-
Postów
1 933 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Leszek
-
Dziękuję za dostrzeżenie nastroju, o szyku przestawnym napisałem swoje zdanie poprzednikowi, o jarzmie również, natomiast słowo spazmy w ujęciu miłości zwieńczonej spełnieniem i tym co się w tym czasie cudownego z nami dzieje to przepraszam ale słowo oddaje to dokładnie i nie znam lepszego. Pozdrawiam Leszek
-
Dziękuję że zajrzałaś. :) Co do inwersji - proszę przytoczyć mi choćby jedno poważne opracowanie polonistyczne zabraniające używania inwersji, lub tłumaczące dlaczego powinno się z nich zrezygnować. Z uporem maniaka szczególnie w białej poezji tępione są inwersje, bo ktoś kiedyś zaczął, a inni przyjęli, że wypowiedział się znawca i za nim powtarzają. Nie rozumiem dlaczego słowo jarzmo, czy zwrot samotności jarzma miałby być nadmuchany. Słowo jarzmo wg słownika języka polskiego ma jedno ze znaczeń: ciężar, brzemię; pęta, niewola. Czy w takim rozumieniu nie przystaje do tekstu? Co do przykładu Janusza Józefowicza to raczej odebrałem jako komplement, choć sądzę, że niezamierzony. Chciałbym mieć tak nieświeży gust w poezji jak on w tym co tworzył i tworzy i zebrać tyle nagród od zdegustowanych krytyków. Pozdrawiam serdecznie Leszek
-
Rześkość przenika palcami poranka, dotyka chłodem spragnionej pieszczoty powłoki marzeń. Ślad tęsknoty kajdan, zrywa wzburzając namiętności kosmyk. Dreszczem po skórze falami przechodzi, postać w wężowych przelewa się spazmach. Przeciąga w czasie doznawaną słodycz, by się wyzwolić z samotności jarzma.
-
Gdzie się podziewa? Szukam go od rana. Zagubił mi się w zwariowanym świecie, malarz obrazów, nostalgiczny szaman. Na liście gończym postawiłem pieczęć. Rzucam uważnie dookoła wzrokiem. Może spogląda, z oddali spoziera. Nie rozpoznany o srebrzystym włosie, w zaciszu pisze kolejny poemat. Kiedyś poznałem, doświadczyłem blasku oczu, co niczym kwiaty jednej nocy, szeptały błyskiem w przemijaniu czasu, o tym jak trudno w dzień powszedni wkroczyć. Stał nieopodal, dostrzegłem go w końcu, zagubionego w nawale problemów. Czepiał się życia niegościnnych kątów, łaknąc drobiny ożywczego tlenu.
-
I tu ta dodatkowa sylaba zmieniła by wiele. :) Dzięki że zajrzałaś. :)
-
Znajduj byłoby chyba bardziej poprawną formą, ale ze względu na sylabiczność wiersza ta dodatkowa sylaba zmusza do zmiany i następnego słowa. Dziękuje pomyślę. :)
-
maleńkie ale - mam do świata zwykły okruszek powątpienia życie mi mówi nie jęcz acan znajdź przyjemności w nowych celach wypijmy dzisiaj kufel piwa nawarzonego poprzez lata razem niedolę lżej jest dźwigać piękniej wyrzeźbi serca akant
-
dłoń ciepło wnętrza przekazuje w darze pieszczota duszy uzewnętrznia blaski snuje opowieść przyprószoną czasem w drobne paluszki wplatać się to zaszczyt chropowatością zgarniam je namiętnie toczę rozmowę gładząc opuszkami teraz ich nie ma za dotykiem tęsknię chwilo powracaj błogością mnie nasyć
-
Czekając dalszego ciągu
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję Espeno. Jak zwykle niezawodnie wstępujesz do moich wierszy z miłymi słowami. :) -
Czekając dalszego ciągu
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niechciane słowa łaciną pisane, znaczone bielą, zabrzmiały okrutnie. Wzbudzając trwogą nie tłumiony lament, wniosły refleksje, wygaszając uśmiech. Myśli potokiem nieprzebranym płyną, bezsenność nocy wystawia rachunki, które płacimy, naznaczeni idąc już bez pewności i wewnętrznej kłótni. Liczne płomyki rozjaśniają drogę, patrząc gdzie idziesz czekają powrotu. Przyszłość widzące przez szkiełka różowe, pragną usłyszeć z kolejnych dni opus. -
Bardzo cieszą mnie Wasze słowa w których dostrzegacie budowę, przesłanie i rozterki, a także dzielicie się swoimi wątpliwościami. Dziekuję. :)
-
Boję się w przyszłość wchodzić pewnym krokiem, kiedy mroczne dziś, rości sobie prawa, na boczne tory wciąż kieruje osie, nic nie poradzę, nie mogę nakazać. Nie słucha pieśni pisanej marzeniem, wołania duszy o pogodne jutro, zasznurowane usta będąc nieme, chciałyby z pragnień, zanucić pieśń smutną.
-
Jesteście dla mnie tak mili, że nie wiem co powiedzieć. Dziękuję. :)
-
Pomruk w strzelistość żywiczną się wznosi, dźwięk przytłumiony z piersi wydobyty, poprzecinana brzaskiem resztka nocy światłem przeplata nastrój leśnej dziczy. Ciepło przenika, łączy nas w zachwycie, symfonią Schumann poprzez zmysły wnika, gasząc świadomość głos przechodzi w ciszę, władczy Morfeusz w sen postacie chwyta.
