Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan poeta

Użytkownicy
  • Postów

    992
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Pan poeta

  1. po tej nocy... dziś rano widziałem cię jak fierankę ocierałaś patosem wypoczętych stóp, dłoni, ust po delikatesie nocnych baranków, igraszek a za gwiazdami obcy ludzie połowili natchnieniem w łożu lacima Christis przepłyneło wzlotem motylka przez nasz styk skóry...
  2. no cóż, może jakieś rady...
  3. to poprawiona wersja):
  4. Kołysanko, wejdz w mój sen... kołysko ma, zabłąkana w nutek nici źrenia zamykam wszystkimi siłami i choćbyś miala drżeć tajni skroniami wiedz, zasnę, skołysany w sto snów dzieci i choćbym po krainach wiecznego zamierania bez granic towarzyszył jak ustroni cisza i choćbym alkowy czarą gotów czekania poczekam, aż umilknie jażni granica i wten, rozwieram oczy nieżywe i wpojone w ciebie poglądają lęknie niby zmartwione, niby sępnie ale widzą, co piękne, a co parszywe!
  5. drzwiczki z nieba białą rękawiczką bladą głaskasz lazur deszczu fiołki zszyte drewnem pięknią cię u kręgów piersi rosą ocierasz ranek najpierwszych nocnych nieuśpionych wchodzisz gładką zasówką w lebirynt przejrzysty guziczków jak powiek twego mężczyzny podchodzisz do tyłu cofasz się do przodu a ja stoię zamknięty w twych źreniach najnieszczęśliwszy...
  6. byłem na ognisku dnia przesiedziałem 3 godziny wieczności w drucianych butach, splątanych rząsach ogniem człowieka nocy zmartwiony nocne motyle z ust mamy, taty łączyły krzyż wschodu z zachodem nieba rozjaśniony szczekaniem kości wątłych mogił rozstąpiły się oczy nocy przyszedł Bóg rozkruszając groby natchnienia umarłem na wieki...
  7. tutaj jest ironia, chodziło mi o ot by w sposób przenośny pokazać obraz rannych czynności i zkontrastować go z Bożą męką... szczoteczka, udałem ją tutaj jako symbol oczyszczenia, a co...
  8. no cóż, nareszczie jakiś konskruktywny komentarz, dziękuję i proszę o więcej):
  9. A nie lepiej byłoby: "piszą ludzkie stopy przeżyć" ? Bo to tak, jakby ludzkie stopy pisały swoje ślady na białej podłodze (zostawiały ślady swoich przeżyć w "domu życia"). Mnie się zdaje, że tak jest klarowniej i ładniej. Pozdrawiam. już chyba lepiej brzmi):
  10. A nie lepiej byłoby: "piszą ludzkie stopy przeżyć" ? Bo to tak, jakby ludzkie stopy pisały swoje ślady na białej podłodze (zostawiały ślady swoich przeżyć w "domu życia"). Mnie się zdaje, że tak jest klarowniej i ładniej. Pozdrawiam.
  11. A nie lepiej byłoby: "piszą ludzkie stopy przeżyć" ? Bo to tak, jakby ludzkie stopy pisały swoje ślady na białej podłodze (zostawiały ślady swoich przeżyć w "domu życia"). Mnie się zdaje, że tak jest klarowniej i ładniej. Pozdrawiam.
  12. Droga kżyrzowa wkładam bose pantofle na drewniane stopy przybite kurzem cierni schodzę po rannych schodach przed rannym zmartwychpowstaniem rodziny czyszczę najbielsze zęby melkiem wodą krwią jedną duszą szczoteczki brylantowe odstają włoski od okruszyny chleba pod czterema dłońmi rodziny krzyżykami jemy nasyceni wodą rozmawiamy o stole pijemy swoje oczy wielokolorowe ciemne mama ciągle powtarza synku, czy spelniłeś drogę krzyżową?
  13. Droga kżyrzowa wkładam bose pantofle na drewniane stopy przybite kurzem cierni schodzę po rannych schodach przed rannym zmartwychpowstaniem rodziny czyszczę najbielsze zęby melkiem wodą krwią jedną duszą szczoteczki brylantowe odstają włoski od okruszyny chleba pod czterema dłońmi rodziny krzyżykami jemy nasyceni wodą rozmawiamy o stole pijemy swoje oczy wielokolorowe ciemne mama ciągle powtarza synku, czy spelniłeś drogę krzyżową?
  14. Harmonia nie jestem poetom zjadam kartki róże jak matki policzki w głodzie uśmiechu dłonie układam szukając przejścia między dwoma skałami pokoju kuchni rysy powietrza uderzają w laleczkowe kości spadam ze stołu tektury na warkocze mej mamy porośnięte pracą ich kolor jest dymowy przenikły błękitem...
  15. no cóż, to jakoś trzeba zmienić, ale prezentuje się lepiej wiersz?
  16. piszę ludzkie buty przeżyć - ta metafora oznacza że pisze drogę jaką pszeszedł człowiek w swoim życiu, dziękuję za krytykę):
  17. trzymaj mnie tyle tego, wygodnie siadaj u drzwi łoża jakby niemoja, milion sekund tykana rosą milczymy oboje, w lśnieniu złotego zboża milczymy oboje, choć usta tego nie zniosą kocham cię, jak prosto krokiem bym stawiał usta i zamknięty obreńczą nieszczęśliwych czarów patrzył, w tęcz kształty piersi wymiarów widział, pokochał , otworzył z ust knebla! póki krwe krąży w policzkach mej zagadki pięknym, rzeżbą jestem w trysk słońca dopóty w tobie nie odgadnę początku końca trzymam cię, w doznań tajni, ustroni klatki!
  18. Wolę nad ciało duszę Panie... Boże, po co nam żałoba ducha zwyklimy przechodzić jak anioły motyle Boże, po co nam ciała otucha po co? nam łez, wojen, cierni tyle? Boże, pokaż jak postrzegam to ciało gnijące, to ciało z drutów żył żyje? Boże, jak pięknie jest widzieć mało w ciała wnętrzu, niźli w mogile Boże, zapomniałem pierwe świata imię w horyzontach dostrzegać odwłok zachodu Boże, jak prędko w tych logikach ginę nie pojmuję ciała, nie pojmuję grobu?
  19. b.prosta. więc nienajlepsza, ale końcówka pueta dobra,):
  20. nic nowegoo, dziękuję za komentarz...):
  21. no rzeczywiście, przeprazam, w tytule już nie poprawię...
  22. zmiana rymu w ostatniej strofie nienajlepiej robi temu wierszowi, pozatym najlepszy z tych które tu wkleiłaś, co nie znaczy że świetny): pozdrawiam i proszę o ocenę moich wierszy):
  23. powstają cztery ściany zakładają rodzinę w sobie wnętrze pachnie okruszyną najszczęśliwszych ludzi dach promieni księżyca świeci lustrem nieba wznosi smak kończyn usidłanych światem paznokcie udręki piszą ludzkie stopy przeżyć dom w człowieku jest jeszcze piękniejszy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...