Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

rumianek

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rumianek

  1. Zdecydowanie mało prozatorskie, bardziej poezją trąci :)
  2. Kawałek ciekawy, choć brak wielkich liter i przecinków (niekiedy ich nadmiar :), przeszkadza w czytaniu. Trochę zamieszałeś z czasem teraźniejszym/przeszłym. Niemniej - mocny, "samczy" fragment, kipiący tytułowym znudzeniem :) Jako wisienka na torcie:
  3. Hmm... Hmm... i jeszcze jedno Hmm... Teksty ociekające symbolami i emocjami uwielbiam. I faktycznie, nie zawsze "czytacz" musi rozumieć. Są stany ducha, które po prostu trzeba z siebie wyrzucić, wylać na papier (w dobie komputerów stwierdzenie to zdaje się nie mieć sensu, ale nie powiem przecież "wtopić w monitor" ;). I chyba nie należy takich utworów analizować, doszukiwać się w nich logiki, bo autor - człowiek, pełen jest sprzeczności. Bardzo mi się podobało. Mroczne, dziwne, ale dobre w czytaniu. Pozdrawiam
  4. ale mam nadzieję, że na kolejną część aż tak długo nie każesz czekać ;)
  5. Zapowiada się ciekawie. Rozbudowane opisy sprawiają, że na chwilę byłam w pokoju Ann, widziałam ją i chciałam wiedzieć co myśli, co czuje. Czekam na dalszą część :) Z błędów, niewiele - "wkońcu" - "w końcu" i brak kilku przecinków Pozdrawiam
  6. Uwaga merytoryczna - nikt nie wie kiedy urodził się Jezus. Data 25 grudnia została ustalona przez pierwszych chrześcijan. Był to dzień, w którym rzymianie obchodzili pogańskie święto narodzin Słońca. Zatem Maryja w listopadzie najprawdopodobniej nie była w ósmym miesiącu ciąży. Niepotrzebnie rozwlekasz zdania, są zbyt długie, mało czytelne i - co gorsza, w wielu przypadkach niegramatyczne (np. "Czy każdy przewidział" - "czy ktokolwiek by przewidział"). Generalnie wyszło kiepsko, ale jak sam piszesz, dopiero zaczynasz, więc wszystko przed Tobą :) Pisz, pisz jak najwięcej, żeby porządnie się "rozpisać" :) Jeden kiepski tekst to jeszcze nie tragedia Pozdrawiam
  7. Mogłabyś się odrobinę bardziej "wkraść" w psychikę nauczycielki. Pokazać uczucia. Poza tym tytuł "agresja" nie za bardzo pasuje. Czytając miałam nadzieję, że w końcu rzuci się na jednego z uczniów, zacznie go okładać pięściami (przynajmniej) ;) A tu nic. Do warsztatu zarzutów brak. Jedna tylko literówka się wkradła - "rozwiązuję" na "rozwiązują". Tekst jest ok. Osobiście wolałabym zobaczyć go odrobinę bardziej rozbudowanym, w szczególności o uczucia nauczycielki. Mogłaby na przykład w myślach widzieć, jak torturuje uczniów ;) Pozdrawiam
  8. Uwagi: 1) Olka grała Maryję, Darek Józefa, Karol, Jurek i Romeo Trzech Króli, ja, wraz z Kaśką, Elizą i Helą aniołki, a Krzysiek, Leon i Seba pastuszków - trochę myślników Ci uciekło i przecinków również kilka gdzieś się zapodziało chyba ;) 2) stroje, szaty - a po co wymieniać ubrania, ubrania? 3) ozdobione piórami szale - zawiało raczej kabaretem (wiesz - kankan itp.) niż jasełkami ;) 4) materiału i skrzydełka krótkie i malutkie - i, i 5) wyjść na scenę. I wyszłam. A gdy wyszłam - wyjść, wyszłam, wyszłam 6) mi lekki welonik do ramion, okrywający idealnie brązowe włosy, a na szyi wisiał mi wielki - mi, mi Odczucia? Nijakie. Tekst obfituje w opisy, ale nic poza tym. Lecisz pędem przez jasełka i przygotowania - całość wydaje się płytka. Z czytania nie wyniosłam zbyt wiele. Tekst ani mnie nie wzruszył, ani nie skłonił do refleksji. Jest napisany poprawnie, lecz nie zachwyca. Polecam rozbudować, zastanowić się głębiej nad tym, co chcesz przekazać. Pozdrawiam
  9. Czy muszę rozumieć, żeby mi się podobało? ;) Odpowiedź brzmi: nie. Jak dla mnie "gluty kurzu" są ok. Całość, dziwna, odrobinę niezrozumiała. Ale co z tego, skoro czytałam z przyjemnością i czuję, że mi się podobało? :) Ale jednego sobie nie odpuszczę - podwójne odstępy i brak przecinków ;) Pozdrawiam
