
natalia
Użytkownicy-
Postów
2 503 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez natalia
-
opowieści z jajami - 02. wypady, wpadki i wypadki
natalia odpowiedział(a) na 51fu utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
no i kapitalnie :) bardzo mi się podobało, do tego żadnych nieczystości w tekście :) -
pod znakiem malachitu, cz VI
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
- Wspaniale. – rzekła ujęta Helena przeglądając prace Mateusza, po czym zaczęła się wymownie uśmiechać. - To dopiero początek. – odpowiedział i wręczył jej kieliszek wina. Podczas, gdy Beata układała włosy na wieczorne spotkanie, Kubicki dokumentnie poznawał Helenę. - Może coś mu się stało? – pytała matkę nerwowo spoglądając na zegarek – Przecież on uwielbia być punktualny. - Nie martw się kochanie, zaraz przyjedzie. Pewnie korki są. - To może zadzwonię? - No i po co go będziesz odrywać od jazdy? To niebezpieczne, wiesz że... - Tak, wiem mamo, Robert walnął w drzewo, bo rozmawiał przez telefon i to jest śmiertelnie niebezpieczne dla każdego – powiedziała ironicznie. Zaraz jednak pożałowała, że nie ugryzła się w język. Jolancie oczy zaszły mgłą. Wciąż czuła ogromny ból wspominając syna. - Mamo... przepraszam Cię – szepnęła. – Ja nie chciałam. - Wiem. - Przepraszam... – przytuliła matkę. – Po prostu martwię się o Mateusza. Dalej czekały w milczeniu. Po krótkim czasie Beata odebrała od narzeczonego SMSa: Kochanie jestem bardzo zajety,nie moge sie urwac,mam nadzieje ze rozumiesz.Zobaczymy się jutro.KOCHAM CIE! - I co? – dopytywała się mama dziewczyny. - Nic. Jest bardzo zajęty. Pracuje. Pewnie coś mu nagle wypadło. Przeprasza i obiecuje, że jutro to sobie odbijemy. - Aha. No trudno, praca nie wybiera a jakoś zarabiać trzeba. - Wiem – Beata blado uśmiechnęła się do matki i poszła do swojego pokoju. Usiadła przed toaletką i nie potrafiła przywrócić lustrze pięknego odbicia, jakim prawie godzinę temu je żegnała. Zaczęła się powoli rozbierać. Złe myśli krążące niczym sępy nad jej głową postanowiła przepłoszyć odpowiednią muzyką i gorącą kąpielą. Pomogło. I pomagało jeszcze nie raz, dopóki podobne sytuacje nie zaczęły się powtarzać nieprzyjemnie często. Beatę zaczęło to niepokoić. Minęło kilka miesięcy, które w większości spędzili razem, jednak zdarzały się sytuacje, gdy nie potrafiła mu zaufać, kiedy trzeci dzień pod rząd musiał zostać w pracy po godzinach. Postanowiła poważnie porozmawiać o tym z Mateuszem. - Ale o co Ci chodzi skarbie? - Nie masz dla mnie czasu. - Przecież wiesz, że pracuję. - Ciągle? Po godzinach? - Mam nie - Nienormowany czas pracy, wiem! Doskonale o tym wiem! Tylko dlaczego wcześniej go miałeś? Chodziło wtedy o podryw? Chciałeś mnie skusić, a teraz jak mnie masz zaklepaną to sobie wieczorami wychodzisz niewiadomogdzie?! - Ubzdurałaś sobie coś. - Czyżby?! – Beata ze złości miała ochotę go udusić, tymczasem Mateusz doszedł do wniosku, że chyba jednak coś należy z tą sytuacją zrobić. I jemu zaczęło przeszkadzać to, że Beata coraz częściej chodzi rozdrażniona, czego w głębi serca nie chciał. - Nie denerwuj się. Faktycznie chyba musimy porozmawiać. - A