Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ania_Ostrowska

Użytkownicy
  • Postów

    1 554
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ania_Ostrowska

  1. koniecznie trzeba jeszcze dodać o puszczaniu w trąbę i puszczaniu kantem -czy możesz to zrobić? bo ja już chyba nie potrafię :))
  2. Doskonałe!
  3. Bardzo fajne. Dwie propozycje: zamiast "nieszczęśliwie dla mnie" napisałabym "pechowo dla mnie", a pomiędzy "tyle" i "co" brakuje przecinka. Pozdrawiam - Ania
  4. Racja, niestety... :) Stach, kucharz z Dębowej Łąki Poleca fasoli strąki By wytrwale W karnawale Wystrzałowe puszczać bąki
  5. Chyba już w ten weekend film wchodzi "normalnie" do kin, trzeba tylko poszperać w repertuarach, bo chyba ten rodzaj filmu w multipleksach na szeroką widownię raczej liczyć nie może. Gdybyś się skusił i film zobaczył, odezwij się potem koniecznie, proszę, bardzo jestem ciekawa Twojej opinii :)
  6. Pewnie :) to tylko takie tam, babskie marudzenie... Gorliwy korektor w Wysokiem Błędy wyławiał czujnym okiem Literówki Gniótł jak mrówki Ortograficzne puszczał bokiem
  7. Dzięki, Moja Niezawodna Czytelniczko :) za obecność, za ciepłe słowa, a życzenia z serca odwzajemniam :) Ania
  8. Staram się, jak mogę, ale i tak nie mogę za Tobą nadążyć :( Pyta dozorca z Jarosławia: Co, u licha, tu się wyprawia? Myszy grasują Baby się prują A pan mi jeszcze puszcza pawia? Szepnęła żona w Olkuszu: Zaszyjmy się, miły, w buszu Będzie goło I wesoło Mąż puścił to mimo uszu
  9. Taki skrócik myślowy :) Faktycznie, chyba nie najszczęśliwszy... Dzięki za odwiedziny - Ania
  10. Wczoraj w warszawskim kinie „Muranów”, w ramach projektu „era nowe horyzonty tournee 2010”, odbył się przedpremierowy pokaz „Hadewijch” - niezwykłego filmu Bruno Dumonta (scenariusz i reżyseria), uhonorowanego w 2009 roku nagrodą Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) na festiwalu w Toronto. Miła odmiana po komercyjnej sieczce serwowanej przez większość kin, choć słowo „miły” wyjątkowo do tego filmu nie pasuje. To było jedno z tych nieczęstych przeżyć, kiedy w trakcie projekcji na sali nie słychać siorbania coca-coli, chrzęstu popcornu ani szelestu opakowań po batonach, a po pojawieniu się napisów końcowych, przez dłuższą chwilę widownię przygniata wymowna cisza. Intrygujące, bo na dobrą sprawę, od strony przesłania, film nie oferuje niczego nadzwyczajnie odkrywczego. Upraszczając dałby się zamknąć w czterech krótkich zdaniach: Skąd rekrutują się terroryści? Z fanatyków religijnych. Skąd biorą się fanatycy religijni? Z niedostatku miłości. Ot, i wszystko. Ale trzeba zobaczyć, jak Dumont potrafił to pokazać! Trudno przecenić zasługi fenomenalnej Julie Sokołowski, która stworzyła postać głównej bohaterki, Celine, arystokratycznego pochodzenia paryskiej studentki teologii i żarliwej kandydatki na zakonnicę o imieniu Hadewijch, w jednym. Nawiasem mówiąc, imię „Hadewijch” w filmie pada dwa, może trzy razy, bez żadnej bliższej informacji. Gdyby nie kinowe ulotki, nie wiedziałabym wcale, że „w oryginale” należało do średniowiecznej flamandzkiej mistyczki i poetki ”przepełnionej bezgraniczną miłością, tęsknotą i potrzebą fizycznej bliskości z Bogiem”. W relacjach średniowiecznych - OK, takie sformułowanie nie zgrzyta, ale kto kupi taki język i takie potrzeby współcześnie? I za jaką cenę? Ano właśnie. Religijnej egzaltacji dziewczyny (a właściwie, nazywając rzecz po imieniu: religijnej obsesji) nie wyjdą naprzeciw ani przełożone w klasztorze, bez oporów pozbywając się kłopotliwej postulantki, ani wręcz karykaturalnie chłodni i obojętni