
Adam A
Użytkownicy-
Postów
249 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Adam A
-
Ballada o możliwościach podążania
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Dzięki wielkie. Pozdrawiam -
ANTY-Blog.prv.pl cz. II
Adam A odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jakoś mi tutaj nazwa za bardzo nie pasuje - "Epitafium grafomana" :P Jedyne co znalazłem na razie: "skrzypi przy każdym poruszeniu się pisarza" -> może przy każdym ruchu pisarza? Retrospekcja, a szczególnie ostatni akapit przypadł mi do gustu. Kiedy następna część?;) Pozdrawiam serdecznie -
Ballada o możliwościach podążania
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
wędrówki zawsze coś zmieniały chociaż zaprzeczały regułom przepływu materii i poczuciu wymiaru własnej sprawiedliwości jednak rachunki były błędne mimo bliskości z królową nauk opierających się na słowach jedynie z prochu powstałych narzucona prosta między Bogiem a prawdą karuzela bez pokrycia jedynym wekslem -
Wymarzona śmierć poety współczesnego
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tali Maciej -> cieszę się, że zmobilizowałem i dziękuję bardzo za plusa. Swoją drogą sam muszę się do empiku wybrać ;) M.Krzywak -> Oczywiście, będzie bez 'pan'. Oscar Dziki -> W zasadzie co do nieświadomości, kto wyryje to percepcje wyalienują poeci. Wskazuje na to "możliwości poetyckie" wskazane w następnym wersie. Ale oczywiście wiersz nie przeleży, jak minie trochę czasu postaram się dopracować. Co do kondycji poetów, to fakt niekiedy odbijało trochę. Chociaż ludzie czytając o nich w brukowcach, interesowali się również nieco ich wierszami. Vera Ikon -> Dziękuję za komentarz, pozytywny odbiór no i te pozdrowienia ;) Pozdrawiam ciepło wszystkich -
Wymarzona śmierć poety współczesnego
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak znajdę wolną chwilę to zajrzę do polecanych przez Pana książek. Dziękuję. -
Wymarzona śmierć poety współczesnego
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Fakt różnie z tym sprzedawaniem bywa aktualnie. Jak było kiedyś to jedynie z opowieści wiem. Ale bądź co bądź teraz też wszystko może się zdarzyć. Dziękuję za plus. Pan mi wierzy - jakby rozgorzała dyskusja byłbym bardziej ucieszony niż od plusów. Taki specyficzny rodzaj satysfakcji ;) Pozdrawiam serdecznie -
Wymarzona śmierć poety współczesnego
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jeśli umrzeć to wieczorem w piątek gdy wyalienują percepcję do granic możliwości poetyckie wleją w gardła na zdrowie wiecznie pustych definicji koniecznie latem w największy upał szybki rozkład z udokumentowaniem pustki przeznaczonej dla wiernych oraz zielonych szkieł kontaktowych i uśmiechu dla zatwardziałych opowiadać jedynie półsłówkami tworząc legendę dopóki tomiki sprzedają się jak to robił sam autor a wydawcy zmieniali się w listonoszy na grobie niech wyryją wiersz jednak bez patosu ani zbędnych uczuć im bardziej nierozumiany tym lepszy -
Wymarzona śmierć poety współczesnego
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Dzięki za ciepłe słowa. A w 1 i 4 strofie wszystko Ci pasuje? A co do pana Różewicza, to podaj mi tytuł bo może nieopatrznie napisałem coś podobnego. I nie gniewam się - nie mam za co ;) Pozdrawiam serdecznie -
Wymarzona śmierć poety współczesnego
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jeśli umrzeć to wieczorem w piątek gdy wyalienują percepcję do granic możliwości wiersze wleją w gardła na zdrowie wiecznie pustych definicji koniecznie latem w największy upał szybki rozkład z udokumentowaniem pustki przeznaczonej dla wiernych oraz zielonych szkieł kontaktowych i uśmiechu dla zatwardziałych opowiadać jedynie półsłówkami tworząc legendę dopóki tomiki sprzedają się jak to robił sam autor a wydawcy zmieniali się w listonoszy na grobie niech wyryją wiersz jednak bez patosu ani zbędnych uczuć najlepiej najgenialniejszy z własnych czyli nigdy niezrozumiany -
lekcja anatomii w wenecji
Adam A odpowiedział(a) na Vera_Ikon utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
u progu obcych nam czasów gdy brak nauki powodował zanik bielizny u moralnych kobiet pewien młodzieniec tuląc wybrankę szeptał zmysłowo: pani jedynie niezaspokojone porywy namiętności utrzymują przy życiu żałosny! - odepchnęła go zarumieniona - serce jest nieco wyżej Taka gawęda wyszła ;) Wiersz bardzo, wręcz uroczy ;) Pozdrawiam ciepło -
Śmierć Don Kichota
Adam A odpowiedział(a) na Andrzej_Kosinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chyba najbardziej niesprawiedliwie pominięty wiersz na całym forum. Nie chcę tutaj przesadnie chwalić, wezmę do ulubionych i tyle ;) Pozdrawiam -
O pewnej wadzie rodaków, czyli Oblézenie Malborka (1410)
Adam A odpowiedział(a) na Andrzej_Kosinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Faktycznie - dla mnie perła wśród błota. Chce więcej. Pozdrawiam serdecznie -
wytrysk nad wytryskami
Adam A odpowiedział(a) na Włodzimierz_Janusiewicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Chcesz zwrot akcji - to niech to będzie pornol homoseksualny :P Rozśmieszyło mnie. Nawet bardzo. Pozdrawiam ;) -
Najpierw - "rymu Mozarta"? Jak to rozumiesz, bo może ja jakoś błędnie?