co ja robię?! Chcę porozmawiać! To Ty siedzisz i milczysz! - Bo mi nie dajesz... – na te słowa Beata prychnęła ironicznie, ale uspokoiła się. - Proszę, mów. Słucham. - Kocham Cię – na te niespodziewane słowa szczerze się wzruszyła, na moment – Ale ja tak nie mogę. Ja kocham kobiety. Ubóstwiam je. I nie potrafię zrezygnować z... – mówił dalej, jednak Beata nic nie słyszała, tylko przyspieszone tempo bicia swojego serca. Po chwili słabości wzięła się w garść. Domyśliła się, że powiedział już wszystko co zamierzał, bo wpatrywał się w nią oczekując jakiejś reakcji. Zabrała swoje rzeczy i opuściła jego mieszkanie. Mateusz zdawał sobie sprawę, że Beata potrzebuje teraz samotności, więc jej nie zatrzymywał. Chociaż miał ochotę dalej jej tłumaczyć, że jest dla niego kimś niezwykłym, że jeszcze nigdy nie kochał tak żadnej kobiety. Chciał się dla niej zmienić, próbował. Nie potrafił. Bardzo go zabolało spojrzenie Beaty, którym go obrzuciła wychodząc, jakby pytała „Więc to wszystko była gierka? Nie kochałeś mnie nigdy? A ja tak Ci ufałam...”. Z trudem po dłuższej chwili uświadomił sobie, że to prawdopodobnie koniec ich związku. Beata wróciła do domu i położyła się usypiając myśli środkami nasennymi. Nie chciała już nigdy więcej widzieć czy nawet słyszeć Mateusza. Z tym wieczorem umarł dla niej. Mijały dni a żadne nie odezwało się do drugiego. Mateusz milczał, gdyż wiedział, że to ona ma decydujący głos. Natomiast Beata zacierała w swoim otoczeniu wszelkie ślady po nim. Wyrzucała zdjęcia, kilka suszonych bukietów, różne bilety itp. Nie potrafiła jedynie rozstać się z pierścionkiem. Był on symbolem miłości Mateusza. Chciała mieć go zawsze przy sobie. Irracjonalnie to chciała pamiętać, że ktoś był i ją kochał. Reszta skończyła w śmietniku. Jolanta z mężem znów musieli wykazać wiele cierpliwości i czułości wobec córki, która ponownie utraciła kogoś bardzo bliskiego. Odczuwali jednak w pewnym stopniu ulgę, że stało się to teraz, jeszcze przed poważniejszymi konsekwencjami. Nie wiedzieli, że się mylą... c.d.n. -
pod znakiem malachitu, cz III
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
pokaleczone oburzenie? chodziło mi o to, że język pokaleczony, słowa formułuje nieporadnie przez leki, a to miało być oburzenie pełne siły, ładu i składu :) nie wyszło, więc jest pokaleczone, takie kulawe. -
zapytała, ziewając Anita. = ziewając zapytała Anita Możemy się do Parku Rozrywki w Chorzowie = możemy się co? Przebudził się tylko raz, kiedy przytłoczona kamiennym snem Anita wyrżnęła go kolanem w żebra. = boski fragment :) Przesadzasz - broniłem się Młody = bronił się :) gdyby w pewnym momencie nie zdarzył się pewien wypadek = nie jestem pewna... ........................ reszta rewelacyjna :)
-
pod znakiem malachitu, cz V
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ojej... Jay, w żadnym wypadku nie mam zamiaru usypiać, od tego są bajki a tytuł? no tak i stała się jasność :) -
czekolada
natalia odpowiedział(a) na Arkadiusz Nieśmiertelny utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ojej...a ja na końcu przeczytałam "wyzwanie"! i tak mi się spodobało a tu o... wyznanie :) ujmująca miniaturka Arku, ale dlaczego więdną? to tak słabo do świateł pasuje, przynajmniej w moim odczuciu (jednak zachowam sobie w pamięci ten wiersz z wyzwaniem :) -