  10. Na początek kilka uwag :) 1) podwójne odstępy - wybacz, najprawdopodobniej jestem zboczona skoro podwójne spacje widzę, ale nic na to nie poradzę ;) 2) Czasami pobudzała swój organizm niewielka dawką kokainy, reflektując w ten czas małą czarną. - kokainy? kofeiny? 3) suknie - suknię 4) oczu widzianych oczami - trochę za dużo tych oczu :) 5) Bezimienna i naiwna - to "naiwna" nie bardzo współgra z resztą. Kobieta w żałobie i naiwna? 6) Zamkniętym oczami spojrzała w stronę Słońca - może "zamknięte oczy skierowała"? lub coś podobnego 7) Jeden z radosnych promieni oświetlił całym swoim świętym blaskiem sylwetkę zielonego liścia, który kilka chwil wcześniej rozpoczął swoją pielgrzymkę ku ziemi grzesznej i pustej. - swoim, swoją 8) około metra siedemdziesięciu - dobrze, że nie około 1 m 72 cm 5 mm ;) 9) Jej spojrzenie było rozświetlone łuną błogosławionego szczęścia, jak wtedy, co dzień o piętnastej trzydzieści, zanim nie pochowała Radości na podwarszawskim cmentarzu… W zielonym liściu ujrzała obraz swojego męża. - przepraszam, ale ona ma w dalszym ciągu zamknięte oczy? Rozumiem, że poetycko miało wyjść, ale jak dla mnie odrobinę drażniące te przymknięte powieki i spojrzenia :) 10) opiewającą jej ciało nutką rozkoszy… Musnął jej usta kącikiem swego ciała, po czym bez tchnienia opadł w jej rozpromienione dłonie - jej, jej Generalnie - tak, podoba mi się. Dużo ciekawych przenośni, porównań. Mocno poetycko, obrazowo, odrobinę ulotnie i nierealnie, ale ciekawie. Przeczytałam z przyjemnością. Pozdrawiam
  11. Piszesz, że masz 12 lat i jest to istotne przy ocenianiu tekstu - wiek autora. Jeżeli w wieku 12 lat piszesz takie miniaturki, to ciekawi mnie co napiszesz za lat 10 :) Ale bez uwag się nie obejdzie. Mam nadzieję, że wniosą one coś do Twojego pisania - się dopalające się - powtórzenie - ulubionym jej i taty naczyniu - nie wątpię, że kubek to też naczynie, ale bardziej "naczyniowy" jest np. talerz ;) - może uda Ci się to słowo zamienić - moja mama, moja książka - powtórzenie - Trzeba wiedzieć, że mam 12 lat i czytam szybko jak na swój wiek. - zdanie to w ogóle nie komponuje się z resztą, jest jakby przypadkowe (wtrącenie) - już dawno, już szybko - powtórzenie - szybko zmieniające się 20:33 - mój dom - i znowu Twoje ;) już wiemy, że Twojego jest tam sporo, możesz "moje" spokojnie wywalić - którą ktoś dawno śpiewnie nazwał - może: którą dawno temu ktoś śpiewnie nazwał... - nazwał "Szemrząca Królowa". Nazwa tak mi się podobała, że nazywałam ją tak przez cały czas - nazwał, nazwa, nazywam - Obok rzeki było już wysokie, niebieskie ogrodzenie naszego domu - ale my nie wiemy co było wcześniej, więc słowo już powinnaś wywalić. Poza tym ogrodzenie może raczej "stało", czy coś w tym stylu, nie zaś "było" - strzeliste jabłonie - może nie widziałam aż tak wielu jabłoni w swoim życiu, ale na pewno żadna z nich nie była strzelista ;) - sporadycznie rozstawionymi - hortensje zapewne sadzi się nie stawia i to na dodatek nie sporadycznie - była tak wysoka, że gdy byłam mała - była, byłam - ciemności panującej wtedy wokół domu - kiedy? - przecinany od czasu do czasu jakąś małą rzeką - poprzecinany i bez jakąś - nad którą wisi stary most - raz plan lekcji jest w plecaku, raz wisi w kuchni - zdecyduj się ;) - Akurat wtedy praliśmy wszystkie firanki - kiedy? - Usłyszałam niejasne, ciche trzaski - trzaski nie mogą być niejasne - Mimo późnej jesieni i nocy otworzyłam okno - przed chwilą pierzecie firanki, a teraz otwierasz okno i jest noc. Zagmatwałaś się w czasach, albo pierzesz firanki w nocy :) Podsumowując: trochę gubisz się w czasach i nie wiadomo co jest teraz, a co jest wspomnieniem. Po drugie musisz usunąć powtórzenia. Po trzecie - brakuje zakończenia. Tekst urywa się nagle. Mam nadzieję, że napiszesz kolejną część, a powyższe uwagi uznasz za konstruktywne. Błędy popełnia każdy i dobrze je poprawiać, szlifować warsztat. Pozdrawiam :)
