
Michał_Zawadowski
Użytkownicy-
Postów
1 159 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Michał_Zawadowski
-
Otwórzcie okna
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wśród wielu miejsc, które lubię odwiedzać, ważną pozycję zajmują parki. Oazy zieleni w morzu szkła i betonu. Gusta są różne. Nie zawsze słynne jest najlepsze. Nie zawsze umieszczane w przewodnikach, albumach – najcenniejsze. Tak też jest z parkami. Nie Łazienki, nie Agrykola. Nie wszystkie dobrze znane, uczęszczane przez rodziny z małymi dziećmi, starsze małżeństwa na emeryturze. Nie miejsca gdzie się karmi gołębie, patrzy na lustro wody. Moje parki to zwykłe skwery nad Wisłą, na Powiślu, czasem betonowe pasaże, poprzedzielane krzewami, jak na Bródnie. Skwery mają swój dzień i noc. W ciągu dnia wychodzą gówniarze. Sam krążyłem w liceum wśród skwerów na skarpie wiślanej, pod dworcem Powiśle. Tropem małolatów granatowe mundurki Straży Miejskiej i dresy albo bigstary krótko obciętych wyrostków z okolicznych zawodówek. Każdego dnia wyruszają na łowy, krążąc po peronach i pod szkołami, czyhając na nadziane, przytłuste dzieciaki, w modnych spodniach i kurtce Nike’a, z nowa Nokią w kieszeni. W nocy parki to rejon pusty. Nawet bejów nie ma, chronią się przed chłodem w bramach i poczekalniach dworcowych. Po północy krzewy i trawniki stoją opuszczone. W centrum miasta, wokół Pałacu Kultury, na nielicznych ławkach pod przerzedzonymi drzewami siedzą czasem pary zgubione w nocnym trafiku, oddalone od całego świata. Moje skwery ogranicza Powiśle. Bywam tam jeszcze czasem. Stara ekipa krąży po Smolnej, Foksal. Teraz my jesteśmy mastah. Wczoraj jeszcze gówniarze krążący po okolicy, sępiący szlugi, palący elemy w śmierdzącym kiblu liceum, pijący goudę w bramach, w których chwilę wcześniej zawszony bej zwrócił wino marki Torpedo, 3,30 za butelkę. Dzisiaj na zewnątrz informatycy, bankowcy poukładani w dobranym ubraniu, w środku tak samo zarozumiali, infantylni i kłótliwi o głupoty. Nie zmieniamy się. Te wszystkie trudne dzieciaki, o wypaczonych charakterach, zmieniają się w dorosłych o tak samo zakręconej osobowości. Nic nie ginie. Po osiemnastym roku życia wraz z dowodem nie otrzymujemy tabula rasa. Jedyna korzyść to bezproblemowy zakup fajek i alkoholu. Reszta problemów pozostaje. Tyle tylko, że psy się mniej czepiają. Można usiąść po dwudziestej trzeciej na ławkach na skwerze przy Kredytowej z browarami. W piątkową noc podchodzi grupa krótko przyciętych karków w dżinsowych kurtkach. „Dobry wieczór, policja, dokumenty proszę”. Na widok legitymacji studentów nie robią problemów z piciem alkoholu w miejscu publicznym. Wystarczy problemów z marginesem. Ale gdy wyrośnięty dryblas wyciąga radia z samochodów na Jerozolimskich, w drodze na komisariat, na tylnym siedzeniu radiowóz tańczy. Siniaki nie robią się same. Ulubiona pora na spacer po parku to piąta nad ranem. Gdy świt wstaje, z klubów wychodzą nastolatki o wielkich jak dwuzłotówka, naćpanych źrenicach. Czasem krążą po drodze donikąd wśród pasaży zieleni. Lubię wtedy siedzieć na ławce, wpatrzony we wschodzące słońce, wsłuchany w ciszę. Jedyna godzina, gdy przy jako takim świetle można pobyć sam ze sobą wśród morza z betonu. Nie tylko parki gromadzą życie. Tak samo betonowe murki, asfaltowe boiska ogrodzone metalowym parkanem. Taki sam element miejskiego krajobrazu jak wszechobecne parkingi i chodniki – kiedyś krzywe, podziurawione płyty, dziś coraz częściej czerwona elegancka kostka. Tutaj żyje miasto, XIX-wieczne saloony dla ulicy obudowano betonem i pozdejmowano z nich dachy. Krążą skręcane blanty, butelki Królewskiego – dobry stosunek cena/jakość. Sam przychodzę czasem w soboty na boisko. Na betonie piłkę kopią małolaty. Osiemnasto-dwudziestokilkulatki siedzą wokół na pokrzywionych ławkach, z powyrywaną częścią desek. Weekend jak weekend. Nie w pubie, ale outdoor venue. Zwykła gadka. Ten zrobił dzieciaka, „pęknięta guma”, tamtego wyrzucili z hurtowni. Tamtemu, z technikum samochodowego