-
Espeno to cudowne miejsce, którego piękna nie potrafię oddać, to Czarcie Kopyto na Równicy. Gorąco polecam odwiedziny. :)
-
Czar zadymionej izby snuje się po górach, rój świetlistych ogników, przemawiając czule, lśni w muzyce przełęczy i z dachowym kurem, otwierając podwoje szepczą: pójdźcie ku nam. Zatrzymanego czasu z wnętrza bije łuna, snop srebrzystej poświaty, niczym magii tiulem, chroni, myśli przegania, barwnym czyniąc bure. Spopielałych szczap drewna lecą białe pióra. Obserwując postacie, próg przekraczające, zastanawiam się zawsze jak to jest możliwe, że stapiają się w chwili, z miejscem, w sieć połączeń? Zadumani wśród cieni, z dawnych czasów spiżem, zespalają się w jedność, zapuszczając kłącze, zawsze będą powracać, zechcą pobyć bliżej.
-
Espeno Ty mnie rozpieszczasz. Dziękuję. :)
-
A po niedzieli znów nadejdzie tydzień, który nam szczęścia, może da okruchy. Rozpromieniony szepniesz: jakoś idzie, próbując z marzeń dzień kolejny uszyć. Nie szukasz sławy, bogactwa nie sięgasz, zmienność nastrojów nostalgię przywleka. Kartka po kartce, twego bytu księga, odchodzi w przeszłość, nie mogąc zaczekać. Wiatr codzienności przewraca stronice, w konszachtach z czasem, w galopadzie pędzi. Nie da się skupić i nacieszyć życiem, z ścieżki do nikąd, nie pozwala skręcić.
-
Śliczna biała wersja. Dziękuję i pozdrawiam Leszek. :)
-
Dziękuję za lekcję i wykazuję pokorę. Takich wypowiedzi szukam na orgu. Tylko takie czegoś uczą i po to tu jestem, aby się uczyć, bo chcę pisać i pragnę pisać lepiej. Dziękuję jeszcze raz Leszek
-
Teraz już wiem, że nie porywające było Twoje podejście do mojego wiersza. Tematem jego jest autentyczne wydarzenie sprzed dwóch dni: skok młodej dziewczyny na spadochronie z niesterownego szybowca. Nie powinienem wiersza tłumaczyć, ale ponieważ podszedłeś do niego bardzo płytko, to to uczynię. Jestem pilotem szybowcowym i potrafię się wczuć w to, co się w niej działo, gdy zrozumiała co się stało i podejmowała decyzje o opuszczeniu szybowca. Pasjonaci mają to do siebie, że z największym pietyzmem dbają o sprzęt i skazanie go na rozbicie i co najgorsze wisząc na spadochronie widzieć jak się rozbija, nie należy do przyjemnych widoków. Odniosę się do Twoich wcześniejszych stwierdzeń: "nie zlękłem się ani trochę" - nie takie było przesłanie, lecz ukazanie strachu pilotki; "zbyt dosłownie" - - przerażenie przyczajone w szybie - hm rzeczywiście dosłowne przedstawienie odbicia w pleksi kabinki twarzy pilotki - spazmem tragicznym - hm rzeczywiście dosłowne przedstawienie nieskoordynowanego lotu niesterowanego szybowca - białego ptaka - hm rzeczywiście dosłowne przedstawienie samego szybowca - Piękno wbija się w niebyt, w zimny kamień wplata - hm rzeczywiście dosłowne przedstawienie momentu zderzenie szybowca z budynkiem "należy pociąć może się uratuje" - napisałem już wcześniej, że to nie wiersz biały z którym można bezkarnie takie zabiegi robić "ale dla mnie nie ma tutaj nic a nic przecież jesteś na forum a tu nic" - z odczuciami nie dyskutuję "inwersje też tragiczne" - pomimo, że archaiczne to o ile wiem inwersje nie są podobnie jak błędy ortograficzne rugowane z języka polskiego, a szczególnie w wierszu rymowanym czasami z uwagi na rytm i rym trudno ich uniknąć Podsumowując wklejając po raz pierwszy wiersz w dział Z spodziewałem się konstruktywnej krytyki, Twoja w moim odczuciu taka nie była. Pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie i opinie. Leszek
-
w odpowiedzi zapytam tylko o jedno: jak sądzisz o czym jest ten wiersz w którym jak piszesz jest tyle banału? Pozdrawiam Leszek PS Pociąć się go nie da, bo to wiersz sylabiczny, a w poezji rymowanej inwersje czasami są wymuszone przez rymy.
-
Strach z niemożności sterów, przeniósł się na ciało, myśli w ułamku chwili, mknąc w szaleńczym zrywie, przekonują boleśnie, że to nie jest marą, przerażenie dostrzegasz, przyczajone w szybie. Opuszczając oddajesz śmierci najdroższego, kończąc spazmem tragicznym lot białego ptaka. Widok rani dotkliwie, pierzcha dawny rezon. Piękno wbija się w niebyt, w zimny kamień wplata.
-
Bardzo sympatyczny Su. Pozdrawiam Leszek
-
wiersz bardzo poruszający, jedynie pierwszy wers a właściwie słowo "pewnie" nie koreluje mi z pozostałą treścią. Pozdrawiam Leszek