Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rachel_Grass

Użytkownicy
  • Postów

    2 122
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rachel_Grass

  1. postaram się, chociaż mam pewną urazę do wypowiadania się na jakiś temat po prośbie, bo od razu włącza mi się czerwona lampka i martwię się o kompetencje. lepkie słowa przede wszystkim dobrze brzmią, poza tym podstawiając inne rzeczy - czy łatwo jest znaleźć lepkiego... pluszowego misia (pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy)? nie wszystkie słowa są lepkie, nie wszystkie słodkie, nie wszystkie takie a takie, dlatego, jeśli chciałaś wywołać skojarzenie z plastycznością oraz układaniem ich na różne sposoby, jak to w wierszach bywa - jest dobrze.
  2. zauważyłam, Kasiu, to samo, to Beata, czyli gramatyczną wpadkę i dlatego niekoniecznie jestem w stanie przyłożyć się do interpretacji ;) pozdrawiam.
  3. po to napisałam, Marto :D
  4. tygrys je blisko...
  5. przyglądam się; źle uchwyciłam wiersz. to właśnie ten napisany, w którym widać pasję, a więc w ostateczności jednak wszystko, co się wiąże z Egiptem, bywa dla peelki ukojeniem. a co byś chciała? coś, co by przypominało etapowość czy rezygnujemy z niej? ja sobie wymyśliłam - ten wiersz powstawał w czasie, o ;)
  6. plaże zziębniętych miast i wszystko jasne ;) bardzo mi się podoba i na razie więcej nie wykrztuszę. pozdrawiam.
  7. bardzo przyjemny dzięki swojej lekkości obrazek. ale chyba tylko obrazek, a może i aż, mimo efektownych przerzutni i metafor ;) pozdrawiam.
  8. w całość nie wpisuje mi się etapowość powstawania, wiesz? Egipt i jego mitologia są pewnym punktem w przeszłości - dużym punktem, ale rzucisz hasło i nikt nie zastanawia się nad noszeniem bloków z piasku, po prostu widzi piramidy w całej okazałości. mam nadzieję, że rozumiesz, co ględzę ;) poza tym - bardzo ładnie. zdecydowanie podobają mi się motywy z dolnej części mapy, w szczególności Egipt. cudnie ubrałaś peelkę-autobiograficzkę w saharyjskie stroje. marazm i zastój, pozorny tylko postęp przejawiający się w pisaniu wierszy (lekki narcyzm - o sobie i do siebie, a także samej - w wierszach i życiu) komponuje się idealnie z definitywnie należącymi do zamierzchłości bogami, którzy, jako miłość peelki, roztaczają nad nią swoją nieświadomą opiekę. no. pozdrawiam ;)
  9. analogicznie, krzyk jest najlepszą formą wyrażania uczuć ;)
  10. bardzo mi się ten komentarz podoba Kasiu. nie znamy się dobrze, tylko i wyłącznie na tyle, na ile pozwalają komentarze okołowierszowe. mimo to, jak Toster, miałam, przeprawione na mam, Cię za fajną babkę. każdemu, to prawda, zdarzają się potyczki słowne. z człowieka nagminnie wypływa coś, co można wziąć za brak inteligencji, w końcu zdenerwowanie cholernie często ją maskuje. nikogo nie usprawiedliwiam, a może i tak, nieistotne. chciałabym, żeby dyskusja zakończyła się bezkolizyjnie. bo przyznaję, częściowo bądź też w całości, za to słowami o wiele bardziej delikatnymi, rację przedmówcom. spodziewam się konkretnej odpowiedzi obronnej, ale chcę, jak to się mówi, 'dobrze' Marcinie Pancołowy, i jak - lepiej Ci po Caps Locku? ;)))))))
  11. tytuł świetny, sygnaturka, a i treść od pewnego momentu niebezpiecznie odbija wzwyż i szybuje w chmury. dokładniej - od wspomnienia tunelu polsko-skandynawskiego. słowotwórstwo w poezji wychodzi zwykle bokiem, dlatego też pseudoabstynent musi wylecieć jako najbardziej kłująco rzucający się w oczy. co do poprawek - mam wrażenie, że nieco okaleczyłam ten wiersz i stracił na znaczeniu. niemniej proponuję przemyśleć chociaż te lepsze od pozostałych poprawki :P wyrzuciłam frazy, które wydają mi się nie mieć głębszej myśli, a utrudniają przejście przez wiersz. kluczowy na pewno jest tunel i on właśnie został fundamentem. pozdrawiam.
