Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wstrentny

Użytkownicy
  • Postów

    1 287
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wstrentny

  1. Wstrentny

    czarną credą

    bohater w czasach pokoju pali trawkę rucha co się nawinie a spłoszony szmerem skacze przez okno z X-tego i nigdy nie wyda nie przyzna się do dziecka szefa język zastąpił mu ciężki karabin maszynowy kutas szablę nie od parady a czas pieniądz bohater w czasach pokoju umiera długo i niecierpliwie dla tego samego co zawsze św. Spokoju
  2. trochę kaznodziejowato ;) ale mądrze, zupełnie jak w tym wierszu "Piękny umysł", który zdobędzie trzecią od Końca Świata nagrodę na Ogólnopolskim Konkursie Alkoholików (OKA): Einsteina czas nie potrwa wiecznie jak Demokryta atom ścięty siekiera motyka bimber szklanka nocny lot po pomarańcza demiurga okiem nadto tępe nie zauważy że bajeczna siekiera motyka mróz i szklana ostra jazda na banana nie z nóżek czułek i skrzydełek nie z wzlotów pląsów i zupad ków (schwytana w demiurga siat ków siekiera motyka bimber flaszka ciężki patrol na żelazkach kę) składa się ćma - a motyle nie mają ssawek ale miano wicie: nie zauważy i ty (?) le go widziano... siekiera motyka bimber coca niech nam żyje (i tak żyje) paź królowej OKA!
  3. :))) mam tylko wątpliwość, czy aby tłumaczenie jest poprawne. Bo różnie z tym bywało... :) ma pan rację, panie Januszewski! a te boskie kalosze jak zwykle przeciekają w takich ciekawych kwestiach, jak ta. wiem coś o tym, bo kiedyś próbowałem zrobić porządek z tym światem i... pokarało mnie! to było gdzie roku Pańskiego... już nieważne: O północy obok stolika Wróżbity pojawił się Wstrentny i okropnie fałszując, natychmiast zaczął głośno wyśpiewywać: Siedzisz tak cicho Panie, z daleka Straciłeś dawno poczucie czasu a świat przed siebie wciąż szybciej ucieka i to jak gdyby, znów w stronę lasu? Więc pomyślałem naraz sobie, że Mógłbyś Udać się na spoczynek, zostawić Ziemię na mojej głowie, - już ja z nią lepszych brzegów dopłynę! Znam lepiej teren, co w trawie piszczy (w końcu, gdzieś tutaj się urodziłem) - niechaj się Twoje marzenie ziści : Poleć na urlop, bodaj na chwilę... No to Żegnaj, Buzi, cześć! Baw się dobrze, Wypoczywaj - Możesz pół wszechświata Zjeść Wypić za mnie kolaps piwa Aja śniegi powymiatam z Antarktydy w Filipiny od tych co nie cierpią lata, do tych co nie cierpią zimy Z pustyniami, ho ho ho... - zrobię też porządek w końcu: Krzemie - zmień się w "Ha" dwa "O" Wodo - praż Si(ę) z dwa "O" w słońcu! Pigmejowi - plus metr wzrostu, łysym? - by nie było zbyt po prostu hi!hi!hi! Optymizmu! Optymizmu, panowie! - Wam jednym wsza się nie szwęda po głowie! Optymizmu! Haha... No, co wy? - podnieść wesoło wszy... (hihi) stkie głowy! Zaś wam, rolnicy - jeśli chceta na tych u góry: IRA?, ETA? I, żeśta nie są bici w ciemię to podpompujcie sobie Ziemię, aż z morgi wyjdzie hektar pola - taka jest moja (hahaha) wola! Ty Siedź spokojnie na wczasach, Panie Fikaj koziołki i Głaszcz aniołki zanim dokończę posprzątanie Świata Dodam sierotce sadystce brata, mateczce z dzieckiem parady radzieckie, dziadkowi będą rosły zęby, żeby nie chował do trumny gęby, więcej powodów panikarzowi, psychiatrom pacjent przybędzie nowy. Żołnieża - teraz pisać mi tylko przez "żet"! Biedni murzyni: łapcie swetr! a Ty, eskimosie - ziąb mniej w nosie, zaś ziębie... apartamenty w dębie i dębom do obrony noże. A Ty Śpij Sobie, Zmęczony Boże, tymczasem ja: pstryk! enty menty - przetrę od kurzu kontynenty: Ha! neofszyscy - dziś premiera! za chwilę wskrzeszę wąsik Hitlera, warto wyciągnąć Dżingis Chana i jakby tak - Nerona z rana? a dla smakoszy - Inkwizycję, wszelkie co były opozycje. Dobrze by Lachom oddać Moskwę w zamian Moskale... jakież to proste! - poprzesiedlają się do Warszawy i nie ma sprawy. Ty się nie Wtrącaj - wiem co robię, długo myślałem nad tym sobie... - No nie! wrzasnął Wróżbita - Czy nie zdajesz sobie sprawy łajzo, co wyśpiewujesz?! Obrażasz moje uczucia religijne, mieszasz się do polityki i w ogóle.... a to nie jest noc o Tym. Absolutnie! Aaaabsolutnie nie pozwalam dokończyć, a kysz! \ / _o,o_ O (Wstrentny zamienił się w mysz) Wiatr poobszywał chmurami księżyc i gwiazdy i zrobiło się nagle ciemno, a w tym ciemno nagle - mysz, odwracając kota ogonem zaczął zmieniać temat: jestem śliczny przekomiczny troszkę zbyt somnambuliczny? obłok w słońcu w dzień liryczny a poza tym nie jak każdy za nieśmiały nie odważny mały tak z tym ostatnim już bagażem dziś do ciebie na noc jadę przygotuj wycieraczkę wiatr Tu mysz zakaszlał, zmienił głos na cienki. Zakaszlał, zmienił głos na cieńszy. Zakaszlał, zmienił głosik na jeszcze cieńszy. Nareszcie mysz nie zakaszlała i wiatr mógł dokończyć: witaj tęskny witaj szczęsny jakże miło mi masz co chciałeś a tam obok postaw sobie s z u f Elkę na łzy
  4. Insularny czworokątek trójkątny zapłyca się alkoholowymi wyciągami (wyciąg z barku, wyciąg z portmonetki zapatrzonej wyciąg z jabłek, wyciąg jak najwięcej można) atoli on - przepijający móżdż wspiera się na kikutkach instynktów pierwotnych a że właśnie padają dżdże za oknem tak samo jak w nim kuśtyka krócejącymi nogami drobi drobi drobi zdrobniałe apatycznością Te, zasiedziały, dziab dziab? zapytują drzewce przekrwionymi liśćmi październica drożeje drogami bez celnego zakończenia - tylko patrzeć jak skrócą przedwieczorność o godzinę kiwa głową że dziab, dziab wyciąga wyciąg z barku, wyciąg z portmonetki zapatrzonej wyciąg z jabłek, wyciąg jak najwięcej można Chwilę później leży obolały wspominkami a pusta czacha lęgnie pierwsze gile: kap kap lecą żerować na jeszcze zielonych polach chusteczki
  5. dla Boskiego? :-( przecież to ja bardziej kocham Twoją poezję! :-) cóż, zostało mi odtąd pisać tylko wiersze samobójcze... umieranki dla Wybranki W ćwiczeniu pierwszym wyobrażam sobie dżumę: Dżuma jest wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, lwią grzywę zarzuca na metr i mówi słabą polszczyzną... - Ona nie ma prawa się oprzeć! ("Trumnę poproszę... Trumnę!") Ćwiczenie drugie: zataczam łuk ręką, jak słońce toczy dzień, ("Kochanie" - szepcę "- bardziej niż to szeroko pojęte kocham cię...) potem całuję ją z 9 lat a kiedy się znudzi, zezłości na jej oczach natychmiast umieram z miłości! Do trzeciego ćwiczenia biorę słabe, ledwoprocentowe wino ("Błagam, napij się ze mną... wypij ostatni raz dziewczyno za mnie kieliszek! A teraz, na drugą nóżkę..."). Rano umieram na 100% - okazuje się, że miałem słabszą główkę.
