Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jan_komułzykant

Użytkownicy
  • Postów

    15 608
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    103

Treść opublikowana przez jan_komułzykant

  1. nie przesadzaj, coś w tym kołchozie jednak tyle lat robili. Właściwie przy tak małej różnicy głosów, to podpada trochę na przypadek (może nawet i szczęśliwy ;), ale sami pewnie nie wiedzą jak to się skończy. Może gdyby "stara" Unia jeszcze mogła wrócić, nie wiem czy by się nie zastanowili. Niestety, zrobiło się zbyt czerwono - czarno, a brukselskie niepoważne bzdety i dojenie też dały się we znaki.
  2. a czy to nie jest przypadkiem Pan, którego straż miejska ewakuowała 'na siłę' z tego miejsca? Pamiętam, że walczył do końca. Był o tym kiedyś cały reportaż. Innego z kolei znaleziono w jakiejś budce z dykty, w której zmarł. Podczas usuwania budowli, otwarto również beczkę, w której doliczono się coś koło miliona złotych. Paradoks wolności. Dziękuję Ci bardzo.
  3. To jednak nie tylko mnie się trafiają tacy sympatyczni ludzie. Chociaż nie tylko tacy, bo są też sympatycy, najczęściej zostaję "kierownikiem", który musi się tłumaczyć, że 'premii' w tym tygodniu nie będzie, bo też skończył się 'zasób' (nie wolno powiedzieć, że nie ma się drobnych - nie przeszkadza;). Przyznam, że przy drugim takim "spotkaniu" zacząłem się zastanawiać, czy w końcu nie pójść do fryzjera, bo to oni zaczepiają mnie - nie ja ich ;) Twój opis też ciekawy, dziękuję bardzo, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiam. @Mateusz pięknie dziękuję.
  4. Pomyliłem działy, ale Mateusz jak widzę już naprawił mój błąd. Mówisz, że 'piekne'. Nie wiem, poleżało trochę i w ogóle nie miało tu się znaleźć, bo miałem trochę inne plany. To nie tylko to jedno zdarzenie z kloszardem, było ich więcej. W dodatku w większośi z pozytywnymi zakończeniami. Miały być kiedyś opisane w jednej krótkiej formie. Ale jak dotąd nie mogę się zebrać. Dzięki jeszcze raz i trzymam kciuki za to, co robisz. Pozdrawiam Bardzo dziękuję
  5. Bardzo mi się podoba, łącznie z wersyfikacją i delikatnym wewnętrznym rymem. Niby nic, ale w obydwu strofach w tych samych miejscach ładnie i spokojnie sobie siedzą i błyszczą :) W wielu momentach życia, sukcesywnie odbieramy to, co nagromadziło się wokół, niezależnie czy z własnej woli i świadomie, czy poza naszą zasługą. Nie wszystko, co nas spotyka jest wynikiem własnych błędów lub sukcesów. Czasem wystarczy jedno ogniwo, na które 'niechcący' nadepniemy, a może spowodować tragedię, albo niebywały sukces. Ale to skrajności. Jesteśmy bardziej jak ten kopiec mrówek, tylko w przeciwieństwie do tych zorganizowanych zwierzątek, mamy ograniczone możliwości powiększania kopca, tragicznie niezdyscyplinowaną społeczność i niepoukładaną infrastrukturę. Łącznie z psychiką, dzięki czemu rzeczywistość wygląda jak wygląda. Zauważyłem, że często najlepiej wychodzi tym, którzy nie boją się głębokiej wody. Niezależnie od wykształcenia, inteligencji i innych atrybutów, bo nawet