Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan poeta

Użytkownicy
  • Postów

    992
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Pan poeta

  1. garną się ciebie objawione przestwory dotykają szkarłaty nóżkami topielnymi ty w ich ramionach z pięści zaćiśniętymi szukasz rycerza, szukasz i wiary? ściśnięta jamą zmarniałych twarzy spocona bezdeni walką pylną miotasz się, w oczach meteor jarzy czekasz kochanka, czekasz mylną? przybyłem, by rozerwać łańcuchów grona na twarzy malując bezkresu kamyki dobytą ust krawędzią wpełznąć do łona czym tam upiory, gdzie kochanków styki?
  2. nie jest to coś z miana poezji częstochowskiej, ale te rymy((((: pozdrawiam
  3. nienormaloność... brudna porcelana twarzy pod murem stojących dzieci z krzyżykami zgiętych dłoni woła o pomoc Boga ludzi zgłaszać się proszę jak najprędzej przypadkiem do nieba po odbiór skatowanych dusz...
  4. ty jak ten opodal zachowany strumyczek stygniesz zmarniała błyskiem powieki i choć spod ustroni pochodzisz opieki bezładna patrzysz jak odziobany kamyczek jestem daleko, gdzie meteoru pestki otrząsłe wszechświata skałami bardonu wkradają przegibie snów śćieszki i martwe, z kochanką wzbierają po kryjomu dążę do ciebie, upleciony nogami syczące udzielają się zjaw przestwory i jak zaśświatów podróżne meteory po kryjemu, choć mile, z twoimi wargami...
  5. ty tutaj opadasz, rozkoszą mdła ustyma karmiona pokątnych cieni staczasz się w ramionach bezdeni blada, odmętna, jak jaskrawa mgła jeszczem nie zdołał padnąć ciałem jeszczem nie udzielił ścichłych brwi a ty poglądasz na kosmate drzwi tobie je właśnie dać chciałem.... istnieję nadal, ty w pokątach schowana krawędzie ocierasz zmiotane źreniami wianki łez otrząsasz ustroniami i powracasz, łzmi ze mną spłakana!
  6. cóż, dobra pierwsza zwrotka, póżniej troszkę gorzej ale fragmencik po fragmencie przepatrzyłem i wzdychałem, pozd):
  7. ja specjalizuję się w muzyce rock, może coś nadam, co ty na to Kajeczko?
  8. to napisz pani lepszy!pani nie potrafi i tyle, nazywa pani wszystko grafomaństwem aby swoje honorum zachować, szkoda słów, (((:
  9. widzę jak płaczesz na tamtym świecie, ale cóż? widziałem, jak udzielałaś ręczyny bezładnie widziałem, jak płakła w zdrobniałe pięście rozsuwałaś kotary brzegu na przejście gdzie dwa światy kochanek łaknie widziałem, jak zmiatana reduty fonntanną siliłaś pragnienie w chrząstek krwawienie powiązana, sztuką przejść, powiązana w sinienie widziałem, ale co, jeśli ja żywy, a ty ranną? padnę, oh, padnę przed Boga pradawnym światem opięty kosmatej twarzy altaną w czterach kątach, gdzie ustroni raną zapłaczę, byś bez łez, by nie mym katam!
  10. (Ścielasz się powiązana mgły objawieniem) ścielasz się powiązana mgły objawieniem w tchu owiniętym łożu rozkoszy zaśświatów pestki opodal tchnieniem wbijają chrząstki wątłe w twe oczy krawędzie twych piersi scalone moimi choć wątlejsze, piękniejsze niźli rozpusty i jakby żaglujące szkarłatów nóg równiny dotykam, dobą jak chwilą, władnę je po chwili! grona cieni opadły, świeczki owinione za zgiełkiem okna rozkosz mdelej nami udzielam ślubu tobie, fanfary haftowane i powtarzajmy pamięć godzinami, godzinami, wiekami!
  11. nie wiem dlaczego, ale b.trudno ocenić ten wiersz, z jednej strony wiele ciekawostek(1 strofa), z drugiej kilka błachostek, zdam kiedy trzeżwo pomyślę, ok?):
  12. O niej... te źrenice sklejone moimi czakją w fundamentach nieba człowiek żyje ukrytym ciałem widząc labirynt takich włosu splecionych żarówką kokartki jej gorące ściany policzków spływające rynną blizn w uśmiechu ust poł - kiężycowych pół od całowani, pół od mowy słońca i te ukryte w skrzyniach anglezów podszywki gwiezdnych ramion czekających dłoni księżyca te piersi płomieniste w poemie płaczącej koszulki schowane gęsto pod spódnicą powiedziała mi dotykaj ile chcesz mej duszy...
  13. szyjesz tymi dłońmi, słońca dziury wieczorem na slońce, co zdmuchuje powietrze poglądasz wnikliwie bezkresem źreni i tkasz ból szwawy na mym swetrze i nicią szyjesz skroń słońca promieni już nie te usta, i nie te dłnie po czystki sfalowane łez drabiną wspinają się ztopione, i giną i znów wschodu slońca blask tonie idziesz wybujałą bawełną miękkich ustroni sama choć przy tobie widnieje me czoło bladą rękawiczką dotykasz dziur w koło i choć dalej są, nie tam gdzie Bóg wschodzi
  14. jestem jak lawa... po ust ścianie wzdobywa się lawa zaciśnięta w obręczy syków, strzałów garnie się pełzem, spod westchnień wstawa a ja w niej topiciel, sztywny jak ołów ruchy pierwej rorzewione dotyku warstwą wyplatają białe kule, po czym gasną z oczu widać blady stan siedziby patrzy ja najęty, płodzi warg żeliwy wstaję spod klonowej zasłony trumny i jeszcze pół - martwy gęby jarzębiną scalam ust twych smak, w - znak dumny i już tylko żywy, w uścisku z twą miną!
  15. !!!!!!! :)) rady. nie spodoba się panu. radzę wyrzucić wiersz, odczekać dzień i napisać jeszcze raz, od początku zbudować obraz na pomyśle. w najgorszym wypadku samo panu wyjdzie co się wykruszy, co zostanie, a co z innej strony się pokaże. w najlepszym odnajdzie pan równowagę formy i treści :) pozdrawiam, m. no dobrze, gdy będę segregował w półrocznej diagnozie mojeje poezji wiersze, wrzucę go tutaj jeszcze raz, zupełnie innego...
  16. !!!!!!! :)) rady. nie spodoba się panu. radzę wyrzucić wiersz, odczekać dzień i napisać jeszcze raz, od początku zbudować obraz na pomyśle. w najgorszym wypadku samo panu wyjdzie co się wykruszy, co zostanie, a co z innej strony się pokaże. w najlepszym odnajdzie pan równowagę formy i treści :) pozdrawiam, m.
  17. !!!!!!! :)) rady. nie spodoba się panu. radzę wyrzucić wiersz, odczekać dzień i napisać jeszcze raz, od początku zbudować obraz na pomyśle. w najgorszym wypadku samo panu wyjdzie co się wykruszy, co zostanie, a co z innej strony się pokaże. w najlepszym odnajdzie pan równowagę formy i treści :) pozdrawiam, m.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...