pod znakiem malachitu, cz V
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Sanestit, Ty mnie nie przedrzeźniaj! ale miło, że ktoś czeka :) Krzyśku, nie tyle o uwagi dotyczące zapisu tekstu, które świetnie wychwytuje Leszek mi chodziło, ile właśnie o stronę akcji i kierunku, w którym całość zmierza. Diabelski blues.. :) no tak, niektórzy go posiadają, nawet kilka osób na tym forum, palcem wytykać nie bedę:) no i im z tym dobrze, boję się, że w moim wykonaniu mogłoby się to skończyć delikatnie mówiąc fiaskiem :) ale... kropki na tym opowiadaniu jeszcze nie postawiłam :) jeszcze zobaczymy jak się to zakończy. -
Komunikat / Wspólny limit dla P i Z, proza
natalia odpowiedział(a) na utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Bardzo mi miło z tego powodu, ale to nie zmienia faktu, że umniejszasz prozie, czego nie potrafię zrozumieć. -
pod znakiem malachitu, cz V
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
prawdę powiedziawszy kochani, to ja się tym razem kilku uwag spodziewałam :) ale jeśli wszystko w porządku to cieszę się bardzo i spieszę do pisania kolejnych części, dziękuję pięknie za motywacje Basiu, Leszu i Pedro :) -
pod znakiem malachitu, cz V
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Mateusz i Beata zaczęli spotykać się coraz częściej. Rodzice Beaty nie byli zachwyceni nową znajomością córki, ale sądzili, że jej przejdzie. Tymczasem, pewnego wiosennego dnia... - Mamo! – krzyknęła już w progu rozgorączkowana szczęściem Beata. Właśnie wróciła z niedzielnego spaceru z Mateuszem. W ręku miała oszałamiający bukiet kwiatów, z którym wkroczyła do kuchni. – Mamo... patrz. – szepnęła z przejęciem i wyciągnęła przed siebie dłoń z pierścionkiem. - O, jaki ładny. Kupiłaś sobie? – Beata spojrzała na matkę z niedowierzaniem a wtedy ta zrozumiała co się święci. – Och... - Tak! - Ale... - Wiem! Piękny, prawda? To malachit, mój kamień według horoskopu majów. Och, Mateusz był taki romantyczny... - Ale kochanie, jesteś pewna, że... - Że co? – nie bardzo wiedziała o co matce chodzi. - Że tego właśnie chcesz. – szepnęła niepewnie. Beata opuściła ręce z kwiatami i pierścionkiem – Córciu, przecież on ma prawie 40 lat... - Wiedziałam, że nie zrozumiesz. Mamo, on jest wspaniały! Potrafi mnie wysłuchać, rozumie mnie. Jest dobrze wykształcony, inteligentny. Dobrze zarabia. Jakoś nie widzę takich kandydatów z swoim wieku! Oni są tacy dziecinni! Ich żarty są puste i małostkowe, są uciążliwi. Nie rozumiesz tego? Poza tym widzą we mnie jedynie fajną laskę, którą nie mam zamiaru być. Chcę być kobietą! A Mateusz daje mi takie poczucie. - Kochanie, zrozum, ja chcę tylko, żebyś była szczęśliwa. - Jestem! Nie widać tego? Kto przywrócił mnie do życia po... w zeszłym roku? On. Był przy mnie cały czas. My się naprawdę kochamy mamo. - Jeśli jesteś tego pewna... - Jestem – Beata poszła do swojego pokoju wstawić kwiaty do wazonu i przebrać się. Po chwili wróciła do Jolanty – Mamo? Cieszysz się? - Tak