  12. Fajny i lekki tekst. Temat również ciekawy. Mogłabyś go jednak odrobinę rozbudować, ponieważ czuję pewien niedosyt. Po prostu - chciałabym więcej ;) Drobne uwagi: - nie używaj buziek, felieton i bez tego jest zabawny - niektóre zdania są trochę przekombinowane. Piszesz zabawnie, ciekawie, nie musisz na siłę wciskać "zabawności" (np. "samczyka") - wygibaski na tipsach ;) Widać, że dobrze bawiłaś się pisząc i jest to zaraźliwe. Tekst jest dobry, czyta się go płynnie. Polecam na spokojnie raz jeszcze go przeczytać, wstawić kilka przecinków i doszlifować, ale generalnie jest ok :)
  13. rumianek

    Miś

    Zatkało mnie. Już sam pomysł misia obcującego z dziewczynką... kilka razy... Jak rozumiem jest Pan Miś. Jest zdradzony Pan Miś. Choć może nie tyle zdradzony, co "odstawiony na półeczkę". Miś płacze, prosi gwiazdki o to, by dziewczynka znowu chciała się z nim bawić. Ale, ponieważ nic się nie zmienia, Miś odchodzi. Ok, czyli pomysł jest. Skomentuję formę tak: Był sobie raz miś.. Miś chciał napić się miodu.. Poszedł do spiżarki.. Ucieszyło go to, co tam zobaczył... Na półeczkach stało kilka beczułek miodu.. Miś poszedł do kuchni i wyciągnął łyżkę z szuflady.. Zjadł więcej miodu niż powinien.. Siedział masując się po brzuszku.. Obolały, ale był bardzo zadowolony.. Dołączam się do pozdrowień
  14. Przeczytałam i przyznam, że właśnie walczę ze sobą. Z jednej strony coś bardzo mi się w tym tekście podoba, zdania skonstruowane są zgrabnie, wiele ciekawych porównań przyciąga uwagę. Z drugiej zaś strony - tekst jest totalnie zagmatwany. Piszesz o swoim drugim ja, a może drugiej osobie? Czy ona się boi? Czego się boi? Dlaczego pragnie zniknąć? Dlaczego chude obojczyki? Czy jest chora? A może w ogóle jej nie ma? Wypadały z niej kilogramy? - to bardzo kojarzy mi się z chorobą, nawet całkiem konkretną. Najgorsze jest to, że pytań najchętniej zadałabym Ci wiele. Jest ich aż tyle, że lista byłaby zapewne dłuższa od samego tekstu. A tak być nie powinno. Pozdrawiam
  15. Zdecydowanie nie ten dział. Sio do poezji :) Albo rozbuduj i miniaturkę z tego zrób. Pozdrawiam
  16. Zwabiłaś mnie tytułem :) Od strony bardziej technicznej zacznę: - wyłuzdanej - wyuzdanej (choć zgadzam się, że można w ogóle to słowo wywalić, będzie lepiej) - I ptaki byś zobaczył w swych niebieskich oczach, co walca śpiewają i trawę - z tego zdania wynika, że jego oczy śpiewają walca ;) - szum rzeki tak niebieskiej jak Twe siatkówki - nie chcesz powtarzać "oczy", ale siatkówki są mało romantyczne. Poza tym to kolorowe w oku nazywa się tęczówka, nie zaś siatkówka :) Błędów jest trochę więcej. Ogólne wrażenie? Hmm, chcesz coś przekazać i masz nawet ciekawe pomysły. Musisz jednak popracować nad stroną techniczną. Brakuje kilku przecinków, co sprawia, że niektóre zdania są mało czytelne. Poza tym, całość jest mocno "przekombinowana". Starasz się wcisnąć jak najwięcej dziwnych porównań, uczynić tekst ciekawszym. Ale takie zabiegi niekiedy sprawiają, że przestaje on być czytelny i "czytacz" skupia się na zrozumieniu, zamiast delektować sie czytaniem. (...)a ja cała w makach z lipca - super końcówka :) Pozdrawiam
  17. Widząc "autor:asher" zawsze wiem, że będzie dobre. Lubię Twoje pisanie. Temat jak najbardziej na czasie, ale temat to nie wszystko. Twoje teksty czyta się lekko, nie męczą. I tym razem jest fajnie. Z błędów tylko dwa, malutkie: podśmiewująca - podśpiewująca do przodu i w tył - może lepiej w przód i w tył Pozdrawiam i czekam na kolejne :)
  18. Hmm, pomysł jest i to ciekawy. Niestety czyta się ciężko, zdania są zagmatwane. I jedna nieścisłość: jesteś papierosem, a ów ktoś wypuszcza Cię nadając kształty. Dymem więc się stajesz? Nielogiczne. Myślę, że mogłabyś coś z tekstem zrobić, doszlifować go, bo jak już napisałam pomysł zdaje się ciekawy,ale tekst jest bardzo ciężki do czytania.
