Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan poeta

Użytkownicy
  • Postów

    992
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Pan poeta

  1. zawsze w domowym zwyczaju było podziwiać szklanki za blask który nam odbija na twarzy i chleby, który rozdzielał co niedzielę Święty Piotr na obiad schodzący w nasze skromne progi dwumetrowej awionetki niewielu universalnych ludzi potrafiło nalać w dzban wino i przemienić go na wodę dla dzieci gdy bieda piszczała kółkiem roweru zachwalała nas na śmierć w domu mama, pochmurnymi policzkami poruszając na suficie chmury sajonowych, dziewiczych gajów a w chwilach smutku, ruszające się skrzydła samolotu pędziły karuzelą oborotowymi anglezami Leonarda Di"Caprio, naszego ulubionego aktora gdy niedziela zachodziła w słońcu puszczaliśmy latawce w kształcie nieba
  2. Sposób każde drzwi inaczej otwierają sztukę, jakieś piękno każde litery człowiek chce wydać dla bliskiej poezji, jakiejś kochanki każde usta kradną inną porcję szminki i polewy ślinowej zawsze jest sposób na ciało i duszę dzisiaj doceniamy ducha, jutro zęby, pojótrze dziurawe zęby wyrywamy czyściutkim duchem szczoteczki nie mamy mądrych włosu Dickensa, ani tysięcy dzieł plastycznych na drugim brzegu rzeki ale mamy pierwszą przystań w niej właśnie zanurzajmy ciała jak stopy w soli i wodzie
  3. miłość w ujęciu 156 coś spada z nieba, ptaki zupełnie zaćmione oddech jest jeszcze z czajnika parą indyjskie widoki przygrywa piosenka This Boy z rzeczy i romantyzmu lat 60-entych faktem jest łąka pełna maków ze sklepu Pani Basi wystarczy chcieć mieć wyobraźnię żywe państwo pszczół poetek ssających slodkie litery namalowanych na tomiku róż i napisu tutaj anioły gryzą
  4. pan sobie grube jajca robi z poezji, ja pierdo....
  5. przepraszam najserdeczniej marianno, ale mało czasu miałem, bardzo mało i dopiero teraz mam na poprawki):
  6. chodziło mio merytoryczność, co jeszcze?
  7. Poza kilkoma błędami, które niestety dekoncentrują - myślę, że ok. A niektóre fragmenty całkiem niezłe - choćby ten: "trumna domyka ostatni zachód słońca" Poza tym polepszyło się, jak widzę ze znakami interpunkcyjnymi (w dwóch miejscach ok), ale tutaj raczej bym z nich, albo zrezygnował, albo konsekwentnie je uzupełnił. Wersyfikacja? To rzecz gustu, więc się nie wypowiadam. Ale można z tego całkiem dobry wiersz zrobić. Pozdrawiam które fragmenty poprawić?
  8. jak umiera ciało świerszcze zasiadły poczciwie w anglezach matki grzebanego trumna domyka ostatni zachód słońca motylich świeczek płonących i wzlatujących enigmatycznym dymem czasu wszystko jest puste, martwe są nasiona pszenicy kiełkującej larwy w róży, w ogrodzie pobliskiej chrzcielnicy każdy jest każdym zachwycony, całują się ludzie w niebie i na ziemi ci z początku i końca świata, jeszcze nienarodzonych człowieczeństwo wie, że córka zardzewiałego kowala wykuje jeszcze ze świata korzenie transcendencji a syn będzie walczył o pokój dla ojca w niebie i na ziemi z czterech stron apokalipsy
  9. powieki deszczowe są bogatsze i neologistyczne, to---
  10. ciekawa, lecz nazbyt...(sam niewiem) miniaturka), ale jest ok):
  11. rodeszczje się pod powiekami, narazi tyle odemnie, jest ok
  12. dobre w środku, koniec liryczno też jest na miejsu, ok, ciekawy pomysł, b.ciekawy)))):
  13. no cóż, ja jestem tylko początkującym...
  14. Cisza jakże mądre są dziurki w firance, wkradają świetliki w kształcie kwiatów i ciemność i latają z kąta do kąta, pogłębiając pokój duchowo od ściany do ściany przez sufit, trzepotaniem skrzydeł cisza zupełna, niewidzialne za oknem są jakieś ptaki supłające gwiazdy ani zatwardziała grupka chuliganów kopiąca dupe pijanego Proroka ranek taki ciemny spuszczone powieki, aż do sceny żrenic zasypiając jeszcze widzę martwego brata na monitorze grającego w wojenną potyczkę z Bogiem brak mojej wenie brata
  15. puenta, i za duzo tsy, tsy, za mało tup tup): oczywiście niestety):
  16. na nieszufladzie pani 'oceniłem'(Łukasz Czerwiński)
  17. ale tak poważnie, proszę o konkrety):
  18. Tata i Mama chodzimy ulicami, po kanałach tułają się nasze cienie chodniki splamione kawą, chisburgerem, twarzyczką pełno obrotowych budynków, pełno obrotowych drzew równocześnie spadają krople z kiści klonu jeżeli jest jakieś puste dziecko na uboczu podpalające się ciągle brunatną zapałką moja mama podchodzi, i ginie w jej obliczu w obliczu tej dziewczynki z lustra jej młdości a tata? tata choruje na trzustkę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...