Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adolf

Użytkownicy
  • Postów

    2 741
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adolf

  1. Owszem, choć nie do końca. Na przykład tęcza zintegrowana jak światło z czasem: wpajęczy się CZASEM tęcza Czas jako coś, co również zostało rozszczepione, ale w tym wypadku pryzmatem jest ból. Zegar, czyli pomiar czasu jest brzegiem: tu i tego co po tamtej stronie. I mateńka jest - lewostronna, bo tej która urodziła nas po tej stronie już nie ma. Za to coraz częściej (skoro brzemienna matka czuje dziecko, to i dziecko czuje matkę) ta druga "przychodzi" - urodzić nas - po tamtej stronie. Pozdrawiam. taka interpretacja mi się podoba ;) ciekawy pomysł z dowam matkami :) tak mnei nurtowąło ta lewostronna, a teraz masz rację - świat nasz - i podszewka świata, skąd się bierzemy. pozd.r
  2. E tam... tak pisze się wtedy, kiedy nie wiadomo co napisać ;) Pozdrawiam. nieprawda bo tak się pisze jak sie chce człowiek wymądrząc, czy pozowac na znawcę ;P a szczerze, najbardziej to: do mnie przyszłaś czy po mnie przerażeniem brzemienna gdzie zegar ścienny jest brzegiem urodzić po stronie cienia gdzie błądząc w świty okienne jak dziś wpajęczy się tęcza i ten zabieg, pół-powtarznai metafor z poczatku, przez co ta strofa nagłośniona pierwszą zyskuje mocniejsyz wydźwięki, poteznijeszy niż mieć powinna, bo nagle wszyystkie metafory z pierwszej zwrotki spotykają isę tu i uwypuklają przekaz. Zegar ścieny brzegiem - podoba mi się ,takie symbolcizne pokazanie, że zegar ogranicza nas, jest brzegiem, czyli czymjś co nadaje "kształt całości:" czas formuje wszystkie trzy wymiary zszywając w jednośc, stąd jest brzegiem, tak jak czarnak reskaw rsayunku - obwódką pozdr.
  3. to zniewieściałe w diabły bym wyrzucił albo inaczej choć ubrał Adolfie wśrodku odlepił (w przed ś) i solferz w tak piękną jesień poćwiczył zanucił ;) Pozdrawiam :) no i kolejny wierszyk ;) z tym zniewieściałym nie przejdzie, wiem, że dziwnie brzmi, ale wymyśliłem to dzisiaj chcąc podkreścić bajecnzość, kolrowość, zmysłowość parku jesiennego :) jeszcze isę zastanowię, tylko czemu solfez, czyzby mąło meoldyjny był ten :) pozdr.
  4. nienawidze cie ;D czasami się czuje jak poławiacz pereł jak wchodżę tutaj, już myśle, że wiersz taki sobie, a tu taka perełka: "wieczności pełne usta" bardoz mi się podoba ten pomysł :) wieczność żywiąca się istnieniem ludzkim, wygłodniała i pragnąca je pochłaniać - tas doskonała wieczność - jest kanibalem! ;) nazajutrz przy kawie o życiu też prawda, tylko jedendzień o śmierci 364 o życiu, ćoż taka kolej rzeczy, nei zmienimy tego, ale puenta jak najbardziej bo idelanie podsumowujee ten dzień ciekawy. pozdr.
  5. podoba się :), jako pomysł - całość, opisowo - najlepszy pocżatek (odleciał wiatr z włosów - super!) choć koniec też fajny, rymy się fajnie przeplatają i melodyjność nadają, a treść - jak najbardziej na tak: nie ważny, czas, cyz wiek - najważniejsza miłość. pozdr.
  6. I Gdy odpływają przeszłych czasów dzieje Pokornieje kamień uzbrojony w gruz Tylko ponuro świat się Słońcem śmieje I naszym życiem spłaca własny dług. Własne marzenie bycia wyjątkowym, Jedną planetą na planet miliardy Na której grzbiecie istoty się rodzą, I błyszcza nocą jak zalążki gwiazdy II I kiedy pójdą w ostatni Exodus Myśląc, że niebo rozstąpi się bladym Gwiazd korowodem i ostatnia powódź Zaleje ziemię, a wraz z nią – ich ślady. Pojmą największą ludzkości pomyłkę, Że ich prorocy nie znali języka Materii martwej, nie mogli więc słyszeć Dokąd iść trzeba by zaczerpnąć życia!
  7. - tak właśnie jest, pomniejsza i nie wiem, czy kokietuje ( to byłoby straszne ),czy nie jest pewien tego co pisze ( to już lepiej ) ? może to tłumaczy "byki", powiem więcej: bykulce - jakimi w stylu "Poety Namber Tu" raczy nas Adolf. - no, jak to jest z Tobą, Adolfie ? :)) Brawo, Almare! Adolfem należy czasem wstrząsnąć, zamieszać, żeby się poczuł pewniejszy siebie (co wcale nie oznacza bezkrytyczny). Pozdrawiam obydwu Panów - baba oj trzeba, trzeba ;) pozdr.
  8. - tak właśnie jest, pomniejsza i nie wiem, czy kokietuje ( to byłoby straszne ),czy nie jest pewien tego co pisze ( to już lepiej ) ? może to tłumaczy "byki", powiem więcej: bykulce - jakimi w stylu "Poety Namber Tu" raczy nas Adolf. - no, jak to jest z Tobą, Adolfie ? :)) eee tam ;) po prostu od razu zaznaczam, że wiersz mi zgrzyta, przez co nastaiwam się łównie na przemeblowani :)