-
Grudniowe popołudnie w celi Szamana
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za docenienie tekstu. Pozdrawiam serdecznie -
Grudniowe popołudnie w celi Szamana
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
od dawna nie mieli wartości ciągle w drodze przebijani dymem z metą w budkach telefonicznych gdzie tracili życie i ostatnie pieniądze nie odnaleziono zwłok ani znaków jedynie na umownych drzewach wyryte tu spoczywa przestarzałość w imię zasad których nie rozumiała nie mogę się pozbyć przyzwyczajeń lecz gdy po obiedzie modlę się o słońce z kpiarskim uśmiechem podają pastylki wspominając że to przecież grudzień -
Muszę Cię Kalina prosić o okazanie pozwolenia na konfesjonał, gdyż jestem księdzem. (Tylko cicho - moja żona o tym jeszcze nie wie. Dzieci również.)
-
Grudniowe popołudnie w pokoju Szamana
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
oni już dawno nie mieli wartości. ciągle w drodze przebijani dymem z metą w budkach telefonicznych, gdzie tracili życie i ostatnie pieniądze nie odnaleziono zwłok ani znaków. jedynie na umownych drzewach wyryto: tu spoczywa przestarzałość w imię zasad których nie rozumiała. nie mogę się pozbyć przyzwyczajeń, lecz gdy po obiedzie modlę się o słońce, z pogardą w oczach podają pastylki i mówią: przecież mamy grudzień -
Wiesz swoją drogą dziwne - ale gdzieś przeczytałem, że Johnny Walkera powinno pić się z wodą albo samego, absolutnie bez coli.
-
Szyld „Piwnica” był tego dnia bardzo radosny. Kolejny raz odniosłem wrażenie, jakby się do mnie uśmiechał. Literka ‘w’ przybrała kształt szeroko uśmiechniętych ust. Zupełnie jak w dziecięcych bajkach, którymi karmili mnie rodzice za młodu, gdzie martwe przedmioty upodabniały się do elementów ludzkiej fizjonomii. Swoją drogą, gdyby lepiej przygotowano mnie do dorosłego życia, zamiast tracić czas na oglądanie kolorowych pierdół, może nie musiałbym codziennie podążać trasą dom – „Piwnica”. W środku jak zwykle, najpierw uderzył mnie papierosowy dym, potem zapach spoconych ciał, a na koniec specyficzna atmosfera smutku, która sprawiła, że lokal cieszył się dobrą renomą w całym mieście. Właśnie tutaj zbierała się liczna rzesza przyszłych bezrobotnych, bezdomnych, samobójców i całej maści innych degeneratów życiowych. W tym również ja. Barmanem od dawna był Kazik. Podobno sam stronił od alkoholu. Był muzykiem i wokalistą w założonym przez siebie zespole. W „Piwnicy” oprócz dodatkowego zarobku, szukał inspiracji do tekstów piosenek. Nie dziwie się, naprawdę wiele ciekawych opowieści i wyznań można usłyszeć od ludzi, u których w żyłach nie krąży już krew, tylko związek chemiczny. Usiadłem przy barze. Nie lubiłem siadać przy stolikach. Skinąłem na Kazika. Kiedy podszedł, złożyłem zamówienie: - To co zawsze Kaziu. – Od dawna byliśmy na „ty”. - Johnny Walker z wodą? - Jasne. – Może byłem alkoholikiem, ale z klasą. - Się robi. – Ilekroć tak odpowiadał, przed oczami stawały mi filmy z Wayne’m i Eastwood’em. Piękne czasy młodości, kiedy już sam decydowałem, jakie filmy będę oglądał. To były czasy. Dobre czasy. - Proszę. Pierwszy jak zwykle, na koszt firmy. – Uśmiechnął się przyjaźnie. Cokolwiek złego można powiedzieć o artystach, nie sądzę aby dotyczyło to naszego barmana. - Dzięki. Na jednym się nie skończy, więc i tak niedługo podreperuję wasz budżet. Nic nie odpowiedział. Jedynie uśmiechnął się. Tym razem, jakoś smutno. Zauważyłem, że kiedy czas odliczany jest kolejnymi łykami jakiegoś szlachetnego trunku, ręka w końcu sama kieruje szklaneczkę do ust. Specyficzny odruch, którego w książkach biologicznych nie uwzględnili. Może autorzy za rzadko przebywają w miejscach takich jak „Piwnica”? Tego wieczoru usiadł koło mnie pewien jegomość. Pewnie nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby nie jego twarz, która wydawała mi się bardzo znajoma. Nie mogłem jednak przypomnieć sobie skąd. Postanowiłem, więc porozmawiać