Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Barbara_Pięta

Użytkownicy
  • Postów

    1 171
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Barbara_Pięta

  1. hi hi, szykowny tytuł :-)))
  2. A John le Carre i jego "Tajny pielgrzym"? Książka nie jest łatwa w odbiorze, a jednak wciąga. I nie ma tam jakiejś wartkiej akcji, raczej mnóstwo rozstrząsania drobnych szczegółów, opisy prowadzonych gier psychologicznych itp. Zupełnie inna niż tradycyjne powieści szpiegowskie. Na pewno tu wrócę, zgadzam się również, że jest to proza poetycka. Tekst przypadł mi do gustu. Pozdrawiam.
  3. No no, z całkiem innej beczki. "Chciałem szczęścia wszystkich ludzi, ale doktryna nie wypaliła" - ubawiło mnie to nieźle :-))) Ale biurokracja panuje w tych zaświatach - wizy i tym podobne... he he. Wiesz, to dobry tekst dla samobójców, od razu im się odechce ;-) Czyżby się zakradł mały "błądzik" (może się mylę?) "zbierało go na wymioty" czy może "zbierało mu się na wymioty"? Sama nie jestem pewna. "Leciał z prędkością" - czegoś mi tu brakuje (z prędkością czego; z jaką prędkością) "Ta teczka, synu, to twoje sumienie" - cud miód! Może to teka z IPN-u??? :-))) He he... Bomba, utwór z "jajem" poprostu. Pozdr. B.
  4. Byłam na sekund pięć! Wpadnę jutro, bo teraz nie zdążę. Pozdro :-)
  5. Dziękuję Liso, mam nadzieję, że ciąg dalszy również przypadnie do gustu. Pozdrawiam serdecznie :-)
  6. No i ja też... osłupiałam! Biedny proboszcz, mam nadzieję, że to tylko omdlenie? :-))) Poziom adrenalinki wzósł niebezpiecznie, ciśnienie 200 ;-) Pozdrawiam
  7. To i ja dodam coś od siebie. Czytałam ostatnio kilka wierszy Wisławy Szymborskiej. One są tak cudownie banalne i proste. Takie życiowe. Teraz panuje moda na coś innego, ale to chyba nie znaczy, że musimy się jej bezwzględnie podporządkować. I nie chodzi również o to, abyśmy się całkowicie buntowali przeciw nowym trendom. Wiersz bardzo mi się podoba. Na pewno tu wrócę. Pozdrawiam :-)
  8. Płynie wartko, bez żadnych zgrzytów. Jak zwykle czytało się świetnie. Pozdrawiam :-)
  9. Kraina łagodności - podpisuję się pod tym, co napisał Asher i dodam coś od siebie jeszcze. Ten tekst nie musi powalać na kolana żeby był dobry. To taki rodzaj utworu, który przede wszystkim ma skłonić do głębokiej refleksji (tak myślę;-)). Bardzo mi przypadło do gustu to opowiadanie Natalio. Szukałam czegoś w tym temacie. I dzięki, że coś takiego napisałaś. Może też coś nagryzmolę... :-) Pozdrawiam O Jezu! Za dużo tych "cosiów" napisałam. :-)))
  10. Dzięki Jacku, szczerze mówiąc nie spodziewałam się że ten tekst wzbudzi jakieś większe zainteresowanie. Cieszę się zatem, że jest inaczej :-). Kolejne części z pewnością wyjaśnią wszelkie wątpliwości. Pozdrawiam ;)
  11. Kapitalny tekst! Nie wiem co więcej powiedzieć, hehe. Pozdrawiam twórczo :-)))
  12. To zdanie, które zaproponowałaś Aneto też mi się bardzo podoba, ale w tym tekście chciałabym jednak mieć tą Mariannę na początku zdania. Jeszcze się waham... Muszę to przeanalizować. Dzięki serdeczne za wszelkie sugestie. Może mój warsztat przestanie się wreszcie chwiać? ;-) Pozdrawiam
  13. Zmieniłam na "usytuowanej". Chyba będzie lepiej? Pozdrawiam
  14. Ojej! Zazwyczaj nie mam problemów ze znakami interpunkcyjnymi, ale w tym wypadku pociłam się strasznie nad stworzeniem chociaż jakiegoś krótkiego opisu przyrody i wywietrzały mi owe znaki z pamięci. Sorki, zaraz to zbadam. Dzięki Anetko za komentarz. Umiejscowiona ławka... hm. Może usytuowana, znajdująca się? Zobaczymy co lepiej pasuje :-)
  15. Leszku dziękuję za komentarz. Będzie ciąg dalszy :-). Pozdrawiam wieczorowo.
  16. To są teksty typowo warsztatowe. W związku z tym, że nie ma prozy warsztatu umieszczam je tutaj. Głównie chodzi mi o dopracowanie warsztatu w kwestii opisów (przyrody, ludzi i ich wyglądu czy zachowania). Dlatego też chętnie zapoznam się z wszelkimi komentarzami dotyczącymi umiejętności tworzenia opisów. Na porywające teksty chyba będzie czas później. Dzięki za komenta Stuk Puk :-))
