Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan_Biały

Użytkownicy
  • Postów

    5 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pan_Biały

  1. Madziu:) rogala mam takiego że bańka mała:) wierszysko miodzio, poetko pozdrawiam serdecznie r
  2. wiersz osobisty, trudno się ustosunkować. dla autorki pewnie bardzo ważny mam pytanie - czy alt nie działa? pozdrowienia r
  3. "o czym tu gadać proszę pana jak w siebie łyżką wiersze wmuszam" a ja jem ze smakiem takie pisanie:) pozdrawiam r
  4. dżizys!!! nie ma człowieka w sensie autora jedno popołudnie i co zastaje. Madzia i Marcin na dywanik za słowne przepychanki pod tak poważnym tekstem:) Kara dla Magdy sroga ale uczciwa - za darmoche korekta interpunkcji w kolejny tekście Kara dla Marcina czytanie kolejnego tekstu Pana Białego sorry słowo się rzekło:) pozdrawiam tyle że nadal nie wiem czy pisać dalej czy klawiature za okno:)
  5. chwała Ci, chwała!!! ja cieniutki jestem z interpunkcji:( może choć na pół etatu cię zatrudnię do poprawy moich wypocin,co do wynagrodzenia się dogadamy - słowo harcerza dzięki za zagłębienie się
  6. Tara dała się namówić ale jaja kto by pomyślał że taka uległa:) warto było wrzucić by ujrzał światło dzienne zabieram ze sobą - się podoba oj podoba pozdrawiam r
  7. raz pan dajesz, raz zabierasz po co tak?
  8. mamy tu warsztat - polecam
  9. a ja z taką ciekawością wkroczyłem w tytuł. Lynch to mój ojciec bez mała, w Twin Peaks się wychowałem a ogień za mną kroczy do dziś. Nadziej umiera ostatnia - rozczarowała mnie pani, a tak liczyłem an więcej:( pozdrawiam r
  10. Michał, co dwie głowy to nie jedna, można i tak jak podpowiadasz ale ale "szkoda" się nie komponuje w mojej interpretacji dzięki że zajrzałeś
  11. czytam na głos, czytam po cichu i w myślach i ciągle to samo skojarzenie - chaos zajrzę jutro dobrej nocy r
  12. no takie to nasze życie jest wszyscy skończymy na klepsydrze pozdrawiam śmiertelnie poważnie:) śpijmy wszyscy spokojnie r
  13. dobra biorę się za koment bo mnie autor zabanuje i będzie:) Krzysiu, szkoda że miniaturka, mogłeś się rozkręcić zrobiło się ciekawie a tu masz ci los finał wkliknąłeś dobrej nocy r
  14. sorry za prywatę pod Twoim wierszem
  15. no proszę Magdy świetne, a czemu to się nie publikuję:) szaczuneczek dla Znajomej r
  16. dżizys chrajst to się porobiło, kliknąłem i oniemiałem i się wykliknę, by się za dnia wkliknąć i przedumać na spokojnie dobrej nocy r
  17. Michał musiałeś napisać ten wiersz, teraz już nikt nie będzie chciał być poetą:) dobrej nocy r
  18. słowo po słowie po historii słuch za ginie w zdaniu słuchacza z ust do ust nie werbalnie w toni głos to nie wzrok skupiony na geście Boga tej gawędy słuch a my rym u jemy we frazie i u tu jest w radiu czy tam w gazecie też?
  19. "gdzie ci mężczyźni...orły, sokoły"..."gdzie te chłopy", co gadają wierszem w prozie życia? No gdzie? Powiedz, gdzieee? ;) Dziękuję. Pozdrowionka na cały dzień - Krysia a bo ja wiem:) gdybyś spytała o kobitki to co innego, a tak to szukaj wiatru w polu:)
  20. tęskniący ten wiersz Krysiu pozdrawiam r
  21. Krysiu, biały w "białe noce" wiersz niewinny za to zwinny się podoba bardzo pozdrawiam r
  22. Waldi, ale ten szal, taki przytulny, że nie mogłam sie oprzeć, by się w niego nie zawinąć :) przy okazji, coś tam się ...popruło, sorry ;)) pomimo że czas oszpecił ciała i twarze oni ciągle dumnie patrzą na siebie każdego dnia i nocy rozkoszną grą upajają zmysły choć zmienione ciągle szalem zwanym miłością otulone ale im fajnie :) tylko pozazdrościć :) serdecznie pozdrawiam :-) Krystyna uwagi Krysi jak najbardziej trafne - podpisuję się pod nimi pozdrawiam r
  23. gdybym był kobietą, a nie jestem - to majtki mokre:) pozdrawiam Emila z Grabicz'a r