  6. ale on teraz śpiewa "dziwny jest tamten świat" :) Dziwny jest tamten świat... - Dzień dobry, panie Musorgski! Jak pan się miewa w Piekle? - Charaszo, tylko towarzyszy za dużo. - Jak to? - To, że diabły pomyliły mnie z Leninem. Lenin leży w kotle na dziale muzycznym i słucha disco polo a ja siedzę tu, w kadzi na ustrojowym. Zgłaszałem kilka razy ale jak na razie wszyscy zajęci sytuacją w Iraku i kryzysem na giełdach bo ropa co rusz drożeje a Piekło za namową Ignacego Łukasiewicza przeszło nie tak dawno ze smoły na naftę. - Do stu diabłów! Przecież od dawna muszą mieć w swoich łapach Roberta Oppenheimera, twórcę pierwszej bomby atomowej... czemu nie skorzystają z okazji i nie przejdą na elektrownie jądrowe? - Oppenheimer trafił do Nieba bo dzięki jego pomysłowi szybciej zakończono drugą wojnę światową i mordowanie ludu Izraela. Wy, towarzyszu pewnie z Polski? - A czemu pan pyta, panie Modeście? - Bo tych haiku tam więcej piszą niż w samej Japonii i dużo się teraz, tu w Piekle, szepcze o tym po kątach. - Dobrze czy źle? - Chodzi właśnie o to, że nie wiadomo? Haiku to zbyt mała forma, żeby od razu za napisanie jednego lub dwóch Pan powołał autora do Nieba ale z kolei nie własna, oryginalna tylko ukradziona poetom japońskim, zatem Piekło coraz natarczywiej dopomina się o swoje prawa. - To niepokojące, co pan mówi, panie Musorgski... - Na razie nie ma co sobie głowy tym zawracać. Niejedno życie Polaka piszącego haiku minie nim coś ustalą. Co najwyżej zrobią korektę jak po 200 latach w przypadku malarzy flamandzkich i przerzucą wszystkich do Piekła. - Nie rozumiem.... to flamandzcy malarze trafili do Piekła? - Tak. Przez Petera Paula Rubensa, oczywiście. Pan przechadzając się kiedyś po rajskiej łączce natrafił na jego zmaterializowane marzenia - obrazy i skrzywiwszy się, powiedział: "Straśne.... toś tie pusiste kobity chmurce mi gotowe wydepcyć przed Kuńcem Świata!"
  7. może zaciekawi Cię jak świt opisała nasz noblistka? w końcu zawsze warto porównać to jak sami coś widzimy z innymi, a co dopiero tymi uznanymi... Wczesna godzina Śpię jeszcze, a tymczasem następują fakty. Bieleje okno, szarzeją ciemności, wydobywa się pokój z niejasnej przestrzeni, szukają w nim oparcia chwiejne, blade smugi. Kolejno, bez pośpiechu, bo to ceremonia, dnieją płaszczyzny sufitu i ścian, oddzielają się kształty, jeden od drugiego, strona lewa od prawej. Świtają odległości między przedmiotami, ćwierkają pierwsze błyski na szklance, na klamce. Już się nie tylko zdaje, ale całkiem jest to, co zostało wczoraj przesunięte, co spadło na podłogę, co mieści się w ramach. Jeszcze tylko szczegóły nie weszły w pole widzenia. Ale uwaga, uwaga, uwaga, dużo wskazuje na to, że powracają kolory i nawet rzecz najmniejsza odzyska swój własny, razem z odcieniem cienia. Zbyt rzadko mnie to dziwi, a powinno. Budzę się zwykle w roli spóźnionego świadka, kiedy cud już odbyty, dzień ustanowiony i zaranność mistrzowsko zmieniona w poranność. Wisława Szymborska
  8. wcale nie jest taki zły. tylko takie metafory jak "malowane szeptem „Śniadanie na trawie”" właściwie nic nie mówią bo każdy inaczej odbiera ten obraz. ja na przykład widzę przede wszystkim zachwianą perspektywę, albo u nagiej kobiety na pierwszym planie nazbyt dosadnie oddane fałdy na szyi i brzuchu jakby były czymś najbardziej tu istotnym. pozdrawiam obrazkiem, jak sam widzę taki świt ;) Oto jestem świt czerwcowy, król rojowisk obłąkanych, zawiadowca treli w gniazdach salowy zielonych szpitali; Oto jestem - nienazwany lub nazwany - naokoło świt czerwony, świt nalany parującą z żył łąk wodą; Pederasta na paradzie świateł, głosów i obłoków - ja, omega westchnień w sadzie! alfa chodnikowych kroków! Ja - kadrowa ciężkiej pracy, prowokator mgielnych bitew zanim szlag mnie jasny trafi znikąd idę, nigdzie idę do twych okien.
