
Adam A
Użytkownicy-
Postów
249 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Adam A
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10
-
Według mnie pewnych rzeczy nie można ignorować ani przemilczeć. Czasami trzeba powiedzieć mocniej, dosadniej w taki czy inny sposób. Tomek wybrał taki i chwała mu za to, że w ogóle odważył się odezwać. Nie każdy to potrafi.
-
Pod naporem takich uwag, jestem w stanie wydusić jedynie - dziękuję. A raczej dziękujemy, bo sądzę, że Sanestis ma podobnie. Pozdrawiam serdecznie
-
A tak z czystej ciekawości - ile mniej więcej kasy trzeba na wydanie kilku egzemplarzy swojego tomiku?
-
Nie powiem, w twojej przedostatniej wypowiedzi coś tkwi. Mimo formy w jakiej to przedstawiasz innym.
-
Ksiądz Józef grzebie księdza Jana
Adam A odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To jeden z tych wierszy niesłusznie pominiętych. Dobre nawiązanie do niedawnych wydarzeń, ubrane w ładną szatę. Podoba mi się. Pozdrawiam -
Ten tekst został napisany za pomocą popularnego komunikatora internetowego. Zbieżność nazwisk i nazw jest przypadkowa. Autorzy nie ponoszą odpowiedzialności za spadek słuchalności muzyki pop po przeczytaniu tego opowiadania. Obudziłem się w brzuchu rekina. Moje ciało i jakieś morskie odpadki mieszały się z sokami trawiennymi oczekując na "zmielenie". Jak trafiłem do tego przytulnego wodnego M1? Historia jest dość ciekawa, aczkolwiek momentami drastyczna. Co było wcześniej? Tym razem jednak nie zacznę historii, od "obudziłem się rano, a obok mnie leżały dwie gołe laseczki". Zresztą nie ma się co oszukiwać, żadnej historii ze swojego życia nie mogę tak rozpocząć, mimo że bardzo bym tego pragnął. W każdym razie obudziłem się na statku. Nie ma w tym nic oryginalnego, prawda? A jednak obudziłem się na statku, a dokładnie na bocianim gnieździe. Nie wyklułem się z jaja jak na prawdziwego bociana przystało, tylko leżałem w wysoko zawieszonym koszu starego żaglowca. Stanowisko obserwacyjne niczego sobie, lepsze od okna na dziesiątym piętrze osiedlowego bloku. - Gdzie my jesteśmy? Co ja tu robię? - Krzyknąłem do ludzi krzątających się po pokładzie. - Jeszcze ci się żartów zachciewa? Wczoraj tak się schlałeś, że omal nie ugryzłeś kapitana! – W odpowiedzi zagrzmiał głos młodego, barczystego mężczyzny. - Kapitana? Jakim cudem znalazłem się w bocianim gnieździe na samym środku morza? Jezu! Co ja mam na sobie? Strój cyganki? - Wczoraj się troszkę szalało. Cała załoga miała niezły ubaw. Aczkolwiek nie sposób nie przyznać, że ten strój nieźle na mnie leżał. Gdyby nie to, że mam brodę, to kto wie, jakby się ta zabawa skończyła... Dalsze rozmyślania wkraczały na grząski teren, więc zaprzestałem. Pitu, pitu, bajdu, bajdu, ale moja sytuacja wciąż była krytyczna. Należało zejść z gniazda, ale nie dość, że nie wiedziałem jak, to dodatkowo wciąż ciężko było utrzymać równowagę. Zapewne nocna zabawa w „czerwone korale” z bandą upitych marynarzy, lubiących męskie gry, morską przygodę i rum, kosztowała mnie dużo sił. Naprawdę nie wiem dlaczego postanowiłem skoczyć. Nie wiem też dlaczego miałem takie szczęście i spadłem na kapitana. Nie wiem dlaczego miałem takie szczęście i ten upadek przeżyłem. Muszę przyznać, iż nie wiem również, dlaczego