Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

castus

Użytkownicy
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez castus

  1. castus

    proszek...

    w zwiędniętych włosach starych drzew jeszcze się dydko śpiewu tli wiatr przywiał znikąd sparciały koc kosmyki włosów wełna łzy księżyc przechera zahihra chytrze warczą wiewiórki w swych dziuplach łżą idzie na jesień gna gorsze smutki a może wiosna z miną złą diabli nadali anieli wzięli chłop plunął w dłonie siekierka w ruch dziś zamiast ryby tak przy niedzieli pożremy ości i żabi śluz poczem beknąwszy sobie treściwie pójdziemy czesać skundlony świat ludzie choć puści jakby weseli jakby na proszku byli od lat
  2. castus

    20kwiecień

    dwudziestego kwietnia gdy spadam a często zdarza się to głową lub nerką i wtedy też terkoczą w kieszeni te cholernie nie zużyte zapałki jakby pełne żalu o brak płomienia czy chociażby stróżki siwego dymu. z daleka pierwsze kwiecie rzepaku żółci się nieporadnie wywołując pulsacyjne namiastki zbiorowej pszczelej pyłofurii na grzyby przyjdzie poczekać do sierpnia jeśli deszcze i spadnę... na żółtym kwiatku pszczółka mój bratku a z góry leci coś jakby śmieci
  3. pachniałaś mlekiem nieskoordynowane źrenice robiły kameleonopodobnego potworka najpiękniejszego rowerek kupiłem przypadkiem po prostu był w sklepie takie czasy tupałaś na mrówki i zbierałaś lalki już dawno nie ma tej huśtawki zostały szwy na szczęście pod włosami szkoła dyplom...kiedy Pani ma smak Bellsa tatku nic się nie zmieniłeś i łez za niczym...
  4. macierzanką mi pachniałaś konwalie w tle wpływa leitmotiv bez sensu macierzanką mi pachniałaś albo bzem podświadomie próbuję rozbudować bazę woni macierzanką mi pachniałaś to był sen wpół rozbudzona świadomość łapie równowagę tępy ból kręgosłupa zagłusza kaszel zgrzyt płuc chłepczących nachalnie ranek wypełnia pustkę czaszkopuszki rezonuje i zmusza palce stóp do rozpaczliwej macanki z kapciami gdzieś tam były w próżni pod łóżkiem już nie istotnej ciepła żółta plama rozpuszcza narastający wstyd macierzanką mi pachniałaś zamykam świat powiekami...
  5. castus

    sąd ostateczny

    ( nie uciekam nauczony trwogą wszechobecności ) wyjdę zza wachlarzy czasu stanę nagi wstyd skryję za strachem spłonę tęczą siwizny wyznam grzechy kleknę po raz pierwszy obok kromki gdzie pleśń rozlała niebieskość ujrzę sens ziemi czasu życia nie sądzę abym zrozumiał...
  6. castus

    kantyczka...

    dlaczego falujesz morze w sny bałwany ślesz muzyką łez dlaczego kwitniesz teraz płatki uśmiechów rzucasz pod kule dlaczego bijesz serce niesforne ku czemu gnasz tę smutną krew dlaczego świecisz słońce moje oślizgłe ciepło ślesz w oczu ślad nie mam palców które wyrwały by każdy strzęp pamięci dlaczego mnie miłujesz duszo jedyna mnie który nie prosił... dlaczego?
  7. castus

    śmierć.

    wstrząsnęłaś się chłodem braku można poczuć chłód z powodu braku...kogoś...czegoś...tak myslę. się pozdrawia i thx:)
  8. castus

    śmierć.

    rano wkładając sukienkę nowego dnia wstrząsnęłaś się chłodem braku byłem sekundę wcześniej lubieżnie patrzyłem na nabrzmiewające sutki pieszczone jedwabiem rozdzielił nas brak wspólnego oddechu...
  9. castus

    szacun dla P.

    kiedyś nauczę się tak jak ty odnaleźć słowa ubrać je w sny kiedyś wymyślę nie gorszy wiersz na razie czytam ciebie...wiesz to nie jest zazdrość to nie są łzy bywa ktoś lepszy to zawsze ty ale uchwycę w końcu swój rytm rozpędzę zdania w wiraże znaczeń spod kół przenośni wytryśnie dym umiem jak ty...tylko inaczej
  10. nie komentuje się wierszy bo duszy tykać nie nada wsłuchany w ciszy oddech śpiewny zdrada myślę...zdrada wsłuchany rysuję z rozmysłem ślad pierwszy nad ranem wypuszczam duszy obolałe macki jak kwiat prącia kochanka czułym ciepłem chętnego języka wydobywa z nieistnienia nie komentuje się wierszy przypadkiem napisze odkrytkę z krakowa czy kutna kocham cię maleńka...pogoda tu cudna...
  11. castus

    odkrycie...

    sie pozdrawia i...;)
  12. castus

    odkrycie...

    pomiędzy resztkami niegdysiejszych ścięgien brudnym zarysem płuc przed ostatnim prześwietleniem a rzadkim biciem mięśnia miłości szczodrze podlewanego bimbrem tuż przy tym dziewiątym żeberku ponoć nad wymiarowo boskim tli się jakieś małe przyćmione pieprzone światełko powiem wam kurwa że sam jestem rozjebany do bólu tym odkryciem i niech nikt mi nie pierdoli o jakiejś duszy cyborg jestem i chuj...
  13. castus

    własnej...

