Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

natalia

Użytkownicy
  • Postów

    2 503
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez natalia

  1. dzięki Jay, uciekł mi i komentarz i wzbudzanie :) idę poprawić co do gruboskórności... hmm, zobaczymy na ile :)
  2. ha, a ja to sobie akurat parę dni temu czytałam :) wiesz Leszku, na poprawę humoru
  3. masz rację, ma być jak ja chcę, tylko że wiesz, jakbym w ogóle nie zważała na opinie czytelników, to wyszłoby, że pisałabym dla siebie samej :) i umieszczanie tego gdziekolwiek byłoby błędem. ale wsłucham się bardziej w siebie... dzięki Krzyś :)
  4. już kiedyś mowiłam Beziecie, czasem tak trzeba :) cieszę się, że dobry :) nie był pisany w najlepszych warunkach... a może własnie był? dzięki dzika za opinie :)
  5. co za szybko kończę? jesli chodzi o ten rodział, to taki po prostu wyszedł... :)
  6. ale wredoty z Was..... przecież ja się tylko grzecznie spytałam :)
  7. hmm, nie spodziewałam się takiego odbioru :) dziękuję wszystkim za opinie
  8. dzięki kochani :) no ale Wam to dogodzić, tu lepiej bez zwrotów akcji, tam lepiej jednak ostro zakręcić, mam nadzieję, że uda mi się to jakoś pogodzić.. :) Małgosiu, ja tam coś zjadłam... dzięki za czujność, już poprawiam :)
  9. Beata po kilku dniach wróciła do domu. W milczącej atmosferze dochodziła do siebie. Rodzice z jednej strony chcieli wszystkiego się dowiedzieć, z drugiej lękali się poruszyć temat, by nie denerwować córki. Wojtek natomiast nawet nie przyszedł do Beaty. Tłumaczył przez telefon, że boi się reakcji jej rodziców na ewentualną wizytę. Niestety dobrze wiedziała, że to po prostu koniec. Po tygodniu poszła na uczelnię. Miała tylko dwa wykłady, więc nie czuła się zmęczona. Cieszyła się, że wraca do normalności. Wśród ludzi nie myślała o stracie dziecka, było jej łatwiej. Czuła się na tyle dobrze, że postanowiła nie wracać od razu do domu, gdzie wszyscy obchodzili się z nią jak z jajkiem. Koleżanki były już umówione, więc postanowiła przejść się sama. Po chwili spacerowania po starym mieście przypomniała sobie o Mateuszu. - Mateusz Kubicki, słucham? - Cześć, tu Beata. - powiedziała niepewnie a w słuchawce zaległa cisza. – Halo? - Cześć! Jestem, jestem, tyle że trochę zajęty. Jak się czujesz? - Dobrze, dzięki. Ale nie będę przeszkadzać. - Co robisz wieczorem? - Nic. - A masz ochotę gdzieś wyjść? - A gdzie na przykład? - A choćby i na spacer – powiedział z uśmiechem. - Hm... no dobrze, z chęcią. - Z ociągającą się chęcią! Dobra, to umawiamy się o 19-tej, pod Neptunem? - Kinem czy fontanną? - Przy fontannie, pasuje? - Tak, miłej pracy! - Dzięki, do zobaczenia! Mateusz przez resztę dnia pracował na wysokich obrotach, żeby mieć wolny wieczór i spokojnie spędzić go z Beatą. Tym razem nie było kłopotów. O umówionej godzinie wyszli sobie na spotkanie. Planował zabrać ją do kina, ale Beata stwierdziła, że jest tak pięknie, iż ma ochotę się przejść. O tej porze starówka nie cieszyła się szczególnym powodzeniem, więc spacerowali niemal samotnie. Gdy doszli nad Motławę zaczął prószyć śnieg. - Zawracamy? - Zwariowałeś?! Gwiazdki lecą z nieba a Ty chcesz uciekać? – Beata spojrzała na niego z dziecięcą radością w oczach. – Dopiero teraz jest pięknie. Szli więc dalej swobodnie rozmawiając o pracy Mateusza, która fascynowała Beatę. - Czyli jesteś niejako artystą. - Jakie niejako, jestem nim! - Ja też. To znaczy artystką. - A co robisz? - Prócz zbierania gwiazd? Piszę wiersze. - Ooo, no to jesteś wrażliwą duszą. - A co? Nie wyglądam na taką? - Ależ wyglądasz i to jak! - No jak? - Bardzo poetycko – odpowiedział wymijająco u obojga wyzwalając szczery śmiech. c.d.n.
  10. Panie Stefanie, to miało być śmieszne?
  11. kona namiętnie zawijając się do środka szkarłat blednie w oczach nie rozpaczaj to spełnienie
  12. całkiem zgrabnie Renato, gdyby nie linki stron i pliki w całości by mnie ujął :)
  13. bardzo miło Cię widzieć :) cóż, jak powiedział Leszek, to niekoniecznie to :) ale czytałam z przyjemnością.
  14. że są chociaż obrazy = dlaczego chociaż? całe to zdanie jest chyba gdzieś przesadzone w drugim zdaniu 8 przecinków :) wiesz, zdania złożone bywają piękne, ale... Gdzież tkwi prawda? = a czemu nie gdzie? słowem gdzież przywołujesz na myśl starszą, doświadczoną przez życie osobę, siedzącą wyżej niż słuchacze lubię filozofować o życiu, ale z kimś namacalnym :) taki tekst (w dodatku zdawkowy i krótki) do mnie nie dociera na tyle gęboko, by poruszyć.
  15. mało ciekawie to brzmi Agnieszko, do tego te wielokropki... no nie kupuję, może innym razem
  16. czy piknie to zobaczymy gdy (jeżeli już) skończę :)
  17. dzięki Bezet za spostrzeżenia, może i słów za wiele, ale Twoja propozycja o dziwo nie pasuje mi zupełnie. Wycinanka dziecinna kompletnie rozwala początek a potem enterowanie... nie przemawia do mnie, ale dzięki za opinię:) Arku, Espeno, widzę że nastroje odwrotnie proporcjonalne do pogody? no właśnie, tylko czemu... Maćku, nie taki straszy ten thriller, gdy zapalić światło :) Dziękuję wszystkim za komentarze, właściwie niespodziewanie pozytywne :)
  18. a jaki cel jest tego tematu?
  19. krzyk niewiele tu pomoże
  20. wycinam dzieci główki uśmiechnięte w czapeczkach bez i nie zrobię z nich tapetę na słodszy sen będzie zabarwniej zawsze to lepsze niż ręce
  21. zostaw mi go! :) bo do końca jeszcze..... trochę:)
  22. a owszem Kasiu, owszem, bez nadziei ani rusz... :)
  23. dużo słów powtarzasz na małym obszarze, mimo że całość toczy się w wiadomym kierunku to miło, że kończysz z nadzieją :)
  24. nie uwierzysz, ale ostatnio myślałam o tym opowiadaniu... zapomniałam tytułu, więc wchodząc tu nie spodziewałam się go, dzięki Krzyś :)
  25. Dziękuję Wam za wychwycenie błędów :) już się do nich zabieram. Cieszę się bardzo, że i ta część się podoba :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...