  9. jak się nie podoba pisżeo d razu dizadocha, żeby mi tutaj niktn nie zarzucał, że się zachwycam: po prostu od razu daję znak że się mi nie podoba, przez co czytlenik może rzucić rade jakąś:) pozdr.
  10. fajnie, że emocje się ruzcają w oczy, ale chyba troce zdominowały mój iwersz ;) dzięki zawgląd.
  11. dzieki zawgląd i rady, wieksozść poprawię ;) ale styku nie zmienię, bo moim zdaniem fjanie się zgrywa ze Styksem brzmieniowo.Nowsza wersja wkrótce :) pozd i sdzięki zawgląd.
  12. Gdy światło zrzuci blasku suknię zwiewną i się w ciemności obnaży przed nami zda się, że wszystko, co było zniknęło i że się nie krył w barwie żywot żadny. Zostanie tylko niezmówiony pacierz, i okno wiecznie otwarte na świat ściana trzymana przez rząd starych szafek w których jest więcej niżby w trumnie nas! I gdy krzykniemy: Dlaczego o Boże zbierasz istnienie jak owoc soczysty i głodzisz ludzkość, ciągle życia chciwy? On nie odpowie, lecz rozstąpi morze i wyjdą z niego jak kiedyś przodkowie świadcząc milczeniem, że cały czas byli TU!
  13. Już zniewieściałych nie odnajdziesz parków i się liść w złoto więcej nie ubierze zapomni jesień rozsypać kasztanów a wiatr swym szumem odmówić pacierze. Zgubionych kroków nikt więcej nie odda a odcisk buta utonie w kałuży i już kapryśna nie będzie pogoda i nikt nie będzie z lotu ptaków wróżyć Zbyt idealny jest już świat wczorajszy ni jedna zmarszczka nie wzburza mu twarzy kiedy zmęczony zasypia w zegarze A o dwunastej kukułka zakuka ostatnie echo jesieni ostatniej zastygłe wśrodku - w pamięci o ludziach!
  14. to ja tak odpwoiem, taka improwizacyjka ;) Gdy światło zrzuci blasku suknię zwiewną i się w ciemności obnaży przed nami zda się, że wszystko, co było zniknęło i że się nie krył w barwie żywot żadny. Zostanie tylko niezmówiony pacierz, i okno wiecznie otwarte na świat ściana trzymana przez rząd starych szafek w których jest więcej niżby w trumnie nas! I gdy krzykniemy: Dlaczego o Boże zbierasz istnienie jak owoc soczysty i głodzisz ludzkość, ciągle życia chciwy? On nie odpowie, lecz rozstąpi morze i wyjdą z niego jak kiedyś przodkowie świadcząc milczeniem, że cały czas byli TU!
  15. Byłem tam dzisiaj! Na styku dwóch światów, brnąc po kolana w granitowym Styksie myśląc, że zniczem podpalę sznur czasu i go przerwawszy rozplącze im życie! Jakże się myliłem! Milion ostrz z płomieni nie pozwoliło nawet kroku zrobić ażeby zabrać śpiących z zimnej twierdzy czy choćby słowem oczy im otworzyć! W gróbu uderzyłem więcem śmiesznie żywym jego się kwiaty na brawę roztarły i krzyk spóźniony z ust zmarłych wydarły! I krzyk ten krótki ptaki wszystkie spłoszył, że uleciały żywe ludzi listki - kradnąc w swym locie okruch, tych co byli
  16. hehe :) fajnie zgrałeś pod welonem przelicza gości czy tak jest :) chyba to w naszej naturze, że skoro wiemy, że na ślub każdy cos przynosi, to chcemy sobie policzyć ile z tego będzie :) pieniądz każdy się liczy a ksiądz podczas mszy odlicza opłatek bo jest w gratisie
  17. w sumie to fajne, tylko jeden gniocik znalazłem: języki cnót - paskodna dopęłniaczowa mwetaforka, ale wybaczam, bo cąłość płynna i ciekawa. pozdr.
  18. dzięki za wglą, fajnie, że się podoba ;)
  19. rzucała pod nogi liściaste motyle bombardowała nas rudym gradem a roześmiane słońce jak dziecko zalotnie zaglądało nam w oczy tereskowo :) czyli lirycznie z taką nutką melancholi, fajnei isę cyzta, to się najbardziej podobaco wkleiłem :) pozdr.
  20. super metafora!gratuluję! co do reszrty - czytałem zzaciekawieniem, poczatek najlpeszy pozdr.
  21. Serce – dwie sale oraz dwa przedsionki Jest niczym pałac zaciśnięty w pięść Do niego wiodą wszelkie świata drogi I weń się wtapia tlenu szklany miecz Na nim też grają duchy jak na bębnach i wyciskają wyschniętą łzę: pieśń! Z dudnieniem płyną, w lamentu okrętach Czekając życia, złamawszy swą śmierć! *** Tak wy: zamarli w płótna skórze cienkiej Jakoby blizny po machnięciu pędzlem Nie dacie zginąć tej cnocie potężnej Która kazała przyjąć ostrza pieczęć. Kiedy wróg wieńce sztyletami stroi wodę barwioną tęczówką Miesiąca przemienia młynem w chleb dla ojców wojny wy wciąż patrzycie, patrzycie… bez końca! Lecz w was jest siła, siła jakiej próżno Szukać wśród ludzi, w których oczach zbrodnia Jak pająk czarny czarne splotła lustro przysłaniające blask Bożego ognia! Dziś każdy innym kłamstwem czas przepłaca Tylko wy niemi prawdy nie ranicie Dzisiaj wasz obraz – kolorowa tarcza jest jakby kształtem skupiącym życie! h ttp://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Jacques-Louis_David_020.jpg
×
×
  • Dodaj nową pozycję...