    księżyc na niebie niebiesko złotym całkiem nagutki fika koziołki a na nim palmy na palmach koty dołem sasanki i zagon fiołków wyobrażenia urojone ,chore znaczenia ,podłe myśli ,rzeczy oczywistość trochę mnie ścięło strach ścisną żyłkę boskie to dzieło oddech straciłem inną pastylkę prędko zażyłem rzeczywistość ,marszczy odbicia ,oczy wistości ,wiwisekc jaja i trochę szkoda że zszedł mnie trabant bo takie fajne tam były siupy zapachy fiołków i koci amant a tu kręcimy się wokół dupy
  14. castus

    pasja...

    nie róże mam lecz osty dni zwyczajnych nie miód nudę chwil nie bogactwa ot skarpety przetarte i żal mógł być szampon z tych lepszych nie nasze to dzieci życie wnoszą w podwórze te wszystkie nie nie warte jednego słoja złotych mirabelek matek i ojców dawno brak by uczyli jak z wspomnień wyczytać przepis na życie co szarpie struny słów w skowyt pasji...
  15. castus

    ja...

    parę wartości styrane kości te bolą nawet po czystej a tamte już mniej oczywiste ślad bata na dupie skleroza nie łupie biel czerwień i zieleń i czasu niewiele
  16. spadają liście złocistokrwiste szepczą szelestem ostatnich dni deszcz je zapłakał wiatr po nich skakał lato śpiewało im nasze sny starość nie radość motyle liście zdrewniałe członki podagra rwie z wiosną śpiewałem z latem skakałem z jesienią błotem pochylam się a oprócz kości jest ból miłości gdy ktoś odejdzie a kogoś mniej łzy deszczą twarze młodzi już starzy liście mi spadły i jakby lżej...
  17. człapię w kaloszach a błoto rozdarte krokiem niepewnym dygocze drży mlaska miąższyście przez spadłe liście cmokając czule stopy me tuli schowane w kaloszach i nie jest to ważne że kapie i siorbie stróży i chmurzy a niebo szczy to wszystko błahostka ślad muchy drobnostka cóż zmoże nieboże gdy jesteś TY?
  18. castus

    kartoflisko...

    pierwsze liście wyglądam ze skorupy oczy przecieram z nalotu kultury lecą cicho skwiercząc a więc pożar a myślałem jesień wychodzisz? kup piwo spragnionemu... poszła w taki żar boso pałęta się zapach palonych łętów
  19. castus

    w dupie mam...

    już dawno wszystko mi zwszystkojenoczniało bułka smakuje jak kartofel krakowska parzona jak zwyczajna na toaletowym kobiety przypominają starych smutnych mężczyzn nawet wódka przyjaciółka litościwa nie chce kacać... czysta pierdolona egzystencja zero idei pragnień marzeń kasa tu kasa tam kasa jeszcze gdzie indziej masz kasę jesteś nie masz egzystuj albo zdechnij jako zuch szkaradny acz ideowy wiedziałem że mam 1/35.000.000. całości i ktoś mi to zajebał wot historyjka...
  20. castus

    psalm...

    niedziela w niedziele lubię sobie robić kupki delikatne byle oddech wznieca chmurki skrzenia między tyłem lodówki a szafką trzecią kuchenną ścieżkę wydeptały sobie karaluchy długowąse przyjaźń kreśli cienką kreskę braku strachu kawa paruje jeszcze wytrzeźwieniem posennym pęsetą idealnym narzędziem boskiej precyzji delikatne ujmuję następnego twórcę kupki skrzydełka mimo całego obrzydlistwa są piękne
  21. castus

    elba...

    między kroplami dżdżu na wyspie zwanej elba zakwitły bzy lub może to były fiołki a może ślady stóp i już na wiek dwa trzy czy wieczność całą na plaży dziki piach te bzy i ty nie bardzo zakochana i fiołki i robi człowiek szczęśliwe fikołki bo radość go rozpiera razem na elbie jak pięknie cholera
  22. castus

    lato?

    łąkowych dłoni smak na oczach goszczę wszak narodziny wesołych syndrom dni talerze nieumyte i czekaniem kapią godziny poszczę zapatrzony w okruchy secundo bez smaku duo bez zapachu tercjo bez koloru w bezdechu odzyskuje wszystkie palone słońcem feromony serce naćpane staje zero detonacyjna dawka nitrogliceryny niszczy tak pięknie zarysowane zejście
  23. castus

    se pytam...

    czy zdążę jeszcze miodów roku tego rozpuścić na nalewki wypić nie zamierzam do woli sobie używajcie gdy akacja mi w duszy zaśpiewa zamrą bzy w szarość kiście myśli bezwstydnych wybudzę w ramy bioder ukochanych a grajcie nam robaczki skrzydłami jakby to ostatni raz i wers przed słowem jedynym
  24. struny fal stopione w sopel zasłuchane w perłopławów śpiew o smaku i zapachu piachu o świcie gdy przełykasz i smutno wykręcasz flaszkę i śmiech za całą naszą teraz pustą wszech istotę rzeczy tu wyjmuje z kapelusza króla królik się nie rusza ona go tuli wrona cienko skrzeczy cholera cholera cholera wrona symbolem trumiennym bywa tym razem młoda jeszcze jeszcze całkiem żywa śmiech za całą naszą teraz pustą wszech istotę rzeczy spływa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...