  19. dziękuję adamie za komentarz :)
  20. -Nie ma pani nic przeciwko, że usiądę? Pomyślałem sobie, że miło byłoby choć na chwilę odsapnąć. Poza tym, ma pani tak dobre miejsce, wszystko widać, więc pomyślałem, że warto. Mężczyzna usiadł delikatnie, jakby w obawie, że najdrobniejszy szelest jest w stanie zagłuszyć ciszę panującą wokół. Chwycił kapelusz i pociągnął go wzdłuż ucha, odsłaniając mokre kosmyki. -Bo widzi pani, dla mnie to dość niecodzienne wydarzenie. Rzadko tu bywam. Boję się, że zaśmiecę sobą te drzewa, przystrzyżoną równo trawę i te ławki. Boję się tym bardziej ich dotknąć by nie zabrudzić. Tak bardzo się boję. Z oddali dobiegł wrzask grupki dzieci, które, nie zwracając uwagi na piękną trawę, deptały ją biegając w kółko i poszturchując się co chwila. -Pozwolę sobie zdradzić pewien sekret. Mężczyzna oblizał nerwowo wargi i spojrzał na zdarte buty. -Miałem nadzieję, że pani tu będzie. Dlatego też odważyłem się i mimo chrzęstu zbrukanego moim obcasem żwiru, przyszedłem popatrzeć. A gdy tak stałem, patrząc, zaczęła we mnie kiełkować nadzieja, że może tym razem się odważę. Dlatego jestem. Mężczyzna nie wytrzymał i schował twarz w dłoniach. -Pani zawsze tu siedzi, na tej samej ławce od lat, niczym posąg. Od lat ta sama mina, wzrok utkwiony w oddali. Próbowałem wielokrotnie zgadnąć, czemu się pani tak przygląda, ale, za każdym razem, gdy już wydawało mi się, że znam odpowiedź, jednak się myliłem. Najpierw myślałem, że to fontanna przyciągnęła pani wzrok. Piękna jest, woda mieni się w słońcu wieloma barwami, a krople skaczą po granitowych rzeźbach. Ale, gdy stanąłem za fontanną, pani nie na nią patrzyła. Gdzieś obok błądziło spojrzenie. To dąb stary, pomyślałem i czym prędzej pobiegłem objąć pomarszczony konar. Dotknąłem chropowatej powierzchni i westchnąłem uszczęśliwiony tym, że znam odpowiedź. Lecz pani wzrok błądził opodal. Jakby niedaleko, a jednak nie drzewo skupiało pani uwagę. Nie wiem już gdzie pani chadza w swych myślach, po czym ślizga się pani spojrzenie. Może te góry odległe, morze, dalekie kraje. Może czasy przeszłe, przyszłość lub czas nieokreślony. Gdzie? Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał na kobietę. Przez chwilę zdawało mu się, jakby widział malutką wiązkę światła, bladą, aż ledwo ją oko dostrzec mogło. Prowadziła między drzewami, mijała fontannę, ocierała się o stary dąb i biegła dalej, dalej, w nieznane dotąd miejsca i czasy. -Halo! Proszę się nie rozchodzić – przewodniczka była wyraźnie podirytowana brakiem zorganizowania. – Proszę tu podejść! Bliżej! – Machnęła energicznie ręką na rozglądających się niepewnie wczasowiczów. Gdy już wszyscy stali tam, gdzie stać powinni, powiedziała: - A oto widzą państwo posąg kobiety. Przeszło wiek temu wyrzeźbił ją nieznany artysta i posadził na tej ławce. Mieszkańcy miasta tak się do niej przyzwyczaili, że postanowiono ją tutaj zostawić. Zmieniono jedynie ławkę, a kamień oczyszczono. Powiadają – ściszyła głos – że kto usiądzie raz obok niej, już zawsze będzie wracać do naszego miasta i tego parku. – Uśmiechnęła się i dodała głośno – także proszę siadać, abyście państwo jak najczęściej tu witali. Grupa szybko się