  24. Wydarzyło się to w najmniej spodziewanym momencie. Krzyknąłem – O Boże!, gdy nagle znalazłem się, jakby po drugiej stronie. To nie było lustro, w które wlazła to ślicznotka Alicja i napytała sobie biedy. To była kurtyna - nie żelazna, o której trąbiły dawno temu gazety na całym zachodnim świecie. Zwykła była, materiałowa, taka jak w zabiegowym na ostrym dyżurze. Nawet łóżko było podobne, a obok na stoliku leżały te wszystkie gadżety typu skalpel, nożyczki, waciki, gazy i inne mniej lub bardziej potrzebne do dezynfekcji mikstury. Miałem świadomość, że kilka ułamków sekund wstecz byłem w świecie lepszym, rzeczywistym, w swoim świecie w stanie zbliżonym do błogiego. Oddawałem się w nim uciechom o jakich najświętsza panienka nawet nie śniła. A może to ja śniłem, może podczas szczytowania w chwili orgazmu niechcący zasnąłem. Ale to przecież nie możliwe, żebym w takiej chwili, w takim momencie, bzdura. Kurtyna jednak podzieliła dwa światy. Jaźń i senne mary. Kurwa, jakieś czary – mary mnie opętały i to nie jest śmieszne! Chcę być u siebie, w swojej sypialni przy boku mojej lepszej połowy z którą chcę jeszcze pofiglować. Raz, dwa , trzy obudź się! Adin, dwa, tri ... e, tam nie działa. Pieprzony Kaszpirowski i jego wyliczanki. Jestem w dziwnym pokoju. Nie mogę się ruszyć. Zero czucia w całym ciele. Oczy sprawne, dobre i tyle, to znak, że żyję. Ten sex był kosmiczny albo raczej galaktyczny jak madrycki Real na początku wieku, który skończył tak jak ja - bez werwy i polotu. Ale, że aż do tego stopnia odleciałem? Niczym bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Może mnie porwali i stąd ta dziwna jazda. Już wiem, to jest jakiś stan orgazmu. Komputery się zawieszają, tak i ja się zawiesiłem w tym stanie. Tylko kto naciśnie kontrol, alt , dilejt ... Jezu! - nie on mi nie pomoże. Pewnie myśli, że jeżeli oddawałem się czynom nieczystym to teraz sam się muszę z tego wykaraskać. Może ma rację? Chwila, słyszę jakieś głosy. Ktoś jest w tym pomieszczeniu. Kąt widzenia mam ograniczony i wzrokiem dosięgam z lewej do skalpela z prawej niestety ściana w tandetnym kolorze. To głos kobiety raczej młodej, może po trzydziestce. Mamrocze coś o zakupach i obiedzie u teściowej. Nic z tego nie rozumiem. A może to jakieś science – fiction, jakieś archiwum X - nie daj Boże! Żadna fikcja, wszystko na żywca idzie i to mnie przeraża. Przecież jestem świadomy. Oddycham – serce wskoczyło ze 120/80 na 180/120. Tyle to nawet Armstrong na Tour de France nie miał podczas najcięższego podjazdu a i tak pierwszy dojechał do mety. Ja też dojechałem tylko za jaką cenę. Następnym razem odwalę szybki numerek i idę spać już legalnie jak mały miś. Viagry nie brałem, więc może wino było za mocne i tak mnie pozamiatało. Wytężam jedyny dobrze działający zmysł. Staram się sobie uzmysłowić co zaszło nim się tu pojawiłem. Jeszcze raz od początku sobie przypominam. Jechaliśmy do domu autem. Może zbyt szybko, nie patrzyłem na szybkościomierz. Dyskusja była coraz bardziej gorąca. Od słowa do słowa zanosiło się na burzę z gradobiciem. Już nie pamiętam o co poszło. Wyprzedzałem na podwójnej ciągłej i kątem oka widzę jak zasłaniasz twarz krzycząc - Hamuj! Następne co pamiętam to scena łóżkowa i to dziwne miejsce. W ustach pęcznieje mi ślina jak piasek sucha. Mam jej zbyt dużo i nie mogę jej połknąć. Muszę dać tej paniusi jakiś znak, żeby mi pomogła, bo w innym przypadku się zadławię a następnie uduszę . Staram się ruszyć ręką, nogą, czymkolwiek. Umrę z powodu nie połknięcia śliny – super! Może chociaż mnie wpiszą do księgi rekordów Guinessa w dziale „Śmieszna śmierć”. Słyszę kroki są coraz bliżej mnie. Ktoś nachyla się nade mną i patrzy mi prosto w oczy. O budzimy się – mówi do mnie miła pani. Kobieta wkłada do mojej jamy ustnej rurkę, która zasysa nadmiar śliny. Skąd wiedziała, nieważne. Ważne, że - Uratowany! Tuż obok słychać drugi głos równie przyjazny i młody. I ten drugi głos zadaje pytanie skierowane do mnie. Czy wiem pan co się stało? Czy wie pan jak się nazywa? Patrzę się w sufit i nic nie odpowiadam, bo niby jak. Teraz na tło sufitu nasuwa się tułów ładnej pani anestezjolog jak przypuszczam. Miał pan wypadek. Jechała z panem żona. Jej na szczęście nic się nie stało po za kilkoma zadrapaniami i stłuczeniami wszystko jest dobrze. Czeka na korytarzu. Stracił pan przytomność. Ma pan złamane żebra i wstrząśnienie mózgu, ale wszystko będzie w jak najlepszym porządku za jakiś czas. Zostawimy pana na obserwację. Jeszcze działa narkoza ponieważ musieliśmy zrobić mały zabieg, ale o tym powiem panu później. A więc jak się pan nazywa, pamięta pan?
  25. a pod drabiną peel by przeszedł, gdyby czarnego kota w piątek 13- go zobaczył:) pozdrawiam z laleczką voo doo pod poduszką r
×
×
  • Dodaj nową pozycję...