kapitan tego szczęścia nie miał... - Synku! Coś ty zrobił? Chyba zabiłeś naszego kapitana!? - Zawołał ten sam umięśniony gość, który zwrócił uwagę na mój oryginalny strój. Szczerze mówiąc, nie miałem zielonego (a nawet bladego i różowego) pojęcia, co zrobić, ale jakiś głos w głowie podpowiedział mi - "Ratuj się kto może" Nie czekając na reakcję marynarzy, rozpocząłem ewakuację. Dzięki Bogu, Allahowi, Buddzie i Posejdonowi, przy burcie czekała szalupa. Wspaniała łódź z napędem wiosłowym i jedyna deska (deseczka, desunia) ratunku, która wyciągała teraz swoją drewnianą rękę (rączkę, rączunię) pomocy. Biegłem sobie w stronę szalupy zadowolony, że idzie tak gładko. Jednak zarówno Bóg, Allah, Budda, Posejdon i cała reszta zrobiła sobie ze mnie przysłowiowe jaja. Niestety i tym razem nie bocianie jaja, które mogłyby niepostrzeżenie przetrwać atak rozwścieczonej załogi i wydać na świat młode pisklę. Dowcip losu polegał na tym, iż w szalupie była dziura. Tak więc z przyczyn technicznych, nie mogłem nią nigdzie wypłynąć. Chociaż... Wypłynąć bym mógł, ale na pewno bym nie dopłynął. A że byłem stworzeniem lądowym i czułem strach przed głęboką wodą, szerokim przestworem oceanu... Zatrzymałem się i zdążyłem zobaczyć kilku wielkich marynarzy biegnących w moją stronę, niczym głodne hieny szykujące się na padlinę. Próbowałem negocjować, ale wściekli i zamroczeni utratą „tatusia” morscy twardziele, dali mi kilka solidnych kuksańców i po związaniu brudną liną, wepchnęli moje wątłe ciało do ciemnego pomieszczenia, które znajdowało się pod pokładem. Nie ma chyba gorszych sytuacji, niż te, gdzie łączy się niemoc fizyczna, zupełna ciemność i własna głupota. Znalazłem się właśnie w takiej sytuacji. Pierwsza myśl, która nasunęła się sama to "Ciekawe, co w takim momencie zrobiłby MacGyver". Moja kolejna myśl to "Gdybym miał chociaż śrubokręt, albo pilnik, albo wiertarkę z odpowiednim wkrętem...". Całe moje rozmyślania podsumowałem dosadnie "Boże, jakim ja jestem idiotą". W ten sposób zabiłem nieco nudę. Rzecz to przecież niezbyt prosta, bowiem nuda się wkrada niepostrzeżenie, unika wyroku, chowa się przed atrakcyjnym ostrzem rozmyślań, przymyka drzwi zabawy, skrzętnie zyskuje sekundy i minuty wprawnie kolaborując z czasem, śmieje się z szaleńczych prób jej poskromienia. W dalszym ciągu nie wymyśliłem nic sensownego. Zamiast zastanawiać się, jak stąd uciec, bardziej ciekawiło mnie, co teraz chodzi po mojej nodze i jakie zwierze wije sobie gniazdo w moich włosach... Kiedy leżałem związany w kajucie, dochodziły do mnie śpiewy i okrzyki marynarzy. Klimat festynu i zabawy nijak się miał do faktu „zejścia” kapitana (podobno kapitan opuszcza statek zawsze ostatni). Czyżby zatem Nina Terentiew opuściła swoją bezludną wyspę, by odwiedzić młodych potomków Magellana i Kolumba? Okazało się, że wśród załogi znajdują się talenty muzyczne. Usłyszałem gitarę, flet, saksofon, oraz zupełnie nie pasujący do tego kobiecy głos, śpiewający coś o koralach, jarzębinie i pieguskach. Z czymś mi się to kojarzyło... W każdym razie zabawa trwała w najlepsze, kiedy nagle usłyszałem głośny trzask desek nade mną i po chwili z krzykiem wylądowało na mnie coś wielkiego, monstrualnego i tłustego. Okazało się, że to wokalistka owego