
Gekon
Użytkownicy-
Postów
185 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Gekon
-
Koty-dzieci nocy pod księżycem uwalniają swe niemowlęce krzyki suną w ciemność zaplątane drogi krzyżują swe drżące futra oczami z fosforu buszują szkarłat nocy zasilane zapachem penetrującego księżyca
-
Michale nie miałam okazji czytania wiersza K.K.Baczynskiego co napewno teraz zrobie :) dziekuje za opinie pozdrawiam
-
dziekuje wszystkim za uwagi pozdrawiam
-
w rzekach ulicy przepływa wszystko co się urodziło w tym mieście cały ten strach dni byłych i godziny która przemknęła przed chwilą brud oddaje się świetlistym wodnym dłoniom krople wyciągają z bruku frustracji myśli katów i ofiar miasta czas wsiąkły w domy latarnie beton powoli spływa w przeźroczystość w chłód chrztu
-
Wierzby broczące
Gekon odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
widze ze typowo dekadencki nastroj podoba mi sie .kiedys wisialy mi na scianie takie wierzby.hm do tego obrazu tylko nie pasuja te kawalki nadziejnym slow tu bardzije romantycznie.czyli dajesz tu jeszcze nadzieje jay?pozdrawiam -
Niedopowiedzenie
Gekon odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ladnie czarujesz -
fajne to:) pozdrawiam
-
moim zdaniem koniec tekstu,,a wiec to co napisalem nie moze byc go pozbawione''powinienes nie dodawac a zamiast tego napisac jeszcze pare zdan ktore w jakis sposob byly czyms nowym . stwierdzenie,,o śmierci''podoba sie moze nawet troche czechowiczowskie pozdrawiam
-
pomysł na wiersz podoba mi sie ,nie jest zły lecz coś nie może mnie przekonać słowo,,rozgarniam''w tym kontekście pozdrawiam
-
wybaczenie to napewno trudna umiejetność jeśli można tak nazwać i w zdobyciu jej i kształceniu pomaga zakorzenione w nas od dziecka takie a nie inne zachowywanie się. oczywiście najtrudniej jest wybaczyć osobie którą się prawdziwie kocha gdyż cios z tej strony boli najbardziej i zagnieżdża się w umyśle -jest to niesamowicie trudne ale takie sie wydaje najprawdziwsze poświęcenie i wtej sytuacji słowo wybaczanie zyskuje najpełniejszy wymiar
-
w rzekach ulicy przepływa wszystko co sie urodziło w tym mieście caly ten strach dni byłych i godziny która przemkneła przed chwilą brud oddaje się świetlistym wodnym dłoniom krople wyciągają z bruku frustracji myśli katów i ofiar miasta czas wsiąkły w domy latarnie beton powoli spływa w przeźroczystość w chłod chrztu
-
Kiedy oczy umierają z głodu
Gekon odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
trzeba zakzać po co soe ludzić czy komuś to potrzebne sztuczny swiat pozdr -
Miasto stoi w poprzek czasu Skrzy się pozłota chodników Wymówiona słowo wsiąka W stare kamienice Cienie sączą się w bramach W rytmie mijanych kroków Jest chwila którą niebo Szafirem wciąga Zniża swój bezchmurny ład Nad dzwonnym wiekowym kościołem Pływają w witrynach tajemnice dnia Wsiąkają w ślepe kąty godziny W oczekiwaniu na deszcz- On światłem miasto obmyje
-
Bo tak naprawde to które z nas i kiedy pobiegło nie swoim szlakiem? To jest wtedy gdy nawet swojego cienia już nie posiadasz na własność, Już nie odróżnisz bezczucia od napietości każdego nerwa Zalewanie nadzieją na to na co? To musi mieć zapach zaciśnietych ust czy pięści Oczekiwanie na puste wyrazy Chcesz już zrobic wszystko by poczuć się w powietrzu to taki czas Nie widzisz nikogo Wybór stan stały ciekły czy gazowy przeradzanie w karykature wydartego bólu z serca wenezuelskiej nimfy. Bicie . Prężenie. Gonitwa .Ścisk . Miała mama w swej misji powiedzieć że warto być dla siebie albo się zatracić , wedrzeć się w powłoke kamienia
-
a według ciebie co to jest?