  12. trochę się tutaj rozmakabrowało, aż się byłam wzdrygnęłam. wiersz odwołuje się poniekąd do fizjologii, ale ta zajeżdża medycyną. ogólnie połączenia odnośnie wnętrza mogą dotyczyć także sfery duchowej, to porównanie wskazuje na czysto fizyczny ból. to natomiast warte jest oprawienia w ramki i powieszenia na honorowym miejscu - tak, żeby widać było zaraz po wejściu do domu :P podsumowując, nawet podobał mi się ten mały, uczuciowy dekalog. ale w końcu m jak miłość, prawda? ;) pozdrawiam.
  13. Babo, nie płynie mienia kompletnie. nie przepadam za wierszami mówiącymi o miłości jednoznacznie optymistycznie, z irytująco szczęśliwym uśmiechem na facjatach ;))) może mi się jeszcze zmieni. i metaforyka też nie za bardzo przekonuje, w ogóle jej nie widzę i to chyba główna wada. chciało by się strzelić interpretacyję, ale w sumie nie ma do czego, wszyscy wiedzą, o co chodzi. nie bierz, proszę, moich wywodów do serca. chcę dobrze dla wiersza ;))) pozdrawiam.
  14. też od razu wychwyciłam paradoks Zenia, skojarzyło mi się z filmem Narzeczona dla geniusza. lekki optymizm w wykonaniu mózgów tysiąclecia wypadał co najmniej uroczo :P tutaj podobało mi się już mniej, bo zaleciało mentorszczyzną w wykonaniu rzeczonego miłośnika naukowych wywodów. sfrustrowany gołąbek pokoju pomylił kierunek nie dojrzeliśmy do wspólnego lotu w kosmos świeci każdemu z nas inaczej każdy odcinek można zawsze podzielić na pół - nie dojdę do ciebie milimetr niebezpiecznie nabiera ciała rozmieniasz uczucie na drobne nie wydawaj reszty nie wypada i wyszło mi coś takiego. przyczepiłam się głównie do kosmosu - moim zdaniem konstelacja nie wnosi wiele do treści mimo swojego znaczenia metaforycznego. poza tym, świecący ludziom kosmos brzmi bajerancko :P zmeniłam nieco wersyfikację, tutaj podoczepiałam wersy, tam porozdzielałam i oto masz moją wersję, for me optymalną. chociaż uwiera mnie nieco ten pokój nieszczęsny. pozdrawiam.
  15. dobry, Panie Marcinie. moim przedewszyściejszym zarzutem do tekstu jest powtarzalność. wiem, jak się śni brak snów, ale w obliczu dalszego powtórzenia odnośnie umierania (a przyznaj, że słowa pochodne od - śmierć, bywają tym właśnie dla samego utworu) nie widzi mi się taka formuła. za to bardzo podpadł słoneczny dzień i jego konsekwencje, dobrze narzuca wierszołkowi klimat ;) usunęłam Ci zaimek i inne takie :P spójrz. znów - zawsze - wciąż zebrane i dotyczące jednego 'zwyczaju', powiedzmy, dają leciutki bezsens, za dużo tej okolicznikowości ;) potem umieranie, którego nie skomentuję, po prostu nie. i to jeszcze przyroda. Mister Draxtor, opamiętaj się :D dalej może być. wiem, że moje poprawki burzą Ci melodię i zapewne, gdzieś po drodze, liryczność jako słów piosenkowych, ale bez gitary i jako wiersz, a nie tekst, wiersz nie zaskoczy.
  16. nie potrafię nijak zabrać się do odczytania treści, chociaż wiem, że gdyby trochę się postarać, nie byłoby to trudne. wypowiem się natomiast w sferze 'klimatycznej' - otóż wiersz generuje atmosferę rozleniwienia tak cudownego, że aż przerażającego i tym właśnie zachwyca ;) pozdrawiam.
  17. wolę sobie tego nie wyobrażać.
  18. cudnie. dziękuję i pozdrawiam.
  19. nie rozumiem - Bóg wielką, a Szatan mniejszą? zgadzam się z Panią Stasią - trzeba mieć wielką wiarę, by tak optymistycznie o niej mówić, tak przynajmniej mi się wydaje. jednak trzeba też mieć pewne umiejętności, ale nie będę psuć atmosfery ;)
  20. 1. bardzo miło widzieć ;))) 2. wiersz wygląda jak pożegnanie, i to orgowe. mam nadzieję, że nim nie jest, ale proszę o weryfikację. wzruszyło mnie bardzo, i tyle. pozdrawiam.
  21. co do całości nie mam zdania, ale o puencie się wypowiem. jest świetna ;) temu zrobiłabym bezczelne ciap-ciap. nie lepiej - nie mogło ci się przydarzyć? ;) pozdrawiam.
  22. Bernasiu, nie lubię kapitalizmu :P
  23. czas był, aby podjąć poważny temat, to i podjęłam ;) wielkie dzięki za odwiedziny. pozdrawiam.
  24. pajęczyna to raczej zrezygnowanie aniżeli wstrzemięźliwość, aczkolwiek najwyraźniej można i tak ;) pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...