roi się, że dostanie się na studia. Durne problemy dwudziestojednolatka z renomowanych studiów, opłacanego przez rodziców, szarzeją. Obok krążą wyklęte grupy heleniarzy. Dobrze, że nawet osiedle się ich boi. Z nimi nastoletnie dziwki sprzedające kolegom z gimnazjum co zechcą, za 50 zeta. Pieniążki, kochane pieniążki. Cash Rules Everything Around Me. Tak samo jak w „La Haine”, „Nienawiść”, wśród betonowych płyt odbija się echem hip-hop. Rap. Muzyka ulicy. Często muzyka pozerów i muzyka wieśniaków, zastępująca disco-polo. Grubawe nastolatki o zadowolonych twarzach, w markowych ciuchach od rodziców zakładają słuchawki i słuchają idiotycznych bitów grup z Poznania i Płocka. Obok nich gorzej ubrane, równie pryszczate wyrostki z bloków Grochowa i Targówka, z domów w Aleksandrowie i podwarszawskich miejscowościach, wsłuchują się w melodię warszawskich gangsta składów. Miasto pozerów, gdy nie można być prawdziwym nigga z Bronxu, jak nie ma Shaolin, wyrostki krążą po Śródmieściu południowym ze swoją rap-zajawką. Realia są jakie są. Każdy wyraża siebie. Każdy ma jakąś rację. Każdy może być moralistą. Ten łysy MC w czapce z daszkiem nawijający do mikrofonu, ten długowłosy brudas przygrywający na gitarze „Come As You Are” Nirvany. Również ja i ty. Może nawet za często ja i ty. Wnioski? Spójrz dookoła. Życie w zamkniętym świecie takich samych, zapatrzonych we własny nos studentów, idiotów patrzących na ścieżkę kariery w korporacji. Trzeba czasem wyjść na ulicę, spojrzeć prosto w oczy ciemnym bramom. Pobłądzić po zaułkach. Zobaczyć życie. Zobaczyć krajobraz urban i industrial. Nikt nie wie jak będzie jutro. Dzisiaj - otwórzcie okna. Otwórzcie okna. -
to patrz
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Anna_M. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zakończenie fajne, bardzo mi się podoba:) jeśli chodzi o rymy: chodem i chłodem może być, bardziej się rzuca w oczy powracam -nie zawracam. ogólnie zgrabnie i przytulnie. pozdrawiam -
To takie mądre i głębokie
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Oscar Dziki utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Adresaci tego postu nie korzystają z ironii. nobody's perfect. -
To takie mądre i głębokie
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Oscar Dziki utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
A co mam robić? gdzieś muszę pozbywać się pokładów infantylizmu, które wciąż we mnie drzemią :) pozdrawiam -
To takie mądre i głębokie
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Oscar Dziki utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
jak w wierszu jest na raz: miłość, jesień, przemijanie i wszystko to wyrażone egzaltowanym językiem, wówczas dobrze wychowany, inteligentny i oczytany tubylec z poezja.org daje komentarz: "poruszył mnie twój głęboki i mądry wiersz." proste? -
"Mała dziewczynka z AK"
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na basik utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"Basik" jednoznacznie kojarzę z jedną z moich ulubionych książek - "Kolumbowie". zgadłem? :) jeśli chodzi o samo opowiadanie, trudno się wypowiadać. nie stanowi ono jakiejś całości, wygląda raczej jak wyrwany fragment z większego tekstu. tutaj można tylko zobaczyć feministyczne nastawienie autorki (nie oceniam, tylko stwierdzam). -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
podejrzewam, że zamysły autora ewoluowały w tym kierunku. może stabilizacji nie wspomniałem dosłownie, ale krąży ona nad tekstem. inna sprawa, że jeszcze tak naprawdę nie określiłem swojego stanowiska wobec stabilizacji. niewykluczone, że dojrzeję do stwierdzenia, że jest ona konieczna i określę jej granice. cieszę się, że szanowna czytelniczka znalazła coś dla siebie i coś się spodobało. pozdrawiam -
Mirka Szychowiak "Dotyk" w Gdańsku
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na joaxii utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
będą zniżki dla studentów? -
Gdy redaguję książkęliteracką.
