Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ania_Ostrowska

Użytkownicy
  • Postów

    1 554
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ania_Ostrowska

  1. Ania_Ostrowska

    Kulturysta

    Wuefu chłopaków w Trzebuczy, Stach, ex kulturysta dziś, uczy. Choć stary wciąż jary po lekcjach panienki też uczy.
  2. Ania_Ostrowska

    Kulturysta

    Stach, kulturysta z Mrągowa, Co noc się napina od nowa. Siły roztrwania, kawał drania - zgrzyta zębami teściowa.
  3. masz wiadomość na pniu starej wierzby dla potomnych? Pozdrawiam - Ania
  4. Łatwe rozwiązanie; wielkie bum! i po problemie. A gdzie gorycz, gdzie pustka nie do zapełnienia, gdzie oswajanie się z samotnością, gdzie poczucie, że nowe szczęście ma zbyt wysoka cenę? Czyta się gładko ale pozostaje niedosyt... Pozdrawiam - Ania
  5. Ania_Ostrowska

    Kulturysta

    Szczerze mówiąc, nie pomyślałam o takiej interpretacji :) Zazdroszczę Ci tego "nadmorsko" - ja całe lato spędzam w mieście - Ania
  6. Ania_Ostrowska

    Kulturysta

    Xin, kulturysta z Makao, chętnie obnażał swe ciało. Muskuły sprężał lecz choć zwyciężał, babie wciąż było za mało.
  7. deszczowe niebo rozchlapują kałuże bose anioły
  8. może lepiej "zwiędłych" ? Pozdrawiam - Ania
  9. OK, bardzo proszę. Dla mnie to unikalna umiejętność zbudzenia w odbiorcy wrażliwości na tzw. wartości uniwersalne, za pomocą konkretnego, prostego, rzeczywistego obrazu. Minimum słów - maksimum siły rażenia. Sztywne reguły dyscyplinują, zwłaszcza na początku na pewno pomagają. Tyle. W twoim utworze nie da się zobaczyć żadnego obrazu. Dlatego pozwoliłam sobie na taki komentarz. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. Ania
  10. Ewo! zanim się rozkręcisz, poczytaj trochę haiku i na temat haiku, please!!!!
  11. Bardzo, bardzo dziękuję. "Własne niebo, własne marzenia i tylko ta samotność niczyja" pięknie to ująłeś; brzmi jak motto :) Pozdrawiam -Ania
  12. no i mamy o czym pisać :))))
  13. Tak, owszem, i dbamy, wyobrażając sobie, że "potem" wystarczy tylko bardzo mocno się starać, żeby kogoś uszczęśliwić - a to z kolei utożsamiamy z własnym szczęściem. Nie wystarczy. Tak samo (jeśli nie bardziej) ważne jest dbanie o siebie. Ale wpajano nam, ze troska o siebie to egoizm. Więc z romantycznego snu musimy obudzić się boleśnie, tyle, że za jakiś czas zapominamy, i znów tęsknimy... I tak się to kręci :)
  14. A mnie się ten początek bardzo podoba. Odwieczne tęsknoty - "Właściwie to nie wiem, czy dom ten spotkałem gdzieś na trasie, czy powstał on w mojej wyobraźni." - gdzieś tkwią. Co z tego wyniknie? Też z zainteresowaniem poczekam. - Ania
  15. Przeczytałam. Na tle poprzednich wypowiedzi chyba moje poczucie humoru jest "inaczej". Sorry, ale dla mnie to brzmi jak męska wersja kobiety w ostrej menopauzie. Poszukam głębiej, może coś znajdę - Ania
  16. Dzięki. Jeszcze malwy i smolinosy :)
  17. Może i będzie. Kto wie, co wena przyniesie :) Ale z pewnością to byłaby już całkiem inna historia; w życiu na ogół, niestety, najbardziej romantycznie jest tylko na początku :) Dzięki, że wpadłaś do mnie - Ania
  18. Cóż, takie "rewelacje" marzyły się już chociażby R.Vadimowi w "Barbarelli". Z fatalnym skutkiem dla urządzenia, o ile dobrze pamiętam :) A tak gwoli ścisłości, w związku z "wyraźnie" miałam na myśli następujący fragment: "- Jeśli nie mogę nakłonić niebios, poruszę piekło - była wyraźnie z siebie zadowolona. Nieubłaganie nadszedł termin spotkania z profesorem. Czekała z niecierpliwością. W sekretariacie Instytutu znalazła się pięć minut przed dziewiątą. Była wyraźnie stremowana i niespokojna. Jednak jej determinacja i ciekawość wyraźnie górowała nad strachem, i niepewnością." Również pozdrawiam, zaciekawiłeś mnie; w wolnej chwili na pewno przeczytam i skomentuję Twoje wcześniejsze teksty - Ania