  9. a jakie to skojarzenie? płaskie :) raczej bardziej dotyczące tytułu obrazu niż tego co wyraża. [quote] 2. dlaczego tryb przymiotnikowy jest lepszy od czasownikowego? nadmiar "akcji" burzuy wiersz? powinien być bardziej opisany, niż "zagrany"? przymiotniki są bardziej "obrazowe". jak pociągnięcia pędzlem. [quote] 3. dwa przedostatnie wersy nie pasują do poprawionej całości (chyba). Manet zrobił to samo. na przykład kobieta poza siedzącą na trawie pierwszoplanową trójką została namalowana bez zachowania zasad perspektywy: wielka, ogromna jakby domalowana na siłę. tylko kosz z owocami został wyrażony realistycznie, reszta kształtów zaprzecza trójwymiarowej przestrzeni. czyli coś takiego: szum śmiech tłumiony gwar ... w natoliński sad schodzi oko do nich puszcza kształt
  10. Wstrentny

    każda droga

    ten wers - wymawiany - przeczy sobie ponieważ otwiera usta. poza tym kojarzy się z grą półsłówek a wówczas brzmi... ;) moim zdaniem do wymiany. poza tym ładne. pozdrawiam. Szczerze mówiąc, nie bardzo " łapię " te zarzuty... ; ) Dzięki, Wstrentny. to coś takiego jak ten dowcip o żabie u fotografa, którą poprosił żeby na dany znak powiedziała: "powidła"a wtedy wyjdzie ładnie bo będzie miała wąskie usta. tymczasem w kluczowym momencie żaba mówi: "marmolada". poza tym "mantra zrasta się" brzmi brzydko -gdyby powtórzyć to raz po raz głośno da się w końcu słyszeć... "mantra zasra się" :)
  11. na przykład tak skupiłbym się na samym wrażeniu Maneta zostawiając obrazom. pozdrawiam :)
  12. Wstrentny

    każda droga

    ten wers - wymawiany - przeczy sobie ponieważ otwiera usta. poza tym kojarzy się z grą półsłówek a wówczas brzmi... ;) moim zdaniem do wymiany. poza tym ładne. pozdrawiam.
  13. z tych ran można by zrobić samoistny wiersz-miniaturkę, ale bez podpowiadania że "parzą piekielnie": rany boskie! ...dla masochisty
  14. tytuł wystarczy bo potem nie ma nic ponadto. aczkolwiek to byłoby fajną miniaturką: przestrzenie nędzne z was kurwy bo poznałem lepsze czy raczej odwrócenie: nędzne z was kurwy bo poznałem lepsze przestrzenie w każdym razie ten moment mi się podoba. pozdrawiam :)
  15. to raczej wina różnorodności i tego, że każda kobieta jest inna. więc i wiersz o niej nie zawsze może być zgodny z naszymi oczekiwaniami ;) Pewnej pannie co mieszka w Kanadzie włosy rosną, rzec można, w nieładzie. Czy to na brzuchu, czy w którymś uchu a już najbardziej to w listopadzie.