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Wald G. Rak utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
zgorzelec może być? -
Wcięło mój wiersz.
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Wald G. Rak utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
nic tylko siąść i płakać pozdrawiam -
forma czy treść
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na przemysław gaweł utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
nie ma ani odrobiny zgorzknienia, bo w ogóle się tym nie przejmuję. gdybym się przejmował wszystkimi głupotami jakie widzę dookoła, zabrakłoby mi nerwów na przetrwanie jednego dnia. -
biedny chrześcijanin nie patrzy
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na smykusmyk utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
fasion? poza tym - trzymając się ściśle faktów, nie opisałbym tak smolnej, którą znam na pamięć i której każdy centymetr chodnika zdeptałem własnonożnie. -
forma czy treść
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na przemysław gaweł utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
tak czy inaczej puste mózgi większośc "poetów" przelewają na papier formę zawierającą zgniłą, próchniejącą treść. spójrzcie w lustro (jak i ja robię) -
"Mnie" czy "mi" ?
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Bartosz_Cybula utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=20724 bez względu na poprawność czy nie zawsze używam "mi" :) -
brak weny kiedy pozornie jest
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Regina Misztela utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
the best of Szymborska: Ten dzień o śmierci Józefa Stalina Jaki rozkaz przekazuje nam na sztandarach rewolucji profil czwarty? - Pod sztandarem rewolucji wzmacniać warty! Wzmocnić warty u wszystkich bram! Oto Partia - ludzkości wzrok. Oto Partia: siła ludów i sumienie. Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie. Jego Partia rozgarnia mrok. Niewzruszony drukarski znak drżenia ręki mej piszącej nie przekaże nie wykrzywi go ból, łza nie zmaże. A to słusznie. A to nawet lepiej tak. zresztą to nie był jej pojedynczy wybryk. Uprzedzając ewentualny komentarz - tak jestem głupim gówniarzem, który nie żył w roku 1953 i można mu zarzucać, że nie wie co to były za czasy. Można ale niekoniecznie jest to właściwe. -
brak weny kiedy pozornie jest
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Regina Misztela utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
a przy okazji odpowiadając na pytanie, jak nie mogę nic napisać to nie piszę. proste. powiem więcej - piszę dopiero jak już na pewno wiem, że trzeba. -
brak weny kiedy pozornie jest
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Regina Misztela utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
wciągnij trochę koki. będziesz mastah. to teraz modne. -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
bardzo mi miło:) dziękuję za zajrzenie i pozdrawiam -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