  17. Gorąca, październikowa jesień kusiła bogactwem kolorów. Park mienił się barwami tęczy. Smukłe drzewa prężyły się wdzięcznie jak panny, potrząsając przy tym zalotnie burzą liści. Ciepły wiatr delikatnie podrywał do lotu pojedyncze listki, które niedawno opadły z drzew. Promienie słoneczne zręcznie wślizgiwały się we wszelkie możliwe szczeliny, wytryskując znienacka gdzie indziej burzliwą kaskadą ogników i oślepiając spacerowiczów. Marianna siedziała na ławce usytuowanej w obrębie placu zabaw. Lubiła tu przychodzić i obserwować małe, bawiące się w piaskownicy dzieci. Ich matki oblegające pobliskie ławki też były godne uwagi. Niektóre z nich wchodziły razem z maluchami do środka. Tam rozgrywały się iście architektoniczno-piaskowe wariacje. Powstawały niezwykłe budowle, po czym jednym pacnięciem jakiegoś rozochoconego malucha były równane z poziomem piasku. Gwar, śmiech, wesołe popiskiwanie i komiczne sceny rozgrywające się na piaskowym placu boju wprowadziły Mariannę w świetny nastrój. Tak... to dobre miejsce na wyciszenie, mimo wszechobecnego gwaru. Można po prostu wyskoczyć z tego odrzutowca, jakim jest życie, miękko spłynąć w takie niezwykłe miejsce i poddać się magii odczuwania. Jedna z matek wstała, wyszła z piaskownicy i wytrząsnęła piasek z butów. Wyprostowała się i spojrzała do góry, odgarniając jasne kosmyki włosów z twarzy. Stała tak przez chwilę wpatrując się w niebo, a wiatr tarmosił jej sukienkę podrywając do góry i odsłaniając przy tym długie, kształtne nogi. Odwróciła się w stronę piaskownicy szukając kontaktu wzrokowego ze swoją pociechą. Śliczna mulatka w wieku około trzech lat, ubrana w śmieszną króciutką sukienkę, pobiegła w kierunku matki gubiąc po drodze wiaderko. Matka uśmiechnęła się ciepło i podniosła zabawki. Marianna powiodła za nimi wzrokiem. Kobieta z dzieckiem powoli opuszczały plac zabaw. Tak naprawdę mało było chwil, kiedy mogła beztrosko obserwować otaczające ją życie. To ona zawsze znajdowała się w centrum wydarzeń. Mało tego: były to sytuacje objęte ścisłą tajemnicą. Praca agenta, pełna nieprzewidywalnych wydarzeń, obfitująca w ten specyficzny dreszczyk emocji pochłaniała całkowicie jej duszę. Nie było już miejsca na nic innego. Czas płynął nieubłaganie. Wiedziała, że musi już wracać do kwatery. Miała jeszcze trochę rzeczy do spakowania. Jutro wyjeżdża do Frankfurtu. Tam czeka już nowe mieszkanie i nowe dokumenty. Operacja plastyczna wniosła trochę zmian. Do tego okulary i zmiana koloru włosów. Najważniejsze, że zobaczy się z dziećmi. Na samą myśl o spotkaniu poczuła falę ciepła ogarniającą jej ciało. Jeszcze tylko trzy lata i będzie mogła wyjawić dzieciom, czym tak naprawdę się zajmuje. Oczywiście będzie musiała je do tego przygotować. Firma dysponuje odpowiednimi narzędziami. To pozwoli dzieciom Marianny przetrwać trudny okres. Jeszcze jeden rzut oka na bawiące się dzieci i cóż... trzeba wracać. Marianna udała się w stronę centrum. Zatrzymała się w połowie drogi. Wyjęła drobne z portmonetki. - Dwie gałki śmietankowych poproszę – podała pieniądze młodemu sprzedawcy.
  18. Ale oglądalność ma rekordową. Ja, przyznam szczerze mam w swojej wierszotece tylko kilka wierszy rymowanych. Przychylam się do zdania autorki, że rymowane wiersze pisze się trudniej. Pozdrawiam :-)
  19. Kompletne zaskoczenie! Ten tekst czytało się trochę trudniej niż pozostałe. Skłania do przemyśleń. Ambitny tekst wymagający więcej wysiłku od czytelnika. To lubię :-)
  20. To na końcu tak fajnie zabrzmiało. Zrobiło się cieplutko i sympatycznie. No... ten uczeń nie taki zły widać. Pozdrawiam równie sympatycznie jak to zakończenie. :-))
  21. No pięknie! Rozumiem, że wątek Baśki będzie się dalej rozwijał? Tak po netowej znajomości, co? ;) Pozdrawiam B.
  22. może rzeczywiście ostatnio klimaty mi nie sprzyjają, jeśli chodzi o poezję? Pozdrawiam :-)
  23. No fakt, ale mimo wszystko tak pokierowałeś czytelnikiem (tzn. mną:-)), że ta czujność została uśpiona :-))) hi hi
  24. Poszłam zamiast zataiłam istnienie nie poczułam wyboru ustawiczne drgania lodowato drażnią tezy kostnieją brak wstępu do bazy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...