  19. Oj, Łobuzie, Łobuzie - czas dorosnąć :) Miło Cię znów usłyszeć - Ania
  20. - W pierwszej części, trochę za gęsto od "wyraźnie". - W zdaniu "Nieubłaganie nadszedł termin spotkania z profesorem." bez sensu jest użyte "nieubłaganie" skoro bohaterka czekała na spotkanie z niecierpliwością. - Pseudonaukowe wywody profesora jednak trochę bym skróciła, bo w pewnym momencie stają się zbyt nużące. - Końcówka mnie rozczarowała, po rozwoju sytuacji na spotkaniu z profesorem spodziewałam się raczej bardziej atrakcyjnych konsekwencji :) Generalnie pomysł bardzo OK. Pozdrawiam - Ania
  21. Jedna tylko uwaga: "Stawali się autorytetami z racji na staż trwania." chyba "stażu trwania". Poza tym przyłączam się do pochwał :) Ania
  22. Nad wysokim, zaniedbanym żywopłotem, powoli ciemniał gorący, sierpniowy wieczór. Rabaty nasturcji przygniecione wielogodzinnym żarem, otuliły się litościwym cieniem. Stary pies sąsiadów oszczędnie szczeknął na kota, który z nonszalancko wyprężonym ogonem, leniwie przedefilował mu tuż przed nosem by za chwilę zniknąć wśród dalii. Tylko maciejka pachniała jak wściekła. Słodko nie do zniesienia. Nieruchoma postać skulona na leżaku poruszyła się. Dziewczyna? Raczej kobieta. Drobna, ciemnowłosa, w zbyt luźnej sukience nasuwającej jednoznaczne skojarzenia. A może nie? Sięgnęła po kolejnego papierosa, ale okazało się, że poprzedni był już ostatnim. Postronny widz mógłby się nieco zdziwić, bo kobieta nie okazała żadnych emocji. Beznamiętnie zgniotła pustą paczkę i wróciła do poprzedniej pozycji. Zastygła. Mijał kolejny dzień, kiedy rozpaczliwie i bez sensu przeszukiwała banały, uparcie drążyła tandetne szmiry, nicowała na wylot frazesy, jednym grymasem ust unicestwiała święte mądrości prababek. Wciąż nie wiedziała jak ma nazwać i sklasyfikować kłębowisko myśli, wyrwane z zaklętego snu, poróżowiałe uniesienia i bladziutkie chcenia przepychające się do świadomości. Opory i lęki potykające się w nierównym tańcu z nadzieją, wstydliwą a przecież namolną jak upierdliwy żebrak pod kościołem. I jeszcze jeden i jeszcze raz, od kraja do kraja. - No, postaraj się trochę bardziej - syknęła zniecierpliwiona. – Bo jak nie, to trzeba będzie nazwać rzecz po imieniu, uczciwie, a chyba tego byś nie chciała, prawda? Prawda. Sama prawda i tylko prawda. Ale, na litość boską, kto w dzisiejszych czasach ma jeszcze takie skrupuły? Niczym w starym fotoplastykonie, zaczęły się przesuwać wyblakłe, pocztówkowe obrazki. Pokład żaglówki nierytmicznie kolebanej przypadkową falą. Gdzieś daleko mruczy zabłąkana motorówka. Jedno po drugim gasną światła na brzegu. Tajemnicze szelesty w trzcinach. Ciemnogranatowe niebo rozgwieżdżone do granic możliwości. Ciepłe palce pozornie od niechcenia wciąż szukające schronienia w jej dłoni. - Nie zimno ci? Kiedy noc się w powietrzu zaczyna Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy Wszystko chciałaby w ręce brać Diabeł dużo jej daje w podarku Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku Noc te gwiazdy do uszu przymierza I z gwiazdami chciałaby spać Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to