zespołu. Nie wiem, jak się nazywała, ale na pewno była przeogromna. Kiedy zobaczyła, że jestem związany (przez dziurę w pokładzie od jej dupska wpadało naprawdę wiele światła) zaproponowała, że mnie uratuje. Byłem zdecydowanie na nie (to sformułowanie weszło mi w nawyk - zbyt dużo czasu spędzałem na forum poetyckim), więc odpowiedziałem: - Już wolałbym, żeby rekin mnie połknął... - Mówisz, że wolałbyś rybę ode mnie? - Jestem tego pewien. - A pamiętasz mnie? - Nie - W podstawówce wołałeś na mnie „wypasiony pączku”. Przez ciebie moja droga do eurowizji stała się nieosiągalna. - Ojojojoj. - Chłopcy! Nasz bohater dnia chce sobie popływać! – Krzyknęła w stronę rozbestwionej zgrai festyniarzy. - Się robi!!! – Zakrzyknęli euforycznie dwaj łysi faceci i wyciągnęli mnie na pokład. - Czekają cię zaślubiny z morzem. – Powiedziała nieco ironicznie wokalistka. Kiedy mnie wyciągali, wierzyłem że to sen. Kiedy mnie nieśli w stronę burty, miałem nadzieję, że to żart. Jednak gdy wyrzucili mnie za burtę, nie wierzyłem już w nic. Z całej sytuacji wyniknął jeden pozytyw - na eurowizji Polskę będzie reprezentował Ivan "mamy – tylko –jeden – hit – ale – jedziemy – na - eurowizję" Komarenko i jego kapela. To dopiero będzie czad. Szkoda, że tego nie dożyję. W każdym razie znalazłem się w oceanie. Muszę przyznać, że dno naprawdę było piękne. Te kolorowe rośliny i zwierzęta. Krajobraz szpecił jedynie ten wielki rekin, ale wkrótce rekina już nie widziałem. Niestety oceanu też nie... Sanestis Hombre & Adam A(ntonio Ramirez Jose)
-
Niemcy (1933 - ?) - analiza i ostrzeżenie historii.
Adam A odpowiedział(a) na Andrzej_Kosinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mocny wiersz, szczególnie od momentu z "wnusiem". Jeśli pisać wiersze o podobnej tematyce i wydźwięku, to tak jak Pan to zrobił. Kolejny raz - gratuluję. Pozdrawiam serdecznie -
Najbardziej przereklamowani poeci
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Nie ukrywam, że w moim rozumowaniu jest pewne kryterium, kręcące się dookoła samego czytającego. Ale to są właśnie gusta. Dlatego nie bulwersuję się, kiedy komuś podoba się, np: Szymborska i nie będę walczył o to, że jest słaba. Bo może faktycznie, jest w niej coś, czego nie dostrzegam. Ale nie okłamujmy się - w poezji, która bądź co bądź jest gałęzią sztuki, istnieje zjawisko przereklamowania. Szczególnie wśród poetów współczesnych, bo może faktycznie o tych z przeszłości nie powinno się w ten sposób dyskutować. -
Najbardziej przereklamowani poeci
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
To, że piszę słabiej niż wymienieni poeci, nie świadczy o tym, że nie mogą być przereklamowani ani tym bardziej o tym, że nie można o owym zjawisku podyskutować. Dobry wiersz to taki, przy którym po dogłębnym przeczytaniu, jestem w stanie wysunąć jakieś ważniejsze wnioski niż po powierzchownym przeczytaniu. A jeżeli się podszkolę (co z racji wieku, jest wielce prawdopodobne) to wejdę tutaj, stworzę nowy wątek i przeproszę za wcześniejsze głupoty, które napisałem. Obiecuję. Bo to są sądy ze stanu aktualnego, przez co mogą być błędne. Pozdrawiam -
Najbardziej przereklamowani poeci