-
Wnętrze orają głosy nieprzerwane poszepty przeszłych uniesień gotują myśli zupe nienawiści
-
W środku pokrzywionej drżącej struktury serca ostrość bólu wychodzi Nie można być. Tak pali ogień samotności z której krwawa nicość Nie ma mnie nigdzie . Poorane ręce bezsensownego sięgania po ludzi Na linie gdzieś w powietrzu huśtam bezustannie plugawe myśli, ironiczną przyjemność która coraz mniej skutecznie kamufluje łzy furii. Wchodzą cienie uwielbienia dla wyimaginowego obrazu tego przecież,, człowieka’’ Dla mnie w żadnym wypadku. Ten anioł zaraz może oczywiście okazać się zwierzęciem, diabłem, śmiesznym pionkiem na platformie szyderczego życia-tu wchodzi cień bardzo groźny –nienawiść. Zamieszanie skrajności –szczyt i dolina -tak skacze ten umysł. Słowa niepomyślane ,bez żadnej przyczyny ,myśli za szybkie ,destrukcja za parę minut zagłaskiwanie ,wczuwanie się w szczęście, by za chwile twoje to wszystko co masz pod skórą chciało wyjść ,rozdzielić się, uciec ,rozproszyć pod sufitami-pudła-domu, w którego obrębie błądzi się labiryntami ścian. Gwoździe w głowie ,szpilki w ciele ,,myśli –odruchy’’ miażdżą ciało. I nie wie się nic –dlaczego, po co i kiedy to się skończy i przyjdzie to ciepłe światło znów na moment, wyciagniesz ręce ,by zakuła je miłość w naczyniu zapomnień-pożądania. A następny szał ,znów wpełznie nieproszony trzeba będzie go wyrzucić. I czeka się: na znów, a oczekiwanie to straszne –aż w labiryncie pokrętnych ścieżek w głowie iskra świadomości dziejącego się wczoraj jutra i dziś trafi na tą z utkaną z kamieni własnej krwi.
-
PRZECZYTAJ TO - zanim dodasz temat na forum dyskusyjnym
Gekon odpowiedział(a) na utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
tehaceellesde :)fasada hasło -
Koty-dzieci nocy pod księżycem uwalniają swe niemowlęce krzyki suną w ciemność zaplątane drogi krzyżują swe drżące futra oczami z fosforu buszują szkarłat nocy zasilane zapachem penetrującego księżyca
-
Obnaża oczy i otwiera przestrzeń nową, Rozbudzoną kawałkami snów i złudzeń przeszłości: Zdegradowany świat uruchomi się tylko w miejscu niespełnienia. Błędy popełnią się w ten sam sposób jak przedtem. Siła naiwności przezwycięży dystans. Krzyk nadziei nie ustaje nigdy.
-
Obnaża oczy i otwiera przestrzeń nową, Rozbudzoną kawałkami snów i złudzeń przeszłości: Zdegradowany świat uruchomi się tylko w miejscu niespełnienia. Błędy popełnią się w ten sam sposób jak przedtem. Siła naiwności przezwycięży dystans. Krzyk nadziei nie ustaje nigdy.
-
Rozwidlone widnokręgi w utopijnych oczach , w nienasyconych naczyniach sercowych , kulą się zmory na przeszłych drogach , gdzie nadziejny podmuch unosił, nie pozwalał spaść pocałować bruku ale pozwoliłeś sobie spaść - pocałować.. bramę przez którą widać wszystkie siedem kręgów śwatowych plugastw i oddzielasz słoje życia , rozdrapujesz krew na rękach , z ataków codziennych złudzeń i lęków.
-
Pająki zaplecione odnóżami nienasyceń w prozie doby szybkich ludziomaszyn produkujących mamone na ołtarzu tego demona czasu Motyle z przetartymi zanikającymi skrzydłami ućpani feromonami Tańczą w rytm chemii w ruch kości krew zmysły Reflektor księżyca zaświetla brud przylegających do siebie limf mocnych ciemnych przepływów desperacji zwierząt Światło oszukuje czarne mysli potwornych głów my ludze! my anioły!