tym niezbyt rozgarniętym - uśmiech, spryt, o innych "walorach" nie wspomnę - "jakoś" się udaje, problemy znikają i sprawy "załatwiają się same". Coraz bardziej zaczynam więc głupieć, wszystko olewać, nie planować (niech planuje się samo) Jak na razie działa znakomicie, szczerze polecać jednak nie będę - póki doświadczenie w toku. ;) Niemniej kilkunastoprocentowe zwiększenie zakresu luzu jak najbardziej popieram. A kolacja, czy obiad, to bardzo dobry moment. Pozdrawiam. źródło: http://www.bzdura.pl/smieszne-zdjecia/takie-laseczki-3-14562.html
  6. wyobraź sobie, że nawet na okruchach nie daję rady :D Po grochu miałbym siniaki ;)
  7. no ładnie, jak przeczyta, to się pewnie ucieszy ;) Chociaż nie wiadomo, może pomyśli, że jest "niczego sobie" :D Wybacz moje poczucie humoru Beatko, a wierszyk super. 'Wiosna, ech że ty'
  8. Ule Hanoi NATO, bo tanio na Helu. A rano jasyr, bez trawy wart zebry. Sajonara I ma muł owacje. Lejca wołu mami. A mułowate i boki? Kobieta wołu ma. Ma tu grat anons orki. I krosno na targu tam.
  9. @Dag oby więcej takich "hipokrytów" :) Może czasem nie zabieram głosu, ale wiem o Twoich akcjach juz trochę :) Nie możesz mieć wyrzutów sumienia z tego powodu, bo zwariujesz. Był kiedyś taki polski film, nie pamiętam tytułu niestety. Kloszard przechowywał w swoim bunkrze jakieś stare ubeckie papiery, których nie zdążyli spalić. Bardzo podobna historia, ale tamten początkowo z przymusu nim został, bo był poszukiwany (czasy Solidarności), a potem juz z wyboru. PS Aha, to właściwie nie jest wiersz, tylko krótkie opowiadanie, które było pierwsze - wiersz, trochę nawiązujący, chociaż nie do końca, do tej historii jak i jej rysunkowy bohater są tutaj: https://poezja.org/utwor/175482-głód-wiosny/?tab=comments#comment-2164372
  10. to się działo niemal 30 lat temu i wtedy nie miałem ZIELONEGO pojęcia, że będę kiedyś pisał o tym - no właśnie w kapciach ;) Wtedy na ulice wypłynęło mnóstwo ludzi. Na ulicach królował handel. Takich panów szukających jedzenia w kontenerach było mnóstwo. On jako jedyny chyba podawał, sorry za banał, strawę duchową i nie głodował. :) :D Przed chwilą jej słuchałem chyba gdzieś "w podziemiu" ;)) Dzięki
  11. widzisz, ciężko jest mi teraz z takim przekonaniem to osądzić. Nie wiem, co takiego spotkało go w życiu, że dokonał tego wyboru. Nawet bym nie śmiał o to zapytać. Myślę, że on nie miał żadnych kompleksów z tego powodu. Prawdopodobnie mógłby swoje położenie zmienić niemal natychmiast, bo chętnych do zatrudnienia byłoby bardzo wielu. Z tego co wiem pieniędzmi, którymi go obdarowywano też się dzielił w taki sposób, żeby pomagały przetrwać, a nie były przeznaczane np. na nałogi. To były lata 90te. Nie wiem, co się z nim dzieje, mieszkam gdzie indziej, pracuję tez inaczej.
  12. Prawda jest taka, że to był chyba jedyny bliski kontakt z nim - twarzą w twarz. Później było z tym bardzo trudno. Zbyt wielu chętnych. Chociaż mogłem, bo wiedziałem w którą klapę trzeba zapukać. Pewnie by zaprosił. Dziękuję Dag.
  13. jan_komułzykant

