Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

castus

Użytkownicy
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez castus

  1. castus

    snu przykazanie...

    szarą spermę codzienności ja ponoć boski twór przełykam smak ohydny odbija się dalekim szumem w uszach Maria patrząc na krzyż błagała Go o szybką śmierć miłości wyraz destrukcyjny a On co… nawet dzieci nie miał ciekawe skąd takie myśli w tym zewsząd ogarniającym szaleńczym syfie kultury dziedzictwo mawiają wtajemniczeni uciekam w teksty pseudoliteracko-poetyckie czekając kolejnego opisu jakie to kurwafajne po torze dowolnie nazwanej orbity kręcimy się wokół własnej dupy powtarzając paręset milionów fraz w zasadzie nic nie znaczących tylko po nocach będę śnić zielonych oczu niewinną kiść
  2. castus

    struna

    tak sobie wyjąć tę strunę co łka na modłę słowiańską nie powiem że niby koni i koni wciąż brak a Akermańskie zielone i tę dorożkę co włosy i księżyc jak zawsze czysto zielony że niby ciemno a przecież pełnia i ryj ten słowiański…chmielony i rwać koszulę i z buta pić z jej stopy przecie smakuje i do łysego nad ranem wyć bo przyjdą a mordę im skujem szabla ma być i cnota i pas ziemia co dziad ją zaorał ot struna co tak dręczy nas a mnie te oczy zielone tak sobie wyjąć tę strunę co łka przyszpilić gwoździem do ściany by nie podglądał nikt już nas zawiesić na niej firany…
  3. castus

    ja im nie wierzę...

    jak listopad z majem szaro zielonym śladem po nad i przed użyciem lekko na kacu a może to tylko takie szemrzące pragnienie osobowości bo dusza panie franca nie znosi i nie jaj ani głodu tylko samotności zabierz chwile a tu popatrz renegat taki nabazgrał ci na szybie brudas to głupie tak się cieszyć z twojego szalika i czapki na te zimne wieczory gdy ciemność wsiorbuje kształty a ja mam tylko ciepłą dłoń do trzymania i tyle słów i jakieś tam głupoty i mruczanki i te ciągłe kocham cię w śniadanie obiad kolacje a nocą to już nawet wstydu nie mam i śnię jak to Plez cycuszki esencja poezji a jakże tylko ona cała czystą poezję rozumiesz i w ból i w szczęście i w zapomnienie na te oczy najczulsze zielone co się nie zdarza mówią a ja im nie wierzę
  4. castus

    zadu(ma)szki

    pamiętaj : matkę swą i ojca, brata, przyjaciela, o wrogu nie zapomnij też płomyki łoju z ludzkich ciał zapal niech pełgają ilu odeszło byś mógł kpić? życie to gówno powiadasz ósmego dnia człowiek stworzył Boga aby podał papier…
  5. castus

    moja madonna

    pisałem na skale krótką opowieść o Tobie póki starczyło palców te czerwone to miłość białe...tylko ślad ścieranych kości
  6. castus

    magię

    brzmieć wyraźnie dzwonu czystym kryształem by każdy plebejski syn w obrzmiałej z nocy masce nadętego samolubstwa lub niewiasta z tacą kolan pod tarczą lycry szeroko rozwartych wpatrzona w kolejny ślad życia poczuli tu i teraz nie było mi dane poszukując skazy istniejącej dotykam wrzodu własnego ja jeszcze nie tryska na razie wzbiera ropą choć to towar pożądany śmierdzi.
  7. castus

    coś

    coś się kończy z jaskółkami odleciały uśmiechy obojętność podgrzewana starym słońcem zamgliła intymne pejzaże na komodzie smutno więdnie niedopatrzona fotografia szpaki kończą obgryzać miłorzęby czerwone ze złości
  8. castus

    piszę...

    za błędy przepraszam...wklejone bez czytania...
  9. castus

    piszę...