skarbie, to wspaniale. – odpowiedziała spokojnie – Mam nadzieję, że Cię nie zrani. - Jeśli tak, to my mu pokażemy! – dodała z uśmiechem Beata. - O i to jak! Pokaż ten pierścionek. Ach, jest naprawdę piękny. Kubicki w tej samej chwili siedział w pubie ze swoim najlepszym kumplem jeszcze z okresu studiów. Przez intensywną pracę nie za często widywali się w ostatnich miesiącach. - Niemożliwe – stwierdził Paweł – Kto to jest?! Ja muszę ją poznać. No nie wierzę! - Sam niedowierzam, ale to prawda – odparł z uśmiechem. - Ale jak to możliwe? Co za sidła rozstawiła ta kobieta, że w nie wpadłeś po uszy? - Wciąż się zastanawiam w czym rzecz. Może po prostu już czas, by się ustatkować? - I kto to mówi?! - Tak, tak. - Nie no stary, taką rewelację musimy oblać. Rezerwuj sobie piątek, urządzimy Ci przedsmak wieczoru kawalerskiego. - Nie wygłupiaj się mały. Bez szaleństw, proszę. – ostrzegał przyjaciela, bo wiedział, do czego Paweł jest zdolny. - Ty nic się nie bój, już my sobie damy radę. Podzwonię do chłopaków i dam Ci znać co i jak. Ok? - Dobra, ale... - Żadne ale. Niejedna panienka chciała Cię na dobre i złe, aż tu w końcu Baśka... Proszę. - Beata. - Aha, no może i być Beata. To jak? Kiedy ją poznam? - Jakoś możemy się umówić, np. wspólne kino, weźmiesz swoją Kaśkę. - Dobra. A tak w ogóle to powinieneś oberwać. - Za co? - Od kiedy dowiaduję się o wszystkim ostatni? Trochę z nią przecież kręcisz a dziób na kłódkę cały czas. - A daj spokój, po prostu nie byłem pewien czy to to. - A kiedy sobie toto uświadomiłeś? - Kilka dni temu. Ona jest naprawdę inna. - Inna? - No tak. Nie wiem na czym to polega. Zaczarowała mnie – powiedział ze śmiechem. - No, stary, ja Ci radzę uważać. Takie wróżki to może i są fajne, ale do czasu. - Spoko mały, mam rękę na pulsie. - No, póki co Mati to Ty szalejesz na punkcie jakieś młodej laski a wiesz jakie one potrafią być. Skąd wiesz, że się jej nie znudzisz za miesiąc? - Ona mnie kocha, to widać w oczach. - A Ty? - Co ja? - No czy Ty ją... - Chyba tak. Inaczej bym tego nie robił, nie? - Hm, chyba wiesz co robisz. - Hm, chyba wiem. - Ale i tak póki nie zobaczę nie uwierzę, że dobrowolnie oddajesz się monogamii! Heh – Paweł nie mógł przestać żartować z kolegi, z jednej strony przez zaskoczenie o jego decyzji, z drugiej przez obawę o jego przyszłość. Skłoniło to Mateusza do zastanowienia się nad słowami przyjaciela. Ostatnio zajmuje się projektem dla całkiem niezłej klientki. Flirtowali sobie, umówili się nawet luźno na drinka. I teraz ma z tym definitywnie skończyć? Olśniło go, że musi tę sprawę jeszcze raz gruntownie przeanalizować. Z rozmyślań wyrwał go telefon. - Cześć Misiu! - Cześć skarbie i jak? - Tak jak myślałam, na początku byli na nie, ale ich przekonałam. Mówiłam Ci, że będzie dobrze! - No to cieszę się. - Wyjdziemy dziś gdzieś? - Jasne, bo od jutra mam sporo pracy i nie będzie nam łatwo się umówić. - Ooo... szkoda. - Będę po Ciebie o 20-tej. - Dobrze, to całuję! - Ja też, pa! - Pa. Mateusz schował telefon i zapatrzył się w stojącą przed sobą szklankę. - Co jest? – Paweł nie wiedział jak odczytać posępną minę „zakochanego” przyjaciela. - Nic. - No