przemieściła, otaczając ławkę. Kolejno każdy z zwiedzających siadał obok posągu i uśmiechał się szeroko do obiektywu. -Dzień dobry – zagadnę przyjaźnie mężczyzna. – Czy nie będzie miała pani nic przeciwko, że się przysiądę? Dzień taki piękny, wolnej ławki nie znalazłem. -Oczywiście – uśmiechnęła się kobieta, poczym dodała zalotnie – choć pan nie powinien tu siadać. -Dlaczego? -Otóż ten posąg, jak powiadają, zaczarowuje mężczyzn. Mężczyzna zaśmiał się i spojrzał przelotnie na kamienne oblicze. -Myślę, że uda mi się nie zauroczyć – kiwnął grzecznie głową i rozłożył przyniesioną gazetę. -Wie pan – zagadnęła po chwili kobieta. – podobno zeszłej zimy na tej ławce umarł człowiek? -Umarł? -Zamarzł. Właścicielka kiosku.. o tego tam – kobieta wskazała energicznie budkę stojącą opodal - ..mówiła, że to bezdomny. Przychodził do parku niemal codziennie, siadał obok posągu i mówił do siebie. Potem biegł gdzieś i wracał znowu. Szaleniec podobno. -Może pijak – skwitował mężczyzna i wrócił do lektury. -Może – westchnęła kobieta. -Nie ma pani nic przeciwko, że usiądę? Pomyślałem sobie, że miło byłoby choć na chwilę odsapnąć. Poza tym ma pani tak dobre miejsce, wszystko widać, więc pomyślałem, że warto. Bo widzi pani, dla mnie to dość niecodzienne wydarzenie. Rzadko tu bywam. Boję się, że zaśmiecę sobą te drzewa, przystrzyżoną równo trawę i te ławki. Boję się tym bardziej ich dotknąć by nie zabrudzić. Tak bardzo się boję. Mężczyzna potarł skroń i spojrzał na fontannę. -Czasem myślę sobie, że mnie pani w ogóle nie słucha. Jakbym był cieniem. Ale nie. Ja wiem, że pani jest zbyt grzeczna by nie słuchać, prawda? Wdech. Wydech. -Podobno zwariowałem. Tak mówią. Ale czy szaleństwem jest kochać? Jeśli tak, to jestem najbardziej obłąkanym człowiekiem na świecie. I chcę być szalony, bo warto. -Nie było tej zimy śniegu. Dziwna zima. Zeszłej zimy, gdy pan przychodził, padał śnieg. Prawda? -Tak, padał. Miała go pani we włosach. -Dlaczego więc tej zimy nie pada? Dlaczego różni się ona od zeszłej i jeszcze wcześniejszej, która była taka sama jak trzy lata temu? -Ale fontanna zamarzła. -Zamarzła. Wdech. Wydech. -Pójdziemy już? -Dobrze. Tylko pozwoli pani, że odpocznę. Zdrzemnę się chwilę. Zmęczyło mnie to czekanie. - A oto widzą państwo posąg kobiety – krzyknęła przewodniczka - Przeszło wiek temu wyrzeźbił ją nieznany artysta i posadził na tej ławce. Mieszkańcy miasta tak się do niej przyzwyczaili, że postanowiono ją tutaj zostawić. Zmieniono jedynie ławkę, a kamień oczyszczono. Dwa lata temu zaś inny nieznany artysta posadził obok posąg mężczyzny. Powiadają, że zakochał się w kamiennej postaci i przed śmiercią wyrzeźbił siebie jako jej wiernego towarzysza. Niedługo potem zmarł.
  21. Cóż tu napisać... dzięki asher :))
  22. dziękuję Leszku za komentarz. Błąd poprawiony :)
  23. Z inteligencją przedmówcy polemizować nie będę. Małpie odruchy są przecież naturalne.
  24. a co konkretnie masz na myśli? Osobiście uważam, że mścisz się za komentarz opowiadania o "żółtym czymś i zegarku". Z tą tylko róznicą, że ja skomentowałam Twój tekst dokladnie, a Ty po prostu rzucasz nieuzasadnionymi oskarżeniami. Żałosne
×
×
  • Dodaj nową pozycję...