jak do myślenia, to się cieszę. pozdrawiam -
*** (przechadzam sie po deskach własnego teatru...)
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Anna_M. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zasadniczo TSA nie słucham, ale tę piosenkę znam. Jest ok :) A wirtualny świat jest z zasady łatwiejszy. Tyle tylko, że "naprawdę" prawdziwe jest to, co za oknem - i w sumie dobrze że tak jest. pozdrawiam jeszcze raz ciepło. -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"muza poezji" :) dziękuję za miły komentarz. pozdrawiam -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
gdyby szorował kible, wolałby pewnie grać w filmach. tak to już bywa;) pozdrawiam -
*** (przechadzam sie po deskach własnego teatru...)
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Anna_M. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"podobno nigdy nie jest za późno by wrócić do pisania" - właśnie. Cieszę się, że coś po dłuższej przerwie napisałaś. Widzę dzisiaj w Twoim wierszu uwydatnienie alienacji człowieka w społeczeństwie - deski własnego teatru, endo-obrazy, nie mówię dzień dobry. Człowiek jako jednostka w pewnym momencie zawsze może zostać sam, właśnie jak u Ciebie "zawieszony pomiędzy jawą a nie". Życie cudzym życiem, wchłanianie cudzych emocji może wtedy wcale nie pomagać, wręcz przeciwnie (filtrowanie innej krwi nie odżywi mojego serca). Ostatnie dwa wersy nadają - chyba - wierszowi osobisty charakter, ale mogę się mylić. Jak zwykle pozostawiłaś coś do przemyślenia. Mam nadzieję, że nie znikniesz znów na ileś miesięcy :) pozdrawiam MZ -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dziękuję za zajrzenie :-) powtórzenie w najbliższej przyszłości zmienię, chwilowo nie mam siły. pozdrawiam MZ -
Future. Our future
Michał_Zawadowski odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ciasne autobusy zawsze boleśnie oddziałują na zmysły, oddając zagonioną atmosferę poniedziałku. Zawsze w ostatniej chwili zdyszany wpadam na przystanek i wbijam się w zatłoczony tłum śmierdzący nocą i niewyspaniem. Autobusowe niewygody dzielą się na zimę i lato. Zimą lepiej jeździć w ocieplanych solarisach, przyjemnie i z umiarem ogrzewających zziębnięte ciało. Lato to pora na stare, zawszone ikarusy, w których można po otwarciu wszelkich możliwych szyb można wdychać okruchy świeżego powietrza wsysane przez szpary starych węgierskich gruchotów. W solarisach w tej porze roku się nie da wytrzymać – porównanie do szklarni wydaje się być najwłaściwsze.. Po piekielnie nudnych, męczących 21 minutach – w korku od 35 wzwyż – trzeba wysiąść. Rzut oka w górę – na dachu budynku stoi ogromne logo „korporacji”. Codziennie rano podnoszę na nie wzrok, tak samo jak piłkarze wchodząc na boisko całują źdźbło zdeptanej trawy. Ma to przynosić szczęście i przybliżać do korporacyjnego raju. Pewnego dnia, gdy zapomnę spojrzeć na magiczne logo, bijące jaskrawą czerwienią po oczach, zostanę wylany, zgodnie z wierzeniami rdzennych korpów. „Pomaluj mi sufit na niebiesko zasadź tulipany w doniczkach” Trzeba szukać normalności pomiędzy sterylnymi ścianami, biurkami codziennie przecieranymi płynem odkażającym przez wynajętą firmę i dziesiątkami „ludzi biznesu”, o których się ocieram na korytarzu, a którzy stanowią tak samo beznadziejny przekrój przez ludzkie osobowości, jak grupa przypadkowych osób na ulicy. To samo zaślepienie, głupota, lenistwo u ludzi zagrzebanych pod stertą papierów, zabieganych pomiędzy kolejnymi meetingami, podpisującymi wielkie deale, co u faceta o zbyt dużych dłoniach, budującego drogi. Jak