Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rachel_Grass

Użytkownicy
  • Postów

    2 122
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rachel_Grass

  1. Głuchy. Chcę tylko powiedzieć kim jestem. Z dźwięków słyszę ciszę. Dostaję wiadomości od samotności: jestem sam, nikogo prócz mnie tu nie ma. Zostałem stworzony, by samotność miała do kogo pisać listy. Często myślę o głosie, który nie wychodzi z gardła, jak o dziecku bojącym się wyjść spod kołdry w nocy. Jestem niewierzący, nigdy nie słyszałem słowa bożego. Litery, litery. Gdy inni kojarzą kształt z dźwiękiem, dla mnie L wygląd jak siedzący pod ścianą myśliciel. M to kocie uszy, krojące szelesty nocy. Z jest kobrą, która szykuje się do ataku. Jestem widzem sprzed kilkudziesięciu lat, jak wszyscy urodziłem się nie wtedy, kiedy trzeba było. Pierwszy w szeregu fan Chaplina. Wieczorami maszeruję wprost do ciepłego grobu snu, sześć stóp pod powierzchnią jęków, świstów, trąbień.
  2. zupełnie bezpartyjnie apeluję: człowieku, ogarnij :D
  3. org nie stanowi o niczym. pokusiłabym się o stwierdzenie, że sztuka jest wolną amerykanką, 'sztuka', Sztuka, i sztuka, wszystko jedno. rozdział na epikę / lirykę / dramat jest sprawą podrzędną, zresztą 'proza poetycka' to pojęcie które ma dwa zwroty.
  4. hmmm, ciepły, słodki kisiel dobra rzecz. ale: de gustibus non est disputandum.
  5. muzyka była nieodzowna przy procesie (s)twórczym, obiektywnie trudno stwierdzić, ale przy procesie odtwórczym niezbędna chyba być przestaje... no, nie ma sensu, nie ma. ja i tak wiecznie swoje ;)
  6. dziękuję za komentarz. 'kawałek' to w przypadku tak zbitego tekstu całkiem niezłe słowo, nie?
  7. nie, myślę że nie przespałaś. dzięki.
  8. www.youtube.com/watch?v=3GevlC4Glog www.wikipedia.org/wiki/Lolita
  9. Co robię, słuchając muzyki klasycznej, Claire de Lune, Claude Debussy, analiza: jestem zupełnie sam z dźwiękami, rozumiesz? Tylko ja i muzyka w ciemnościach, może jeszcze trochę deszczu kapiącego od czasu do czasu na parapet, ale bardzo rzadko. Ćśśśśś, ćśśśśśś, jakbym zasypiał na palcach przesuwanych po klawiaturze fortepianu, aż do momentu, w którym rozwija się akcja - schodzę z łóżka i dotykam przedmiotów lewą ręką, wybijam rytm, przesuwam po nich, poznaję fakturę; prawa szuka znaków szczególnych, wystających słojów, uszczerbionych dzbanków; moja lewa ręka gra podkład na przedmiotach użytku dziennego, które odkrywam nocą, prawa - coś wspaniałego i wyjątkowego, co się nie powtórzy, układ linii papilarnych, aż trafiam na ścianę, wyciszam się i, oddychając głęboko, myślę o Tobie Lolito. Wybory tematów są ograniczone, pamiętam Twój wesoły szalik w paski jak Mały Książę, na wrześniowym wietrze między liśćmi - we włosach, w dłoniach - pamiętam z koniuszkiem języka na wietrze układane suche kolorowe bukiety, Chumbercie, pamiętam każdy pień drzewa, na które wchodziłaś Lolito, i rzucałaś we mnie jabłkami, odejdź, Chumbercie, oto moja chwila samotności, szczyt moich zadum, moje prywatne Mont Blanc, więc odejdź i daj prostemu człowiekowi zachwycić się jesienią i przeziębić oczywiście (po spójniku niepotrzebny przypis Ch.); odejdź. Jabłka podnosiłem z ziemi i myślałem, że jestem Newtonem, i że spadniesz mi w końcu w ramiona, i pod jabłonią Twojego odosobnienia wgryzałem się soczyście w owoce myśląc o Twojej twarzy skierowanej ku słońcu jak kwiat. Wybór tematu przez walkower: chłodno i mgliście pod Twoimi powiekami, gdy budzisz się