rodzice. Celine samotnie pogrąża się w namiętnym pragnieniu osobowego zespolenia z Jezusem, dla Jego Miłości jest gotowa cierpieć głód i chłód, bez słowa skargi przyjąć odrzucenie, ponieść wszelkie ofiary. Trudno o bardziej podatny grunt dla przygodnie spotkanego, islamskiego fundamentalisty, Nassira, który skrupulatnie wykorzysta okazję. Uśmiech Boga. Gdyby nie litościwy Samarytanin w osobie zagadkowego recydywisty, pracownika budowlanego z klasztoru, w finałowej scenie Celine dołączyłaby do świetnego grona męczenników. Za wiarę? Nie wydaje się. Mnóstwo jest w tym filmie scen niejasnych, niepoddających się łatwym ocenom i łatwym interpretacjom, a przez to długo po zakończeniu uwierających jak włosiennica. Nie daje się po prostu wzruszyć ramionami: Nawiedzona małolata, miała nierówno pod sufitem, biedna mała, mnie to na szczęście nie dotyczy. Długo nie sposób usunąć z pamięci twarzy Celine, trochę topornej, bez śladu upiększania, momentami irytująco bezmyślnej, a chwilami dziecinnie niewinnej. Natarczywie cisną się pytania: Gdzie przebiega granica „normalnej” wiary? Jak nie być „letnim”, ale nie wpaść w pułapkę nadgorliwości? Jak wymierzyć „właściwe” proporcje miłości własnej i do Boga? Czy i jaki sens dla dzisiejszego człowieka wierzącego, ma umartwianie się, posty, nakazy i zakazy? Czy to rzeczywiście może być drogą do Boga? A mistycyzm? Między bajki włożyć? Sala była pełna. Czy może ktoś z Was też widział ten film? Fajnie byłoby się przekonać, że na kimś jeszcze zrobił równie duże wrażenie. Pozdrawiam - Ania
  11. Dusigrosza pod Tebami Omamiła amorami Kiecka kusa Na Zeusa! Rychło puści go z torbami!
  12. Rozbójnik w karczmie pod Rzymem Tęgim raczył się węgrzynem - Z dala, dziewki Od sakiewki! Bo gospodę puszczę z dymem!
  13. Na krakowskim rynku parami Milicjanci stali czasami W rozkroku Po zmroku Turystkom świecili ...oczami :)
  14. Niestety kończą mi się pomysły :) W noc poślubną w chałupie Witka Instrukcje odbiera kobitka: "A na śniadanie Zjadłbym, kochanie, Z grzybowym gulaszem kopytka"
  15. Kto nie pamięta :) Klasyka!
  16. :) W Chicago gangster Benito Postradał w akcji kopyto - Obyś do piachu Nie trafił, brachu! Wpadłeś z deszczu pod ...koryto Warknęła Juanita: Zabieraj te kopyta! Nie dla psa Kiełbasa Podłoga świeżo zmyta!
  17. Ukradkiem Janek (Zalesie) Za pazuchą flaszkę niesie Nagle gwizd! Nagle świst! Z kopyta ruszyli kolesie
  18. I cóż mam na to powiedzieć :) Wielkie dzięki! Rozumiem, że Chuck płynnym ruchem wykopał nas do... kopyta?
  19. Skarżypyto, skarżypyto! Gdzieżeś podział swe kopyto? A drugie masz? Za ile dasz? Pamięć dziurawa jak sito
  20. To wyłącznie zasługa Twojej inspirującej obecności! Ale doceniam wdzięk komplementu :) Niewierny mężuś w Zawoi Jak ognia wracać się boi Czy to żona Wyszkolona Wejście smoka mu już kroi?
  21. Ale stawiasz wyzwania :) Uderzać chciał Jaś (Jaźwiny) W konkury do Karoliny Że na kanapie Wnet ją obłapie - Lecz nadział się na fiszbiny!
  22. Oho! Wjeżdżamy na znajomy grunt :) Pewna kucharka (Piła) Wdzięków swych nie skąpiła Zamiast w koszu W biustonoszu Jaja z rynku znosiła
  23. Rzeczywiście brzmi bardzo szczerze, chyba kamień by się wzruszył, a "znamiennie drgające powietrze świąteczne" to ładne i trafne określenie, potrafisz trafić w sedno :) pozdrawiam - Ania
  24. Ów kuchcik Jan w Radości Wszelakie czcił krągłości Z braku laku Kubek smaku Pucował do białości!
  25. Zachwycał się kucharz w Radości: Co za karp! Istne cudowności! Ani ości! Ani kości! ...i zarąbał go bez litości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...