    Gra rymów

    musi chory jakiś lub najlepszy z tatusi
  14. jan_komułzykant

    Gra rymów

    ludzie jacyś struci jakby tu był ucisk
  15. każdy z nas trochę 'gwiazdorzy' ;) On nie gwiazdorzył. Byłem raz świadkiem rozmowy z jakąś emerytowaną Panią profesor. Spierali się. On tylko prosił, żeby nie upierała się przy swoim, bo za chwilę może udowodnić, że jednak nie ma racji. Reakcja: - Proszę bardzo, niech pan udowodni. On (cały czas uśmiech, uprzejmości, pełna kultura) wyciąga z mandżura grubą knigę i mówi - proszę otworzyć na 378 stronie, siódmy akapit od dołu. Policzki pani profesor nabrały kolorów i odtąd była częstym słuchaczem jego 'przypadków' ;) trochę jak paralaksa, porarera, porare laksu Tyma, a jednak nie to samo ;) Dziękuję.
  16. ale ja wiem, że wiesz :D zbytnia skromność @tetu, ale doceniam i dziękuję zatem kwieciście uroczyście dziękuję Zuziu :) mnie się ulęgło chyba z tego :) https://poezja.org/utwor/175538-poznałem-kloszarda/?tab=comments#comment-2164442 Hej, hej
  17. Przysiadł na ławce obok, ja coś tam bazgrałem w zeszycie. Otworzył swój mandżur, wyjął pudełko z pizzą, a potem zgrabnie wypukał korek, uderzając dłonią w dno butelki. Zerknąłem, żeby upewnić się, czy już mam się zwijać, czy tylko przesunąć. Wino było markowe, żaden mózgojeb. Obok postawił dwa plastikowe kubki. Szybko nalał i jak do starego kumpla niedoli rzekł: - Częstuj się. - ? - Kubki wyjąłem z folii, nie bój się, częstuj się. Podziękowałem bez słów, gestem podniesionych rąk, na razie tylko lekko zmieszany, ale czułem, że będzie ciąg dalszy. - Dobra, nie chcesz jeść, to napij się ze mną, chociaż lampkę. Proszę – nie ustępował. Wypiłem. * Zaczął od Marka Aureliusza. Trochę to trwało i prawdę mówiąc jakoś wcale mnie nie rozpraszał. Mówił, jak do siebie samego*. Dopiero przy Sokratesie, cytatach z Kartezjusza i zachwytach nad architekturą Gaudiego zwątpiłem i zapytałem, jaki kierunek studiów skończył? - Trzy – odpowiedział jakby trochę zagubiony, a potem wstając z ławki powiedział: - Ale to nieważne. W życiu najważniejsze, to być szczęśliwym i się tego nie wstydzić. Reszta nie ma znaczenia. Banał - pomyślałem. Każdy by chyba tak pomyślał. Ja nawet gorzej, bo jakoś za bardzo mi to Franciszkiem z Asyżu pachniało. Z drugiej strony nic nie ściemniał, mówił szczerze i czuć było, że ma wiedzę, której mógłby pozazdrościć niejeden profesor, więc to raczej nie zasłona dymna. Był zbyt prawdziwy. I ta przepaść między wiedzą, kulturą i wyglądem. Aparycja trochę jak Jean Valjean trochę jak mesjasz. Niemal nierealistyczny teatralny image. I to chyba najbardziej skłaniało ludzi do wciskania mu pieniędzy. Kapelusz zaczął stawiać dopiero po zimie spędzonej w studzience na rurach z elektrocieplowni. Codziennie miał pełny kapelusz, chociaż wcale nie żebrał, ludzie sami dawali i to nie tylko drobne, a potem pilnowali, żeby nikt go nie okradł. Zanim pożegnał się ze mną i poszedł dodał jeszcze, jakby czytał w moich myślach: - Ludzie chyba widzą u mnie to szczęście, jak myślisz? Zawsze odchodzą tacy uśmiechnięci. Też wtedy wróciłem z uśmiechem do domu. Tylko pies na mnie się obraził. Byliśmy przecież na spacerze i prawdę mówiąc pierwszy raz prawie o nim zapomniałem. * Do siebie samego - oryginalny tytuł przed przekształceniem. Po tłumaczeniach dzieło M.Aureliusza znane jest jako "Rozmyślania"
  18. jan_komułzykant

    Gra rymów

    ludzie lubią się snobować nawet czyimś truciem
  19. jan_komułzykant

    Gra rymów

    jeśli z von to z palcem w bucie zdołam jakoś się zachować
  20. jan_komułzykant

    Gra rymów

    skończmy też o dzieciach trucie, bo się mogą rozchorować
  21. jan_komułzykant

    Gra rymów

    może koniec juz tych uciech chodźmy może potańcować
  22. jan_komułzykant

    Gra rymów

    na nic takie na nich knucie mogą prądem pot-rak-tować
  23. jan_komułzykant

    Gra rymów

    masz na myśli chyba z czuciem - po co panów fatygować ;)
  24. jan_komułzykant

    Gra rymów

    co? Policja jeszcze skuciem będzie tu improwizować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...