i wypytać się dokładnie, może wtedy coś się przypomni? - Widzę, że pan również preferuje Johnniego? – Zacząłem nieśmiało rozmowę. Nie wiem czy udałoby się, gdyby nie fakt, że zamówił to samo, co ja. - Oczywiście. Jeśli się upijać, to tylko kulturalnie. – Uśmiechnął się serdecznie. - Mam identyczne zdanie na ten temat. - Widzę, że są jeszcze ludzie podzielający moje zdanie. Jestem Piotr. - Adam, miło mi. - Mi również. – Nie wiedziałem jak dowiedzieć, się czegoś o tym mężczyźnie. Konieczne było odpowiednie pytanie. - Może to trochę niegrzecznie z mojej strony, ale co robisz w tym miejscu? – Nie dość, iż od razu przeszedłem na „ty”, to dodatkowo w nietaktowny sposób. Jedynym usprawiedliwieniem był mój stan. Z każdym łykiem gorszy. - Mogę zadać to samo pytanie tobie. - Ja korzystam z samotności. - Nie rozumiem? - Widzisz. Moi najbliżsi przyjaciele wyjechali. Realizują swoje marzenia daleko stąd. A ja zostałem sam, w mieście, gdzie nie ma żadnych perspektyw i już nikt nie ma nade mną kontroli. – Roztoczyłem przed obcym człowiekiem swoją historię. - Dlatego upijasz się w barze? - Taki mały bunt. - Nie masz szesnastu lat, żeby się buntować. - Wiem. Ale nie umiem przestać. Nie umiem żyć, ze świadomością, że nikt o mnie nie dba. - Wiesz nawet na zupełnym zadupiu można odnaleźć jakiś sens. Cel. - Johnny jest moim celem i właśnie go realizuję… Nastała niezręczna cisza. Próbowałem przemyśleć słowa Piotra. Wyodrębnić zdanie, które mógłbym uznać za banalną maksymę, przyświecającą odbiciu się od dna. Jednak myśli były zbyt chaotyczne lub raczej ja za bardzo pijany. - No a co z tobą? Dlaczego się tutaj znalazłeś.? – Zapytałem, aby zabić niezręczną ciszę. Długo nic nie odpowiadał. Patrzył to na mnie, to na szklankę. W końcu rzekł: - Przyszedłem tutaj, żeby przyjaciół znaleźć. Zacząłem się śmiać. Nie wiem dlaczego to wyznanie tak bardzo mnie rozśmieszyło. Może przez skojarzenie „Piwnicy” ze słowem przyjaciel? Piotr mocno się speszył moim śmiechem. Dopił swój trunek, zapłacił i już miał odchodzić, kiedy powstrzymując się od śmiechu, spytałem: - I co, znalazłeś? Piotr odwrócił się. Z jego zaszklonych oczu bił smutek. Szybko odpowiedział: - Powiedzmy, że twój cel jest moim przyjacielem. Jedynym… Wyszedł. Nie przejąłem się za bardzo jego słowami. Piłem dalej. W końcu trzeba osiągać swoje cele. * Następnego dnia obudziłem się z potężnym bólem głowy, co zresztą było do przewidzenia. Kojarzyłem rozmowę z Piotrkiem, lecz później była jedynie czarna dziura. Wciąż męczyła mnie ta znajoma twarz mojego rozmówcy. Piotr? Znałem tylko jednego Piotra, chodziliśmy do jednej klasy w gimnazjum. Przeszukałem wszystkie szafy, w poszukiwaniu klasowego zdjęcia. Trochę to trwało, jednak opłacało się. Niski, smutny chłopiec siedzący z boku, to właśnie wczorajszy towarzysz rozmowy. Zacząłem sobie przypominać. Zawsze był nieśmiałym samotnikiem, który żył we własnym świecie. Nigdy naprawdę go nie poznałem. * Kiedy dowiedziałem się od Kazika, że to właśnie Piotrek odprowadził mnie do domu, postanowiłem go odnaleźć. Nie umiałem. On miał już swojego przyjaciela. A ja miałem cel, którego nie mogłem porzucić.
-
Jestem czysty ;) Dzięki za komentarz. Pozdrawiam serdecznie
-
niskie zawieszenie jednak śmierć smakuje tylko w mniejszych dawkach rozchylam sklepienia pod odpowiednim kątem poznasz jeśli zapragniesz lecz nigdy nie zaznasz
-
próbowałem opisać miłość
Adam A odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oczywiście - podtrzymuję zdanie z warsztatu - podoba mi się, szczególnie od połowy w dół, jak zacząłeś mieszać sport. Pozdrawiam serdecznie -
niskie zawieszenie jednak śmierć smakuje tylko w mniejszych dawkach rozchylam sklepienia pod odpowiednim kątem poznasz jeśli zapragniesz lecz nigdy nie zaznasz
-
Cholera Jay, zaskoczyłeś mnie zupełnie oceną ;) I twórców poprzednich komenatarzy pewnie również ;) Ale dzięki, dzięki, że coś Ci sie spodobało. Pozdrawiam