w zimny dzień sama w pościeli, zziębnięta, ze snu o Syberii w rzeczywistość poranną, wykrochmaloną, ...i jak daję Ci kubek herbaty w rozczapierzone poczerwieniałe palce, które zgrabią każdą iskrę. Jak siadam na brzegu łóżka z naręczem Twoich ubrań, jak wskakujesz w najcieplejsze skarpetki, staniki, golfy, zelektryzowane włosy niemal zachodzą Ci szronem - spełniony Ch., uszczęśliwiona Lo.; ściana taka zimna, więc wracam do łóżka, przywołuję na myśl kołyskę fortepianu, i powoli, ostrożnie, nie rozpraszając się, ze starannością i uporem mnicha zapadam w płytki co prawda, lecz jednak odpoczynek od Ciebie.
  10. chill out... www.youtube.com/watch?v=SDTZ7iX4vTQ
  11. nieboszczyk. piękne słowo
  12. dziękuję, proszę bardzo.
  13. co mogę - tyle tylko, że dziękuję. noo, i że zapraszam ponownie.
  14. lubisz? to w sumie spoko masz, bo czy ja siebie, to sama nie wiem :) stary tekst, może dlatego można o nim powiedzieć, że to ja. bo teraz, to chyba staram się wszystko zmieniać, przemeblować styl, w ogóle go ruszyć trochę. ps możemy zaczynać od zaraz :P
  15. proszę się swobodnie koncentrować.
  16. właśnie tak - ładny dwuwers z butelkami
  17. Bernadetto, czytałam Twoje teksty kilka miesięcy temu ostatnio, i pamiętam je dokładnie w tej formie, stylistyce lekko naiwnej i (dla mnie) nieprzydatnej, co teraz. w moim odczuciu się nie rozwijasz.
  18. na podstawie kompozycji tekstu, toku argumentacyjnego muszę wnioskować, że rolą poety jest bełkotanie.
  19. niezobowiązujące.
  20. podoba mi się bardzo strofa ze skrawaniem garnituru, bo niesie w sobie jakiś twórczy zapał
  21. dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim tekstem i przepraszam za wyjątkową niesumienność w odpowiadaniu. poezjo.org, co u Ciebie?
  22. chcę ci coś dać - wydrążone słowo, liść zdrętwiały od mrozu. chcę ci dać mój mocny włos, na którym pewnego dnia coś zawiśnie - wydrążone słowo. tak będziemy się gonić poczynając od wieczora; od słupka rtęci, od opadania i odbijania się od dna cieczy. bo gdy przekroisz na pół, zobaczysz odkąd wszystkie palce wypełniły się życiem, trącanie nosem wychodzi gorzej, gęstsze prześcieradło w środku nocy, pot. w drugiej strofie też coś ci dam - tak powiedział pan: nie jest grzechem czekanie w środku nocy, w odwracanie południa na lewą ciemną stronę. teraz ci oddam zaburzony rytm, jutro kute litery na nagrobek, ale będziemy żyć dalej ze zdekompletowanymi nazwiskami, z fragmentaryczną pamięcią, z tęczą w kropli potu, na prześcieradle. dzielę, zabijam, kroję: wszędzie pełno myszy i klamek, a ty nie zrozumiesz zanim nie spróbujesz opisać: w ustach zdrętwiałe słowo i mróz, zawsze chodzi o noc, pogoń za tobą w środku, w odwracanie się na drugi bok, w niepatrzenie. to nie był oddech, tylko wiatr, zaburzona litera, klamka jest pieczarą a ściana ciałem, które nie bierze A.
  23. do ogniska podchodzimy jak do wygasłego wulkanu. ostrożnie, nabożnie, mylą się kroki, piasek w oczy, aż do zaśnięcia. nagość jest królestwem u stóp wulkanu. rozkazują nam żywioły ze snów: wyciągnięte w mroku ręce, trudne dzieci, maliny spadające gradem na szyję. żadne królestwo nie może przetrwać; klęski stworzone z żywiołów, żywioły ze snów, sny są wilkami. mamy wszystko, czego potrzeba - niemal tak samo, jakbyśmy wszystko stracili. mamy siebie, ale to tylko dotykanie przez sen, bezwolne grzebanie w piasku, skok z krawędzi krateru. dym pachnący deszczem. Bubak 'n' Chyl
×
×
  • Dodaj nową pozycję...