  16. oj, bo ja jestem szalony... i naprawdę jestem gotów to zrobić! :) pozdrawiam serdecznie. to sie nazywa latanie ćmy koło światła;)od dziś zmieniasz nick na Szalony;):):)pozdrawiam z przymrużeniem oka;)Beata zgoda, zmieniam nicka! ;) Szal Ony Po pierwsze - pozwól, że przez chwilę będę cię w swoim wierszu nazywał: Kochana. Po drugie, pod koniec pocałuję w usta. A noc, jak to bywa zwykle nie będzie trwać do rana, tylko noc będzie jak cygańska chusta. Zawiążę ci nią oczy, okręcę wokoło, aż wytrącą się z ciebie cztery świata strony! Odtąd moje słowa będą dla ciebie jak kompas a w kompasie zatańczy księżyc szalony. Noc będzie parna i zawsze czerwcowa, nasze nagie ciała owieje bryza od morza. W twoich włosach zamieszka stara, mądra sowa i będzie polować na niepotrzebne słowa. Wreszcie po trzecie: koniec wiersza. Zdejmuję z twoich oczu cygańską chustę... lecz zdążysz jeszcze westchnąć: ach, byłam kochana i już nigdy odtąd nie uśniesz.
  17. zebra Milcząc, rozmawialiśmy o sztuce wyzwolonej, kiedy z bocznej alejki wylazła zebra. Właściwie to moja wina, przyznała się już w hotelu Słodka, która nie ustąpiła zebrze pierwszeństwa istnienia i potrąciła ją obnażonym dla mnie cycuszkiem. Zebrą zarzuciło, poślizgnęła się na wiosennej trawie i przykucnęła dotykając kałuży zadem a wtedy na domiar złego, hamująca w czynach Słodka nadepnęła bucikiem na wystający z zebry koniec białego paska. Zebra zerwała się natychmiast i kłusem poczęła uciekać z miejsca wypadku, wkrótce został po niej jedynie leżący wśród wody i listowia długi, przybrudzony ziemią bandaż. - O, koń! Koń Przewalskiego! - krzyczeli w oddali tubylcy takich sytuacji - Nareszcie się odnalazł! Słodka, rozcierając cycuszka, włożyła go niestety dla moich oczu na powrót do staniczka i zabolała mnie: - Widzisz, jak niewiele dzieli sztukę wyzwoloną od, na przykład, takiej sztuki całowania?
  18. masz rację, literówka. dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
  19. nie tłusty a napęczniały. cześć Magda ;) niema Rzędy ruder ulica z kocimi łbami i chleb z cukrem zniknęły w dziurze. Dziura w spodniach na kolanie. Łeb ciężki od zmartwień pochylił się przytknął ucho do kolana - The Beatles The Rolling Stones Marca Bolana z T.Rex słychać i Niemena tylko mnie nie ma.
  20. pies na poboczu napęczniały tygodniem nareszcie tłusty nawet nie boli tylko wspomnienie powinno boleć zadra reflektora wbita w bezgwiezdną noc nie zawsze szedłem po omacku palcami ustami drogą odciśniętą w wyobraźni jestem energetyczną kurwą... powiedziała Liliana drzewa skuliły się w dreszczach rozpachniały trawy i coś się działo z chmurami wieczór załaził pod skórę aż po świt przerażenia
  21. właśnie! nie po, tylko poza grobową deskę. przecież tylko teraz myślimy "ciałem" a kiedy już go zabraknie - zabraknie chuci, żądzy i wszystko to wyda nam się głupie i zbędne. zabraknie najsilniejszego zmysłu żywych istot: "zmysłu miłości". będziemy nazywać rzeczy po imieniu, takim jakim są w istocie a nie przez pryzmat uczuć i płci. bardzo Ci dziękuję Almare za ten wyważony, zdystansowany komentarz.