przecież widzę, że zmarkotniałeś. - Przez Ciebie skubańcu. - A co ja takiego zrobiłem?! - Kończ piwo, muszę jeszcze załatwić parę rzeczy. - Dobra, dobra. Kubicki pożegnał się z Pawłem i wrócił do siebie. Stamtąd zadzwonił do Heleny – nowej klientki i umówił się z nią. Spotkali się niedługo potem w klubie jazzowym. Rozmowa toczyła się głównie na tematy ogólne lub dotyczące szykowanego projektu. Mateusz widział jednak, że Helena ma ochotę na coś więcej. Zaproponował więc obejrzenie wstępnych szkiców u niego w domu. c.d.n. -
pod znakiem malachitu, cz IV
natalia odpowiedział(a) na natalia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dzięki Pedro za sugestie, mam nadzieję, że kolejnym rozdziałem podkręcę :) -
Komunikat / Wspólny limit dla P i Z, proza
natalia odpowiedział(a) na utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
nie biję jeszcze przecież, pisuję wiersze (które zdaje się punktujesz w Krainie Wierszy), pisuję prozę i nie uznaję wyższości jednego nad drugim. -
wiersz i nie inaczej! tylko wystarczy odchudzić w słowach, bo jeśli chciałabyś opowiadanie, to... no nie tędy droga :) za dużo nieuzasadnionych przecinków i krótkich zdań, ich budowa bardziej liryczna niż prozatorska przez co wychodzi koszmarek typu "Może to wszystko, wydaje się mi." sporo też mi moje mego jego swym swego itp, jak na taką miniaturkę wydaje mi się zbędna conajmniej połowa z tych zaimków bo spójrz jakby to mogło wyglądać (to tylko i wyłącznie moje widzimisię!) Perła snów prozą Ledwie dzień minął a ja już tęsknię. Choć może to było rok temu? Albo, co gorsza, wcale. Pamiętam jedynie, że ją zgubiłam. Jak mogłam?! ... itd lub Perła snów lirycznie melodyjnie kołysze oddalając ból zagubienia sennymi promieniami ogrzewa i tuli ...itd można też ze zwrotkami, rymami, ale to już sama kombinuj, ja tylko tak się wcinam :)
-
opowieści z jajami - 01. pilot jakby
natalia odpowiedział(a) na 51fu utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ależ jaką ostatnią, czy ja się tu zarzekałam, że nie i nigdy więcej? :) -
świetne :) nie ma się czego przyczepić, z chęcią przeczytałabym coś dłuższego utrzymanego w tym stylu.
-
rozcięty sen
natalia odpowiedział(a) na Krystyna Nawrocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
no to Krystyno skoro ten sen wyrwał serce wierszem powinnaś to przekazać! może następnym razem? :) a enterami wcale nie przekazujesz tego tak, jak zamierzałaś, przynajmniej w moim odczuciu -
i to był po nim = było A ja wiem. Beczy. = sugeruję pytajnik po wiem Przecież on…nigdy, on nigdy nie płakał. Może wpadnę co? = trochę się gubię, to matka do córki chce wpaść? przyjezdna= a może prze? Ale to wyjątkowy przypadek – krzyknęła córka = skoro krzyknęła to ! ........ ojej, Piotr, takie fajne opowiadanie a Ty je tak kończysz!? czytało się dobrze, czasem tylko rób odstępy np po dialogach (linijka wystarczy) ale liczyłam na coś innego na koniec... ale ja ostatnio w ogóle liczę na niewiadomoco :) zadowoliłoby mnie to opowiadanie bez ostatniego zdania, naprawdę! sprowadzasz nim całość do... no nie wiem jak to określić, w każdym razie do oczywistości, a po co?
