy poeci...- Uparcie kręcę pokrętłem radia. Robię za szofera G.-Mickiewicza. - Daj mi rząd dusz!...Niech Cię spotkam i niechaj Twą wyższość uczuję ! Z rezygnacją dodaję gazu. Przed nami miasto. Burżuazyjno - rekreacyjny kurort żony G. ponuro sterczy na wzgórzu. Dźwięk komórki zagłusza wrzaski G.-Mickiewicza i przy okazji moje sumienie. - Kochani, gdzie jesteście ? – słyszę w słuchawce przesłodzony głos żony G. - Będziemy za 10 minut. Zerkam na G. Żal mi go. Konrad przynajmniej doczekał się księdza. -
"Mój ojciec bardzo lubił France'a..." Napisałaby Zbigniew Herbert. Wiersz ma wiele uroku. Tyle w nim wspomnień i tęsknoty. [quote]Zupełnie tak, jak ty. Ten króciutki wiersz jest niepotrzebny. Przez większość utworu dobrze trzymasz rytm, ale w ostatniej strofie już zgrzyta. "Ty byś mnie tato zrozumiał. / 7 Nieraz laliśmy wspólne łzy. / 8 Bo przecież nikt tak nie umiał/7 Wracać do domu, jak ty."/7 Po "do domu" nie powinno być przecinka.
-
W Krakowie
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Patryk_Wącławski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"Nie przenoście nam stolicy do Krakowa" ? :) Aż lżej człowiekowi na sercu. -
Koniec babiego lata
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Wiesiek Drzewiecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Naprawdę fajny wiersz. W lekki sposób nawiązujesz do Mickiewicz (motyw"steru i okrętu"). Nie podoba mi się neologizm "zrzędny". Nawet jeśli chciałeś zachować rytm to psuje całość. Jestem na tak. Żal mi pajączka. Pozdr ;) M. -
Beznamiętność
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak dla mnie bomba. A na dłuższy komentarz nie mam zupełnie weny. Wrócę niebawem ^^ -
erotyk
Monika_Gromala odpowiedział(a) na sandra_maria utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niezłe. Zaczepne. ;) -
Wierszykowa muzyka
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie jestem przekonana co do rymów. I nie bardzo podoba mi się warsztat, ale to kolejny tekst, który powoduje mimowolny uśmiech :) P.S Wyrzuciłam ten dystych na końcu pozdrawiam M :) -
Magiczne książnice
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A do jakiego czasu mianowicie? :-) Darku, nie wiem, czy dostałam od Ciebie pochwałę (bo "dobre jak"), czy naganę (bo "do czasu"), ale w każdym razie dziękuję za zainteresowanie wierszem, przeczytanie i koment. Pozdrowieństwa. Kretyn ze mnie ^^ Przeczytałam tytuł jako - magiczne księżyce. Później teks wciągnął mnie do tego stopnia, że nie zwróciłam uwagi na tytuł. Wybacz minimalizm :) -
Magiczne książnice
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A mi skojarzył się z...biblioteką. Naprawdę ^^ A jeszcze lepiej z wielką czytelnią, pełną starych księgozbiorów i mrocznych zakamarków :) -
nikt nie umie tak dobrze
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Vanaheim utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Trochę zmieniałabym wersyfikację. Poza tym zgadzam się w pełni z przesłaniem ! Pozdrawiam :) -
Wieczorne chmury
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Cygarus Pol utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak dla mnie mdły. pozdrawiam. -
Wierszowe poezjowanie
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W zabawny sposób rozpoczynasz poszczególne strofy - Poezja jest po pierwsze itd. Czytelnik mimowolnie musi się uśmiechnąć :) Jednak nie podoba mi się chaotyczna budowa utworu i nawet jeśli jest to twórcze, to dochodzi się do wniosku, że to wszystko gdzieś się już słyszało. Najprościej "liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal." pozdrawiam :) Witam Cię Monika! Napisalaś: "Czytelnik mimowolnie musi się uśmiechnąć :) " - i w tym rzecz, bo przecież uśmiech jest jak poezja czym go więcej tym lepiej. pozdrawiam Wiechu :) A widząc, że porównujesz uśmiech do poezji, uśmiechnę się jeszcze bardziej i przyznam Ci rację :) -
Wierszowe poezjowanie
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W zabawny sposób rozpoczynasz poszczególne strofy - Poezja jest po pierwsze itd. Czytelnik mimowolnie musi się uśmiechnąć :) Jednak nie podoba mi się chaotyczna budowa utworu i nawet jeśli jest to twórcze, to dochodzi się do wniosku, że to wszystko gdzieś się już słyszało. Najprościej "liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal." pozdrawiam :) -
Nie wszystkie mamy pójdą do nieba
Monika_Gromala odpowiedział(a) na narcysa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
bez pierwszej strofy i będzie na duży + :) -
Ostatni lot.
Monika_Gromala odpowiedział(a) na bestia be utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Powiało fatalizmem. -
nie skarżę się
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Biedronka Wielokropka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Hmm... Co masz na myśli? :-) To nie był bodajże wiersz konkursowy :)? -
nie skarżę się
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Biedronka Wielokropka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mam wrażenie, że gdzieś to kiedyś słyszałam. Nie przypadkiem w Krakowie w czerwcu ? :) -
Wieczorami
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Iza Małecka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niektórzy ludzie mówią, że zostanie po nas to, co daliśmy z siebie innym. Myślę, że to jakieś pocieszenie. Nawet wątła, nadzieja zawsze jest. Podoba mi się. :) Pozdrawiam wieczorowo. M. -
uśmiech pomimo
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Judyt utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
czytałam no i co Moniko? dzięki b. za wdepnięcie(...) nigdy wierszy nie pisałam; 'wiersz się nie spełnił w moim odczuciu, jest próba zawarcia myśli ale gdzieś po drodze się rozbiega w różnych kierunkach'( dawno temu ktoś tak powiedział) wg Cię niesłusznie? ps. a ten wiersz O. nie podoba mi się czas na wiersz? jakieś to eh(...) [to już mądrzejrze to co masz w syganturze] ale wystarczyło usunąć te emotki i już bardzo przyjemnie się czyta. Jedni lubią inni nie, ot zwykła rzecz gustu ;) -
uśmiech pomimo
Monika_Gromala odpowiedział(a) na Judyt utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Był taki wiersz Osieckiej zaczynający się od słów "Nim napiszesz wiersz..." polecam.