w każdej korporacji, też u mnie Mekka znajduje się na górze. Ogólnie dostępny parter kończy się na czarnych, skórzanych kanapach dla przypadkowych gości. Zamknięte ósme piętro zaczyna się od telewizorów na pół ściany, strażnika otwierającego drzwi ze szkła pancernego srebrnym pilotem i od atmosfery powagi wiszącej w powietrzu. Po tym samym dywanie, może jeszcze przed chwilą, chodzili ludzie o zarobkach od dwudziestu tysięcy wzwyż. Na miesiąc. Od pewnego momentu wszystko, co się dostaje, ma zastąpić życie. Business lunch, przejazd taksówką ze skórzaną tapicerką, krawaty za trzy stówy, restauracje, gdzie cztery drobne pierożki kosztują więcej niż dwa obfite obiady w normalnym barze. Byłem, zjadłem, widziałem. Imitacja. Wszystko ma zastępować to, co jest na zewnątrz. Tak samo snobistyczne, kretyńskie rozrywki dla nieruchawych grubasów. Czterdziestoletnie trupy w strzelnicach i na polach golfowych. Ludzie, którzy potrafią pojechać na wycieczkę do Egiptu i wrócić bez śladu opalizny na trójpodbródkowej twarzy, chyba że w hotelu korzystali z solarium. Może nie wiemy, ale nieraz o tym marzymy, a przynajmniej każdy dzień wykazujemy takie właśnie ambicje. Ty, ja i ten kretyn, który prowadzi ćwiczenia z pewnych nudnych zajęć, bo do niczego innego się nie nadaje. Do tego przygotowujemy się dzień w dzień, mimo że nie przychodzimy na wykład, prowadzony w beznadziejnie denny sposób, ale przygotowujemy pomoce naukowe na egzamin. Jedenaste nie ściągaj wywołuje zdrowy uśmiech na twarzy. Zagadka zachowania własnej tożsamości w społeczeństwie zawsze stanowiła tajemnicę. Tak samo jak sens drogi, wpisywania się w kolejny słój rudej kolumny sekwoi. Co jest tak naprawdę ważne. Przecież słońce tak samo odległe ze szczytu i podnóża, kwiat tak samo czerwony. Gdzie leży złoty środek, aurea mediocritus. Odpowiedzi naturalnie nie ma. Z nieznanych przyczyn, na większość naprawdę trudnych pytań nie ma odpowiedzi. Może to jest właśnie ich immanentna cecha. Co dzień rano, gdy zmierzam w kierunku budynku o szklanych ścianach, patrzę na zadbany, ładnie przycięty żywopłot i niską kopułę kwiatów, hodowanych naprzeciw parkingu z jaguarami chyba członków zarządu. Tym czarnym lexusem jeździ prezes. Gdyby była alternatywa – zostawić garnitur w szafie, rozwiązać krawaty i w niebieskim stroju roboczym pielęgnować kwiaty przed siedzibą korporacji, zgarniając tyle, żeby wystarczało na życie bez większych problemów, ale i bez corocznych wakacji w Tajlandii i na wyspie Bali. Pytanie do postaci w lustrze – co byś zrobił. Odpowiedzi do dzisiaj nie słyszę. Na końcu, wszystko co pozostaje, to wspomnienia. Za lat trzydzieści mogę pamiętać kolejny robiony z tkwiącą w tle myślą o robieniu kariery projekt w kole naukowym, godziny spędzone w bibliotece i białe ściany budynku korporacji. Mogę sobie nawet zasuszyć na pamiątkę kawałek liścia tej palemki, co stoi przy wejściu na open plan. Mogę w dzienniku zapisać kolejne spotkania z klientami i zarchiwizować pochwały przełożonego. Życie moje, twoje jest jedno. Można uwierzyć, że trzeba z klapkami na oczach biec do przodu, można nawet sobie wmówić, że sami trzymamy lejce. Że przecież spędzamy weekendy z dziećmi, że wyjeżdżamy z nimi na wakacje. Prawda pewnie gdzieś istnieje, zawieszona na krawędzi czwartego wymiaru, poza zasięgiem rąk, osadzonych na mocno ściąganych ku ziemi stopach. Dziś wyjdę wcześniej przez szklane rozsuwane drzwi, żeby złapać ostatni cień złotej jesieni, spływający z rozłożystych konarów drzew w Łazienkach i na Agrykoli. Temat do refleksji: balans na równi pochyłej.