-
rozcięty sen
natalia odpowiedział(a) na Krystyna Nawrocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
faktycznie entery niepotrzebne, tworzą jakby zasłonę dymną, przez którą utrudniasz dojście do sedna, sztuką jest kryć głębszy sens, ale tego tu nie widzę. Pokusiłaś się Krystyno o napisanie wiersza o jednym zdaniu "Kiedyś opowiem sobie, że byłeś" i prawdę mówiąc, nie wiem czy to był dobry pomysł, ja tu nic więcej nie widzę, a na tyle słów taki przekaz to ciut za mało. a skusiłaś mnie tu tytułem :) świetny -
Komunikat / Wspólny limit dla P i Z, proza
natalia odpowiedział(a) na utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Pan się boi? mnie naprawdę interesuje, skąd taka awersja do prozy... jakiś uraz? -
opowieści z jajami - 01. pilot jakby
natalia odpowiedział(a) na 51fu utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
no, do fragmentu "Zapytacie: dlaczego Sienkiewicz?" to, jak dla mnie, licho... potem całkiem ciekawie się robi i znów wraca nużenie, oj, nie zachęcasz waść do tych kaloryferów, nawet to tego, by dowiedzieć się dlaczego pod LG śpisz. -
:) pisz pisz Jacku, my czytamy
-
jeśli pociąg jest tłem, to nie powinien się narzucać, prawda? a go tu (dla mnie) za wiele, niech rusza, zatrzymuje się, robi sobie co chce, ale bez ciągłego przypominania, że jest pociągiem; pociąg to, pociąg tamto...(a tamtego nie ciągnij :) z tym Wojtkiem mówisz ironicznie... no może i tak być. a na komentarz nie ja się skusiłam, a mnie tekst, to chyba logiczne? :)
-
przeczytałam kilka dni temu i jakoś nie wiem co napisać... hm, to jeszcze raz ...czytam... wprowadzenie całkiem całkiem (kropka po "miłości") pierwsze dwa zdania, hm.. rzekłabym, pociągające, może w drugim pociag już zbędny? więc usiadłem na ziemi. = to czepianie się słówek, wiem, ale może na podłodze? bo masz ziemię w pociągu? No bo wiecie, ten mój Wojtek jest jakiś taki mało romantyczny = aha, i po tym zdaniu mamy nadal uważać, że to blondynka wyższej inteligencji? Nastała chwila ciszy = przepraszam, ale nie mogę się oprzeć, ciekawe które to z milczeń w teorii melisy :) Pociąg zatrzymał się (...). Pociąg ruszył... = a może tu główną osią jest pociąg? - Powinien pan spróbować. – My kobiety = myślnik jest mylący, w dialogu ma określoną funkcję, więc lepiej go zatąpić kropką lub przecinkiem zwierzyć się dwóm przypadkowym kobietom = to ten przedział był już pusty? tylko one i bohater? Piękne kobiety (...) Marta, piękna brunetka = no ja rozumiem, że o trzeciej nad ranem zasób słownictwa może być zubożony... ale ostatnie zdanie świetnie całość podsumowuje kilka przecinków i kropek nie na swoich miejscach, ale to drobiazgi :) no cóż, chciałam tu chyba odkryć Amerykę :) nie do zapamiętania na dłużej, ale czytało się przyjemnie, no i ten pociąg... :)
-
zaskoczyłaś mnie meliso :) pozytywnie bardzo, bo spodziewałam się trochę nudnawego mówienia o wiadomym, a ja o wiadomym słuchać nie lubię (chyba że to coś dobrego i o mnie :)) a tu wplotłaś dowcip i wszystko prowadzisz bardzo luźno, bez sztywno określonych ram (jakichśtam) nawet nie miałabym nic przeciwko pociagnęciu tego wątka, jeśli nie w tym temacie to np na innym polu (tyle, że kiedyś słyszałam, że za częste powielanie jakiegoś schematu po czasie nudzi czytelnika...więc może to nie najlepszy pomysł).
-
Bełkot… i nie ma kota
natalia odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
mój kot dziś zdechnął = a może zdechł? Kurwa mać, poczułem, że krew sączy się dużymi kroplami. To były… pazury = hmm "kurwa mać" powinno pełnić funkcję wzmocnienia, ale siedzi jakoś tak nieporadnie w tym tekście... nie wiem, jakoś to bym przerobiła powiem Ci Marku, że ciekawie się czytało :) o kotku, inaczej