    pisze… a jak ja piszę to szumią dęby kuropatwy padają na pysk węgiel zamienia się w diament ja to wiem a wasze zdanie nie istotne ty pierwsza z lewej pytam…czym jest ból no tak…defloracja i to wszystko? hej poeto z szczurzą twarzą ty…naćpany od rana własnym ego wiesz? gówno wiesz nie wydany geniuszu jak ja nie wiem to nikt nie wie szesnaście głównych Religi i parę tysięcy odłamów rżnie wszystkich w bambus usiłując nadać znaczenie tak prostej sprawie wiesz mała ból to istnienie zaczynasz być…zaczyna boleć i żadne ale Maryśka nie pomoże zawsze możesz dać na tace i się ludzić co czuję patrząc w oczy niemowlęcia umierającego? współczucie? …dla tego kłębka podstawowych związków chemicznych zadumę?...nad duszą czystą? co czuję?... wprowadziłem drobne modyfikacje...wybaczcie że tu...zostawiam pierwowzór żeby nie tracić sensu wypowiedzi piszę, a jak ja piszę to szumią dęby. kuropatwy padają na pysk. węgiel zamienia się w diament. ja to wiem, a wasze zdanie nie istotne. ty pierwsza z lewej! pytam - czym jest ból? no tak. defloracja i to wszystko? hej poeto z szczurzą twarzą, ty! naćpany od rana własnym ego. wiesz? gówno wiesz, nie wydany geniuszu. jak ja nie wiem to nikt nie wie. szesnaście głównych religii i parę tysięcy odłamów rżnie wszystkich w bambus, usiłując nadać znaczenie tak prostej sprawie. wiesz mała - ból to istnienie. zaczynasz być…zaczyna boleć. żadna ave Maryśka nie pomoże. możesz dać na tace i się łudzić. co czuję _ patrząc w oczy umierającego niemowlęcia? współczucie? - dla tego kłębka podstawowych związków chemicznych? zadumę? _ nad duszą czystą? co czuję...
  10. castus

    pruchno

    powoli drewnieje skóra pokrywa się twardymi bruzdami kory coraz mniej chodzę lubię stanąć w słońcu jego słodkie promienie budzą odległe pachnące miodem wspomnienia jedzenia z lekką nutą seksualności wczoraj obsikał mnie pies nawet chciałem go kopnąć ale nieźle już wrosłem zaczynają siadać na mnie ptaki śpiewają próbuję szumieć do wtóru gdy tylko wiatr przechodziła rano spojrzała zamyślona na wargach błąkał się uśmiech położyła dłonie na mojej chropowatej powierzchni roześmiała się w głos kocham drzewa rzekła i poszła chyba zakwitnę…
  11. słów szyk pełen myśli pustych gościu tworzy i nadaje wszak poetom złotoustym rym nie zawsze w końcu staje... mnie tam żaden problem przyznać rację mi nie zależy...a polemizować owszem będę ...
  12. całkowicie sią z Szanownym Panem zgadzam... niemniej jednak skłonny jestem polemizować...
  13. o północy po trzech porcjach śledzika marynowanym grzybku i oliwkach anusza lekko otarłszy się z resztek oddanego poczęstunku dokładnie upychając wystającą słomę po kieszeniach były hrabia Chochoł zaintonował gości… imć pułkownik Wołodywszczak z szanowną małżonką wszedł…strzelił obcasem skłonił się nisko zdejmując pióropusz darowany w czasie ostatniej wyprawy krzyżowej do czerwonej ziemi przez wodza Czarna Stopa… posypał się mak ciszy…a tuś chamie rogi schował rykną przywódca pomniejszej większości podnosząc mordę z talerza sałatki [pomidory feta ogórki oliwki…dobra] lekko rżnięty menuet zbladł zakołysał się z wrażenie i ruszył w tango… a za nim reszta narodu nie przebierając w środkach pół środkach i trzewikach stojących rzędem pod ścianą tylko Ali jak zawsze spokojny cherlawy i małomówny z kamienną twarzą pociągał dalej tajemniczy napój z bidona.
  14. castus

    kwiaty...