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ja się z Tobą 51fu nie zgodzę. Dużo na ten temat myślałem wcześniej i myślę do dzisiaj. Bądź, co bądź o każdym, nawet najbardziej nieudanym wierszu można powiedzieć, że trzeba czytać go jeszcze głębiej, głębiej i głębiej, i tak w kółko. Sęk w tym, że po parokrotnym przeczytaniu wiersza i bez znalezienia żadnej głębszej konkluzji, czytanie traci sens. A mówienie, iż nie rozumiem bo się nie wczytałem, jest śmieszną próbą obrony wiersza, który albo jest niewiele wart albo pisany na siłę. Tylko po jaką cholerę to robić? Dlatego "przereklamowani poeci" to dla mnie ci, nad których wierszami wszem i wobec zachwycają się mass media, a ja nie odnajduję, nawet po głębszym wczytaniu, żadnych wartości. -
Najbardziej przereklamowani poeci
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Fakt, Bursa momentami mocne rzeczy pisze. Zresztą jak dla mnie, Stachura podobnie, tylko rzadziej ;) Wojaczka natomiast, nie skłamię, lubię. -
Najbardziej przereklamowani poeci
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Dokładnie, o gustach się nie dyskutuje. Natomiast zgadzam się, że ze współcześnie tworzących Świetlicki jest również przereklamowany. -
Najbardziej przereklamowani poeci
Adam A odpowiedział(a) na Adam A utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Faktycznie - sporo sobie wydaje ;) Ja się czuję przereklamowany niereklamowaniem ;) I wezmę udział - dla mnie jest to p.Wisława Szymborska. -
Jacy są według Was, najbardziej przereklamowani poeci? Zarówno współcześni, jak i ci piszący dawniej? I na wszelki wypadek, zaznaczam, że chodzi o poetów, którzy wydali już jakiś tomik. Natomiast nie ta liczna rzesza ukrywająca się po forach internetowych. ?
-
Jeśli sądzisz, że udało Ci się wgłebić w czyjąś psychikę w tekście na jedną stronę to gratuluję.
-
Nie skomentuję, bo ciężko spojrzeć obiektywnie... W końcu to również moje miasto ;)
-
Peace O A Town ;)
-
Najlepiej na początku prolog i rozdział 1, potem już kolejne rozdziały pojedynczo. Ewentualnie wszystko oddzielnie. Pozdrawiam
-
***(Wychodząc z założenia...)
Adam A odpowiedział(a) na Bonaventura utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kupuję, z człowiekiem czy bez. -
Tytuł adekwatny do teści, a to już coś. Z tytułami w sumie najtrudniej. Pozdrawiam
-
Wiecie nie byłem w stanie obejrzeć "Legalnej blondynki". Skończyłem po 10min. Starsze filmy dopiero zaczynam katować. Oglądał ktoś wczoraj "W samo południe"? Ciekawy post Pozdrawiam
-
Po takiej informacji moje życie już nie będzie takie samo...
-
rama wykrwawia się w bruk będący do tej pory nie odkryty owacje na stojąco wywyższają upadek do rangi gustów rana u boku powoli krzepnie zbyt mało dogmatów by wrócić błogosławiona bo widzi i nie wierzy
-
Miss Bagdad
Adam A odpowiedział(a) na Robert Respondek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Podpiszę się pod komentarzem Przedmówcy. Wiersz zastanawiający, zmuszający do myślenia ale (dziwne określenie) normalny. Nie jakoś dziwnie połamany, przeplatany etc. Pozdrawiam serdecznie -
Droga (plon wyprawy w G. Stołowe)
Adam A odpowiedział(a) na Andrzej_Kosinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"kreci" -> kręci Podziwiam talent. Naprawdę, gratuluję. Pozdrawiam serdecznie
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10