-
Zaciśnięte pięści do modlitwy Zakazany powiew boskiego wiatru (choć to tutaj właśnie powinien wiać) W szklanej wieży mieszkają W dumnej wieży –wyznają W Złamanej wieży –żyją . W zaduchu mebli zastały ład obłudnych lat, Właśnie ruszył za postępem.
-
Nadchodził czas gdy chciała leżeć Godzina taka przychodziła nagle. Następowało to wtedy gdy zegarowi władcy czasoprzestrzeni zachciało się w nią wejrzeć. Odkrywał wtedy niewiele bo aż bezsens istnienia . Nudziło go to strasznie wiedział że ją też. Chcąc więc oszczędzić jej bezsensownych myśli o bezsensie kładł ją sam Wołał :Pora spać ! Ona nie decyduje jest niczym wobec siebie . Bezbronna wobec zdeformowanego liczydła jej głowy Odpoczywa Czas miewa kaprysy –chce pooglądać jej świat który nieustająco unicestwia –myśli ze już jest bez swojego ja ,zabija się. Czas zna Morze i daje rozkaz -Ożyw ją! Morze w tym Czasie uświadamia sobie że jest ,zbyt pojemne, zbyt rozległe . Pustkowie ma mu posłużyć na ulokowanie w nim odrobiny siebie . Wie że nie będzie rodzicem żadnego jeziora , żadnej rzeki ,więc nie obawia się że czyni coś przeciw naturze. No cóż w niej znajduje pustkowie , jest spokojnie . Uczynić wodę na pustkowiu jest nie do zrealizowania w jej haniebnym wymiarze. Potrzeba macierzyństwa morza w duszy istot odmiennych od niego samego jest silna i smutna . Potrzeba jego jest wyklęta . On to przetrzyma , ma władze ,ma sprzymierzeńców . Próbuje i przepuszcza więc przez pustkowie zakrzepłej krwi ,błękitny cudowny płyn-życie . Ona się domyśle że to sztuczki magiczne odbywają się w niej. Jakby wiedziała z czyjej racji ,spokorniała jeszcze bardziej. A po chwili wykrzyczała : Morze –ty stary alchemiku –tu pustkowie nie laboratorium . Uznał to za zniewagę , już miał gniewem zdruzgotać lecz przebłysk nastąpił : To tylko moja tajemnica przecież jest ,a wie o niej jedynie czas więc skąd ona ludzka mogła pomieścić ją? (stara wędrówkowa dusza..) Pragnę uczynić ją od nowa ,wydobyć trochę siebie aby się rozwijała . Będę patrzył i kochał tak potężnie. Ludzka lecz w każdej chwili może poczuć moc w sobie . Ja nie , nie taką . Nie wiedział czy ją podziwiał , czy pogardzał za słabość ,jaką sobie przecież wmawiała . Rozumiem wiele z poczynań Czasu lecz spuszcze wzrok i spełnie rozkaz . On jest moim Władcą cóż mi zostało że też mówie o niej , Jakim to ja jestem beznadziejnym pesymista eh , no tak nasza cecha wspólna może przez wzgląd na nią... kocham ją? Zapłodnić muszę (swej głębi chce ) Synu – czy znajdziesz się na mych spienionych falach ? Zamyślił się. I nie mówiła. Atakuje. Ona nie wie że jest sprzymierzeńcem z własnym wrogiem –atakuje dobro. Nieświadomość zabija. -Nic nowego nie doświadczysz u mnie ,wiem że chcesz bo masz nature –odkrywaj. I wiem że zaspokoić cię trudno ,czy zawsze będziesz mym kochankiem ,czy może zrezygnujesz Nie będę nigdy dobrą ziemią –więc nie stworzysz ani wyspy ani kwiatu . Pustkowie zostanie pustkowiem . Powiem ci coś w końcu tak długo już o mnie zabiegasz : Na pustkowiu są dwie czarne dziury -wypadniesz ze mnie ,zamieniając się w mig w niebieską limfe. Usuwam cię ... Lipiec 2000