    wtedy nie były by...kwiaty :)
  15. castus

    kwiaty...

    zapięty po szyję po kokardę (jak mawiasz kochanie) w ucisku swoich własnych barier lęków nadziei skąpany w zaczynie bimbru osobowości zaczynam fermentować gazy z sykiem przypominającym pierdnięcie intelektualisty po grochówce ale o zapachu konwalii o świcie otaczają mnie wonią konformizmu plan na dziś koniec fermentacji i ucieczka przed czym od kogo ku czemu namiastka przeznaczenia zaczyna kapać wysoko procentowym wyobcowaniem na zdrowie na cholerę na grób…
  16. castus

    stołu zapis

    czwórnóg z blatem za pan brat pod obrusem w dzikie myśli tętnią słoje na nadzieję na niedzielę z plamą z tamtych świąt ludzi dwoje spożywają pieprz i sól dzielą oko ząb za ząb szklane wino seks z keczupem majonezem grzanki z rozrywanych snów serca stygną tańczy walca dziki stół plącze nogi myli sęki wielki ból wszystkie bogi ręki nogi pieprz i sól nadzieja głupim uczuć ul…
  17. castus

    przed wierszem

    bardzo serdecznie Wszystkim dziękuję za komentarze :).
  18. castus

    Świergoty

    przyjemnie obserwować Twój rozwój...Quimeen...ależ tak!
  19. castus

    przed wierszem

    między ustami a początkiem wiersza zakwitają domniemania z perspektywy pierwszej zwrotki widać wyraźny ślad szminki list nie wysłany dyktowany palcom z pamięci trzynaście /liczba feralna/ stron zapisanych drobnymi łzami biblia życia przed spełnieniem bilans rymów w horyzoncie nicnieznaczeń ujemny
  20. czwórnóg z blatem za pan brat pod obrusem w dzikie myśli tętnią słoje na nadzieję na niedzielę z plamą z tamtych świąt ludzi dwoje spożywają pieprz i sól dzielą oko ząb za ząb szklane wino seks z keczupem majonezem grzanki z rozrywanych snów serca stygną tańczy walca dziki stół plącze nogi myli sęki wielki ból wszystkie bogi ręki nogi pieprz i sól nadzieja głupim uczuć ul…
  21. castus

    sierpie...

    sierpie idą panie… kłosy wybrzmiały echem chuci wiatrem podszytej jakie tam kręgi panie… młode w zbożu igrają to i wygniotą tamte dziury panie… to jak ruskie szli tanki płonęły i ludzie to chleb nie rośnie śmierć panie naznaczyła kapliczka panie… a była ino tam teraz wielka świątynia dzwony biją szukając Pana a On tu panie… w każdym ziarnie chleba naszego…
  22. castus

    nie raz...

    hoć byś mnie szlachtowała słowem jak nie raz wybaczę jak zawsze
  23. castus

    motyl

    w bezsilnej pięści pomięty szept za błędnej kurtyny oklaski odchodzisz dumna ten ramion gest wprost w jupiterów blaski na scenie papierowy krzyż pod nim madonna głupoty scena zapałki publika ty ogniem zatańczył motyl w popiele szukam żaru łez znajduję ciepły ogryzek w bezsilnej pięści pomięty szept powoli cichnie w dymie
  24. w bezsilnej pięści pomięty szept zza błędnej kurtyny oklaski odchodzisz dumna ten ramion gest wprost w jupiterów blaski na scenie papierowy krzyż pod nim madonna głupoty scena zapałki publika ty ogniem zatańczył motyl w popiele szukam żaru łez znajduję ciepły ogryzek z bezsilnej pięści pomięty szept odpływa dymu motylem...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...