Gałczyński. Dźwięki wylatywały z pudła gitary jak nocne motyle. Gubiły się zaraz potem i znikały wraz ze słowami w mroku. Gdyby tylko udało się jeszcze zagłuszyć złośliwe brzęczenie pamięci, zresetować nierozważne obietnice, klejące się teraz jak dzieci z łapkami po landrynkach, może mogłaby... Wszystko inaczej. Nie te oczy, nie ten dotyk, nie ten zapach. Ale zanim dur gwiezdny ją oplótł Idzie krokiem tanecznym przez ogród Do ogrodu przez senną ulicę Dzwonią nocy ciężkie zausznice I przy każdym tanecznym obrocie Szmaragdami dzwonią kołki w płocie Wreszcie do nas pod same okno I tak tańczy i śpiewa nam Dobrze znana a wciąż tak samo fascynująca gra. Na gesty, spojrzenia, słowa niewypowiedziane, zawisłe na krawędzi, a mimo to słyszalne najpełniej. Powiedzieć tak, żeby zawsze było bezpiecznie, że przecież ja wcale, nie, skąd, ja tylko tak… Obojętnie oderwać wzrok, kiedy wszyscy milkną. Ten moment, gdy pada wreszcie otwarte: chcesz? jest i satysfakcją i sygnałem do odwrotu, bo przecież tylko dobrze się bawimy, przecież mamy trzymać się tej cholernej konwencji, że wakacje, że nie na poważnie, że tylko tak… Więc uciekamy w żart, unik na chwilę, z lękiem i drżeniem, bezgłośnym wołaniem: nie przestawaj, przyjdę, chcę, ale jeszcze nie dziś.... Zimno mi. Obejmij mnie, posłuchaj… Ja jestem noc czerwcowa Królowa jaśminowa Zapatrzcie się w moje ręce Wsłuchajcie się w śpiewny chłód. * Na tym rękopis się urywał. Delikatnie pogładziłam zabazgrolone kartki jakbym chciała dotknąć czyjegoś policzka. Ogień w kominku już prawie wygasł, ale kiedy ofiarowałam mu kolejne, zgniecione kule, płomień na chwilę strzelił wysoko. Za oknami wył wiatr.
  23. Za dużo wielkich słów do tak wątłej treści. Ktoś z komentujących kiedyś na tym forum mądrze napisał (niedokładnie tymi słowami, których użyję ale mniej więcej taki był sens), że są takie emocję i przeżycia - najprawdziwsze i najszersze, o których niekoniecznie trzeba zaraz pisać. Ja sobie to wzięłam do serca (choć też nie końca konsekwentnie). Jeśli to początek Twojej przygody z pisaniem (?) radziłabym zacząć od czego bardziej fabularnego, jakiejś historii (najlepiej z dialogami), która zaciekawi czytającego a równocześnie da Ci możliwość podszlifowania warsztatu. Bo np. używane w tym tekście wielokropki w takiej ilości sa kompletnie niestrawne. Życzę powodzenia w dalszych próbach - Ania
  24. Ładne opowiadanie. Skromne. Bez pretensji na moralizowanie. Kilka propozycji technicznych: "nawet nie byłam zainteresowana jej przeznaczenia." - chyba "ciekawa" brzmiałoby lepiej "Siadłam na ławeczce i oglądam szkiełka łączone z metalem. – Ładny." - napisałabym "i zaczęłam oglądać" "- Ma pani coś do zjedzenia?- kontynuował głos. " - zostawiłabym samo pytanie "- Bardzo panią przepraszam- wycofywał się." - chyba lepiej "wycofał się" "kropelki potu wystąpiły na czole i pod nosem." - napisałabym "na czole i pod nosem poczułam kropelki potu" "Zajrzałam przez ramię, w garści trzymał kilka żółciaków, rysy twarzy zaostrzyły mu się, usta wygięły w podkówkę. Wrzuciłam mu w garść kilka monet." - może jedną "garść" zastąpić "dłonią"? Ponadto całość przepuściłabym przez Worda - łatwiej wyłapać drobne usterki interpunkcyjne. Pozdrawiam - Ania
  25. Przerażająco prawdopodobne i dobrze napisane. Jedyna rzecz, która okropnie rozpraszała mnie przy czytaniu, to przecinki powstawiane w dziwacznych miejscach. Zupełnie nie rozumiem, czemu to służy? Ania
×
×
  • Dodaj nową pozycję...