  22. ech... chciałoby się jakiś sonet czy liryk... ale potem powiedzą, że zawróciłem w głowie swojej Muzie i co, jak się powieszę z żalu kiedy i tak już nie żyję? :) zresztą, ja tam do kobiet nigdy nie miałem szczęścia... o! : latarenka na krzywej nóżce smużki wieczornej mgły roztargniony amor przy ławce strzela z procy w tańczące ćmy już za chwilę obok tuż dalej rozpoczęły symfonię bzy gwiazdy tak przeszły majem jakbyś gdzieś była ty... Ten park należało omijać nie od dzisiaj. Jednak coś podkusiło Wstrentnego, nie, nie licho - licho zostało na bankiecie w Domu Kultury. To było raczej coś, co można nazwać ciekawością a kiedy ciekawość ma odwrotnie proporcjonalną długość nóg do krótkości powiewającej wysoko nad ziemią spódniczki, Wstrentny nie potrafi oprzeć się pragnieniu zanalizowania zjawiska w warunkach naturalnych. Toteż ruszył odważnie za... chciałoby się powiedzieć: dziewczyną, ale trzymajmy się zawsze prawdy i powiedzmy: Wstrentny ruszył za zgrabną dupcią w głąb ciemnej alejki. Wreszcie dupcia postanowiła uszczęśliwić miękkością twardą odludną ławeczkę pod posągiem Amora, na co Wstrentny odpowiedział ławeczką naprzeciwko, tą po lewej stronie pod wyjątkowym maszkaronem. - Trudno, nie mam siły już dalej przed panem uciekać - stwierdziła raczej niż powiedziała dziewczyna z przeciwka - Błagam tylko o jedno: niech pan za bardzo nie poszarpie na mnie ubrania, jestem znaną pedantką. - Pozwoli pani, że ja też się przedstawię: jestem poetą zamojskim. - Poetą?! - Tak. Poetą... - W takim razie - proszę się natychmiast ode mnie odczepić! - Ależ, czyżbym panią czymś uraził? - Nie zadaję się z poetami! Wymądrzają się tylko a jak przyjdzie co do czego głupiego stanika nie potrafią rozpiąć... Proszę natychmiast odejść albo zacznę wołać o pomoc! Wstrentny chciał się chwilę zastanowić, postarać zrozumieć tę dziwną sytuację co dziewczyna natychmiast poczytała jako złe zamiary i rozwrzeszczała się na cały park: - Ratuuuuuuunku, zboczeniec!!! ... a ty przecież jesteś nie stąd a ty przecież jesteś zimowa ot meteorologiczny błąd anomalia księżycowomajowa i te ćmy to nie są ćmy amor to robin hood mróz tak skrzypi nie grają bzy te alejki poplątał Bóg
  23. jednak wyszczególniłem bo np. dla zakochanego człowieka, ale chyba i dla wszystkich innych, słowo kobieta ma zawsze jakieś swoje: Imię. nie ma czegoś takiego w męskiej psychice jak "kobieta" tylko zawsze kojarzy mu się ona się z kimś, kto wywarł wpływ na jego życie. czy w każdym przypadku musi to być chodzący ideał? pustynia, piach, kości, czyli coś co dzieje się po latach i powiedzmy patrzący na to mężczyzna już teraz sucho (jak piasek), rzeczowo podsumowujący tą, którą tak kiedyś kochał. a skoro jego miłość odeszła tak jak i jej dusza do pana Boga czy też zabrał ją Szatan - równie bezdusznie podlicza to wszystko za co właściwie ją kochał. i co się okazuje? że tak naprawdę za nic, a skoro kochał NIC to i sam śmieje się dziś z siebie ironicznie. masz rację, że to takie podsumowanie sonetów Szekspira. czy tak naprawdę nie chodzi w nich tylko o jedno? gdyby rozebrać ich treść do kości to zostanie nam... miednica ;) z jadowitym skorpionem w środku, gotowym jeszcze ukąsić po śmierci tej która kiedyś kochaliśmy. jak wspomnienia o niej. dziękuję Ci pięknie Adolfie i pozdrawiam :)
  24. otóż to! tu nie ma agresji, a jeśli to rodzi się ona dopiero w niektórych Czytelniczkach :) np. podobne zgorszenie wywołał swojego czasu ten obraz Maneta: h ttp://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Edouard_Manet_024.jpg gdzie kobieta również została potraktowana drugorzędnie, zupełnie jakby nie była kobietą a rzeczą, przedmiotem, tematem do suchych rozważań podczas sjesty. Manet rozebrał swoją kobietę z ciuszków, ja rozebrałem swoją z kości. i wcale nie jest powiedziane,że Peelem jest mężczyzna czy w ogóle człowiek. pięknie dziękuję i pozdrawiam :)
  25. i kto to mówi! jedna z moich najulubieńszych i tak dziś niespotykanie kobiecych Poetek :) pięknie dziękuję i odkłaniam się.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...